Film dla ludzi szukających i ciekawych poznawania siebie i natury innych.
Nie zawsze widzieć znaczy zobaczyć, słyszeć - słuchać , myśleć - rozumieć
Avatarowcom dziękujemy - zapraszamy na sale obok - 3D*
*3D znaczy "trzy dupy" : 1 d...- brak umiejętności widzenia, 2 d... - brak umiejętność słyszenia, 3 d... - brak reakcji analitycznych mózgu.
Witaj,
widzę że znów gościsz w temacie "Antychrysta" po dłuzszej przerwie :)
No jak najbardziej, zgadzam się z Tobą,ale tez trzeba przyznać że ten film Triera potrafi być wyjatkowo odpychający dla widza który odbiór ma powierzchowny, tak jak piszesz.Nie chodzi o to że to źle [w końcu ludzie są różni: jedni lubią pstrąga w sosie migdałowym,a inni-kaszankę ;) ]Myślę że główny błąd jest po stronie dystrybutora filmu-obraz ten powinien byc wyświetlany tylko w kinach studyjnych,podobnie jak np "Szamanka" Żuławskiego- po którym słyszałem takie komentarze "widzów"że :"już nigdy nie pójda do kina na polskiego pornola"...Cóż, reklama robi swoje (napędza masy do kina),a potem nawet żal.pl juz nie pomoże... :P , ale człowiek tak juz ma że potrzebuje rozrywki,nawet mnie zdarzy się sie że pójdę na "komercję" i bawię się nieźle,jak mi film przypasi.Bo co by to było ,gdyby w kinach leciały same "Bergmany" :P
Pozdrawiam!
Jako jeden z użytkowników portalu, który temu filmowi wystawił bardzo niską ocenę, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jeden istotny element wpływający na odbiór filmu - granice dobrego smaku widza.
Słyszałem wiele sprzecznych opinii na temat tego filmu, ale że został mi on polecony, postanowiłem go sobie na spokojnie w domu obejrzeć. Myślałem, że po "120 dniach Sodomy" przez długi czas nie zobaczę filmu, który w podobnym stopniu mnie obrzydzi i niestety - takie właśnie odczucia wywołał we mnie "Antychryst". Naturalistycznie ukazane, brutalne, nieatrakcyjnie wizualne i niemożliwe do zaakceptowania przeze mnie sceny przemocy oraz odpychająco ukazana erotyka sprawiły, że nie mam ochoty ani powracać do tego filmu, ani też zagłębiać się w jego symbolikę. Pomimo też dobrych, wysmakowanych zdjęć, dobrej gry aktorskiej, dobrych efektów specjalnych oraz dobrze budowanego poczucia zagrożenia ze strony natury, nie mam najmniejszej ochoty podnieść filmowi oceny, ani tym bardziej komukolwiek go polecić (bardziej skłonny byłbym polecić "120 dni ..." ponieważ ich przekaz wydał mi się klarowniejszy i w pewnym stopniu usprawiedliwiający takie podejście do tematu).
Skoro już "Avatar" został wspomniany - przyznaję, wystawiłem mu 10/10. Nie chcę aby w kontekście wcześniejszych słów zabrzmiało to jak opinia jakoby schlebianie gustom i uznanej przez większość estetyce miało być zjawiskiem bardziej pożądanym od wychodzenia poza te granice. Rzecz w tym, że każdy widz ma pewne ustalone przez siebie granice i ich przekroczenie w nawet najbardziej szczytnym celu, może wywołać oczywisty efekt.
Jakkolwiek zgadzam się z Twoją pochlebną opinią o "Antychryście", to nie mogę dociec co zagadnienie kina w technice 3d ma tu do rzeczy? Zaryzykuję twierdzenie że szukasz pretekstu by sobie na tę technikę ponażekać.
Sam z 3d nie zetknąłem się jeszcze (może tylko dlatego Twoja frustracja wydaję mi się być cokolwiek dziwaczna)ale obiektywnie patrząc nie dostrzegam w niej nic zdrożnego. Jest kolejny bajer wykorzystywany w kinie komercyjnym ale czy to znaczy że dobry twórca nie byłby w stanie wykorzystać go w jakimś ciekawym celu? Czy gdyby Trier(Skąd innąd znany z zamiłowania do artystycznych eksperymentów) postanowił wykorzystać tą metodę w "Planecie Melancholii"(czy jakimś innym przyszłym projekcie) skazywało by to film na komercyjność i miałkość?