Właśnie wyszedłem z kina. Sam nie wiem co mam sądzić. Jednak takie uczucie zawsze towarzyszyło mi po obejrzeniu każdego filmu pana Larsa. Faktem jest, że jest tu dużo mocnych scen ale są one w moim odczuciu uzasadnione. Ogólnie cała wizja świata tu przedstawiona jest przerażająca. Dla mnie jednak interesująca, zupełnie nowa. Za pokazanie tematu z innej perspektywy należą się brawa. Jednak czy sama chęć prowokacji wzięła górę nad całą resztą? Chyba nie.
We mnie też wzbudził bardzo mieszane uczucia. Jednak ja miałem wrażenie, że to wszystko już gdzieś widziałem. Bynajmniej nie chodzi mi tu o "Piłę" czy inne współczesne horrory, bardziej niepokojący klimat filmów Żuławskiego i "Bestii" Borowczyka. Jedna scena przypomniała mi też "Imperium zmysłów" (jak ktoś oglądał to chyba powinien wiedzieć która;). Ale von Trier, jeśli nawet gdzieś to "podpatrzył" zrobił to wyjątkowo zręcznie. Najlepsze scena, według mnie to ta z plakatu - z drzewem (choć na myśl mi przyszedł /tylko na chwilę/ "Jeździec bez głowy"). Świetne były też ujęcia w których widzieliśmy co dzieje się w głowach bohaterów. Prolog i Epilog - bardzo pomysłowe.
Też jestem świeżo po seansie więc do końca nie wiem co o tym całym "kontrowersyjnym" Antychryście myśleć... Choć też uważam, że von Trier takiego filmu nie nakręcił przez przypadek i wszystko ma swoje uzasadnienie.
Chciałbym jeszcze odnieść się na chwilę do gry Charlotte Gainsbourg, która za tą (co jak co, ale wymagającą) rolę dostała nagrodę w Cannes. Szczerze mówiąc, to mi bardziej podobał się Dafoe. Charlotte ma bardzo specyficzną urodę (czytaj: jest niezbyt ładna) lecz von Trier świetnie to wykorzystał. Szczególnie podczas prologu (gładka, wysublimowana szarość) kontrastującego z następnym rozdziałem i sceną pogrzebu (bardzo naturalne ukazanie aktorów). Notabene cały film w moim odczuciu składa się z wielu kontrastów. Tak więc Gainsbourg mając trudny materiał i <spoiler?> śmiałą scenę masturbacji zagrała nieźle ale jakoś mnie do końca nie przekonała....