Jak to jest być zmanipulowanym? Kiedy zrozumiecie że Von Trier ukradkiem zgwałcił od tyłu wasze intelekty? Przecież ten film to jest po prostu żart, takie jaja, fantazja i upust wyobraźni, nic więcej, ale dla was geniusze recenzenci to jakieś wielkie psychoanalizy są, ba, nazywacie to studium jakimś. No ludzie, koń by sie uśmiał. Zrssztą w konia to was zrobił Von Triera i pada ze śmiechu z tych co główkuja nad intepretacjami.
Ciekawe jak zinterpretujecie to że po takim harcorze i gratce dla sadomasochistów Willem Defoe na koniec filmu zajada sie poziomkami czy jakim innym owocem a w tle leci błoga muzyczka.
Czy ktoś z "mądrych" w ogóle zobaczył komu jest dedykowany ten film?
Lars Larsem, huk wie co mu po tej głowie chodziło, ale jakże frajerstwem sie okazali jego wyznawcy, a pełno ich na tym forum że hoho. Z tym kamieniem choćby, znów zmiażdżyłeś temat twardogłowym ślepo powtarząjącym wykute na pamięć hasła "że natura to, że natura tamto, że z naturą diabeł wódke popija". Kuźwa spostrzegawczy jesteś jakby nie było, czemu ci "interpretatorzy" tych szczegułów nie zauważyli albo nie było ich stać żeby to wziąć pod uwagę? Czyżby "rada rozumnych" była uboga i niewinna intelektualnie? Sekunda po sekundzie wielokrotnie analizowali film, tyle szczegułów rozpisali na czynniki pierwsze, tyle artykułów o samym filmie o reżyserze przewertowali, tacy byli mądrzy. Parafrazując naszego wieszcza pana Marka Koterskiego: Tacy byli mądrzy, a teraz umierają. Nota bene, pana Koterskiego, którego twórczość w niczym nie ustępuje twórczości Larsa i jedyne czego Larsowi zabrakło, to takiego syna, jak Misiek Koterski, którego mógłby obsadzić miast Willema Defoe...
Każdy film ma trochę manipulować widzem, też się dałeś zmanipulować Trierowi bo bardzo mocno dyskutujesz o tym filmie.
To akurat jest nieuniknione, coś w rodzaju: powiem ci żebyś o "czymś" nie myślał, a ty jeszcze bardziej wtedy będziesz o tym "czymś" myślał. Tyle że na sam film szkoda byłoby mi czasu żeby o nim dyskutować tyle, co miałem powiedzieć, powiedziałem w pierwszym poscie i basta, po prostu czasem jak zaglądam na ten portal i mam chwilę to udzielam reodpowiedzi na posty innych użytkowników.
nie jeden von Trier stosował takie zagrania jak "zajadanie się poziomkami" na końcu brutalnego filmu, a to jednak on najbardziej wszystkich bulwersuje.
ja cenię sobie von Triera właśnie za to, że jemu najwyraźniej jest wszystko jedno co myślą krytycy i przypuszczam, że ma lekko nadpsutą psychikę. to jest dopiero fascynujące, jaki człowiek wymyśla coś tak chorego. zapewne też o to mu chodzi, żeby się z nami bawić w kotka i myszkę.
(czasem wydaje mi się, że naoglądał się za dużo Bergmana i nie mogąc go do końca strawić zrobił kilka mniej lub bardziej zrytych filmów.)
poza tym nie psujmy sobie krwi na takich błahostkach, lepiej posłuchać błogiej muzyczki ;)
pozdrawiam.
Też jestem ciekaw. A zaznaczam że jestem fanem reżysera, ale ten film był pseudointelektualny rzeczywiście.
Mam takie same odczucia, film udaje kino ambitne, ktorym nie jest, Antychryst jest zartem Larsa, choc nie jest filmem do konca slabym.
to może wytłumaczycie co w nim bylo pseudointelektualnego czy płytkiego??? co do h...??? To, że wam sie przesłanie nie wali na oczy? tak twierdził autor wątku. Czy to, że film jest brutalny i są sceny pornograficzne?? tyle ludzi wam tłumaczy o co chodzi w filmie jak chcecie szukać głębszych treści i nie zadawala was sama historia, a wy dalej swoje. Takie Milczenie owiec np jest duzo głupsze, nie ma zupełnie żadnej treści, jakiegokolwiek sensu, to po prostu fikcja, jakaś wymyślona historia o wymyślonym psychopacie i to juz nie jest pseudointelektualne?? a film o kobiecie chorej psychicznie i brutalnym świecie, w którym nie ma zadnych bezwzględnych praw to dla was pseudointelektualizm. ehh... widać, że po prostu nie rozumiecie filmów.
już kilka razy tu dyskutowałem i nikt nic wtedy nie napisał, ale dobra przeczytam wszystkie twoje wypowiedzi za chwile. oczywiście nie napisałeś o milczeniu nic, co by dowodziło, że milczenie jest czymkolwiek wiecej niz atomówki albo żółwie ninja.
Jak piszesz o pseudointelektualiźmie itp to odpowiadaj na zażuty "intelektualnym" językiem, pisz o przesłaniach, sensie filmu itp, a nie o grze aktorów, ksiażce czy klimacie. W Antychryście tez jest świetna gra aktorów i klimat nie gorszy niz w twoim milczeniu owiec. jedyna różnica to ocena na filmwebie i to, że antychryst ma przesłanie, sens, a milczenie żadnego sensu nie ma.
Jest zupełnie odwrotnie :D
Choć w gruncie rzeczy Żółwie Ninja i Atomówki na swój sposó też są kultowe, ale czy to jest właśnie kino ambitne? Z czym ty wyjeżdżasz więc? No ale jeśli te dwa tytuły to dla ciebie coś więcej niż film z Hopkinsem i Jodi to nie wiem czy jest sens dyskutować...
Juz parę razy krytycy na tym forum przyznali, że w Antychryście klimat jest, zgadza się, ale nie żartuj o grze aktorskiej, bo narażasz sie na śmieszność, jak chcesz bronić filmu, to rób to z obiektywizmem i klasą. No i najważniejsz: Antychryst nia ma przesłania, a przynajmniej nie przez duże "p", o czym było już tutaj wąłkowane, więc nie dorabiajcie już na siłę znowu jakiś twierdzeń, a "Milczenie..." ma zupełnie sympatyczny sens ;]
hehe ok jaki?? opisuj! pewnie będzie ciezko, to samo tyczy sie antychrysta, po prostu albo to do kogos trafia albo nie, ale jak nie trafia to nieznaczy wcale ze jest pseudointelektualne itp. nie wiem co sie tak uwziąłeś, z tego co ogladałem, na filmwebie mnóstwo filmów z czołówki nie ma absolutnie zadnego intelektualnego poziomu, są właśnie kultowe jedynie na takim poziomie jak atomówki czy żółwie ninja, a antychryst jest bardzo ciekawy, prowokujący i inny po prostu, pokazuje wszystko z innej perspektywy. co w tym złego. prosta historia kobiety, która sobie nie radzi z tragedią jaka ją spotkała jest jakby miejscem, z którego obserwujemy świat. film pokazuje właśnie, że nie ma obietywnego spojrzenia. W tym "chaosie" (naturze, przyrodzie) mozna sie doszukiwać wszystkiego, ale na koniec i tak jeden wygrywa, inny przegrywa i to wszystko nie ma z tym w co wierzymy/myślimy nic wspólnego, jest raczej dziełem przypadku itp.
Nie piszecie o tym w ogóle, nie próbujecie z tym dyskutować, w ogóle macie to wszyscy w ... . Czepiacie sie tego czego mozna sie wszędzie przyczepić, w każdym filmie i ewentualnie piszecie, że wam sie nie podoba taka wieloznacznośc i szeroka swoboda interpretacji. Tak jakbyście z założenia hejtowali von Tiera bo... nie wiem, macie inny poglad na świat czy cos takiego.
No widzisz, natura i chaos jako jedność była już na tym forum raz bardzo błyskotliwie obśmiana. Natura jako chaos to po prostu absurd, tak oto von Trier robi z ciebie naiwniaka, dalej łykaj jak pelikan to dzieło. I to jest właaśnie non stop powtarzane jeden przez drugie hasło "natura i chaos", pokazuje tylko że każdy dla popisu powtarza utarte intelektualnie brzmiące frazesy a nie ma pojęcia co to oznacza - to jest pseudointelektualizm właśnie i to w rzeczy samej.
eeeee nie da sie z tobą dyskutować. poczytaj sobie einsteina, może zrozumiesz o co chodziło von Tierowi. wklej tu znowu te wypowiedzi, w których to zeście obsmiali to szyderczo, obsmiewając tym samym połowe uczonych i filozofów.
To co to za film żeby Einsteina przed nim trzeba było przebrnąć? Nie za bardzo sie rozpędziłeś? :D
Poza tym nie zapominaj, że Einstein i filozofowie swoje abstrakcje opowiadali z punktu najczęściej ateistycznego, podobnie zresztą jak chce ludziom serwować von Trier. Dla kontrastu moge tu przywołać innego wielkiego filozofa, św. Tomasza z Akwinu, dla którego natura jest harmonią, jest uporządkowana i przyjazna człowiekowi a ty ze swoim filmem wciskasz mi farmazon za przeproszeniem, a do tego zawierzasz Trierowi że natura jest wrogiem człowieka, to chcesz mi opowiedzieć? To są brednie chorego na ateizm człowieka, być może i jest to płytkie, ale cóż mogę ci powiedzieć...
Natura (instynkt, dzikość, animalność) jest u Triera przeciwstawiona intelektowi i w tym kontekście jest ona nieprzewidywalna i chaotyczna. Człowiek składa się przecież z instynktu i intelektu (bardzo upraszczam, ale niech tak zostanie). Nie ma tu nic do rzeczy św. Tomasz, stary nudziarz notabene, ani ateizm, ani katolicyzm. Poza tym upraszam o więcej kultury, można rozmawiać na poziomie, bez ubliżania innym. Nie rozumiem, skąd w Tobie tyle jadu. To tylko film... Pozdrawiam.
Zapomniałaś tylko na końcu dodać, że ty się znasz najlepiej i masz monopol na posiadanie racji... pzdr...
Przedstawiłam tylko swój punkt widzenia. I na pewno nie znam się najlepiej oraz nie mam monopolu na posiadanie racji:) Przypisujesz mi swój sposób myślenia:) A nie zdajesz sobie sprawy, że Twoja opinia jest dla mnie ważna, bo stymuluje mnie do myślenia. Liczy się radocha z dyskusji, a nie udowodnienie czegoś sobie wzajemnie. Zresztą w tym wypadku prawdę zna tylko reżyser.
Nie, no w sumie simpatico jesteś :) także sorki za nie do końca simpatico z mojej strony odpowiedź :) Forgive me :)
Ja się nie poczułam dotknięta Twoją odpowiedzią. Zastanawia mnie natomiast Twoja niechęć do Triera... Nie uważam "Antychrysta" za arcydzieło, to nie jest wg mnie specjalnie oryginalny film, ale też nie sądzę, że powstał jako żart, zeby sprawdzić reakcje widza i pośmiać się z jego wydumanych interpretacji. A czemu? Bo za dużo elementów się trzyma kupy. Nie sprawiają wrażenia przypadkowych, da się je sensownie poukładać i uzasadnić. Ale gdyby się okazało, że Ty masz jednak rację, to niczego by to w gruncie rzeczy nie zmieniło. Tak czy inaczej dostałam od reżysera to, czego oczekiwałam, czyli materiał na rozkminę. Bo oglądam takie filmy dla rozruszania mózgownicy, dla intelektualnej rozrywki. W sumie, czy reżyser nie może poeksperymentować na odbiorcy? Nie może sobie z niego zadrwić? Czy to byłoby złe? Napisz, co o tym myślisz....
Wiesz, gdyby to miało być dobre, w jakimkolwiek sensie, albo chociaż rozrywką na poziomie, to niech sobie reżyserzy robią co chcą. Tylko, że "Antychryst" w żadnej mierze nie jest dobrym filmem. Przykłąd? Fajną dyskusja, co prawda dwuosobowa, się ostatnio zrobiła przy filmie "Fando i Lis" Alejandro Yodorowsky'ego. Film w bardzo dobitny sposób drwi z ludzkiej podłości do tego stopnia, że podobno reżyser miał być wypędzony z kraju...
Hmmm... Yodorowski to dla mnie górna granica trudności w odbiorze. Już 2 razy zaczynałam oglądać "Kreta", ciągle coś mnie rozprasza... Może jest tak, że w porównaniu z Yodorowskim Trier wydaje Ci sie hochsztaplerem, który stworzył w gruncie rzeczy banalną historyjkę, posługując się prostymi raczej elementami, a teraz podszywa się pod wielkiego wizjonera...Cóż z tym bym się mogła w pewnym stopniu zgodzić. W takim układzie również dedykacja dla Tarkowskiego byłaby kpiną. "Fando i Lis" chętnie obejrzę, ale potrzebuję czasu, Yodorowski jest dla mnie megatrudny.
Ejże, nie jest źle, i Yodorka zarówno można nazwać wizjonerem jak i równie dobrze hochsztaplerem, zależy od punktu widzenia. no i dziwi mnie, że "Kreta" nie przerobiłaś gładko, bo to akurat najprzyjemniejsze jego dzieło z pięknym morałem związanym właśnie z kretem... tak, tak, z tym zwierzątkiem podziemnym... :D Jednym słowem - melanż barw, symboli i sztuczek. Czysty surrealizm, ale jeszcze nie taki trudny w odbiorze.
"Fando i Lis" też jest prostą historią, choć co prawda bardzo wyrazistą. Trudności zaczynają się dopiero przy "Świętej górze" i "Świętej Krwi". I przyznam, że "Święta góra" szczególnie jest wygórowaną granicą trudności, mega filozoficzno-surrealistyczny film, mega abstrakcja. Coś jak książki Tomasz Manna w literaturze, chociaż z drugiej strony to pamiętam, że w "Mario i czarodzieju" oraz "Zaczarowanej górze" to już w wieku gimnazjalnym się zaczytywałem.
Ciekawostką jest za to że Yodorowsky to był ulubiony reżyseiro Bitelsów i zdaje się że jeden film to nawet współfinansowali.
"Świętą górę" widziałam, bardzo mi się podobała, mam ulubione fragmenty:) 'Kreta" też przebrnę, ale potrzebuję świętego spokoju... Nie dziwię się, że Yodo był ulubionym twórcą Bitelsów:):):) Mają ze sobą dużo wspolnego, bardzo podobny sposób artykułowania twórczości i widzenia świata. Ciągle jednak nie wiem, czemu "Antychryst" nie jest dobrym filmem. Gdzie reżyserska manipulacja?:) Moja intuicja, zwykle na takie kwestie uczulona, nic mi tym razem nie podpowiada. "Antychryst" może odkrywczy nie jest, ale spójny i fałszu w nim nie wyczuwam. Jesli chodzi o surrealizm w literaturze, to "Czarodziejska góra" nie wydaje mi się dobrym przykładem, prędzej Schulz albo Kafka... Pozdro
Z tą "Czarodziejską górą" to nie o surrealzim mi chodziło, raczej o socjologiczne ujęcie, może i nawet filozoficzne i moim zdaniem jest podobne do tego co Yodorowski pokazał w swojej "Świętej górze", podobieńtwo tytułów też nie ma tu znaczenia większego, ot obaj twórcy wybrali sobie takie narzędzie by przedstawić swoje postrzeganie pewnych abstrakcyjnych kwestii. Fakt, ze Yodorek za każdym razem jest bardzo wyrazisty i między innymi także po to, żeby się wyróżniać, choć oczywiście nie tylko.
I na koniec - skoro widziałaś "Santa Sangre", to przypomnę tylko scenę, która szczerze rozwaliła mnie na łopatki. Pamiętasz jak jeden poczciwy hombre zabrał te smutne dzieci z zespołem downa na ponocną wyprawę życia? Co prawda mimo wszystko humorystyczna scena, a z drugiej strony również w pewnym sensie niegodna, ale ten luzak pokazał tym chorym ludziom jak wygląda czerpanie z życia pełnymi garściami, jak wygląda życie poza klatką. I faktycznie, ci upośledzeni ludzie z drobną pomocą magicznego proszku uwolnili w sobie instynkt :D.
gdyby nie taka niepewnośc i chaos to nie byłoby religii w ogóle . Wiara bazuje na niepewności chyba nawet.
lepiej hejtowac takiego np Almodovara. Robi o wiele głupsze filmy, jawnie antychrześcijańskie i lewicowe.
A dziwi cie to? Widziałeś keidyś prawicowego gejszę? :D Nie dziwą też więc jego wycieczki osobiste w jego filmach...
nie wiem. mówie ci, że sie jeszcze słabo znam. dopiero od jakiegoś roku oglądam filmy tak na poważnie. Almodovara widziałem tylko pół "złego wychowania". Ale faktycznie brakuje jakis takich ciekawych prawicowych filmów. bardzo brakuje... jak znasz jakies tytuły takie właśnie filozoficzne bardziej o religii czy ogólnie to podaj. tylko nie taki np Gibson bo takie filmy kopletnie mnie nudzą.
"Złe wychowanie" to raczej z tych lepszych filmów jesli chodzi o Almodovara. A Gibson też całkiem dobry bywał.
Z religijnych, a raczej sekciarskich czy nawet satanistycznych - to tylko "Dziecko Rosemary", całkiem niezła jest też "Coma" z Michaelem Douglasem i w podobnym tonie. Możesz też na youtube zobaczyć "Lucifer Rising" poyeba Tomasa Angera. Mógłbym teżź polecić "Ostatnie kuszenie Chrystusa" wg Martina Scorsese, przedstawia on inny finał śmierci Chrystusa, choć do momentu ukrzyżowania wszystko się zgadza raczej z historią. "Harry Angel" z De Niro i Rourke też wart obejrzania - film filozoficzno-religijny Alana Parkera. Może też "Czysta formalność" z Polańskim i Depardieu reżyserii Tornatore. Różnie interpretowany jest także Barton Fink braci Coen.
Nie wiem czy jest kategoria filmu "filozoficznego" ale ostatnio oglądałem "Dym" z Harveyem Keitelem, dobre filmidło w oparach dymu cygar o tym jacy są ludziska, Jarmushowski klimat, a co za tym idzie równie polecam Jima Jarmusha. Kolejne moje odkrycie to ulubieniec Beatlesów czyli Chilijczyk Alejandro Yodorowsky reżyserujący w Meksyku - zrobił 4 wypasione megafilozoficzne filmy, hm, w sumie bardziej filozoficznych w zasadzie chyba nie widziałem, typowy surrealizm. A skoro Yodorowsky, to i od razu Luisa Bunuela polecam, klasyk kina, no i też hiszpańskojęzyczny. Aha, jakbyś uważniej oglądał Antychrysta albo cvzytał to forum to byś już planował oglądanie Andrieja Tarkowskiego - iście filozoficzny i iście religijny - do tego przeciwieństwo Triera, szczególnie głębię filozoficzną mają tytuły: Stalker, Ofiarowanie, Nostalgia, Zwierciadło, a nawet Dziecko wojny, czy też Solaris - właściwie cały Tarkowski to filozofia nba temat bytu i religijności. "2001: Odyseję kosmiczną" Stanleya Kubricka też możesz obejrzeć. Jak najbardziej "Czas apokalipsy" świetne gdzie również ujęte jest rozważanie nad cżłowiekiem, ba absolutny klasyk kina i arcydzieło. Wydać by się mogło śmieszne, ale świetnym filmem jest "Zabójstwo Jessego Jamesa", tylko trzeba wyłapać że nie jest to Western a film psychologiczny, podobnie jak "Zagubiona autostrada" Davida Lyncha.
A z prawicowych, hm, nie bardzo rozumiem co rozumiesz pod tą postacią. Obejrzyj sobie na youtube polski krótkometrażowy dokument "Usłyszcie mój krzyk". Może jeszcze "Ściana" z takich klasyków bardziej
Tak, a więc wasze kolejne argumenty:
- przerosr formy nad treścią - to mozna o wiekszości filmów powiedzieć, a na pewno o milczeniu owiec (klimat, gra aktorów, zagadkowość = forma)
- mieszanie konwencji - to samo, w wiekszości filmów identycznie, w ogóle nie wiem co w tym złego, to konwencje maja słuzyc filmom, a nie na odwrót chyba,
- za mało logiki - pewnie tak wam sie wydaje jak widzicie te jej zmiany nstrojów czy brutalnośc na koniec, ale to wszystko to typowe cechy takiej chorej osoby, jedynie mocno wyolbrzymione na koniec, co do natury logika jest bardzo prosta i jasna
- "Za mało przesłanek dotyczacych tezy, że natura nie jest harmonijna" - takie rzeczy można rozpatrywać z różnych perspektyw, a nie tylko z tej, co wam sie podoba.
i w sumnie to wszystko poza tym glupie bredzenie w stylu:
"Von Trier w "Antychryście" wyraźnie odwrócił to wszystko do góry nogami, stwierdził, że natura jest królestwem chaosu i życie w zgodzie z nią prowadzi do psychicznego wyniszczenia człowieka.
Tylko, że - jak dla mnie - von Trierowi nie udało sie tego pokazać, a na pewno w nie sposób logiczny, a jedynie można z filmu odczytać zamiar jego. A po drugie, jakby to ująć, myśl von Triera nie wzięła góry nad filmem, nie zdominowąła filmu, raczej film, który był kaszaną, zdominował swoją myśl przewodnią, Idąc dalej, można rzecz, że film zdominował swój własny sens, co oczywiście doprowadziło do niespójnego i nielogicznego miszmaszu."
czyli znowu chodzi o to, że nie krzyczeli ci w twarz i nie bili batem po plecach, że masz mysleć tak, a nie inaczej, zamiast tego wprowadzili do filmu chaos i niepewność - podstawową ceche realistycznego podejścia do świata,
Wszytsko sprowadza sie do tego, że lubisz czarno - biały świat, gdzie wszystko jest proste i wyraźne, a tu zaserwowali ci cos trudniejszego bo szaro-czarnego i sie gubisz albo nie chcesz niczego zrozumieć.
No i oczywiście wasz ulubiony argument, że wy nie macie takiej zrytej psychiki żeby cos takiego zrozumieć, świetne usprawiedliwienie dla umysłowej tępoty.
tak poza tym to nie znam sie na filmach nie bede ukrywał
sry nie zauważyłem nie:
- "Za mało przesłanek dotyczacych tezy, że natura nie jest harmonijna" w takim razie nie zrozumieliście filmu, bo chodziło nie o to, że natura nioejest harminijna tylko, że jest zła. Ale sie bilansuje na zasadzie - silniejsi żyją kosztem słabszych.
w wypowiedzi "króluje haos" chodziło chyba bardziej o idee i pożądek jaki tworza sobie ludziew swoich głowach na różne tematy, a z którego drwi natura niz z poządku jaki tworzy sobie natura.
chodzi o to, że działania natury nie da sie w zaden sposób logicznie zrozumieć czy wytłumaczyć, ale chaos też przecież tworzy swego rodzaju harmonie.
ALe nie pisz tych cytatów, tylko napisz coś od siebie albo poszczególne cytaty komentuj przy odpowiednich postach na bieżąco, bo uwierz mi że nie idzie zrozumieć ciebie w takiej formie, poważnie. Po prostu ciężko się to czyta, do tego zlewasz po kilka cytatów w jednym akapicie. Nie każ oczu męczyć.
Dosyć wybiórczy skrót wydarzeń, a argumentacja twoich komentarzy jest tutaj na poziomie "ty swoje, a ja swoje"...
Ty uażasz z perspektywy swojego stołka, że ja się gubię w szaroczarnym świecie von Triera, a ja z wysokości swojego stołka uważam, że ktoś cię oszukał i wszystko łykasz za prawdę, nie zdając sobie sprawy z tego, że możesz się mocno ośmieszyć. Pytanie tylko który z nas został źle posadzony?
A tak po prawdzie gdybyś jeszcze to forum przeczytał faktycznie... No nie odrobiłeś pracy domowej i tyle. Wnieś coś nowego do dyskusji albo przygotuj się do niej chociaż uczciwie. A jak nie chce ci się przerobić kilku ciekawych wypowiedzi to nie zawracaj głowy bo nie warto. Nie będziemy się przecież boksować ani od nowa licytować.
Właśnie za to cenie Von Tiera za to jego szarlataństwo, tą zabawę z widzem, wykpienie stereotypów a dedykacja Tarkowskiemu(którego osobiście bardzo cenię), perełka ;)
Fantazja i upust wyobraźni autora? Z pewnością. Żart i manipulacja? Nie wydaję mi się. Mówi się, że von Trier kręcąc ten film był depresji, a film ten był dla niego swojego rodzaju antydepresantem, tak więc dla widzów jest to sztuka dla sztuki. Nie zgadzam się z kolei zupełnie jeśli chodzi o Tarkowskiego, mimo że on również w swojej twórczości bazował na własnych doświadczeniach, to w jego filmach o coś chodziło i można było z nich czerpać. Ale pełna zgoda, że jest to kino dla pseudointeligentów, współczuję wszystkim, którzy uważają ten film za arcydzieło
Antydepresantem? Żeby zrobić takie pseudo-dzieło trzeba być nader zajętym nudą. A że nuda bywa zarówno przyczyną jak i efektem depresji, to inna sprawa...
raczej będąc w depresji miał pewnie różne przemyslenia i przezycia, które przedstawił w filmie. Co w tym złego??
Że to nieprawda... Proszę nie usprawiedliwiać kiczu jakąś depresją, albo jak już wcześniej powiedziałem, nie silić się na dorabianie idei do czyjegoś pierdnięcia. Dajcie już spokój z tym Von Trierem, nie jest pępkiem świata, żeby się nad nim opchylać do tego stopnia, a na pewno nie z powodu marnej twórczościi. Właśnie jestem w połowie oglądania Dogville i niestety, znowu czarno to widze, znowu przerost formy nad treścią, znowu silenie się na oryginalność, u niego każdy film musi być krzykliwy, inaczej nikt go nie usłyszy i nie dostrzeże, a chyba nie o to chodzi żeby vuznanie zdobywać krzykiem...
Wytłumaczę Ci w najprostszy sposób o co chodzi. Filmy, które są uważane za arcydzieła i reżyserzy, którzy są uważani za artystów, charakteryzuję to, że w każdych ich filmie, ktoś znajdzie coś dla siebie, że po seansie zacznie się nad tym zastanawiać i interpretować na własny sposób, na podstawie własnych doświadczeń. O tym filmie nie można powiedzieć tego samego, bo nikt nie podziela jego obaw/poglądów, dlatego ten film jest sztuką dla sztuki, nikt nic z tego nie wyniesie. No chyba, że zgadzasz się z nim, że kobiety i Natura są dziełem szatana... z resztą on sam tak nie myśli, ten film jest produktem jego depresji, a raczej tego co nią spowodowało, było to chwilowe.
Witam.
@Constantinch, nie zapominaj o tym, że film to głównie iluzja i sztuka. "Antychryst" nie jest dokumentem, tylko dziełem artystycznym. Dla jednych będzie słabym i dennym, a innym się spodoba, ale formalnie pozostaje dziełem. To wizualizacja jego stanu umysłu i ducha, a one niekoniecznie muszą pokrywać się ze stanem odbiorców.
Film, jak każda inna forma sztuki, jest wizją artystyczną. "Artysta musi umieć przekonywać ludzi o szczerości swoich kłamstw."
W przypadku "Antychrysta" być może rzeczywiście mamy do czynienia z wizją artysty dotkniętego depresją, postrzegającego świat negatywnie. Skrajne stany emocjonalne są częstym motorem do powstawania dzieł.
Osobiście nie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, iż to "sztuka dla sztuki". W "Antychryście" widzę obraz człowieka doprowadzonego do skrajnych stanów emocjonalnych, borykającego się z depresją po dotknięciu ogromną tragedią. Przedstawiono dwa odmienne portrety - kobiety i mężczyzny - którzy w różny dla siebie sposób przechodzą przez ten koszmar. Ich kondycja psychiczna ulega stopniowemu pogorszeniu, aż oboje sięgają po środki ostateczne, stają się "źli".
Mówi się, iż człowiek został stworzony na podobieństwo Boga. Zachowanie tych dwojga może być interpretowana jako zaprzeczenie tej tezy, gdyż Boga uznajemy za ostoję dobra i miłości, Bogu obiecujemy miłość bliźniego. Wystarczy jednak posłuchać wiadomości, aby przekonać się ile zła "człowiek Boga" wyrządza drugiemu. Wojny, mordy, głód, chciwość - to już nie iluzja, tylko rzeczywistość. Zdaje się, że artysta zadaje pytanie - czy to czasem nie człowiek jest antychrystem?
Natura jest tłem "Antychrysta". Mężczyzna zabiera kobietę do Edenu, żeby ułatwić jej przejście depresji. Natura, przyroda, las kojarzy nam się ze spokojem, wyciszeniem, odpoczynkiem od zgiełku cywilizacji. Trier jednak pokazuje jej inną stronę, oczywiście w przerysowanej formie. Przeto nie powinniśmy zapomnieć, że siły natury są nieokiełznane i często nie mamy z nimi szans. Nie mamy szans, mimo naszej "wyjątkowości", którą Trier też poddał niejako pod wątpliwość dopuszczając do głosu instynkty bohaterów, po prostu zezwierzęcając ich. Ostatnie sceny to głos instynktu przetrwania.
W filmie znalazłem coś, nad czym mogę się dłużej zastanawiać, na bazie obserwacji świata i własnych doświadczeń życiowych. O wszystkim pisał nie będę, bo wchodzilibyśmy w strefę prywatną, a tym dzielić się nie zamierzam.
Z drugiej strony cieszy mnie, że nie każdy musi przechodzić przez doświadczenia bohaterów filmowych. Dzięki temu możemy spróbować zrozumieć i poznać "smak" tychże, nie doznając ich na sobie. Im silniejszy przekaz, tym intensywniejszy "smak".
Forma w sztuce odgrywa kolosalną rolę. O jej dominacji nad treścią można mówić, gdzie rzeczywiście przesłanie jest miałkie. W moim odczuciu prawidłowy balans został zachowany, poza cholernym gadającym lisem.
Czy fakt, iż ten film poruszył mnie i dał powody do pewnych przemyśleń, jest tożsamy z uznaniem mnie za ćwierć/pseudointelektualistę? A jest jakieś miejsce na emocje? To, że coś mi się nie podoba nie czyni idiotów z tych, którym to coś się podoba.
Pozdrawiam.