Śmiało mogę powiedzieć, że ''Air America'' to jeden z tych
filmów mojej młodości, który utkwił mi w głowie raptem w
śladowych ilościach. Po latach więc, odświeżyłem go dla
zwyczajnego przypomnienia. Lecz dziś już nie jestem tak
wyrozumiały dla niego jak kiedyś z tego co kojarzę.
Największymi plusami, powiedzmy, że nie jedynymi, ale z
pewnością dominującymi, są tu role dwóch głównych pilotów
''na dorobku'', czyli starego wyjadacza chleba, granego przez
dawnego dobrego Mela Gibsona, który traktuje znowu świat z
góry, oraz ma ironiczne i twarde spojrzenie na otoczenie, a
także młokosa Roberta Downey' a Jr, który znalazł się między
wronami, chcącymi aby krakał tak jak one. Gdyby nie
wymieniony duet, chyba nie oceniłbym tego filmu jako
niezłego. To, że sam temat i miejsce należą do nietypowych,
nie oznacza, że musimy mieć do czynienia z dobrą produkcją.
Sama fabuła ze swoją konstrukcją, nie jest już niczym
szczególnym. Dużo tu można ''wyczytać'' na przód patrząc na
niektóre sceny, których jesteśmy świadkami. Po prostu
pewne rzeczy są łatwo przewidywalne. ''AA'' posiada zatem
konstrukcję, podporządkowaną typowemu schematowi kina
akcji.
Mało jest tu zwrotów i zaskoczeń, ale patrząc na to po całości i
tak źle się tego nie ogląda.
Wracając do starego Mela Gibsona. Błyszczy on tu pozytywną
arogancją, ignorancją czy ironią, a więc tym wszystkim co
pozwala mu przeżyć w tej dzikiej dżungli. Umiejętnie potrafi
''bajerzyć'' nie tylko widza. Co do Roberta to doskonale
pozyskuje sobie widownię, poprzez błysk, który ma w oku :)
Gdy ci dwaj pozostają na ekranie sam na sam, dialogom nie
ma końca, a i uśmiać się z nich także można, bo niektóre
bywają na prawdę dobre. Reszta aktorów jest raczej tylko tłem
do tej dwójki. Na domiar złego ich postacie są przeważnie
debilne, no może nie najmądrzejsze, bez znaczenia czy chodzi
tu o senatora, generała czy kolegów pilotów po fachu.
Żeby nie było, dorzucę do tego kosza plusików kilka
widowiskowych scen, potężne maszyny przecierające niebo,
oraz ciekawą scenerię w której rozgrywa się akcja,
przedstawioną za pomocą przyzwoitych zdjęć.
''Air America'' może nie jest jakimś filmowym szałem, ale z
całą pewnością w miarę udaną rozrywką. Oczywiście w dużej
mierze podziękowania, kieruję bardziej do Mela niż twórców.
Reasumując, jest to dość charakterystyczne widowisko, z
początku lat 90-tych, które naciągnę w ocenie na 6/10.
Pozdrawiam