Na samą myśl o tym filmie miałam ciarki (na pewno nie pozytywne). Słyszałam różne opinie - w większości makabryczne. Zebrałam się na odwagę i znalazłam na you tubie fragmenty filmu. Obejrzałam parę części po 10 minut. Senność mnie ogarnęła wielka. Ale nie o tym chciałam. Scena w której para uprawia seks, on mówi, że ją kocha, po czym ona wstaje i mówi "Nie wierzę Ci", po czym bierze coś i uderza go prosto w krocze - CZY TAK BYŁO NAPRAWDĘ? Bo w relacji kolegi na wersji dvd było zbliżenie jak członek Dafoe po prostu się łamie i jest to pokazane.
Jak to jest? Były różne wersje? Ocenzurowane i nie?
Z góry dziękuję z odpowiedź.
Nie wiem na ile jest to wiarygodna informacja, ale na stronie Wikipedii piszą cos takiego:
"Producenci przygotowali dwie wersje filmu: ocenzurowaną dla odbiorców w krajach, w których miałby problemy z wejściem do szerokiej dystrybucji, oraz nieocenzurowaną. Lars von Trier nazwał te wersje "miłą katolicką" i "niegrzeczną protestancką"[9]. Do Polski trafił film w wariancie nieocenzurowanym."
zbliżenie jak członek Dafoe po prostu się łamie i jest to pokazane.
__________________________
Po pierwsze Dafoe miał dublera od ciała, więc w żadnym wypadku nie był to jego członek :-)
A po drugie, co się tam łamie i miażdży detalicznie, to raczej mało ważne, grunt że dostał w krocze, w swoją "męskość".
Idiotyczna odpowiedź. Przecież wiadomo, że dziewczynie chodzi o postać graną przez Dafoe, a nie o to czy ktoś złamał mu członka w rzeczywistości. Pyta o wersje filmu, a Ty jej piszesz, że nieważne. Skoro się pyta, to widać, że jest tym zainteresowana na tyle, że założyła temat z tym pytanie, więc jednak dla niej ważne.
Tam była buźka :-) co sugeruje, że akurat ten kawałek nie był napisany ze śmiertelną powagą.
Jeśli uważasz, że różnice między obiema wersjami filmu są ważne, to z chęcią wysłucham Twojej argumentacji i się czegoś nauczę.
Jeśli ktoś pyta czy są jakieś różnice i jakie są, to dla tej osoby jest to ważne. Nauczyć Cię czegoś to jest raczej wielkie wyzwanie skoro coś takiego jest dla Ciebie tak trudne do ogarnięcia.
Natomiast ogólnie jeśli chodzi o różne wersje filmów, to oczywiście, że usunięcie lub inne zmontowanie scen potrafi mieć duże znaczenie. A jak duże to już zależy od konkretnego filmu. Nie wiem czym się różnią te dwie wersje "Antychrysta". Gdybym wiedział, to napisałbym w pierwszym wpisie tutaj coś więcej niż tylko to info z wikipedii.
Nie wiem czym się różnią te dwie wersje "Antychrysta".
___________________________
No to o co Ci chodzi? Przecież ja nie pisałem, że pytanie autorki wątku jest nieważne, ja twierdziłem, że różnice w obu wersjach montażowych nie są takie ważne.
Nie napisałeś nic konkretnego o tym jakie są te różnice (nie wiem czy w ogóle wiesz jakie są i czy w ogóle byłbyś w stanie je opisać). Dla Ciebie mogą być nieważne, a dla niej mogą być ważne - tego nie wiesz. I o tym cały czas mowa. Skąd u Ciebie pomysł, żeby pisać o tym czy pytanie jest ważne?? Bez sensu.
Nie napisałeś nic konkretnego o tym jakie są te różnice.
____________________
Wybacz, ale wydaje mi się, że chcesz mi po prostu dowalić. Już Twój pierwszy post zaczynał się agresywnie.
Natomiast nie dam się wrobić w kolejne przepychanki. W innym wątku pewna forumowiczka napisała mi, że gdzieś tam w filmie następuje w pewnym momencie wyraźna zmiana kolorystyki. Poświęciłem godzinę, przewijałem, sprawdziłem - żadnej zmiany nie ma. Czy myślisz, że mi chociaż podziękowała za sprawdzenie? A gdzie tam - napisała, że na pewno mam złą kopię. Więc niestety nie licz, że będę teraz porównywał mozolnie scena po scenie obie wersje, żeby potem też dowiedzieć się, że mam złe kopie. Odechciało mi się być aż tak życzliwym.
Uspokój się, przede wszystkim nie ja założyłem ten temat, więc nie pisz tak jakbym to ja Cię prosił o sprawdzanie czegoś. Nawet gdybyś to sprawdzał, to nie dla mnie tylko dla autorki tego tematu, bo choć dla mnie też byłaby to interesująca informacja (np. ile jest wyciętych scen i czy są tylko wycięte czy też jakieś przemontowane, z innym dialogiem czy coś..), to jednak chciałbym się przekonać samodzielnie czy dane zmiany robią mi różnicę czy nie.
Irytujące w Twoim zachowaniu jest to, że mimo, że nie masz nic do napisania, to jednak wpisujesz się do tego tematu i piszesz, że to o co ktoś pyta jest nieważne. To jest pokazywanie lekceważenia w stosunku do drugiej osoby, a nie jakieś życzliwe zachowanie. Opisujesz mi swoje problemy z kimś innym, a pytanie brzmi czy ta osoba w ogóle prosiła Cię o to, żebyś poświęcał tą godzinę na szukanie tego czegoś, czy raczej zrobiłeś to np. z własnej ciekawości. Wymagasz od ludzi, żeby Ci dziękowali za coś co robisz dla siebie i za to, że jesteś w stosunku do nich niegrzeczny.
jesteś w stosunku do nich niegrzeczny.
____________________
Jasne, Ty mi piszesz "Idiotyczna odpowiedź", "Nauczyć Cię czegoś to jest raczej wielkie wyzwanie skoro coś takiego jest dla Ciebie tak trudne do ogarnięcia.", "Bez sensu" - ale to ja jestem niegrzeczny.
A jeśli nawet i ja jestem niegrzeczny, to nagle znika fakt, że Ty jesteś niegrzeczny? W ten sposób rozumujesz? "Mogę być niegrzeczny, bo inni też są niegrzeczni." - ciekawe usprawiedliwienie swojego zachowania. Nie to, żebym uważam, że powinieneś się usprawiedliwiać, tylko nie rozumiem po co to w ogóle napisałeś.
Zresztą ja po prostu skomentowałem Twój wpis, który faktycznie uważam za idiotyczny. Możesz to uznać za niegrzeczność z mojej strony, ale ja przynajmniej nie udaję, że moja niegrzeczność, to tak naprawdę życzliwość, za którą powinieneś być mi wdzięczny.
Gdzie ja byłem niegrzeczny w stosunku do Ciebie? Wypowiadasz się - nie wiem, jakim prawem - w imieniu autorki wątku, która jak dotąd się nie odezwała, na nic się na skarży i być może rzeczywiście problem już jej wisi. Ale Ty oczywiście wiesz lepiej!
Proste pytania do Ciebie:
Gdzie ja napisałem, że jesteś niegrzeczny w stosunku do mnie?
W którym miejscu wypowiadam się w imieniu autorki tego tematu?
I co wiem lepiej?
W którym miejscu wypowiadam się w imieniu autorki tego tematu?
_____________
Przypominam jak się zaczyna Twój pierwszy post:
"Idiotyczna odpowiedź. Przecież wiadomo, że dziewczynie chodzi o..."
Czemu nie poczekałeś aż sama autorka napisze o co jej chodzi i czy mój post uważa za idiotyczny? Czemu wypowiedziałeś za nią? Wyjaśnienie jest proste: miałeś ochotę mi dowalić.
Ta wypowiedź zawiera moją ocenę Twojego wpisu w odpowiedzi na jej temat. Nie piszę, że autorka tematu uważa tak samo jak ja w związku z czym absolutnie nie ma tu wypowiadania się za nią. Nie wmawiam jej nic. Mogę się mylić, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że chodziło jej o prawdziwe uszkadzanie organów tego aktora (a dokładniej dublera), a nie o wydarzenia w filmie. Może nie mam racji. W każdym razie to tak samo jak byś napisał, że w tym fragmencie wypowiadam się za Ciebie.
Natomiast Ty wmawiasz mi, że miałem ochotę Ci dowalić (obwieszczasz mi to jako oczywistość), a mi po prostu chodziło o to, że nie ma sensu pisać takiego nic nie wnoszącego postu i jeszcze się tak na siłę czepiać tego, że ktoś pisząc o postaci w filmie używa nazwiska aktora grającego tę postać. Mogłeś chociaż napisać, że widziałeś obie wersje filmu (o ile widziałeś) i z tego co kojarzysz różnią się tym, a tym, a tak jak napisałeś, to odniosłem wrażenie, że nie wiesz czym się różnią, ale "czy to ważne?". Nie spodobało mi się takie traktowanie cudzego pytania, więc skomentowałem. Nie ma tu znaczenia co autorka na ten temat pomyślała lub pomyśli o ile to zauważy. Wypowiadałem się za siebie. I może dajmy już temu spokój, bo przecież ile można cos takiego drążyć?
Nie piszę, że autorka tematu uważa tak samo
_____________________________
Jak to nie piszesz? Przecież zwrot "Przecież wiadomo, że dziewczynie chodzi o..." jest jednoznaczny. Ty wiesz, o co dziewczynie chodzi i mnie pouczasz, że źle jej odpisałem. A ona milczy.
Co innego, gdyby ona odezwała się pierwsza z pretensjami, a Ty byś ją poparł - to jeszcze mógłbym zrozumieć.
I wracając do właściwego tematu:
"Mogłeś chociaż napisać, że widziałeś obie wersje filmu"
___________________
Widziałem obie wersje ("grzeczna" jest dostępna w sieci) i różnice wydały mi się nieistotne - czego się zresztą spodziewałem, bo w końcu reżyser sam je zaakceptował. O ile dobrze zauważyłem (bo jednak nie porównywałem obu wersji ujęcie po ujęciu) w wersji "grzeczniejszej" nie są widoczne genitalia, a w każdym razie na pewno nie ma wszystkich ich ujęć z wersji "niegrzecznej".
Ale jak powtarzam i jak napisałem w pierwszym poście, uważam, że te różnice w niczym nie zmieniają istotnej wymowy poszczególnych scen i całego filmu.
Czyli podtrzymuję to, co napisałem w swojej "idiotycznej odpowiedzi".
Ty naprawdę masz jakąś wielką potrzebę spierania się w nieskończoność. Napisałem, że wiadomo o co jej chodzi, bo rzadko kto utożsamia aktora z graną przez niego postacią i pyta o to czy jak na filmie odrąbano mu rękę, to jak sobie teraz ten aktor poradzi w graniu w innych filmach. A skoro Ty autorkę tematu poprawiłeś co do tego czyj to jest organ, to z kolei wypowiedziałeś się za nią już w pierwszym swoim wpisie, bo uznałeś, że ona naprawdę miała na myśli uszkodzenie organu aktora, a nie postaci przez niego granej. Przy czym na wszelki wypadek zaznaczę, że wiadomo przecież, że dublerowi także w rzeczywistości nic nie uszkodzono.
Natomiast co do Twojego drugiego postu (końcowego) to gdybyś tak właśnie napisał jak teraz - że widziałeś obie wersje i takie a takie różnice rzuciły Ci się w oczy i nie uważasz ich za istotne, to nie odniósłbym wrażenia, że piszesz ot tak sobie "co się tam łamie i miażdży detalicznie, to raczej mało ważne, grunt że dostał w krocze, w swoją "męskość"". Napisałeś to w taki sposób, że trudno się domyślić, że jest to wypowiedź na podstawie faktycznego poznania obu wersji.
Mam nadzieję, że tyle wyjaśnień wystarczy.
Sobieski ale z Ciebie idiota. Przeciez widac, ze użycie słowa "niewazne" bylo istotne dla podkreslenia, ze wazne jest to, ze dostaje w swoją męskośc. A ty jestes jakis agresywny wiec radze tabletki na uspokojenie :)
To teraz jeszcze wyjaśnij co niby ja miałem na myśli według Ciebie mądra dziewczynko. Najgorzej jak ktoś sam nie rozumie o co chodziło, a zaczyna pouczać.
Buahahahaha! Dziewczynko - toś mnie uraził. Dogłębnie. Jakie to smutne gdy na forach zaczyna się nagonka przez kogoś, kto ma się za niewiadomo jakiego krytyka, kogoś komu brak dystansu do swobody wypowiedzi i przede wszystkim kogoś komu brakuje odrobiny tolerancji dla wypowiedzi innych. Serio- wyluzuj trochę bo własnie przez takich jak ty fora robią sie na prawdę żenujące. To wszystko co chciałam powiedziec. Wiec moze zaczniemy rozmawiac o filmach na forach filmowych??
Przede wszystkim nie miałem zamiaru Cię urazić, bo w przeciwieństwie do Ciebie nie przychodzę na forum filmowe po to by bez sensu komuś ubliżać. Piszesz już drugi post zupełnie nie na temat, bo we wpisach wyżej nie było nic związanego z krytyką czy oceną filmu, więc trudno, żeby ktoś w tym temacie miał w ogóle szansę zgrywać się na jakiegoś znawcę kina, bo nie o tym była tu mowa. Nie wiem co Ci jest, nie mam pojęcia dlaczego się tak łatwo denerwujesz. Może coś Ci dolega, a może pomyliłaś tematy i wpisałaś się w innym niż zamierzałaś, a w tym drugim faktycznie było coś mocno bulwersującego, co aż tak wyprowadziło Cię z równowagi. No albo to po prostu zwyczajny trollerski zabieg, żeby wyzwiskami wciągnąć w rozmowę o niczym.