PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=771035}

Aż do kości

To the Bone
6,9 78 040
ocen
6,9 10 1 78040
6,6 7
ocen krytyków
Aż do kości
powrót do forum filmu Aż do kości

5/10

ocenił(a) film na 5

Film krojony pod Sundance, choć mało subtelnie. Brak mu bohaterów z krwi i kości (o ironio!), mamy tu raczej papierowe postaci ze standardowym bagażem problemów i wykalkulowaną ekscentrycznością. Dziwić może ostrzeżenie z początku, bo oglądając film można mieć wrażenie, że Marti Noxon zrobiła wszystko, żeby czasem kogoś nie przestraszyć i zbyt nie zszokować. I to jest chyba mój największy zarzut względem "To the Bone" - zbyt lekkie podejście do problemu. Może to mała niekonsekwencja z mojej strony, bo w kinie sundance'owym nade wszystko cenię sobie właśnie umiejętność lekkiego, nieprzygnębiającego podejmowania ważkich tematów, ale to wymaga wielkiego wyczucia i subtelności, których tu - przynajmniej w moim odczuciu - zabrakło. Może trzeba było więc przywalić obuchem w łeb, czego tu nie uświadczymy.

Mimo wszystko, jak na film, który balansuje pomiędzy pretensjonalnością a banałem (głównie przez postać Reevesa, którego niekonwencjonalność sprowadza się do rzucanych od czasu do czasu przekleństw) ogląda się nieźle. Doceniam fakt podjęcia tematu, który w kinie nie jest poruszany często. Doceniam główną rolę, choć mam wrażenie, że Lily Collins wygląda za dobrze jak na anorektyczkę na krawędzi. Przede wszystkim doceniam jednak brak moralizatorskiego tonu, który ostatecznie "zabiłby" film Marti Noxon. Udało się tego jednak uniknąć, dzięki czemu mogę nazwać "Aż do kości" filmem przyzwoitym, choć rozczarowującym.

Mikez

Z ust mi to wyjąłeś. Film jest okej, ale właśnie podejście do tematu jest zbyt lekkie i zbyt "bezpieczne". Miałam nadzieję, że ukaże zaburzenia odżywiania w taki sposób, że będzie przestrogą dla młodych widzów przed fascynacją anoreksją (a to dość częste zjawisko wśród nastolatek). Niestety, w tym aspekcie srogo się rozczarowałam. Za to bardzo mi się podobał wątek bloga na tumblr i konsekwencji udostępniania tam twórczości głównej bohaterki.

ocenił(a) film na 6
psychoqueen

Podpisuję się łapami pod tym. W filmie zaburzenia odżywiania zostały przedstawione jako coś fajnego, a nie coś co zagraża życiu. Za dużo humoru do filmu o takiej tematyce, żadnej przestrogi dla młodych dziewczyn które to będą oglądać. A Tumblr powinien zniknąć z internetu, to co tam się wyprawia przechodzi ludzkie pojęcia. To wręcz pożywka i źródło ,thispiracji'. Dobrze że takie filmy powstają, ale powinny mieć mocniejszy przekaz.

amt326

Propo tumblra i "thinspiracji" przed chwilą z ciekawości wyszukałam tam hasło "thin" i tumblr spytał mnie czy przypadkiem nie mam zaburzeń odżywania (były też podane numery telefonów zaufania). Coś jak widać robią w tej sprawie.

amt326

tak bardzo lubię, kiedy kompletnie niezaznajomieni w temacie ludzie wypowiadają się na temat anoreksji i tumblera
gdybyś oglądał bardziej dokładnie, to zauważyłbyś te niuanse.
Dlaczego anoreksja zawsze musi być przedstawiana w filmach jako dramat bez krzty humoru? To właśnie odstrasza ewentualnych odbiorców z zaburzeniami.

ocenił(a) film na 6
szklarka

a co jest w anoreksji takiego, żeby przedstawiać ją z humorem? w ogóle co to za argument, że to odstrasza ewentualnych odbiorców z zaburzeniami- no chyba powinno, bo to, co robią, i jestem pewna, że są tego całkowicie świadomi, jest straszne i może doprowadzić do tragicznych konsekwencji. tu nie ma się z czego śmiać a tym bardziej nie ma czego idealizować

ocenił(a) film na 6
szklarka

Akurat mam Tumblra od łohoho moja droga a i temat zaburzeń odżywiania nie jest mi obcy. I naprawdę nie widzę żeby nienawidzenie siebie i niszczenie swojego ciała i psychiki było czymś zabawnym. Takie filmy powinny być kręcone ku przestrodze a nie dla śmiechu, no ale co ja tam wiem skoro tu siedzi ekspert level hard :)

ocenił(a) film na 7
amt326

Dla głównej bohaterki koniec filmu to dopiero początek drogi do wyleczenia, ponieważ wtedy wgl zrozumiała ze ma z tym problem. Mi się podobało to ''lekkie " podejście do tematu. Ale też nie oczekiwałam że film będzie ,, ku przestrodze". Nie uważam też, że anoreksja jest głównym tematem tego filmu ( raczej jest tłem), przekaz jest uniwersalny- docenienie życia i zrozumienie że walka ze swoim słabościami ma sens.

rose361

W punkt. To nie jest historia o kaloriach i rzyganiu. Świat anorektyczek robi tu za świetną soczewkę, drążącą sedno ich problemów, które jest znacznie bardziej uniwersalne.
Anoreksja to tylko jeden z wielu sposobów na zejście z tego świata, wcześniejsze wypisanie się, odmowę uczestnictwa. Mamy jeszcze rozmaite depresje, uciekanie w pracę, próby samobójcze bardziej gwałtowne, szukanie guza na ulicy lub w wojsku... To tylko jedna z metod.
Ale jest świetna dla kamery, nie tylko ze względu na fotogeniczność anoreksji (piękny i seksowny wygląd głównej bohaterki też mam autorom trochę za złe:/), ale też ze względu na to, jak łatwo przyswoić różne symboliczne sceny - bo wszyscy jemy. Nie wszyscy, na przykład, byliśmy w wojsku albo zmagaliśmy się z depresją, ale stosunek do jedzenia Każdy Jakiś Ma. Problemy anorektyków to czysta symbolika - patrzenie na życie z boku, pokazane przez wąchanie papierka od ciastka.

Widać że same procesy fizjologiczne stojące za tym konkretnym zaburzeniem, nie były tym, co skupiało zainteresowanie twórców. Temat jest przedstawiony dość łagodnie, to prawda. Ale żeby przekazać, co miał do przekazania na temat samej anoreksji, robiąc przy okazji miejsce na zaadresowanie całego spektrum spraw towarzyszących, na poszukiwanie przyczyn, "czemu są ludzie którzy uważają że życie jest bez pieprzonego sensu/czemu takie jest" - wystarczająco mocno.

ocenił(a) film na 8
T3sia

Zgadzam się w zupełności.
Koniec był kwintesencja całego filmu jak dla mnie. Nie był to film tylko o rzyganiu i anoreksji ale tez o tym co się może dziać w głowie takiej osoby, jak próby ratowania osób dotkniętych choroba nie tylko anoreksji ale i depresji są bezużyteczne dopóki ratowana osoba sama nie zachce żyć. Przedstawiona bezsilność rodziny i lekarzy w filmie wobec destrukcyjnych zachowań moim zdaniem została przedstawiona bardzo realistycznie i dając do myślenia. Jak dla mnie film piękny i przedstawiający realne problemy. Nie musi być pokazane jak ktoś wymiotuje bądź podcina sobie żyły, wystarczy symbolika i coś głębszego niż prosty przekaz momentów, które są ogromnym przeżyciem i bólem dla osób chorych.

amt326

W którym momencie kwestie jedzenia były śmieszne? Wtedy kiedy chłopak próbował wmusić bohaterce ciastko? Czy może wtedy jak wymieniała z zażenowaniem kalorie w posiłku? Albo śmieszne może było to jak reszta osób w ośrodku wąchała papierek po batoniku/ciastku? Z tego chichrać się mogą jedynie bardzo głupie nastolatki które w grupie muszą sobie nieco zaimponować, rzucić parę "lol-ów" itd. Nie normalni ludzie którzy wiedzą że są to po prostu objawy choroby i skutki choroby.

ocenił(a) film na 8
whitestripes_333

whitestripes_333 w punkt!

ocenił(a) film na 6
amt326

Jeśli chcesz oglądać filmy "ku przestrodze" to zobacz sobie dokumenty jakich wiele. Po co robić kolejny? Moim zdaniem jakby film miał być na siłę "ku przestrodze" to by go zabiło. A tak jeszcze parę wartościowych rzeczy można było z niego wyciągnąć.

ocenił(a) film na 6
psychoqueen

od wczoraj miotam się pomiędzy 6 a 7 przy ocenie tego filmu, bo nie umiałam sobie wytłumaczyć czego zabrakło, ale własnie to znalazłam: określenie, że podejście do tematu było zbyt bezpieczne pasuje tu idealnie. a szkoda, bo zarówno rola Lily jak i ogólnie poruszany temat mogły sprawić, że byłoby bardzo dobrze- wyszło poprawnie, choć niewystarczająco

natalia5821

Tak, bo zawsze jeśli mówi się o zaburzeniach, to ludzie potrzebują dramy, odpadających paznokci, kroplówek, szpitala, rzygów, biegunek i wywoływaczy wymiotów. Jeśli nie pokaże się tego dramatyzmu, to wszystko bez sensu

ocenił(a) film na 6
szklarka

wiesz co, w dobie internetu i popieprzonych thininspiracji na tumblrze, którymi nastolatki się zachłystują byłoby dobrze pokazać, że hej kochaniutkie doprowadzanie swojego organizmu do takiego stanu nie wiąże się z tym, że będziecie jak lily collins, która zasypia na wzgórzu i lata w białej sukience po drzewach

ocenił(a) film na 5
Mikez

Zgadzam się. Film jakich było już wiele. Nie porwał mnie ani grą aktorską, ani scenariuszem, ani rolami, generalnie niczym.

ocenił(a) film na 6
Mikez

Zgadzam się, szczególnie jeśli chodzi o rzekome nowatorstwo metod lekarza i papierowych postaci, może z wyjątkiem matki i macochy, które zrobiły na mnie dość duże wrażenie. Do tego rozwój wątku jednej z bohaterek - Megan - był tak przewidywalny, że nawet nie wywołał jakiegoś specjalnego wzruszenia, a szkoda.

ocenił(a) film na 8
Mikez

W trailerze wszystko fajnie wyglądało, łącznie ze sceną z deszczem - ale w filmie to jakoś ciężko wyszło. Plus natomiast dla Lily za odwagę na doprowadzenie się do takiego stanu, zwłaszcza, że sama cierpiała na zaburzenia odżywiania.

Mikez

Trudno się nie zgodzić... Za mało o anoreksji, znacznie więcej tzw. "lania wody". Według mnie mogliby skupić się na jednym, góra dwóch, trzech wątkach (najlepiej powiązanych ze sobą) i przez cały film podtrzymywać jedną ideę, tezę. Tutaj było "skakanie" - kilka słów o anoreksji, kilka o rozbitej rodzinie, o umarłej dziewczynie, o ojcu, o "miłości" Luka... Czułam się trochę zagubiona.
Mimo to w niektórych momentach mnie pozytywnie zaskoczył - wspomniany już wyżej Tumblr i [ SPOILER!!! ] karmienie Ellen przez matkę. Tutaj wczuwałam jakąś konwencję twórczą, jakieś większe zaangażowanie emocjonalne.
Inne elementy z kolei były zbyt przewidywalne, oklepane lub tandetne - mnie np. nie przypadła do gustu postać Luka, takiego "cool gościa", ale to może dlatego, że ogólnie nie lubię takich typów postaci. Irytują mnie. A scena, kiedy tańczył w deszczu... Okropna. Patrzyłam z niesmakiem. I nie chodzi mi tutaj o urodę aktora.
Gra aktorska Lily na poziomie, jednak faktycznie wyglądała za dobrze jak na anorektyczkę - przede wszystkim gęste, lśniące włosy rzucały się w oczy :D

Mikez

mam dokładnie takie same wrażenia po filmie. bardzo dobrze że poruszają taki temat jak anoreksja i bulimia, ale film niestety jest mocno przeciętny, w ogóle nie porywa. nawet nie nastawiałam się na coś nie wiadomo jak rewelacyjnego czy wybitnego, ale i tak myślałam że będzie lepszy. bardziej drastyczny i przejmujący. film ma swoje minusy i można się przyczepić mnóstwa rzeczy, ale ta scena z tańcem w deszczu... jak dla mnie najsłabszy, kompletnie niepotrzebny, wzięty z dupy moment. normalnie "wtf"?

ocenił(a) film na 5
Mikez

Podzielam opinię, film jest raczej przeciętny, choć nie ukrywam, że bardzo podobał mi się soundtrack. Brak tu bohaterów do, których widz mógłby się przywiązać no może poza Lukiem i panem doktorem. W filmie moim zdaniem przedstawiono zbyt lekkie podejście do problemu na przykład jak ktoś tu wcześniej napisał Lily wygląda trochę zbyt dobrze jak na osobę, która żyje na krawędzi, choć nie powiem zagrała całkiem nieźle i bardzo szanuje ją za to, że postanowiła schudnąć do roli, żeby lepiej przedstawić w graną przez siebie postać.
Podsumowując, spodziewałam się czegoś lepszego, czegoś co mnie pozytywnie zaskoczy, a otrzymałam typowego przeciętniaka, który raczej nie zapada w pamięć i gdzieś ginie w tłumie.

Mikez

Cóż mogę dodać, poza tym, że się z Tobą zgadzam? Problem przedstawiony w typowo amerykański sposób.
Najlepsza i właściwie najbardziej realnie przedstawiona postać tego filmu, to macocha głównej bohaterki. Noi tyle ode mnie.

ocenił(a) film na 5
Mikez

mam podobne odczucia. dodatkowo, nie dość że temat potraktowany został zbyt lekko i raczej powierzchownie, całość poszła w kierunku banału nad banałami: problemy z dzieciństwa, brak matczynej miłości, niedowartościowanie itd. może trywializuję, ale tak "łatwo" jest zrzucić winę za pewne decyzje, styl życia, motywacje na innych, rodzinę, doświadczenia itd. oczywiście, to wszystko ma na nas wpływ, kształtuje nas i w jakiś sposób ukierunkowuje, ale ostateczna decyzja to zawsze nasz ruch. wydaje mi się, że o wiele ciekawsze byłoby pokazanie, że np. problemy z odżywianiem niekoniecznie kryją za sobą jakąś traumę rodzinną czy z dzieciństwa, jakieś konkretne wydarzenia itd. (w filmie cała scena z karmieniem przez butelkę i rozmowa z matką tuż przed tym zdaje się metaforycznie potwierdzać, że to czego Eli brakowało to matczyne ramiona, troska, opieka, pokarm - niekoniecznie w sensie dosłownym).
mnie w filmie najbardziej poruszyła scena tuż przed końcem, gdy bohaterka dociera do domu macochy i siostry i rzuca się przybranej matce w ramiona. to takie powiedzenie "w końcu rozumiem o co chodzi", stawia macochę i przed własną matką (odeszła od niej) i nawet trochę przed siostrą (przytula się do macochy, to do niej idzie).

Mikez

Największa wada filmu (poza banalną historią) to rola Keanu Reevesa. W ogóle mi się nie podobała. Lekarz, któy nie ma prawie żadnego wpływu co dzieje się w jego "ośrodku". Terapia ma polegać na wspólnych posiłkach, a tak wszyscy robią co chcą. W ogóle tego nie kupuję. I jego jedyna rada dla głównej bohaterki - każ swojemu złemu głosowi spieprzać. Nic dziwnego, że prawie się przekręciła. Jej samowyleczenie też wyszło dziwnie.

ocenił(a) film na 4
alien_2

Wszystko wyszło dziwnie. Lekarz który jest cool i taki nietypowy bo trochę poprzeklina. Dobra robota stary. Reakcje rodzin przerysowane - oczywiście że jak matka jest lesbijka to córka musi mieć anorektyczkę. Macocha jest troskliwa, ale jednak jakaś taka z kosmosu. Na terapii nikt nie pamięta o chorej, tylko wylewają swoje brudy na siebie nawzajem. Ojciec to pracoholik i ma wszystko w dupie, no oczywiście. Nie można było nakręcić filmu o standardowej rodzinie gdzie córka ma problem? Wyjść do ludzi, do widzów, i pokazać im że problem może dotknąć każdego? Może nawet wyszłoby o wiele bardziej emocjonalnie gdyby reżyser umiejętnie przedstawił dramat rodziny. Jak ta rodzina się rozbija i cierpi z powodu choroby dziecka. No więc nie w tym filmie. W sumie to ja już nie wiem czy matka odeszła od ojca Ellen, czemu Ellen nie mieszka z matką a z macochą i co tam właściwie chodzi. I w sumie nie interesuje mnie to.

Słaby film. Bardzo słaby. I niestety bardzo nudny. Można było go zmieścić w 30 minutach, a nie w 2 godzinach.

mokfa

Czym jest pojęcie standardowa rodzina? Moim zdaniem to abstrakcja, tak samo nie ma dwóch takich samych dzieci, każde chowa się inaczej, każe jest inne, każde jest wyzwaniem. Problem ma zawsze podłoże i tutaj zostało pokazane jedno z nich zgodnie ze szkołą Freuda, więc nie bardzo rozumiem komentarz. Lekarz nie tyle co jest "cool", a staje w sprzeczności z ogólną praktyką psychoterapii, a co za tym idzie stawia pytania. Gdybyśmy ich sobie nie stawiali, to gdzie byśmy teraz byli? Spierać się można na formą ;)

użytkownik usunięty
KowalskiJanek

standardowa rodzina to standardowa rodzina, normalni rodzice, normalne zycie, z normalnymi problemami. Bez zadnych mniejszosciowych cech w tle.

Mikez

Film sprowadza wszystko do szkoły Freuda co sugeruje scena w namiocie. Rola psychoterapeuty ma za zadanie stawiać pytania i to nie tylko pacjentom. Forma może nie pasować, ale główne założenie jest ciekawe i warte refleksji....

ocenił(a) film na 6
Mikez

Uważam, że ostrzeżenie było słuszne, bo ja sama wzdrygnęłam się 3 razy na widok ciała głównej postaci. Jeśli ktoś ma już znieczulicę na "drastyczne sceny" to nic dziwnego, że przyczepi się tej informacji na początku filmu. Co do wyglądu głównej bohaterki to wydaje mi się, że Lily Collins sobie nie zasłużyła na krytykę. Jest szczupła i schudła do tego filmu 10 kg, lepiej by wyglądała chyba tylko prawdziwa anorektyczka z ośrodka, no ale przecież nie wezmą do takiego filmu kogoś, kto nie jest aktorem/aktorką.

ocenił(a) film na 6
Mikez

To, że jest "bezpieczny" i mało odkrywczy to moim zdaniem wina poziomu lecznictwa w Stanach. Widziałam parę dokumentów o tym jak wyglądają takie oddziały, w jaki sposób pacjenci są "leczeni", i to jest jakiś ponury żart. Jak na taki standard to dr Beckham reprezentował faktycznie wysoki poziom. Reżyserka powinna była zrobić research w Polsce, to film byłby głębszy ;)

Mikez

Ja widzę ten film, jako film zrealizowany dla osób, które cierpiały na anoreksję, dla tych, którzy próbują zrozumieć czego doświadczyli i po co? Nie odczuwam, by powstał w zamierzeniu na odstraszenie, przestraszenie czy przerażenie. Osoby z anoreksją mają zaburzony obraz postrzegania ciała, to i tak mocniejsze obrazy mało by wniosły.
Jeśli przyjąć za konwencję filmu początkowe założenie, to film daje odpowiedź.
Lęk przed życiem, przed brakiem sensu, lęk przed przyjęciem życia, w którym zdarzyć się może też cierpienie...i jednoczesna kontrola by zdarzały się w życiu tylko bezpieczne doświadczenia, a to przecież zaprzeczenie samej istoty życia.
Znakomicie są tutaj przedstawione różne zachowania bliskich osób wobec osoby chorej na anoreksję. W zasadzie jakiekolwiek one by nie były (płytkie, głębokie, nudne, zwyczajne, bezpieczne, standardowe, typowe, nietypowe, zaskakujące, etc.) nikt nie jest w stanie "wyciągnąć" osoby chorej na anoreksję z jej cierpienia. To decyzja tej osoby.
Spodobały mi się elementy wplecenia natury w podejmowaniu tej decyzji przez bohaterkę filmu. Piękno natury, jak i jej obrzydliwość, to kolejne w tym filmie przeciwstawienie, jak poczucie bezpieczeństwa w życiu i jego brak.
Forma zwyczajna bo życie też bywa zwyczajne.

ocenił(a) film na 8
Nika_33_filmweb

Pięknie ujęte i w punkt. Mam takie same odczucia po obejrzeniu filmu.

ocenił(a) film na 10
Mikez

Oglądałam ten film w trakcie ciężkiego epizodu depresyjnego i uważam, że ostrzeżenie jak najbardziej na miejscu. Bardzo mocno mnie ten film wówczas poruszył bo on nie jest tylko o anoreksji, a o problemach psychicznych w ogóle. Jednak rozumiem, że na osobie która nie jest kryzysie mógł nie zrobić takiego wrażenia jak na mnie wtedy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones