Po słabych "Charliem i fabryce czekolady" i "Sweeneyu Toddzie" nakręcił lepszą, ale wciąż odbiegającą poziomem od najwybitniejszych dzieł "Alicję w krainie czarów". Paradoksalnie mając niewyczerpalne źródło możliwości, zrobił film zachowawczy i chyba najmniej przesycony charakterystycznym burtonowskim stylem. Może "Frankenweenie", czyli pewnego rodzaju powrót do korzeni wskrzesi na nowo Burtona jako reżysera? Z całego serca mu tego życzę.
Z pewnością można doszukać się w ekranizacji (?) "Alicji" pozytywów. Na plus zaliczyć można odbiegnięcie od pierwowzoru książkowego (Alicja jest dorosła, ma się zaręczyć), scenografię i wspaniałe kostiumy. Pozytywnie odebrałam też rolę Mii Wasikowskiej i Anne Hathaway.