... zastanawiam się nad historią odwrotnie zakładanych synkowi butów i jakoś nie znajduję odpowiedzi - dlaczego matka to robiła? Sądziłam, że oszalała po stracie dziecka, ale ten epizod pokazuje, że chyba chodziło o coś więcej i wcześniej (tu też trochę zmienia postać rzeczy retrospekcja kobiety z momentu tragedii!). Nie zrozumiałam też symboliki ostatniej sceny wyłaniających się z lasu kobiet...
pewnie więcej nie zrozumiałam, ale do tego dojdę z czasem;)
Film polecam - jest o czym myśleć długo po wyjściu z kina
ale poważnie psycholodzy, psychiatrzy nie mogą leczyć swoich, bo jest zagrożenie, że nie będą objektywni.
Mimo, że jednak prowadził tą terapię, to faktycznie dzięki niej zrozumiał, że się od niej oddalił, że wiele nie
wie o własnej żonie. Myślę, że zrozumiał, że nie ma dla niej wyleczenie w momencie gry powiedziała, że
"jeszcze nie teraz" (pod koniec filmu, gdy chodziło o to, czy teraz umrze) i dlatego ją zabił...
W czasie tej "gry", jak to nazywasz to on chyba zrozumiał, że jak nie on ją, to ona jego zabije:) Natomiast w czasie terapii uświadomił sobie, że żonka serio zbzikowała i tutaj bieganie między kamykami niewiele już może pomóc;) W każdym związku z czasem ludzie mogą sobie zarzucać oddalenie, ale raczej rzadko się słyszy o przewiercaniu nóg i mocowaniu do nich kół-ostrzałek z tego powodu. Obłęd przez duże "o" ukazał się doktorkowi.
szczerze mówiąc tu mnie zaskoczył Lars swoją pomysłowością :) po godzinie byłam przerażona bardziej
myślą, co on jeszcze wymyśli !
Gnijąca ma rację - Żona zaczęła udawać w Edenie swoje wyleczenie, wiedziała, że dalsze badania Męża mogą... no właśnie - ona zaplanowała to morderstwo? Ta część filmu jest najtrudniejsza do zrozumienia, nawet jako szalona musiała mieć jakiekolwiek (chociażby bzdurne) motywy by popełnić takie czyny. Scena z wycięciem łechtaczki, to jej chwilowy powrót do quasi-normalności, w tym autodestrukcyjnym czynie nie skupia się już na kaleczeniu Męża, ale walce z samą sobą - z własną naturą, i bardzo możliwe, że TO jest właśnie ta Natura. To w tej naturze siedzi Antychryst (zło), nie w naturze rozumianej jako przyroda, tylko naturze człowieka, jego istocie. (Z pewnością tłumacze w niektórych krajach mają nie lada kłopot do zgryzienia, żeby tak powiązać ze sobą te wyrażenia.) Ale to tylko kolejna teoria, bo wcale nie jestem przekonany co do faktu, że złem jest po prostu kobieca cielesność (tu reprezentowana przez narząd rozrodczy), ale wiele na to właśnie wskazuje.
Ej! macicy sobie nie wycięła:) Chociaż, kto wie co Lars nam pokaże w kolejnym dziele...;) Brrr
A nie wydaje wam się, że w filmie chodzi przede wszystkim o zrównanie natury (jako takiej) i natury człowieka. To jest właśnie owa świątynia szatana, rządy chaosu, które prowadzą wszelkie stworzenie do śmierci. Kobieta doprowadziła do śmierci dziecka (a przynajmniej nie potrafiła jej zapobiedz), tak jak natura doprowadza do śmierci stworzeń (vide opowieść o żołędziach). Mąż stara się okiełzać naturę kobiety poprzez naukowe gadki szmatki, ale ponosi klęskę. W momencie kiedy kobieta wycina sobie łechtaczkę, natura się od niej odwraca (ptak wskazuje klucz pod podłogą) i to mąż, przechodzi na stronę chaosu mordując żonę. Przewrotnie jednak dzięki temu się uwalnia i przywraca naturze pewien porządek (stąd scena w epilogu z "szczęśliwymi" zwierzakami i być może z kobietami).
I jeszcze jedno przyszło mi do głowy - las jest odzwierciedleniem stanu psychiki kobiety. To dlatego najpierw mówi, że boi się lasu, a później mąż dochodzi, że najbardziej boi się samej siebie.
Zawsze można się pokusić o bardziej psychoanalityczne odczytanie filmu. Obraz jest w sumie utrzymany w pewnej kanwie snu, irracjonalności (mówiący tubalnym głosem lis, reszta pokaleczonych zwierzątek). Ogólnie las jako taki jest symbolem id, naszych pierwotnych instynktów. Domek jako ego, to w nim bohaterka jest jeszcze w stanie się kontrolować. Superego? Skoro wspólnie z bohaterami wkraczamy do najciemniejszych zakamarków naszej świadomości to jedynym drogowskazem moralnym jest nasz zdrowy rozsądek, w tym wypadku racjonalność faceta, który sam zaczyna tracić kontakt z tym co realne. Zaryzykowałbym w tym miejscu przytoczenie Zizka i jego interpretacji freudowskiego popędu śmierci. Celem samym w sobie nie jest autodestrukcja siebie, chęć uwolnienia się z ciała lecz paradoksalne wkroczenie zycia w stan zawieszenia, nie-śmierci. Jeśli przyjmiemy, że to Natura jest tym "Złym" to własnie w tym sensie. Nie chodzi wcale o to, że żołędzie spadają i wiele z nich ginie, lecz o to, że ginąc ponownie wracają do cyklu przemiany materii, stają się dalszą pożywką itd. Zwróćcie uwagę na pokazanie tej aspektu Natury w scenach z trawą - bohaterka po niej kroczy, pięknęj, zielonej, bujnej trawce. Po chwili kamera zaczyna ją penetrować pokazuje życie w jego obscenicznym wymiarze - jak to robale sobie coś wcinają itd. Pęd życia w potwornym jego wymiarze jest tu Antychrystem. Życie jest herezją, skazą pośród niemego ogromu kosmosu.
taki cytat z filmu mi się przypomniał: "chaos króluje"
a co do dłoni w drzewie to mam inne nawiązanie: http://www.stonehamstudios.com/paintings/TheHandsResistHim.jpg
O jakim wyleczeniu ludzie mówicie..Zona była zdrowa,tylko wyobrazcie sobie siebie samotną(ego)w środku lasu z małym dzieckiem...czuła się w dodatku opuszczona...ona się po prostu bała (słyszała każdy dzwięk. min opadających żołędzi itp.w zwielokrotnionym stopniu),gdy się człowiek tak boi,to robi w lęku rzeczy niekontrolowane zakłada buty odwrotnie i nie kontroluje zachowania.W jej kobiecym rozumowaniu- mąż ją opuścił-w dodatku wyśmiał treść pracy dyplomowej.Ona przeżyła te samotność traumatycznie.Pózniej była z mężem ,ale podświadomie nie zapomniała o doznanej krzywdzie i go znienawidziła co nie zmienia faktu,ze pragnęła seksu,a on jeszcze ją próbowal od seksu odsunąć ,co wywołalo u niej coraz to większą agresje.Smierć dziecka odblokowała w niej urazę do niego.Te gromady kobiet na końcu filmu...-to duchy skrzywdzonych kobiet.
Wszystko fajnie, tylko już w szpitalu dowiadujemy się, że jej smutek po stracie dziecka taki zwykły nie jest. Coś jest nie tak. Mąż zignorował oczywiste objawy, wolał problem zmarginalizować.
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie irracjonalne lęki, własnoręczna kastracja, niepohamowany popęd oraz nagła agresja, nie są świadectwem zdrowia psychicznego. Niemniej przyjąć, że była całkowicie zdrowa można, tylko co to daje? Skoro namawiasz nas do użycia wyobraźni to poradze to samo Tobie. Czy jako osoba zdrowa psychicznie nie znalazłaby się w Tobie potrzeba, by porozmawiać z partnerem o samotności? O pustce w środku, niewytłumaczalnych lękach, o swoich potrzebach? Wg mnie istniałaby taka potrzeba. Bohaterka filmu za to była zdeterminowana w podtrzymywaniu iluzorycznego obrazu sielanki.
Również facet miał prawo do uznania tematu jej pracy, za nieciekawy. Moja dziewczyna może uznawać każde anime za bajki dla dzieci. To fundament do tego, by ją znienawidzieć? Czy jeśli moja luba zaczęłaby bazgrać coś np. o męczeństwie misjonarzy w średniowieczu, to moim obowiązkiem jest grobowa powaga i takiż szacunek dla tejże pracy?
Ona czuła się bardzo samotna.W takiej sytuacji mogła inaczej postrzegac rzeczywistosć.Nie wiem,czy przyznanie się do o samotności,by by coś dało (czy by on chciał to zrozumieć).Wiedziala o tym i wybrała dla niego swój wizerunek osoby jako niezależnej.Kobiety mają te sprzecznośc w sobie.Taki portret kobiety to Barbara w Nocach i Dniach(mistrzowski psychologiczny portret prawdziwej kobiety).
Żona była zdrowa? No różne wnioski tu już wysuwano, ale ten to prawdziwa perełka! Ignorujesz wszystkie symbole, o których tu od dwóch stron dyskutujemy. Zapominasz, że powiedziane było jasno, że rok wcześniej sama chciała jechać bez męża. Ja zrozumiałam też, jakby jej mąż ocenił temat jako nieciekawy dopiero po jej powrocie stamtąd. Wtedy go zarzuciła. W Edenie przecież pisała. I to faktycznie żaden powód, aby zdrowy człowiek poczuł się AŻ TAK odtrącony. Poza tym wcześniej o niczym ze swoich bolączek nie wspominała. Prolog pokazuje nam wielką harmonię między małżonkami i dopiero tragedia uwalnia z kobiety obsesje i paniczne lęki (o ile nie udawała i takie w ogóle miała. W końcu jak mamy sprawdzić czy nagle bała się stąpać po trawie?)
Moim zdaniem reżyser nie pokazał nam wcale jakiegoś większego wylęknienia podczas pobytu w Edenie z synkiem. Pokazał, że kobieta słyszała głosy. Pokazał jakieś wycofanie, jakby trochę nieobecność. I dlatego chyba jest taki problem z symbolem odwrotnie zakładanych bucików - mogło być niedopatrzenie z powodu nie angażowania się w realne życie lub uszkadzanie stóp z premedytacją. Zarówno jedno jak i drugie wytłumaczenie pokazuje nam, że kobieta okazem zdrowia nie była!
tak mi sie wydaje ze ona od zawsze nie byla do konca normalna, pamietacie scenke kiedy Ona mowi do Niego, ze zainteresowal sie nia tylko wtedy gdy zostala jego pacjentka ? nie wiem czy dobrze to pamietam, ale wydaje mi sie ze nakierowywuje to na fakt, ze poznali sie w relacji pacjent - lekarz, pozniej zostali razem jako maz - zona, ojciec - matka, a pozneij wrocili do lekarz - pacjent
a odemnie takie pytanko... co to bylo co On mial na rece po pierwszej nocy kiedy obudzil sie z reka za onem ?
a drugie pytanie: nie dziwi was, ze On byl tak spokojny jak widzial te okaleczone zwierzeta ? jedynie kruk wywarl na nim jakie kolwiek emocjie, ale tylko dlatego ze mogl zdradzic jego kryjowke Jej.
dla przykladu Ona bala sie nawet trway, mostku, a On widzial lisa ktory do niego przemowil, do tego widzial sarne z rodzacym sie mlodym i praktycznie nie zareagowal - dziwne to bylo dla mnie
to co było na jego ręku, to zdaje się zwykłe kleszcze (w końcu spał w domku w lesie z ręką za oknem). Zapewne jest to jedna z sugestii o naturze-antychryście, podobnie jak spadające pisklę
co do tego że kobieta słyszała 'głosy', ja odebrałam to inaczej- nie słyszała wyimaginowanych głosów lecz realny płacz własnego dziecka które siedziało samo zamknięte, w dodatku w bucikach uniemożliwiających poruszanie się. To że nie zorientowała się że to jej własne dziecko płacze jest dowodem na to że nie krzywdziła dziecka w 100% świadomie
to że kobieta mówi mężowi, iż zainteresował się nią dopiero jako pacjentką jest raczej odniesieniem do sytuacji obecnej- ignorował ją do czasu tragedii, kiedy to stała się jego pacjentką
co do braku zdziwienia gadającym lisem, to sama jestem ciekawa :P
Co do płaczu dziecka: w końcowym ujęciu tejże sceny kamera wznosi się tak, by ukazać cały las, również płacz temu towarzyszący zdaje się nie mieć konkretnego umiejscowienia. Bardziej wisi ponad lasem niż się z niego wydobywa. Jest to zresztą podsumowanie całej sceny, lecz możesz także zwrócić uwagę na percepcję samej bohaterki. Jeśli założysz, że słyszała faktyczny płacz/krzyk dziecka to powinna być zdolna do umieszczenia go w przestrzeni. Zaburzeń słuchu nie miała co potwierdza choćby scena z krukiem zagrzebanym w lisiej norze. Trafnie zidentyfikowała kierunek z którego krakanie dochodziło, nie kluczyła, nie biegała np. od mostku do chaty słysząc przerywane zawodzenie ptaka.
Co do zwierzaków: Zacznijmy od tego, że mogą to byc figury symboliczne, sceny z ich udziałem także znajdują się na pograniczu jawy i snu. Mam pewne przemyślenia na ten temat, lecz wolałbym pierwsze je uporządkować, a następnie przedstawić na forum. ;)
Właśnie, a propos leczenia członka rodziny. Kilkakrotnie zastanawiałam się, jak historia potoczyłaby się, gdyby mąż zostawił żonę w klinice, a nie kazał jej stosunkowo szybko po tragedii, stawiać czoła temu, czego się najbardziej boi.
Na początku wręcz myślałam, że to w nim jest zło, ponieważ dość ostro się z nią obchodził i prowokował ją,zamiast dać jej się wyciszyć
Moim skromnym zdaniem ten film nie byl w ogole horrorem a przynajmniej nie takim do ktorego przywyklo dzisiejsze spoleczenstwo. Filmy typu horror sa stworzone po to by akcja w nich toczaca sie budowała jako takie napiecie, niepokoj a nawet strach. Ten film taki zdecydowanie nie byl. A przynajmniej nie byl z punktu widzenia mojej definicji horroru bo zwyczajnie nie tego oczekiwalam po przeczytaniu "opisu" filmu zanim wybrałam sie na niego do kina. Bo "opis" ten byl zupelnie nie adekwatny do tego co rzeczywiscie ten film sobą przedstawiał. I prawde powiedziawszy byl nudny i nie ktore sceny byly po prostu nie madre, zeby nie powiedziec skrajnie glupie i calkowicie zbedne, jednak mialy chyba przestraszyc?!
Z drugiej strony dramatem to ten film chyba tez nie byl gdyz ja np. nie dziwie sie JEMU ze postapil jak postapil bo inaczej sam by zginał, zwykla obrona wlasna.
I przykre jest to ze mimo nadmiaru symboli w tym filmie dalej tak naprawde wszyscy sie zastanawiaja co nie ktore z nich mialy znaczyc.
PS. Ten film na pewno nie był płytki !!!!
wlsciwie ten film byl i horrorm i dramatem i filmem psychologicznym w jednym
bo jak inaczej nazwac film jesli nie horrorem ktory jak by nie bylo potenguje groze wynikajaca z dzialania nieokreslonych sil natury na czlowieka, do tego poglebia psychoze danych jednostek.
dodatko klaustrofobiczny klimat... imho niby byli w lesie czyli otwartej przestrzeni, ale ja jedkan czulem uczucie poglebiajacej sie klaustrofobii zbilizajacego sie i wszechotaczajacego lasu od ktorego nie da sie uciec, dodatkowo dziwne wizje senne.. etc... to zdecydowanie byl horror, ale horror psychologiczny
dodatkowo jak nazwac film jak nie dramatem w ktorym maz jest zmuszony do podiecia dramatycznej decyzji ratowania swojego wlasnego zycia poprz ukatrupienie swej malzonki
i wreszcie jak inaczej nazwac film o zmianach psychologicznych bohatera na ktorego wplywa czynnik zewnetrzny jak np. przyroda
ten film spelnia wszelkie kryteria bycia horrorem jak i dramatem psychologicznym, a to ze jako horror nie straszy przez nagle zmiany scen i muzyki to juz inna sprawa... ale prawde mowiac jesli ten film przmyslec dokladniej to przeraza bardziej niz nie jedno amerykanskie "straszydlo"
ten film jest dramatem i horrorem psychologicznym, dlatego odbior istoty tego czego mozna sie w nim bac czasem przychodzi z czasem przemyslaenia na spokojnie w domu filmu
co do ostatniej sceny. Moja teoria jest to, że kobiety, które wkraczały na wzgórze były poprzedniczkami jego zony, które straciły panowanie nad sobą i wiare w swiat realny. Bo las jest domem szatana, ona sama mówila o siostrach skądśtam. Czyli prostymi słowami powtarzajaca się historia a duchy są wracającymi z przeszlosci.
jesli chodzi o te kobiety z lasu to wydaje mi sie ze to byly te ''czarownice''kobiety o zlej naturze - porzadliwe, podporzadkowane wlasnej biologi, ktore byly torturowane, smierc glownej bohaterki jest jakby odkupieniem jej win i zarazem tych kobiet.
glowna bohaterka oszalala juz wczesniej, zaczelo sie od glosow, potem od dziwnych notatek w zeszycie i trudnosciach w skupieniu sie nad praca. jesli chodzi o bucki dziecka - wydaje mi sie ze bardziej wynikalo to z jej roztargnienia i poczatkow problemow ze swoja psychika niz z checi wyrzadzenia mu krzywdy.
pytanie - czy z lozka na ktorym kochali sie glowni bohaterowie widac bylo okno? bo wydaje mi sie ze nie. kobieta zignorowala to ze maly wstal z lozka ale nie widziala i nie mogla przewidziec tego ze wypadnie przez okno? czy ktos z was zwrocil uwage na ona mogla to widziec??
pozdrawiam
Dopiero co wyszłam z kina i cóż moje przemyślenia są takie:
Chore nóżki, a raczej zakładanie bucików źle to mogła być zemsta na mężu. Chciała wywołać chorobę by mąż w końcu zwrócił uwagę na synka. Kiedy to nie pomogło nie zareagowała na synka wchodzącego na parapet. Wtedy mąż skupił się na niej i jej bólu. Kastracja i kamień w nodze chęć zatrzymania go przy sobie gdy ten już znał prawdę o niej.
Zauważcie, że zwierzęta w pierwszej odsłonie były młode. I umierały tak jak jego syn. Ale tylko on je widział.
A ta scena jak spadają na niego żołędzie i wyrastają młode dęby? A latający miś z początku?
Skoro dziecko mogło widzieć rodziców w trackie miłosnych uniesień to również możliwe było zobaczenie smyka wspinajacego się na biurko z ich pozycji.
o nieeeee
wlasnie nie
pamietasz ze synek widzial ich przed drzwi?
on ich widzila ale poszedl dalej..do okna... nie jest powiedziane czy ona to widziala
o tyle o ile pamietam konstrukcje tego mieszkania - watpie
ale moze ktos bardziej na to zwrocil uwage?!
plizzz jak cos napiszcie :)
jesli chodzi o te buciki to nie wiem czy pamietasz ale ona mówiła ze jak ostatni raz była w edenie to synek od niej uciekał nie chciał byc z nia blisko wiec zakaładała mu odwrotnie buciki zeby go nie stracic. ja mysle ze praca ktora pisała powodowała ze kobieta popadałą w obłęd. jej cielesnosc i chcec bliskosci byla tak silna ze nie umiala sie od tego uwolnic
Złe zakładanie bucików moi ma pokazać, moim zdaniem, dualizm kobiety: z jednej strony istota duchowa i matka, z drugiej strony istota cielesna - siedlisko zła i żądzy. Zamieniała buciki, a jednak gdy mąż ją oto spytał wyglądała jakby nie zdawała sobie z tego sprawy (może naprawdę nie wiedziała co czyni). Podobnie z innymi scenami biła męża łopatą, by niedługo potem go przepraszać, albo scena, gdy uprawia seks z mężem, widzi wspinającego się syna, ale nie reaguje opanowana żądzą, a potem popada a patologiczną wręcz żałobę. W tym kontekście naturę można potraktować, jako kościół szatana, a kobietę jako kapłana - antychrysta.
Po wyjściu z kina wraz z przyjacielem zastanawialiśmy się na senscem sceny z butami dziecka, osobiście jakoś wydaje mi się, że gdyby to była córka a nie jej syn nie robiła by tego.
Natomiast jeśli chodzi o kobiety w osatniej scenie, jest to może ich gest porzegnalny dla głownej bohaterki. Możliwe, że tak jak i ona, zostały zabite lub spalone na stosie, co może znaczyc, że i one były czarownicami w mniej lub bardziej dosłownym sensie.
reakcja Matki na zdjęcie chłopca w zamienionych butkach jest dla mnie jednym z wielu dowodów na jej chorobę psychiczną- rozdwojenie jaźni. myślę, że katalizatorem dla ujawnienia się tej choroby był u niej samotny pobyt w Edenie, przerażenie wywołane przez wszechotaczającą naturę i potęgującą strach pracę którą tworzyła.
żyły w niej dwie osoby - jedna kochająca matka, odczuwająca samotność i odrzucenie męża- niezainteresowanego rodzicielstwem i najwyraźniej również żoną, druga (obudzona minionego lata)- sadystyczna oblubienica natury.
kobieta nie pamiętała chwil zatracenia się w swojej drugiej osobowości. kiedy odzyskała swoją świadomość nie mogła sobie przypomnieć gdzie rzuciła klucz którym przyszpiliła męża, nie pamiętała,że zakładała synkowi buty na odwrót, myślę że również nie pamiętała momentu kiedy kochali się i patrzyła jak mały wyskakuje przez okno (moim zdaniem wyraźnie było pokazane że widzi całą sytuację)
w scenie kiedy krzyczy głośno że to już nie ma znaczenia wyraźnie widać jej dwa oblicza.
film zaskakujący, symboliczny, jednak zawiera wiele przeszkadzających niedorzeczności. najbardziej widoczne dla mnie to niezmienny obraz małego chłopca (różnica między minionym latem a zimą). Pół roku u tak małego dziecka jest bardzo widoczny. matka pracująca na poddaszu domu a maluch (na oko 1,5 roku ) samotnie bawi się w drewutni...albo absurd albo początek choroby matki. jak matka dotarła sama do tego domku z małym dzieckiem??? czy którakolwiek kobieta odważyłaby się na samotny pobyt z dzieckiem na końcu świata, w głębokim lesie??? czy jakikolwiek ojciec (w miarę rozsądny, tu podobno światowej sławy terapełta!!)zgodziłby się na cos podobnego?
kobiety na końcu to według mnie dusze które odkupiła kobieta poprzez swoją śmierć...kobiety które podobnie jak ona poddały się władzy "szatana" lub "natury" pomiędzy którymi Lars stawia tu znak równości. (powiedziała że ktoś musi zginąć kiedy przyjdą trzej żebracy)
Nic nie jest dopowiedziane w końcu o to chodzi, ale według mnie Ona pracując nad historią kobiet oskarżanych o bycie "złą z natury", dostrzega w sobie elementy zła, prawdziwe bądź urojone. Bliskość z naturą, instynkty są w opozycji z psyche, rodzą konflikt wewnętrzny i wątpliwości co jest realne. Scena w której pokazane jest jak matka zakłada buty na odwrót według mnie nie jest objawem roztargnienia - dziecko płacze, widać, że zadaje mu ból, poza tym widzi dziecko wchodzące na okno i nie reaguje-to ona odsuwa się od niego.
Natura jest okrutna, rządzi się swymi bezlitosnymi prawami, czy jest zewnątrz czy wewnątrz są one tak samo bezwzględne...
To tylko moje zdanie 4 godziny po filmie...
P.S. Natura=zło?
Człowiek jest częścią natury, choć często temu zaprzecza, staje ponad. Rola wyznaczona kobiecie, każe jej to szczególnie negować, co czyniono przez wieki. Z jednej strony płodność, rola matki,a z drugiej zaprzeczanie seksualności, własnym potrzebom. Uleganie naturze traktowane jest jako zło, ale czy nim jest nie ale się staje. Kobieta z jej seksualnością (jak kiedyś w czasach procesów czarownic) staje się winna (zresztą sama się oskarża)i to ona w końcu ginie, a jej ciało płonie na stosie...
Symbolika wyłaniających się z lasu kobiet... ? Mężczyzna zabił jedną z nich, tylko jedną a jest ich cała masa. Scena ta ukazuje jego bezsilność wobec zła. Nie ma happy endu.
Co do samego filmu, czy kobieta postradała zmysły? Cała interpretacja zależna jest od wiary człowieka. Obraz Diabła, Antychrysta przedstawiony tu jest jako wizja Anton Szandor La Vey'a (wspomniany kościół Szatana).
Powieść jest mocno naszpikowana symboliką. Układ gwiazd, zwierzęta, fragmenty w których zauważamy elementy rytuału. Można wnioskować iż kobieta jest opętana - to wersja dla tzw "wierzących", lub po prostu szalona - wersja dla realistów ;)- odwieczna walka o racje - zostawmy to i przyjrzyjmy się genezie owego SZALEŃSTWA...
... Kobieta wyjeżdża sama z dzieckiem do lasu. Eden jest kwintesencją natury. Drzewa, zwierzęta ... i tyle.. nie ma ludzi, nie ma cywilizacji. Dlaczego ona tam wyjechała? By skupić się na pracy? Dlaczego jej nie skończyła i powróciła tam z mężem ?
Kiedy kobieta zaczęła zagłębiać się w naturę kobiet, historię torturowania czarownic, oraz ideologię i przesłanie Kościoła Szatana - najprawdopodobniej odkryła w sobie coś o czym nie miała pojęcia. Pewien mistycyzm, który kazał jej iść dalej. W pewnym momencie przeszła z teorii w praktykę. Myślę,że odnalazła w sobie czarownicę lub po prostu się nią stała. Dochodząc do kolejnego etapu wtajemniczenia, natknęła się na rytuał - drogę ku zjednaniu z naturą, określaną mianem ZŁĄ NATURĄ - Antychrystem. Tą drogą był ból po stracie dziecka (w jednej z końcowych scen reżyser ukazuje pewien nie znany nam wcześniej fakt- kobieta widziała dziecko, widziała jak spada. Paranoiczny strach niewytłumaczalny i nienazwany, koszmary, problemy z oddychaniem- może miała wrażenie że coś ją w nocy dusi - w wielu religiach pojawiają się postacie zwane succubami, które ściągają z ofiary energię podczas snu, ofiara natomiast ma wrażenie jakby się dusiła. Ataki paniki. Wszystko to było zmierzaniem na krawędź przepaści, która oddzielała świat rzeczywisty od mrocznej natury kobiety(?). Wszystko to czego doświadczała, doświadczają też ludzie, którzy zbyt mocno wgłębiają się w mistycyzm, magię, demonologię, wiarę w Diabła, Voodoo i cała masę tych rzeczy które wrzucić można do worka określanym mianem ZŁA - w bardzo subiektywny sposób oczywiście.
Reasumując - kobieta zaplanowała wszystko, tak by przejść tą całą drogę pełną bólu - który miał zabić w niej człowieczeństwo - ale człowieczeństwo które jakby nazywanym jest przez ogół społeczeństwa określany niepisanymi normami, a nie człowieczeństwo do którego zmierzają wyznawcy Kościoła Szatana - czyli życie w zgodzie instynktami itp.. ( długu by pisać ). Poczucie winy miało zabić w niej z kolei wszelkie hamulce, to był sposób na pozbycia się SUMIENIA. Na końcu miała zabić najbliższą sobie osobę, tak by stać się niezależna od wszelkich uczuć wobec drugiego człowieka. To jedna z moich teorii ;)(czysto hipotetyczna)
Druga jest taka,że kobieta miała wyrzuty sumienia i tak ześwirowała,że sama prosiła się o karę. Tortury i śmierć. Tak jak karano kobiety, o których pisała w swojej pracy. Jej zachowanie było prowokacją. Ona chciała umrzeć, ale wiedziała że mąż jej na to nie pozwoli, więc zmusiła go by ją zabił.
Mnie równiez zaintrygował wątek odwrotnie ubieranych bucików. Nie wiem dlaczego ale pierwsze co nasunęlo mi sie na mysl jesli chodzi o te zdjęcia to motyw stóp ułożonych odwrotnie, który niekiedy wystepuje w opisach cech zewnetrzych wiedźm czy tez innego rodzaju stworów opętanych przez złe moce, w które niegdys wierzono( pzykład Churel , stwór z Indii). Kto wie, byc może chodziło o to, ze podczas studiowania tych róznych materiałów o domniemanych czarownicach ( z którymi nasza głowna bohaterka zaczęła się utożsamiac)doszukała sie takiej własnie wiadomości. W związku z tym mogła "widziec" cos takiego u swojego syna, który przeciez w jej mniemaniu był dzieckiem czarownicy. Nie pamietam dokładnie czy na wszystkich zdjęciach to dziecko było w tym samym ubranku. Jesli na tych zdjęciach miało rózne stroje a butki założone na odwrót były na wszystkich, to wykluczało by chyba przypadek. Raczej byłoby to celowe działanie matki. Być może i w Nim bohaterka widziała jakiegos stwora. Może tez własnie dlatego nie zapobiegła jego wypadnięciu przez okno.
Jesli chodzi o Jej męza, uważam iz Ona wierząc w to, że jest czarownicą (czy czyms w tym rodzaju)i podświadomie mysląc, że zasługuje na smierć sama go prowokowała do tego by ja zabił. Wyrządzała mu przeciez straszne krzywdy. Az w końcu osiagneła swój cel. Podobnie jak "czarownice", w czytanych przez nia ksiazkach, została zamordowana.
Oczywiście, to tylko moje skojarzenia.
Na koniec jedno pytanie: po pierwszej nocy spedzonej w Edenie, mąz obudził sie z ręką za oknem. Cos mu sie do tej reki przykleiło?! Co to było??
mi się wydaje że sam film jest obrazem skupiającym się wokół relacji damsko-męskich i częstej destrukcji ze strony kobiet(stąd symbol kobiecości w tytule), kruk symbolizował "ciemne demony i złudne nadzieje" jak w literaturze Piekary(Alicja i ciemny las) np.
biegnące kobiety to po prostu symbol niezrozumiałości, a odcięcie łechtaczki to ostatni akt kochającej kobiety która próbuje się wyzbyć wszystkich "zwodniczych cech kobiecości" (jakkolwiek to głupio brzmi), co sama bohaterka mówi
może to zbyt powierzchowna interpretacja, ale jak sam von Trier mówił ten obraz to "najbardziej osobisty film" i ta cała otoczka w okół religii może być sprytną zmyłką
czasem lepiej nie doszukiwać filozofii tam gdzie jej nie ma
Moje skojarzenie jest takie, że Matka wcześniej niejako podświadomie planowała morderstwo dziecka. Zauważcie, że te buty zakładała mu zawsze odwrotnie (stąd deformacja). Ojciec jak obejrzał wyniki sekcji też się zdenerwował, miał minę jakby coś zrozumiał - może miało to też wpływ na to, że zabił ją pod koniec filmu! Poza tym, jest taka krótka scena - jak dziecko spada - Matka to widzi, ale w szale uniesienia, nie robi nic.
Jeżeli chodzi o ostatnią scenę - wiele jest w filmie wątków mówiących o mordowanych kobietach (głównie w kontekście dawnych czasów). Ja to zrozumiałem w ten sposób, że te kobiety - będące także uosobieniem natury (jako kościoła szatana) - są tam, idą, żyją, egzystują. Mężczyzna zobaczył je dopiero po zabójstwie, jako potwierdzenie i kontynuację pewnej historii.
Napisze tutaj część swojej interpretacji, bo tutaj chyba użytkownicy filmwebu pisali najciekawiej i najsensowniej, mimo że domyślny wątek dotyczy pytań tylko o buty i epilog.
Lars von Trier wywołał skandal przed premiera filmu mówiąc, że religia to stek bzdur. Zrobił to, aby nie uznano go chorego/opętanego utrzymując przy tym lubianią i cenioną przez jego widownię niezależność i bezczelność. To też pewien znak do interpretacji filmu. Pisze o tym, ponieważ naprawdę nie wiem, co bym myślał, gdyby nie tamte słowa Larsa.
1. Nad butami nie ma się co zastanawiać. Trier dawał nam ile może znaków że główna bohaterka (właściwie jedyna kobieta w filmie) jest i była chora psychicznie. Była pacjentką doktorka na długo przed tragicznymi wydarzeniami, scena sprzed roku w której nakłada odwrotnie buty dziecku jest dowodem jej niepoczytalności i niczego więcej. Jeśli miałbym znaleśc jakieś motywy, to przychodzą mi pomysły z "zatrzymaniem" dziecka, aby nie uciekło (ona miała bardzo duży problem z samotnością i odrzuceniem, tak, jakby to był jej pierwotny problem, kobieca samotność), no bo raczej wtedy mały chłopiec nie miał jeszcze problemów z wychodzeniem z łóżeczka, kaleczenie stópek to byłby średni traf raczej...
2. Mając na względzie powyższe, "terapia" doktora mająca pomóc przyniosła jeszcze większe szkody. W ogóle nigdy nie słyszałem, żeby dobrą terapią psychologiczną było odcięcie od świata i ludzi, jesli mówimy o skłonnościach które charakteryzowały główną bohaterkę.
3. Szukał bym tutaj analogii religijnych, o których chyba nikt nie wspominał. Jeżeli chodzi o Eden to nasuwa się oczywiste skojarzenie - Adam i Ewa. Jak to było, wszyscy wiemy: Ewa sprzeciwiła się woli Boga. Efektem tego był grzech pierworodny, zasianie zła w duszy ludzkiej, w ludzkiej naturze - na wieki. Zło to chaos. Źródłem zła jest kobieta. Tak jest przecież przez cały film - bohaterka od początku sieje zamęt, zniszczenie, w czasie kiedy doktor próbuje ją leczyć, porządkować, przez znacząca większość filmu widzimy jego dobre intencje. Ciąg analogii nasuwa się sam, kościół szatana = natura = chaos = zachowanie kobiety. Jest tu też sporo natury w najbardziej ludzkim wymiarze, Lars skupią się na swerze najsilniejszych ludzkich popędów, czyli seks i przemoc. Chaos więc rządzi. No i nie musze pisac też o książce, którą pisała bohaterka.
4. I tutaj pora na właściwie pomysł, który od początku motywował mnie do wypowiedzenia się w ogóle - postać doktora. Jest według mnie najbardziej interesująca w filmie, to właściwie z jego perspektywy oglądamy cały obraz. Nie jest to osoba, według mnie, jednoznaczna. Chociaż poznajemy go jako opiekuńczego męża, możemy zauważyć w nim wiele cech negatywnych... wie wszystko najlepiej, rządzi się, sam posiada różne oblędne myśli... tak, dąże do tego, że również doktor nie był do końca zdrowy psychicznie. Dwóch różnych freaków w ciężkiej depresji udaje się do ogromnego lasu na samotną terapię. Jak o tym pomyślałem, naprawde przyszła mi na myśl jedna myśl: przecież to temat dla Larsa von Triera. Kto widzi zwierzęta, jak nie doktor? Kobieta wprawdzie o nich mówi, natomiast jedyna osobą, która z całą pewnością je widzi, jest doktor. Kiedy doktor przeglądał "notatki" swojej żony na strychu, wcale nie sprawiał wrażenia niezorientowanego w temacie...a kiedy na szczycie piramidy napisał "Me" obok szatana (którego wcześniej przecież tak energicznie skreślał, dlaczego?) do końca nie wiemy czy chodzi o niego czy o żonę. Stawiał był raczej na kolejne "oczko" Larsa, że z gościem też nie do końca jest w porządku.
5. Nic w tym filmie nie musimy brać dosłownie, fabułę możemy odczytywac racjonalnie lub irracjonalnie, wydaje mi się, że nie mielibyśmy takiego wyboru gdyby nie wypowiedź Triera przed premiera filmu w Cannes. Jednoznacznie ten film musialibyśmy analizować jak typowy horror, czyli z całą religijną i metafizyczną dosłownością. Nic z tego jednak, cały ten film może być jedynie odzwierciedleniem stanu umysłu bohaterów. Jak u Żuławskiego w Opętaniu, kiedy mowa o obłąkaniu, cały film oglądamy z perspektywy osoby obłąkanej. Tak mniej więcej podchodziłbym do ostatniej sceny filmy. Kim były zmierzające w kierunku doktorka kobiety bez twarzy? Cięzko nie znaleśc związku z ksiązką pisaną przez jego martwą już żonę, że są to wszystkie kobiety zabite za to, że są kobietami. Być może doktorek już ledwo dyszy gdzieś na trawie i ma majaki, stracił w końcu sporo krwi do tego ranka. Być może żyje, i zmierza w kierunku cywilizacji, a kobiety symbolizują jedynie stan jego umysłu, to znaczy wyrzuty sumienia połączone z chorobą psychiczną. Jezli kobieta jest w tym filmie źródłem zła i chaosu, a doktorek właśnie się takiemu porządkowi sprzeniewierzył zabijając żone, to ostatnia scena symbolizuje powrót do starych zasad, do porządku, w poszukiwaniu równowagi między związkiem mężczyny i kobiety - który jest niemożliwy - równoważy się jedynie natura wszechrzeczy; człowiek nie wygra z naturą, chaos rządzi.
Szacunek za tak pełny ogląd filmu. Naprawdę dobrze jest wiedzieć, że są ludzie, którzy nie są wydmuszkami ;) Pozdrawiam.
Ja bym zinterpretowal te bezimienne kobiety na koncu filmu bez doszukiwania sie jakiegos glebokiego sensu a raczej wedlug mojego pierwszego skojarzenia. W ten sposob dochodze do wniosku, ze film wychodzi z kameralnego dramatu w "nasz swiat" gdzie podobnych dramatow rozgrywa sie bardzo wiele. Takie szersze spojrzenie. Jestesmy czescia natury a ta jest pozbawiona sentymentow. Nasza bohaterka nie byla pierwsza ani ostatnia doswiadczona w podobny sposob.
Byc moze (ale tu juz manipuluje troche hehe) mozna tez to zrozumiec, ze ten bol straty nalezalo konfrontowac z tymi, ktorzy go doswiadczyli zamiast uciekac w izolacje tylko nasz bohater zorientowal sie w tym, kiedy bylo juz za pozno.
"Nasza bohaterka nie była pierwszą ani ostatnią doświadczoną w podobny sposób", dokładnie, nawet czuje się pewną konsekwencję, która jest uwypuklona poprzez motyw ze studiowaniem i pisaniem pracy. Ciągłość w kontekście natury, kobiety i tych związków.
Witam
Umknęło wam kilka szczegółów o których warto wspomnieć i które są znaczące. Dużo się dzieje w pierwszych minutach filmu. Wyłączony dźwięk w elektronicznej niani. Włączona pralka aby zagłuszyć ewentualne dźwięki (pranie się kończy po wszystkim ;)) - prawdopodobnie tragiczny wypadek dziecka był zaplanowany. Na stole na który wchodzi dzieciak stoją trzy statuetki - które energicznie zrzuca bachor - statuetki są podpisane (rozpacz, ból, smutek/żal - czyli trzech żebraków). Dwie z nich (Pain(lis), Despair(kruk)) ewidentnie wskazuja na trzecia ktora jest w srodku (Grief - łania (moze byc symbolem ziemskiej strony bogini). Prawdopodobnie ta cała sytuacja w prologu dzieje się zaraz po powrocie kobiety z edenu. Pod łóżeczkiem dziecka stoją buty te które miało ubrane w edenie - oczywiście stoją w przeciwnym do siebie kierunku niż standardowy. Ciekawy również jest motyw gdy kobieta w trakcie hipnozy wchodzi do lasu. Najpierw wspomina o ptakach (których w ogóle nie słychać), później o lisiej norze w której prawdopodobnie lisa nie ma, no i o jeleniach które kryją się w paprociach ale ich tez nie widać już tutaj wspomina o 3 żebrakach. Hmm przejście przez wode symbolizuje oczyszczenie/zostawienie złych mocy za sobą.. może dlatego później jest duży problem z jej przejsciem ale to pewnie już nadinterpretacja. Jest jeszcze ciekawa sprawa pod drzewem która nawiązuje prawdopodobnie do biblii, drzewa, kuszenia szatana, węża i jabłka, Adama i Ewy. No i jeszcze drugie porównanie Trzej Królowie (idą złożyc pokłon narodzonemu Jezusowi) = Trzej Żebracy (idą złożyć pokłon chaosowi).
Nad konstelacja trzech żebraków widnieje kruk (szybko można znaleźć co symbolizuje) chociaż czasami są to skrajne znaczenia (od śmierci i zniszczenia po tworzenie świata)
PS.Dzieciak w stodole bawi się deska i wiertłem które później miał przyjemność dogłębnie poznać facet.
No i ich syn wyglada jak herubinek ;> zawsze rozswietlony, no i jest blondynkiem ;> pomimo ze rodzice "brunatni" ;>
To co piszesz potwierdzałoby odważną tezę (już tu stawianą) - o niepoczytalności Matki i "planowaniu" zabójstwa dziecka, o które potem będzie się sama oskarżać i karać. Czyli mamy tu do czynienia z jakimś rodzajem rozdwojenia jaźni, schizofrenii. Ktoś tu zauważył, że kobieta patrzy na spadające dziecko, ale nie przerywa miłości z mężem. Wiele by to potwierdzało, nawet pytania do Triera "dlaczego nienawidzi kobiet". Wyłania się obraz kobiety-natury-zła-antychrysta, kobiety będącej naturą i jednocześniej pokaranej przez naturę. Kobiety, której losy stanowią samospełniające się proroctwo, której losy się multiplikują z losami kobiet w całej historii.
Nie wiem czy ktos juz to napisal, nie czytalam wszystkich odpowiedzi. Z punktu widzenia psychologii z tymi bucikami chodzi o to ze ona panicznie bala sie porzucenia, wiec chciala uniemozliwic dziecku odejscie poprzez zrobienie z niego kaleki. Tak czesciowo metaforycznie, odebrac mu nogi na ktorych by od niej kiedys odszedl. Analogicznie zrobila to swojemu mezowi wbijajac w noge felge.
Jednym slowem byla swirem.
Sama w którymś momencie podczas rozmowy z mężem wspomina ze Nick sie od niej oddalił podczas ostatniej wizyty w edenie i ze mógł się bardziej postarac zeby byl przy niej, ale to nie był jej jedyny problem :) Bardzo negatywny wpływ na nią miało tamto miejsce. Co zresztą również widać w momencie gdy jej mąż wchodzi na strych i przegląda jej notatki do pracy którą pisała - wraz z kolejnymi kartkami pismo zdradzało jej postępujące obłąkanie. Może w dawnych czasach las ten był świadkiem egzekucji czarownic.
@ Maddarena
Wiesz, to ma sens, ale jeśli tak w istocie von Trier to zaplanował, to należy mu z przekąsem "pogratulować" zatopienia światopoglądu we wczesnej psychoanalizie we freudowskim, niedopracowanym wydaniu. Zatem nie dziwię się także, że reżyser ma tak niskie mniemanie o kobiecie...
Buciki?
Oglądałam ten film, tak jak inni mam wiele pytań i przemyśleń. Wcześniej ktoś się wypowiedział, że matka zakładała dziecku buty po to by go przy sobie zatrzymać. Uważam że jest w tym trochę racji. Wspomina też, że synek chodzi wieczorami w nocy po domu. Myślę iż zakładanie tych bucików odwrotnie mogło mieć na celu zniechęcenie tego dziecka do tych wędrówek, ucieczek do lasu, gdy była z nim w Edenie. Dzieci dość szybko rosną, a to co robiła matka deformowało jego stópki i pewnie sprawiało mu ból albo wprowadzało w dyskomfort. W filmie nie ma w końcu informacji jak długo była sama z dzieckiem w lesie, jak długo to dziecko nosiło te buciki w ten sposób.
Zachowanie matki mogło być również swoistą zemstą.
Była ona zainteresowana prześladowaniami kobiet w wcześniejszych wiekach (obejmowało to pewnie tez :polowanie na czarownice" - temat ogólnie znany). Trzeba wziąć pod uwagę że jej dziecko było chłopcem, może skrycie i po cichu zadawała mu cierpienie w ten sposób, może wręcz nieświadomie. Skrajnie to zwariowała dopiero później.
Chęć zabójstwa męża.
Gdyby po prostu chciała go zabić zrobiła po cichu, we śnie - okazji było wiele. Zwłaszcza w drugiej połowie widać jej znęcanie sie nad nim, nie było to wyszukane średniowieczne tortury ale chciała mu przede wszystkim zadać ból.
Dlaczego go nie zabiła?
Potrzebowała go. dwa razy jak nie więcej widać jej zawahanie. Gdy mąż leży w lesie pogrzebany - odkopuje go i zaprowadza do domu. Sprawia wrażenie jakby żałowała. Drugi raz gdy wbija w plecy męża nożyczki, potem się oddala. Mąż chcąc nie chcąc był dla niej podporą, psychiczną i nie tylko. Dawał jej cielesną przyjemność, a ona, jej zachowanie wskazywały na uzależnienie od seksualnych przeżyć - jej wspomnienie gdy podczas stosunku widzi synka w oknie, jak wypada. Wcześniej widziała jak wspina się na stół ale widząc zagrożenie nie chciała zrezygnować z przyjemności, była nią zniewolona i też dlatego odczuwała do siebie nienawiść. Zwróćmy uwagę, że po śmierci syna seks nie jest już rozkoszą, przyjemnością jak dawniej. Jest to gwałtowny, może nawet desperacki odruch tylko mający zaspokoić jej żądze, nie daje już przyjemności.
Kobiety wychodzące z lasu?
Szczerze nie wiem co o tym myśleć. Trudno po ubiorze zgadnąć czy są to "duchy" kobiet które zginęły za sprawą prześladowań. Wyglądają bardziej na współcześnie ubrane... Zresztą prześladowane kobiety ginęły z powodów poglądów religijnych, politycznych, lub dla rozrywki. Może on zabił żonę dla samoobrony, a może ulżył w jej obsesji/cierpieniu?
Może kobiety w końcowej scenie mają nam uświadomić ogrom takich przypadków, w końcu to nie tylko jedyny przypadek akurat pokazany w tym filmie, może te kobiety pokazały się jako "pacjentki", również mające podobne problemy - wszystkie zmierzały ku niemu.
To są moje przemyślenie i tezy. Ile z tego Wy podzielacie, nie wiem. Może uznacie moją wypowiedź za ciekawą.
Pozdrawiam wszystkich czytających temat, niezwykle ciekawy temat :)
To zdecydowanie najlepszy, najpełniejszy wątek na forum na temat filmu. Zero pyskówki, argumenty. Szkoda, że tak niewielu osobom chce się czytać. Pozdrawiam dyskutantów.
Witam, nie przeczytałem wszystkiego z uwagi na brak czasu, ale nie zauważyłem by ktokolwiek zwrócił uwagę na pewną scenę, która mnie nurtuje, mianowicie gdy oboje wchodzą do lasu, po jakimś czasie kobieta wypowiada kwestię typu - ziemia (trawa?) pali... Nie zacytuję dokładnie, bo nie pamiętam... Mąż odpowiada, że ziemia wcale nie pali, po czym kobieta przysiada na gałęzi i zdejmuje buty, jej stopy od spodu są obtarte/zaczerwienione/posiniaczone. Co to może oznaczać i czy może ma to jakiś związek z np. odwrotnym zakładaniem bucików dziecku?
Faktycznie. W sumie nasuwają mi się dwie teorie. Pierwsza może być taka, że odczucie bólu może być jej "sumieniem" tak jak napisałeś. Może też być po prostu obtarciami spowodowanymi wędrówką. Ja bardziej skłaniałabym sie ku pierwszej tezie. To co odczuwa kobieta może też być karą, nie nasuwa mi się inne słowo, nie jest to dokładnie to samo co czuło dziecko ale efekt jest ten sam, ból, pieczenie.
W tym filmie jest pełno symboliki i przesłań. Każdą scenę można by zinterpretować, ale wtedy powstałby dość obszerny artykuł.