Mnie on nie bulwersował...raczej fascynował...ta zgoda z naturą, kobieta przedstawiona jako zło, to coś całkiem innego, niż możemy oglądać. Może i Antychryst nie jest arcydziełem, ale nie możemy go porównywać np. do Ojca Chrzestnego (jak tu ktoś zrobił) to inna płaszczyzna ("Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych..."). Antychryst to film o ludzkiej naturze...ale nie w takim wymiarze jak próbuje nam pokazać chrześcijaństwo....to natura ludzka skorelowana z naturalnym porządkiem wszechświata, tym złym, pozbawionym uczuć...pędzącym torami ewolucji i zasady, że słabi są wypierani przez mocnych.
Według mnie film nie jest wybitny, ale bardzo dobry...i rozumiem, ze nie każdemu się spodoba, część osób będzie nudził...ale też i gro ludzi go nie zrozumie...
spojlerek - No nie wiem czy ludzką naturą jest wiercenie mężowi dziury w nodze... i czy porządek wszechświata jest ZŁY, wg mnie jest neutralny - pozbawiony uczuć, którym kieruje ewolucja.
Moim zdaniem ludzka natura jest pokazana zgodnie z chrześcijaństwem. Postawiono tezę że "kościołem szatana jest natura (ludzka) ", czyli ciało, z którego pokusami człowiek się na codzień boryka. Jednak nie widzę sensu mieszania w to fauny i flory, które nie są ani dobre ani złe.
Jeszcze nie poukładałem w logiczną całość złej natury kobiety, to raczej przypadek choroby psychicznej rozwijającej się na długo przed "skokiem".
Na koniec dodam że to tylko moja opinia i chętnie zapoznam się z innymi interpretacjami:)
wydaje mi się, że źle pojmujesz naturę, twierdząc iz jest ona neutralna. Wg. mnie natura (fauna i flora) jest właśnie tą złą, dziką i bezwzględną częścią...rządzona konsekwentnie i niezmiennie od zawsze tymi samymi prawami ewolucji
Również nie byłbym taki pewny, czy natura jest tu neutralna, ale trudno też powiedzieć, że jest zła według naszych standardów. Moje przemyślenia jeszcze na gorąco po seansie są takie, że Szatan stworzył świat (naturę) bez obecności Boga. Stąd rządzą nią żal, chaos i ból. Wbrew pozorom natura nie jest tutaj cyklem powtórnych, ciągłych narodzin, lecz śmierci (ogrom żołędzi obumierających, gdy wystarczy jeden dąb na kilkaset lat by podtrzymać gatunek, sarna z martwym płodem, symboliczna krew zamiast nasienia). Stad też natura jest królestwem, językiem Szatana (kościołem).
Kobieta i mężczyzna stworzeni są zupełnie inaczej. Mężczyzna przedstawiony jako racjonalista, tworzy rzeczywistość na swych zasadach, nie rozumie sygnałów natury, jest psychicznie odporny na ‘chaos’. Kobieta natomiast jest mieszanką emocji, przez co bliżej jest pierwotnej natury – jednak nie kontroluje ciała, zmysłów, przez co pada ofiarą prawom owej natury.
W wyniku śmierci dziecka kobieta zostaje wytrącona w psychicznej równowagi – pośród przyrody ponownie krystalizują się w niej spójna linia emocji, jednak wtedy już ulega naturze i jej pierwotnemu charakterowi (Eden jest katalizatorem, widzimy jak z biegiem terapii zmienia się stosunek kobiety do przyrody – od poczucia zagrożenia do swobody). Stąd też ta z pozoru bezsensowna przemoc (względem ojca, wcześniej syna). Tak jak pisałem wcześniej – głównymi prawami są chaos i ból (płacz dziecka symbolizujący umieranie wszystkiego w przyrodzie) i to one przejmują w posiadanie słabą kobietą.
Głównej bohaterce dlatego ciężko jednoznacznie określić czy kobiety są złe i czy słusznie były masowo mordowane w średniowieczu. Na wrażliwym instrumencie ich emocji gra natura (uosobienie Szatana), zło jest konsekwencją tego obłędu jednak nie rodzi się w kobiecie, ona jest narzędziem.
Nie mam jednak pomysłu na interpretację zakończenia.
Nie wiem na ile jasno udało mi się przekazać moje myśli, gratuluje każdemu kto przez to przebrnął;)
No faktycznie, natura Wszechświata jest neutralna, wręcz przyjazna.
Moim zdaniem to jest w dużej mierze kino "artystyczne" czyli "patrzysz i przeżywasz".
Ja widzę to tak ( w bardzo dużym uproszczeniu): Babie odjebało i zachciało się jej destrukcji i wywoływania u innych skrajnie negatywnych emocji. Padło na biednego chłopa. Tyle. Fajnie się ogląda. A co do lisa to mi się scena podobała.