... zastanawiam się nad historią odwrotnie zakładanych synkowi butów i jakoś nie znajduję odpowiedzi - dlaczego matka to robiła? Sądziłam, że oszalała po stracie dziecka, ale ten epizod pokazuje, że chyba chodziło o coś więcej i wcześniej (tu też trochę zmienia postać rzeczy retrospekcja kobiety z momentu tragedii!). Nie zrozumiałam też symboliki ostatniej sceny wyłaniających się z lasu kobiet...
pewnie więcej nie zrozumiałam, ale do tego dojdę z czasem;)
Film polecam - jest o czym myśleć długo po wyjściu z kina
Nikt tego do końca nie rozumie. Jeśli chodzi o buciki, to dla mnie to był ewidentny sygnał, że matka oszalała już dawno temu, i to nie z powodu straty dziecka, tylko nienawiści do samej siebie. Jednak jak tak rozmawiam z ludźmi, to oni tego tak nie odebrali, więc już sam nie wiem.
Ostatnia scena, hm. Mam za dużo interpretacji, żeby wszystkie wypisywać. Generalnie uważam ją za coś w rodzaju uwolnienia, odkupienia... Szczerze, to nie sądzę, żeby była w ogóle jakaś jedna odpowiedź.
Moim zdaniem te pojawiające się w lesie kobiety z zamazanymi twarzami to emanacje tych wszystkich kobiet, które podobnie jak główna bohaterka stopniowo (lub szybko) popadają w obłęd. Przypuszczam, że dobry psycholog powinien posiadać umiejętność percepcji swojego pacjenta, aby móc skuteczniej go leczyć, więc może dlatego było to dane głównemu bohaterowi. Akurat była to jedna z ciekawszych i mądrzejszych scen w tym filmie, wybitnie kontrastująca z całkowicie niepotrzebną sceną 'krwawego wytrysku' - moim zdaniem dodana dla zwiększenia kontrowersyjności filmu i zyskania potencjalnych klientów.
A co do bohaterki to tak - mnie też wydaję się, że oszalała wcześniej - nie jestem też pewny czy nie widziała swojego dziecka w momencie wypadania przez okno, lecz nie była w stanie uwolnić się od swej cielesności i uprawianego stosunku - dlatego nie zareagowała, co mogło się przyczynić do większego popadnięcia w obłęd - tłumaczy to też scena samookaleczenia (obcięcia sobie łechtaczki) potem w filmie.
Tak właśnie odebrałam tę kastrację - jako karę za dominującą cielesność (naturę), która przyczyniła się do tak ogromnej tragedii. Ale wcześniejsze męczenie własnego dziecka..? Niby słyszy wyimaginowany płacz synka i biega mocno nim zaniepokojona, ale czy już wtedy to było szaleństwo? Skąd się wzięło? Mąż-psychoalalityk niczego by nie zauważył?
Przez chwilę nawet pomyślałam, że kobieta celowo doprowadziła do śmierci synka i własnego tak niemożnego bólu, żeby lepiej zrozumieć temat pisanej (porzuconej?) pracy. Ale to chyba zdecydowanie nadinterpretacja:)
Czyżby kobieta zakładała dziecku odwrotnie buty, bo bała się, że ten ją opuści ? - moja interpretacja.
W sumie lepsze odwrotne buty niż przewiercona noga z dużym obciążeniem;) <żarcik>
Co do wyłaniających się w epilogu z lasu kobiet, to większość interpretuje to jako uwolnienie, odkupienie... To byłoby chyba bardziej zrozumiałe w przypadku śmierci faceta. A tu znów umiera kobieta. Znów z rąk mężczyzny. Cokolwiek ta szalona kobieta planowała, to chyba jednak poniosła ostatecznie porażkę? Celem miała być śmierć męża, mimo, że "jeszcze nie teraz"...
Z drugiej jednak strony wiadomym już było od pewnego momentu, że to właśnie
kobieta umrze. Wszak wszystkie "łkające - knujące" kobiety ginęły mimo, iż
to one rzekomo wszystkim zawiadowały...co do ostatniej sceny to kobiety
zmierzające w przeciwnym kierunku niż główny bohater mają symbolizować
przeciwność postaw...idą do lasu, do kościoła szatana, do tego miejsca
należy ich natura...
"kobiety zmierzające w przeciwnym kierunku niż główny bohater"
no nie bardzo... one go wyraźnie otaczały, jedne szły pod górę, inne zaś z góry i z boków również.
Może to wyzwolenie, a może wręcz przeciwnie - to duchy zamordowanych wcześniej kobiet, które będą mu towarzyszyć w postaci wyrzutów sumienia (lub coś w tym guście). Tu właściwie można dopasować wiele interpretacji i znaczeń.
A taki wątek z forum dla mam - oryginał:
<<Moja mała stawia troszkę stópki do środka. Byłam u lekarza, ale on twierdzi, że dzieci czasem tak stawiają i to przechodzi. Uznałam, że poczekam trochę z pójściem do pediatry, ale...
no właśnie, ale... niania (ciocia) która opiekuje się moja córą po "konsultacji" ze swoją koleżanką lekarką zaczęła mi wkładać na nogi małej buty lewa na prawą twierdząc ,że tak się "pomaga" prostować stópki.
Nie wiem co z tym fantem zrobić - mam wrażenie, że tak sie nie powinno robić, bo dziecku zrobi krzywdę.
Co jej powiedzieć? Czy to może zaszkodzić małej? Słyszałyscie o takim "sposobie"?>>
Teraz na 100% jestem pewien, że ona mu te stópki normalnie prostowała! I pamiętajcie: w "12 gniewnych ludziach" na początku też tylko jeden przysięgły miał inne zdanie...
O tym sposobie i ja słyszałam. I to nie żadna ciocia mówiła, ale "wybitni" ortopedzi moim znajomym. Znajomi więc zakładali (po domu!) dziecku buty odwrotnie, ale ja w tym domu bywałam często i zapewniam wszystkich, że płaczu przy tym nie było. Dziecko wyglądało głupio - fakt i każdy kto przychodził, z troską zauważał, że butki odwrotnie założone:) Efektów wielkich to chyba nie przyniosło (aż z ciekawości podpytam niebawem), ale ja bym się na takim domowym sposobie leczenia dziecka tu nie opierała. W końcu główny bohater dopiero po śmierci synka dowiedział się o jakiejkolwiek deformacji stóp. W ogóle wygląda na to, że dopiero z ostatnim pobycie w Edenie mamusia zaczęła fiksować (buty, głosy).
Jeśli o mnie chodzi to nadal niczego nie jestem na 100% pewna:)
skoro powstaje tyle pytań, nikt nie jest pewny na 100 % :) to znaczy, że Lars odwalił kawał dobrej roboty :))
Źle kombinujecie z tymi stópkami - one się do zewnątrz krzywiły, a matka widząc zdjęcia mówi "To pewno przez przypadek".
I jeszcze jedna kwestia - to naprawdę mógł być przypadek, scena gdy matka na siłę wkłada dziecku odwrotnie buty dzieje się podczas ujęcia na Męża i może to być wyłącznie jego imaginacja.
Jeśli o mnie chodzi, to zakładanie odwrotnie butów miało ukazać brak przywiązania kobiet (tak w ogóle interpretuję ten film, nie jako konkretny związek, przedstawienie choroby psychicznej, ale ukazanie różnic płci) do szczegółów, problemy z przestrzennym myśleniem itd. Wiem, że to tylko buty odwrotnie założone, ale "skręć w prawo, nie w to drugie prawo" ;) Antychrystem jest tutaj natura, która objawia się i w kobiecie poddającej się jej sile, która przełożyć może własną rozkosz nad dziecko i w mężczyźnie, który utrzymuje pewien dystans do kobiety, który w sytuacji zagrożenia woli uciec.
"Brak przywiązania kobiet do szczegółów"??? Przecież TO właśnie natura kobiet! Tego nie mogą znieść w nas mężczyźni:)) I o jakiej ucieczce w sytuacji zagrożenia mówimy? Takie ekstremum każdego by skłoniło do brania nóg (i kamienia-ostrzałki;) za pas! Tutaj facet tkwił do końca (!) przy oszalałej żonie. Może nie był z nią blisko zeszłego lata, co sugerowała, ale od czasu tragedii chyba nic mu zarzucić nie możemy.
Czyli uogólniając dla potrzeb wątku - naturą kobiet jest jednak drobiazgowość, a naturą mężczyzn ochrona i wsparcie (fizyczne a czasem i psychiczne) kobiet.
Wiem, wiem... nie zawsze tak jest;)
Kobiety przyczepią się do najdrobniejszych rzeczy, ale nie najistotniejszych ;) Mogą przyczepić się do tego, że sznurówki krzywo zawiązane, ale nie że buciki odwrotnie założone ;) Więc to mój błąd, że jasno tego nie wyraziłem. Bo masz rację, kobieta przyczepi się do szczegółów, ale nie tych ważnych, nie tego, co ma znaczenie i jakoś to tak z doświadczenia wiem ;P
Nie wiem czy byłoby komukolwiek tak łatwo z takim kamieniem przy nodze poruszać się, więc proszę - nie interpretujmy tego dosłownie ;) Choć symbolicznie "kamień u nogi"...
A że nie jest tak zawsze, przecież wiadomo, że w historii tak uogólnionej nie przekaże się wszystkich niuansów i wyjątków.
Oj, bo się zaraz zacznie odwieczna walka płci na temat tego co dla kogo istotne jest a co nie jest;) I z tymi odwrotnie założonymi bucikami (nie jako symbol!) to prędzej skłaniałabym się do wizji mężczyzny w tym zdarzeniu niż kobiety. Dlatego u Larsa jednak doszukuję się symboliki a nie przypadku.
Co do kamienia przy nodze, to raczej pewne - nie nabiegałby się z nim koleś tyle po lesie, gdyby to miała być prawda. Ze zmiażdżonymi genitaliami wcześniej i po przysypaniu w lisiej jamie później.
Symbol symbolem Lars poganiał:)
Dla mnie istotą tego filmu jest walka płci ;) Jeśli mógłbym poprosić Cię o rozwinięcie tego o bucikach? ;)
mysle, ze na pewno nie chodzilo o prostowanie stop, wtedy normalnie powiedziala byc mezowi, dlaczego nalozyla odwrotnie buciki.
to raczej symbol, jakich wiele bylo w tym filmie
myślę, że po prostu informacja dla nas, że z kobietą działo się już coś złego dużo wcześniej
a pamietacie, na samym poczatku filmu, na stole, na ktory wspianlo sie dziecko, staly 3 figurki, czy to nie byly figurki trzech zebrakow?
Tak - to te figurki. Dziecko je strąca z biurka i ginie. Ale oni nie przybyli jak ci żebracy w lesie. Te figurki zapewne tam stały już jakiś czas, więc to raczej jedynie nawiązanie do tego co wydarzyło się potem.
Co do figurek - one są przecież podpisane. Jest tam jak byk "Żal", "Ból" i "Rozpacz" (Grief, pain, Despair) - a to rozwiązuje wszelkie wątpliwości.
A wg mnie tu bardziej chodzi o walkę z naturą jednak. A o bucikach to osobny wątek raczej i już nie dotyczy ani Larsa ani tego forum ;)
Pozdrawiam:)
To chyba już nadinterpretacja. Ja nie zakładam odwrotnie butów na nogi, choć stopień mojego przywiązywanie wagi do szczegółów to antonim pedanterii. A Ty zakładasz? :P
Tak. Na głowę czasami. A nie myli Ci się lewa strona z prawą? Wielu kobietom, które znam, myli się.
Co do nadinterpretacji, to czemu by nie? Skoro ktoś potrafi coś znaleźć w dziele, nawet jeśli tego tam nie ma, nawet jeśli autor nie zakładał interpretacji w ten sposób, to czemu ktoś nie może myśleć właśnie tak? Czy naprawdę jest ważne "co autor miał na myśli" czy jest ważne, do jakich myśli nas słowa autora sprowokowały?
A wiesz, nie myli mi się. I mam dobrą orientację w terenie - to też podobno cecha typowo męska, a jednak od każdej reguły są wyjątki. Za to można mi sto razy wytłumaczyć drogę, ale muszę mieć mapę przed oczami, żeby gdziekolwiek trafić.
Oczywiście, co do Twojej ostatniej myśli się zgadzam, ale rozmowa była akurat o tym, jakie znaczenie miała scena dla filmu, natomiast możliwe konfiguracje zakładania bucików dzieciom i ich semantyczna interpretacja - tu może być już dowolność. Mam nadzieję, że nie uraziło Cię moje pytanie o buty? :) To miał być tylko żarcik ;)
Pozdrawiam :)
Tak, uraziło. Rozważałem nawet samobójstwo z tego powodu.
Wiesz, wyjątki są wszędzie, ale gdy na podstawie pewnej cechy można podzielić ludzi na takich i takich, to ktoś znajdzie jeden wyjątek i od razu stwierdzi, że ten podział jest niepraktyczny, krzywdzący, rasistowski i seksistowski. Jednak wykorzystując pewne cechy należące do stereotypu prościej na przykładzie jednostki przedstawić całą grupę ludzi (swoją drogą dziwi mnie, że mówienie, iż czarni lepiej są przystosowani do pewnej części sportów jest ok, nie jest przejawem rasizmu, ale mówienie, że mają mniejsze mózgi, za czym nawet nie idzie mniejsza inteligencja, jest już uznawane za rasizm. zresztą tak jak i tutaj, i tak dobrze, że na Ciebie trafiło, bo sporo kobiet by mnie uznało od razu za szowinistę i podało za przykład Ciebie, że jednak "kobieta może" - ręce opadają).
Dla mnie ta scena nie określa interpretacji całej. Jest jedynie uzupełnieniem informacji, kolejną przesłanką skłaniającą mnie do interpretowania filmu w tenże sposób.
Mąż ogląda zdjęcia i widzi, że na wszystkich buciki założone są odwrotnie, co sugeruje działanie z premedytacją a nie przypadek.
Witam forumowiczów.
Z kina wyszedłem pare godzin temu i z chęcią podzielę się moimi przemyśleniami co do problemu bucików. Wg mnie był to pewien sygnał, iż jej fiksacje miały początek przed wydarzeniami pokazanymi w filmie. Czemu akurat zakładała te buciki na odwrót? Może chciała go świadomie okaleczyć podobnie jak swojego męża? Mam kilka wskazówek, które mnie po temu skłaniają.
1. W części pierwszej matka obwinia siebie za całą tragedię. Sama opowiada o tym, że synek często się budził i chodził po domu.
2. W trakcie terapii w lesie słyszy krzyk dziecka. Zamiast od razu sprawdzić inne pomieszczenia itd. to z góry zakłada, że jest ono gdzieś w lesie.
3. Matka wspomina, ze Nic tak jakby jej unikał, oddalał się od niej.
4. Nasza bohaterka wyobraża sobie, że mąż chce od niej udziec, w związku z czym stara się go jak najskuteczniej unieruchomić.
Do czego zmierzam... Idąc powyższymi tropami można przyjąć, że tym odwrotnym zakładaniem bucików chciała go przy sobie zatrzymać.
Wszystko ok, ale mnie się wydawało, że płacz dziecka słyszała w poprzednie lato, gdy była w Edenie z synkiem. Czyli w czasie, gdy o terapii nie było jeszcze mowy.
Ale też mnie to zdziwiło, że zamiast zajrzeć od razu do drugiego pomieszczenia, to biegała oszalała po lesie.
I z tym "oszalała" w przeciągu 30 minut się wyjaśniło;)
No tak. Cala scena miala miejsce zeszlego lata, ale w trakcie terapii jesteśmy świadkami powrotu do tamtej chwili. Widzimy jak siedziała nad tekstami i nagle zauważyła brak dziecka, chwilę potem rozlega się odległy płacz dziecka.
Dla mnie motyw butów też był najmniej zrozumiały. Wydaję mi się jednak, że jedną z interpretacji jest pokazanie, że główna bohaterka faktycznie powinna bać się samej siebie i natury, ponieważ nie zwróciła uwagi na te buciki, a tak mały szczegół miał duży efekt w rozwoju dziecka. Pokazuje to więc, że natura jest czymś niebezpiecznym i trzeba się z nią delikatnie obchodzić.
i trzeba się też z tą naturą liczyć :)
Dla buciki to też oznaka, że matka zaniedbywała synka. Nie powiedziała mężowi, że chodzi w nocy po domu,
buciki, nie pilnowała go za szczególnie w Edenie. W momencie kiedy słyszę ten płacz, lata po lesie, po czym
znajduje go w przybudówce. Zwróćcie uwagę, że znajduje go, mały chyba bawił się pieńkiem! A ona spojrzała
na niego, zamknęło ponownie drzwi i sobie poszła! Kto zostawia małe dziecko same z pieńkiem? to
niebezpieczne
Widocznie bezpieczeństwo dziecka priorytetem nie było. Tylko to, czy nie uciekło. W chwili, kiedy ten irracjonalny lęk został oddalony to wróciła do swoich spraw. Zwróć uwagę, że gdzieś przy końcu filmu jesteśmy świadkami retrospekcji z jego początku. Dokładnie z chwili gdy nasza parka się gzi w najlepsze, Ona w pewnym momencie otwiera oczy wpatrując się w stronę okna... Czy dziecko już tam stało? Możliwe... Ehh, wypadałoby zobaczyć to jeszcze raz i raz, by wejść głębiej.
ja miałam wrażenie, że widziała skok. Jeszcze przymknęła oczy i wróciła do zabawy.
I też zamierzam obejrzeć jeszcze raz. Tym bardziej, że 2 razy zamknęłam oczy :)
No według pokazanej retrospekcji widziała. To właśnie dzieło antychrysta - śmierć dziecka w obliczu natury i pożądania z niego wynikającego. To coś z czym ta kobieta nie potrafiła walczyć chyba.
mozliwe ze ta kbieta cierpiala na jakies zaburzenia od momentu urodzenia synka... tzw. baby blues.. czyli kobieta nie radzi sobie z zyciem po urodzeniu dzieciaka i chce wrocic do swojego zycia sprzed narodzin
przyklady:
1. prolog w ktorym na koncu okazuje sie ze prawdopodobnie widziala dzieciaka
2. proba napisania swojej pracy, ale dzieciak jej przeszkadzal placzem
etc.
3. buciki na lewa strone
kolejna mozliwosc, bala sie ze dziecko ja opusci, tak jak sie bala tego w Edenie podczas terapii, ze opusci ja maz
1. dziecku zakladala odwrotnie buciki
2. meza przyszpilila
trzecia mozliwosc
buciki sa na lewa strone, bo ja opanowalo zlo, a jak wiemy symbilika zla od symboliki dobra rozni sie tym, ze jest odwrocona ;)
czwarta mozliwosc naj mniej prawdodpobna
tak jak ktos wczesniej napisal, chciala zwalczyc jego wade stopy, ale... to by chyba o tym pamietal :P
w takim wypadku wada stopy ukazana na rentgenie z autopsji powstala wlasnie przez zle nakladanie bucikow
Buciki na lewą stronę:))) Sorry - właśnie sobie wyobraziłam wywrócone na lewą stronę traperki;)
SCENA W KTÓREJ OGLĄDAMY JAK MATKA ZAKŁADAŁA DZIECKU ŹLE BUTY NA NOGI MA WIDZOWI UŚWIADOMIĆ, ŻE W POCZĄTKOWEJ SCENIE KIEDY DZIECIAK WYPADA Z OKNA - TO NIE WYPADEK. DZIECKO Z POWODU ŹLE ZAKŁADANYCH BUTÓW NIE UMIAŁO UTRZYMAĆ RÓWNOWAGI GDY STAŁO W MIEJSCU. KOBIETA NAPRAWDĘ JE ZABIŁA I PONOSI ZA TO WINĘ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ...
To chyba za daleko idąca interpretacja. Stojące w oknach dzieci często wypadają i bez defektu stóp. Dorosłym zresztą też zdarza się nie utrzymać równowagi na parapetach.
Ale fakt - odpowiedzialna za tę śmierć była. Moim zdaniem był to jednak wypadek, choć można go było uniknąć.
ZAPOMNIAŁEM DODAĆ, ŻE TO UJĘCIA POTWIERDZA SCENA KOLEJNA. MĄŻ UŚWIADAMIA SOBIE PATRZĄC NA ZDJĘCIA DZIECKA ŻE TO JEGO ŻONA SPOWODOWAŁA DEFORMACJĘ STÓP U DZIECKA DOPROWADZAJĄC DO TRAGEDII. CHWILĘ PO TYM WŁAŚNIE KOBIETA GO ATAKUJE
Hmm, można to również zinterpretować tak, że w jednym momencie on składa do kupy fakty, że żona podczas pisania pracy uwierzyła w winę kobiet - czarownic (teorie o kobiecie jako złu tego świata), i że na kilku zdjęciach (nie na jednym-nie przypadek!) dziecko ma źle założone buty. Może właśnie wtedy zrozumiał to, co cześć z nas zrozumiała jakiś czas po obejrzeniu filmu i kilku przeczytanych dyskusjach - przebywanie sam na sam z naturą wypaczyło psychikę tej kobiety, uwierzyła w zło i zgodnie z tym w co wierzyła chciała się zachowywać.
wg. mnie matka widziała jak dziecko skacze - po to była ta retrospekcja.
w trakcie jej w domu, za plecami spadającego dziecka widoczna jest łania.
Więc jest to ingerencja szatana. Kobiety w epilogu, to te które już w przeszłości (to ich tyczył się temat pracy) straciły życie z rąk mężczyzn (kobieta chciała swoją pracą dyplomową udowodnić że uznawane za czarownice nimi nie były, powodem że pracy nie ukończyła były wręcz odwrotne dowody do których dotarła [np. ryciny na strychu]). Pod koniec filmu było powiedziane że ktoś musi zginąć. Dlatego została uduszona. Kobietę opętał szatan już w trakcie pobytu z dzieckiem w Edenie. Ciekawy też motyw jest z piramidą - na jej szczycie kolejno pojawia się natura, ja(czyli maż) i szatan. Uważam że z punktu widzenia kobiety można by postawić między tymi trzema napisami znak równości. Zamotany film. Rewelacyjna praca kamery i muzyka.
mi sie raczej wydaje, że mąż pisząc w piramidzie "ja", miał na myśli ją. Jej osobowość, to że boi się sama siebie
.
Wypadku można było uniknąć, bo przecież jest scena że matka widzi jak dziecko wspina się na stół i wypada przez okno. Wolała pewnie przeżyć do końca chwile uniesienia z mężem niż ratować dziecko.
Za dużo uwagi w tym (wyjątkowo dobrym jak na całe forum Antychrysta) temacie przywiązuje się bucikom - to najprawdopodobniej początek obłędu Żony, ale nie ma większego sensu dociekać jaka jest prawda.
Dlaczego nie ma sensu? Bo do tego sami dojdziemy kiedy poznamy sedno filmu! Dla mnie niejasne są praktycznie tylko dwie (właściwie jedna kwestia) - gdzie jest to zło: Czy to natura jest Kościołem Szatana, kobieta czy natura ludzka?
Jeżeli uzyskamy odpowiedź na to pytanie, reszta filmu powinna się wyjaśnić. Mam pewną ideę - a co jeżeli "spychanie winy" na naturę (w sensie "przyrodę") przez Żonę jest tylko podświadomą próbą zrzucenia winy z siebie, swojej kobiecości czyt. cielesności. Wtedy wszystkie interpretacje recenzentów okazałyby się bzdurne, może natura jest tylko sposobem na dojście do prawdy. Pamiętajmy, że na szczycie piramidy Męża natura została skreślona, tak samo jak Szatan (kult Antychrysta, zatem sam tytuł również jest mylący), a pozostało wyłącznie Ja (jako "Me"). Jeżeli spojrzymny na to z tej strony wniosek wydaje się prosty - albo kobieta jest zła i już, albo tak wmawia to sobie Żona i popędzana żalem (nie tylko z powodu synka, której śmierci mogła zapobiec) popada w obłęd i kolosalne zaniżenie opinii o samej sobie oraz płci.
"polityk2" zgadzam się z Tobą. Ja też się zastanawiałam nad tym, gdzie ten szatan, gdzie Antychryst. To raczej
symbole. Przeszłość i teraźniejszość. Kiedyś palono, a teraz mamy psychiatrie. Więcej możemy wyjaśnić.
Buciki faktycznie mogły być tylko dla nas informacją, że problem zaczął się dużo wcześniej.
Zastanawiam się nad Twoim pytaniem "Czy to natura jest Kościołem Szatana, kobieta czy natura ludzka? " -
myślę, że odpowiedź na to pytanie to klucz. Bo w filmie zostało powiedziane, że Natura to Kościół Szatana. Ale
nie chodzi chyba o wiarę w szatana, a badanie psychiki człowieka. Psychiki, która jest przewrotna i ciągle
badana. Psychiki, która wymaga pomocy, kontroli. Pamiętacie, jaz zostało powiedziane, że członek rodziny nie
powinien leczyć? To też może mieć znaczenie.
Świetnie, że polemika wpadła na najwłaściwszy tor :D
Jeśli chodzi o te leczenie członka rodziny, to tu znów możemy wrócić się do bucików i kwestii, dlaczego Mąż nie zauważył wcześniej choroby Żony. Oczywiście jako jej partner życiowy, nie patrzał na nią jako na pacjenta, mógł przegapić oznaki, które u innej osoby od razy zidentyfikowałby jako początki choroby.
Nie ma wątpliwości co do tego, że Szatan (Antychryst) jest w dużej mierze symbolem, to uniwersalna dyskusja o źle i jego pochodzeniu. "w filmie zostało powiedziane, że Natura to Kościół Szatana" - oczywiście, tylko, że to powiedziała Żona, to nie jest morał, który płynie z filmu, w Epilogu Mąż jedna się z naturą i spotyka prawdziwe źródło zła - kobiety; pytanie tylko czy on dobrze to interpretuje, prawdopodobniejsze jest to, że korzenie zła sięgają każdego człowieka, a u kobiet objawiają się jako cielesność. Nie zdziwiłbym się, gdyby von Trier nakręcił drugą część - wystarczyłoby pokazać, że zło siedzi w mężczyźnie i wtedy sytuacja stałaby się jasna. Ale póki co bazujemy jedynie na 100-minutowym materiale i z niego musimy coś wyciągnąć.
no tak, jedno to co my myślimy jako jednostki - ja np. nie wierzę w szatana, stąd moja interpretacja.
Ale...ale...popatrzmy na możliwości Larsa, bo to w końcu jego film, wspomnijmy "Królestwo", gdzie duchów,
zła i innych było mnóstwo :)
Oj to akurat miał być żart, bo powiedziane było dokładniej, że nie należy sypiać z własnym terapeutą (nawet jakby on tego bardzo chciał) :)
Buty faktycznie - to tylko zwrócenie uwagi (naszej i męża), że szaleństwo miało swój początek co najmniej poprzedniego lata.
Piramida - kobieta nie potrafiła nazwać swoich lęków. Z początku określiła to jako naturę, mając na myśli strach przed wejściem do lasu. Czy już wtedy tak naprawdę zdała sobie sprawę ze swych niszczycielskich żądz? Kiedy tak naprawdę uświadomiła sobie, że mogła zapobiec tragedii?
Ktoś tu na forum napisał, że mąż jej nie wspierał i nie cieszył się wraz z nią, gdy ona poczuła się lepiej w Edenie podczas terapii. A moim zdaniem on wtedy zrozumiał, że żona nosi w sobie tajemnicę. Że go oszukuje. Że nie ma żadnego wyleczenia! Wtedy właśnie na górze piramidy dokonał zapisu "ME". Zrobił to w jej imieniu. Zrozumiał, że ona najbardziej obawia się samej siebie. Potem już wszystko potoczyło się szybko (co niektórzy uznali dopiero za wartką akcję;)