Ani straszny, ani ciekawy, ani jakikolwiek, choć opis zapowiadał całkowite temu przeciwieństwo. Niestety, ale kiedy Sota razem z Fumie trafiają do wioski i miejsca, w którym zniknęło aż tyle dzieci, czar pryska. Fabuła robi się płaska, tłumaczenie zdarzeń jest nijakie, dziwne i bezbarwne. Po lesie pałęta się dwójka dzieciaków, w jednym z domów kryją się ostatni trzej mieszkańcy wioski, którzy dokańczają dzieła, którego żadna inna rodzina się nie podjęła. Generalnie aktorstwo było słabe, Sota był jakiś taki bez wyrazu przez co np. jego nagła zmiana wobec nieszczęsnych dzieci wyszła bardzo nienaturalnie. Same dzieci duchy, a tak naprawdę jakieś pół wampiry, pół ufoludki ani nie straszyły, ani nie wyglądały przekonująco, dużo scen było najzwyczajniej w świecie śmiesznych- jak np płynąca nad ziemią dziewczynka i te jej naelektryzowane wydłużające się włosy. Całościowo film nudny, dlatego też nie polecam i odradzam. Jedno ze słabszych produkcji azjatyckiego kina grozy.