Jak podłym człowiekiem trzeba być, jakże nisko trzeba upaść aby poprzez fałszywe, mylnie pozytywne komentarze (tudzież oceny) skłaniać ludzi do obejrzenia takiego GNIOTA. Ludzie dlaczego robicie to mnie i mojemu kumplowi z pokoju, nie ! DLACZEGO ROBICIE TO SOBIE NAWZAJEM. Czy to przez zwykłą zawiść:"Że skoro ja straciłem; w sposób najgorszy z możliwych 117 minut mojego życia i już nigdy ich nie będę w stanie odzyskać i wykorzstać na o ileż wartościowsze rzeczy; to czemu inni, też nie mieliby tego zrobić - będzie porówno - Wstyd chore myślenie - Gdzie wasz luz?!
Wlasnie obejzalem, no fakt ze, bez reelacji 8/10 ale ty to jama czy yuma chory jestes. Zalecalbym wizyte u psychologa, badz nie ogladanie telewizji. Jeszcze ze 2 takie filmy zobaczysz i popelnisz samobojstwo, a tego by pewnie twoi rodzice nie chcieli.
A moze rzeczywiście kapke mnie poniesło. Choć z drugiej strony kilka rzeczy kupy sie tutaj nie trzyma. Pozwólcie, że przedstawie i ktoś mi wyjaśni:
1.Haha, to jak oni wpadli na genialny pomysł z odróceniem uwagi dyliżansem. Zysakli czas a i owszem. I, że co? Że miało sie udać, bo co? Bo jak gang zobaczy, że jest tylko jeden szeryf i odważny kolo siedzi w środku to albo pokłoni się z wyrazami szacunku i odjedzie, albo padnie ze śmiechu na plecy (ten gang) i nie bedzie "wstanie wstać" i umrze z odwodnienia...
2. Facet bez nogi (bo drewniana proteza w tamtych czasach to wątpliwej jakości substytut) biega, skacze, skacze po dachach, biega po dachach, zeskakuje z dachów tak jakby z taką nogą urodził się... na dachu...
3. Facet, który zabił więcej ludzi niż susza w pewnym momencie stwierdza: " No tak rzeczywiście pokażmy chłopakowi jakiego ma fajnego, klawego tatusia, na dodatek zabijmy swoich źiomali, bo oni( ci okrutnicy wredni) z zimną krwią zabili takiego fajnego rolnika, który chciał wpakować mnie do klatki").
Przy okazji.
Ben Foster - genialny
4. Co to za dziki zachód, skoro zwyczajnego morderce(bezlitosnego) transportują do jakiegos więzienia zamiast go od razu powiesic, lub jak nie powiesic to przy najbliżsej okazji zastrzelic-sami przyznacie, ze takich okazji bylo wiele. Mozna powiedziec ze dbali bardziej o niego niz o siebie BEZSENSU!
5. Film zapowiadał się nieźle NA POCZATKU - szybka akcja(niezle) ale to koniec akcji w tym filmie bo akcja w scenie finałowej była totalnym nieporozumieniem(to w koncu ten cały Wade mogł od razu powiedziec swoim kompanom, ze ma ich gdzieś bo on chce jechac tym pociągiem do więzienia, w zamian za to wolał sobie pobiegac pod gradem kul)
Ehhhhhhhhhh mozna by wymieniac mankamenty tego filmu dlugo. Dla mnie to murowany kandydat do złotych malin. Moze jego tworcom o to wlasnie chodzilo:)
toż to jest remake z 57 roku bodaj ziomek, nie będą ci zmieniać czegoś tylko dlatego, że jest to nie realne, western jest western, ma swoje prawa jak każdy inny gatunek i dlatego jak ktoś chce to ogląda nie to nie, proste :]
odpowiem na 1
jak dyliżans odjeżdzał to Alice pytała męża, co się z nim stanie. Odpowiedział jej, że zdążą dojechać do jakiegoś fortu (chyba, nie pamiętam dokladnie), zanim gang ich złapie. Widać przeliczyli się;-)
Trochę to naciągane, ale chodziło o pretekst, żeby pokazać okrucieństwo gangu.
hmmm odpowiem na 3. Chociaz ciezko to zrozumiec (a wogóle to tylko film).
Dla Bena Wade nie liczyło sie ludzkie zycie ani nawet zycie członków swojego gangu, mozna powiedziec ,ze dbał tylko o siebie. WIdac to nawet na poczatku kiedy zabił jednego ze swoich bo stał sie on zakładnikiem i stanowił dla nich proble. Nie zalezało mu na jego ocaleniu.
Mozliwe, ze cos go zaintrygowało w postaci Dana Evansa a skoro ucieczka z wiezienia lub z pociagu nie stanowiła dla niego problemu wiec nie zalezało mu na natychmiastowej ucieczke. Ale mozliwe, ze chciał sprawdzic ja to wszystko sie potoczy. Tu raczej mozna tylko spekulowac. Nie wiadomo co rodzi sie w ludzkiej głowie a to przeciez tylko film a w filmach wszystko jest mozliwe.
Film ogladałam juz jakis czas temu i nie pamietam całkiem wątku z tym dylizansem o którym mówisz w pierwszym pytaniu wiec nie odpowiem:)
pozdrawiam
Powiem tak ... Po pierwszym ogladanieciu uwazalem ten film za niezla bajeczke i nic nadzwyczajnego. Ale stalo sie, ze przyszli kumple, chcieli obejrzec i musialem ogladac po raz drugi. Spojrzalem wtedy na ten film inaczej bardziej psychologicznie i zauwazylem wiele ciekawych rzeczy.
Tak naprawde wszystko kreci sie wokol tego chlopca syna kulawego. Ojciec gleboko wierzyl, ze wyrosnie z niego dobry czlowiek, podobny do niego. Wade natomiast myslal, ze wyrosnie z niego zabijaka taki jak on (mowil to gdy mowil o jego blasku w oku gdy mial go na muszce). Im dalej Wade z kulawym byli w drodze, tym bardziej Wade widzial jak kulawemu zalezy na tym, by udowodnic synowi, ze zawsze nalezy postepowac sprawiedliwie i godnie. Nawet, gdy trzeba oddac za to zycie. Wtedy chyba Wade zrozumial, ze to czy ktos bedzie zly czy dobry to nie jakas stala dyspozycja, ale zalezy od wyboru, na ktory moze wplynac zycie chlopca, szczegolnie wydarzenia zwiazane z aresztowaniem i eskorta. Koncowa scena, gdy chlopak celuje do Wadea i nie pociaga za spust w chwili gdy mogl pomscic ojca, pokazuje ze w chlopcu zwyciezylo dobro i wartosci, ktore mu przekazal ojciec. Wade w miare uplywu czasu zaczal zauwazac w chlopcu to dobro (bo sam chlopak widzial dobro nawet w nim, choc Wade sam uwazam sie za zlego na wskros, chyba poruszylo go to, ze chlopak widzial w nim tez cos dobrego). Wade tak jak sam wymierzal sprawiedliwosc slabeuszom (czlonek gangu), zabojcom dzieci (dziadek) i innym, to w pewien sposob uszanowal odwage i heroizm z jakim sie spotkal u kulawego. Zalezalo mu tylko i wylacznie na tym, zeby nie zepsuc chlopca, by chlopak uwierzyl on ze to wszystko co robil jego ojciec (kulawy) mialo sens. Dlatego poswiecil nawet swoj gang, aby to sie dopelnilo, a juz gdy pociag odjechal myslal o ucieczce o czym swiadczy zagwizdanie po konia.
Nie wiem, moze był tak zdesperowany i nie czuł bólu. Ale tak naprawde to jest film a w filmach wszystko jest mozliwe;) pozdrawiam
Film był zajebisty, nieralne sceny swoją drogą, ale bez nich nie było by poniekąd akcji tudzież fabuły. Kolega ktory zakladal temat jak widac nie jest znawcą gatunku jakim jest western a bynajmniej nie jego fanem, wiec niech sie nie wypowiada, bo znam setki tysięcy gorszych filmów i to pewnie miedzy innymi takich które uwazasz za swoje ulubione.
WARTO OBEJRZEĆ !! I nie jest to kompletnie zmarnowane 117 minut...
Pomysł by zmylić bandę za pomocą jednego woźnicy, którego łatwo ustrzelić
i gościa, który zdradzi tej bandzie gdzie pojechała reszta naprawdę genialny. Swoją drogą dziwne, że załatwili dyliżans gdy już prawie dojeżdżał do fortu. Niby nie mogli go dogonić ? Film ma fajne momenty
"psychologizujące" ale scenarzysta powinien się bardziej postarać niezależnie od wersji bodaj z 57 roku.
Nie wiem w której wersji w starej czy w nowej, bo oglądałem jedną po drugiej, ale jest mowa o tym, że to najszybszy dyliżans w mieście i że jechał prostą drogą do fortu i myśleli, że go nie dogonią. Poza tym do dyliżansu od tyłu nie jest tak łątwo podjechać. Łatwo dostać kulkę z jego wnętrza. Nie przewidzieli tylko, że w bandzie bedzie niezly snajper :]
hehe
obejrzyj "First Born", albo "Soo" to wtedy pogadamy o Gniotach, nudzie i stracie czasu. "3:10 to Yuma" byl nawet spoko.
Co ty gadasz? Wiesz nie każdy jest fanem westernu i nie każdy musi go lubić i pisać o nim pochlebne zdanie. Ja się zgodzę z ymmą jest pełno absurdów w w tym filmie i nikt nie zabroni wypowiadać mi albo komuś innemu wlasnego zdania. na tym polega forum więc sorry. nie rozumiem ludzi którzy jeżdzą po ludziach dlatego że im się tak chce. forum to forum wolność słowa
Ja szanuje slowa innych, tylko sie z nimi nie zgadzam. Podobnie jak ty z moimi.
Posrod tysiecy filmow "3:10 do Yumy" wyroznia sie swoim stylem. Fabula jest nietuzinkowa i nietypowa nawet jak na western.
Nie szanuje jedynie slowa tych, ktorzy krytykuja ten film bo nie lubia westernow. Skoro nie lubia niech nie ogladaja. Od poczatku bylo wiadomo, ze to western i "nie lubie westernow" nie jest argumentem przeciw temu filmowi (gdyby oczywiscie ktos tak powiedzial).
nie lubie westernow" nie jest argumentem przeciw temu filmowi (gdyby oczywiscie ktos tak powiedzial)" cytat
no dobra jeżeli to nie ma być argumentem przeciwko to zapewne argumentem za jest LUBIĘ WESTERN. Super. więc ja ci nie wytykam że lubisz western ale jeszcze raz go oglądnij to zobaczysz.. Naprawdę ten film wyglądał jak parodia westernu a nie western
Hehehe, troche mnie śmieszy kiedy ludzi ciągle zamyka się w dualistycznych kategoriach z rodzaju "dobry-zły" jak to robi Ymma (czy jak mu tam). Wade nie jest ani dobry ani zły - owszem jest bezwzględny, jest bandytą etc. ale tkwi w nim też pewna wrażliwość(rysunki) i posługuje się własnym kodeksem. Myślę że postać farmera w pewien sposób mu imponuje. Evans wybrał inną ścieżke, prowadzi uczciwe życie. Wade co i rusz testuje go, kusi, w gruncie rzeczy bawi się kosztem biedaka, jednak pod koniec oddaje mu hołd pomagając w walce ze swoimi ludźmi. Jego najemna banda to degeneraci, półmózgi bez zasad. Dlatego właśnie ich życie nie ma dla niego znaczenia (wiadomo o tym od początku kiedy zabija jednego ze swoich bo okazał słabość).
Dla mnie film bardzo dobry, sporo mówi o wartościach i relacjach między mężczyznami (Wade-Evans, Evans-Syn, Wade - Prince). Kawałek dobrego kina, doskonale wpisuje się w kanony westernu.
A'propos sceny w której bohaterowie skakają po dachach - Evans ma tylko drewnianą stope, nie nogę. Widać, że bieg sprawia mu ból, ale Wade mu cały czas pomaga. Polecam książke "Opowieść o prawdziwym człowieku", opowiadającą historię lotnika, który stracił obie nogi i po długiej rekonwalescencji powraca za stery samolotu :)
Albo obejrzeć "Peaceful warrior" - podobna tematyka.
Poza tym sytuacja stresowa i odpowiednia motywacja nie raz pomagała ludziom osiągać niemożliwe...
Film oceniłem na bardzo dobry. Russel Crowe i Christian Bale - grali nieźle. Rewelacyjny był Ben Foster jako Charlie Prince. Dzięki postaciom, które stworzyli ci aktorzy próba wskrzeszenia gatunku wypadła całkiem, całkiem... Nie było to równie dobre co "Bez przebaczenia", ale nie był to także denny western z jakimiś marnymi aktorzynami.
Obejrzałem film z nastawieniem, że będzie dobrze...
Jednak z każdą kolejną minutą było coraz gorzej. Wszystko zaczęło się chrzanić od momentu, gdy Wade ucieka z końmi...
Apogeum idiotyzmu to ostatnia scena, gdy bandyta rozwala całą swoją świetną ekipę tylko dlatego, że dzielny tatuś rozmiękczył mu serce...
Dajcie spokój ludzie - gdzie tu sens i logika, gdzie konsekwencja działania.
Ktoś powyżej powiedział coś o "Bez przebaczenia"...
Ja uważam, że już samo wymienienie tutaj tego tytułu jest bezczeszczeniem filmu Eastwooda.
3:10 do Yumy to kino akcji z dramatycznym politowania godnym mydlanym zakończeniem.
Ehhhh...
Film jest rozczarowujący. Nie widziałem oryginału, ale liczyłem na na prawdę dobre kino. Widocznie obecność w filmie Crowe'a i Bale'a mylnie podsyciła mój apetyt. Uwielbiam Bale'a, ale w tym filmie jego postać po prostu drażni... Nie da się mu "kibicować". Nie lubię krytykować, ale po prostu jestem zły, bo liczyłem na dużo dużo więcej. 4/10, a i tak chyba na wyrost.
ymma ja sie dziwie ze ty tracisz cenne minuty na krytyke tego filmu ile innych wartościowych rzeczy mógłbys zrobić przez te 2,3 minuty po co je tracisz???? rzeczywiście film ponizej oczekiwań