Antychryst

Antichrist
2009
5,7 64 tys. ocen
5,7 10 1 63784
6,5 35 krytyków
Antychryst
powrót do forum filmu Antychryst

Chyba nigdy w życiu nie byłem tak zdziwiony reakcją widowni na film. Wszyscy się śmiali, gadali. W scenach, które niby powinny wzbudzać największą odrazę czy przerażenie, wszyscy wybuchali śmiechem. Wyjaśni mi ktoś, proszę, dlaczego tak się dzieje? Zazwyczaj łatwo jest mi wejść w buty "zwykłego Kowalskiego" i dopuszczam różne emocje przy filmie, ale tutaj naprawdę nie rozumiem. Wszyscy tylko śmichy chichy.

ocenił(a) film na 6
ogqozo

Spotkałem się z identyczną reakcją widzów. Pewnie większość tych "żartownisiów" była nastawiona na film w klimacie uciekających amerykańskich nastolatków, niezrównoważonych morderców itp....
Nie wszyscy dojrzeli na tak specyficzny film jak "Antychryst". Taka jest już twórczość von Tier'a, jeżeli spotkali by się z nią wcześniej to na pewno nie zobaczylibyśmy ich dziś w kinie.

ocenił(a) film na 10
Waszka

Ja miałam szczęście oglądać ten film przy prawie pustej sali, osoby które znalazły się na sali wraz ze mną a było ich około pięciu zdawały się wiedzieć na co się wybierają, całe szczęście. Reakcja,owszem wydaje się nietypowa, choć może jest właśnie typowa reakcją obronną...może film skłaniałby to zbyt dużej dawki refleksji, a umysł śmiechem bronił się przed tym co dla niego bolesne ...kto wie...

ocenił(a) film na 9
Dealan_De

Pięknie powiedziane i do tego wg mnie trafnie. Miałem też okazję oglądać film w opustoszałej salce i takich reakcji nie było a raczej panował atmosfera zamyślenia. Niestety trudno nastolatkom w grupie przyznać się do tego, że tkwi w nich człowiek myślący, który taki film chciałby zrozumieć. Śmiać się łatwiej niż myśleć, czego dowody mamy w każdej ramówce telewizji wszelkich.

scvv72

Nigdy się nie zgodzę z tym, że śmiać się jest łatwiej, niż myśleć. Istnieje szereg utworów satyrycznych angażujących intelekt po to tylko, by w ogóle możliwe było dotarcie do sedna ich satyryzmu, co owocuje nierzadko brakiem jakiejkolwiek reakcji humorystycznej ze strony odbiorcy. "Gargantua i Pantagruel" Rabelais'go śmieszy tylko najinteligentniejszych czytelników, gwarantuję.

Niebezpiecznie jest dezawuować humor i śmiech en bloc tylko z tego względu, że na filmie nieśmiesznym ludzie pokładali się ze śmiechu. Świadczyć taka reakcja (obronna, jak słusznie ktoś stwierdził) może jedynie o bezdennej głupocie, a ta z kolei z humorystyką i satyryzmem ma mniej więcej tylko wspólnego, co JoeMonster z Monty Pythonem. Eo ipso, nie śmiać się jest łatwiej, lecz nie myśleć jest łatwiej, a to już wielka różnica.

ocenił(a) film na 9
Diuk

Niestety nie zrozumiałeś sensu wypowiedzi.Przeczytaj jeszcze raz na spokojnie obie wypowiedzi a przekonasz się, że nikt nie dezawuował humoru i śmiechu. Przytoczone "łatwiej się śmiać niż myśleć" dotyczy opisywanej sytuacji. W tym wypadku faktycznie łatwiej się śmiać niż myśleć bo w ten sposób ucieka się od trudnych refleksji.Śmiech był tu formą ucieczki od myślenia ale nikt nie napisał, że każdy śmiech oznacza bezmyślność.
Natomiast podpisuje się z całym przekonaniem pod stwierdzeniem :Istnieje szereg utworów satyrycznych angażujących intelekt.
Napisałeś : "Niebezpiecznie jest dezawuować humor i śmiech en bloc" i to jak mniemam jest podstawą Twojego wywodu a ponieważ czytając wypowiedzi do których się odnosisz nie można wywieść tego z ich treści to oparłeś się na błędnym założeniu co implikuje fakt, że zarzuty stawiane są w oderwaniu od meritum. Zawsze możesz otworzyć nowy watek na forum.

scvv72

Polemizowałbym.

Mam w zwyczaju czytać zdania do końca. "Śmiać się łatwiej niż myśleć, czego dowody mamy w każdej ramówce telewizji wszelkich" - w zdaniu tym brak odniesień do poprzedniej części wypowiedzi, stąd też pełnoprawnie za wiążący zinterpretowałem argument "czego dowody mamy w każdej ramówce telewizji wszelkich", wskazujący na niechęć do proponowanych przez telewizję form rozrywki (a to szkodliwa generalizacja). A jeśli nawet spojrzymy na ów osąd szerzej, w kontekście całości wypowiedzi - czyż gdy powiem "truskawki są tak samo obrzydliwe jak pomarańcze" nie wskażę tym samym, iż nie lubię pomarańczy? To w ramach autoapologii. Cieszy mnie jednakże, że opacznie zinterpretowałem INTENCJĘ wypowiedzi (nie sens, quod erat demonstrandum).

ocenił(a) film na 9
Diuk

Analizując obie Pana wypowiedzi łatwo można zauważyć zmianę stawianych zarzutów wynikającą bezsprzecznie z niezrozumieniem sensu opinii do których odnosił się Pan w pierwszej krytyce i próbą (zresztą nie udaną) ratowania własnej postawy w krytyce drugiej. Bezsprzeczne jest bowiem, że pierwszym sformułowanym zarzutem było:
• dezawuowanie humoru i śmiechu.
Natomiast po wychwyceniu własnej oczywistej omyłki i jaskrawej nadinterpretacji (jak mniemam powodowanej lubością do polemizowania) zarzut obrał formę :
• niechęć do proponowanych przez telewizję form rozrywki (a to szkodliwa generalizacja).
Pomostem między tymi dwom zarzutami miał być trywialny przykład :

czyż gdy powiem "truskawki są tak samo obrzydliwe jak pomarańcze" nie wskażę tym samym, iż nie lubię pomarańczy?

Niestety (wyłącznie dla sensu wypowiedzi) jest to pomost dziurawy z nienośną konstrukcją. Podstawową wadą jest (o ironio) zarzucana generalizacja oraz nadużycie towarzyszące od początku Pana wywodów a więc zarzut dotyczący stricte – humoru.
Generalizowanie, gdyż w truskawki wrzucone jak do jednego worka jest pełne spektrum śmiechu i powodów do niego a w pomarańcze każdy program satyryczny telewizyjny (bez rozróżnienia jego poziomu artystycznego).
Tymczasem moja krytyka jak łatwo można wywnioskować czytając wypowiedź dotyczyła śmiechu który ma za zadanie zatrzymanie procesu myślowego.
Ewentualne pole sporu między Panem a mną może powstać jeśli uzna Pan, że :

• nie mamy dowodów (przykładów) w każdej ramówce telewizyjnej że łatwiej się śmiać niż myśleć
oraz jeśli będzie Pan bronił własnego stwierdzenia :

• Nigdy się nie zgodzę z tym, że śmiać się jest łatwiej, niż myśleć

Odnosząc się do ramówek to nie od dziś środowiska kulturalne i inteligenckie narzekają na niski poziom intelektualny programów wszelkich w tym satyrycznych. Główną rozrywką są wszelkiej maści show- y, które właśnie w głównej mierze przyczyniają się do niszczenia wysublimowanych form humoru (bezpowrotnie minęły czasy choćby Monty Pythona) oraz dyskredytują ważne wartości, które powinny zajmować poczesne miejsce w życiu człowieka. Broniąc strony telewizji w świetle wartości intelektualnych większości programów będzie Pan zawracał kijem rzekę. Godnym podkreślenia (by uniknąć ponownej generalizacji) jest fakt, że moje stwierdzenie nie krytykowało całej ramówki wszystkich telewizji a jedynie zawarło tezę, że jest mnóstwo przykładów na to iż łatwiej się śmiać niż myśleć. Żywię nadzieje, że po uczynionych wyjaśnieniach sporu w tej kwestii nie będzie.

Zmuszony jestem jednak podtrzymać swoje zdanie co do stwierdzenia „śmiać się łatwiej niż myśleć”. Nawet dając się zapuścić na teren generalizacji (jak przypominam stwierdzenie moje odnosiło się do konkretnego przykładu). Niezaprzeczalnym jest że jak Pan napisał istnieje szereg utworów satyrycznych angażujących intelekt. W tym przypadku wysiłek intelektualny jest równy z wysiłkiem koniecznym do reakcji humorystycznej. Natomiast nie da się zaprzeczyć, że czasami do reakcji humorystycznej niekonieczny angaż intelektu a nawet (jak w opisywanym przypadku) służy do tłumienia rozpoczynających się procesów myślenia.
Podsumowując jeśli myślenie jest czasem koniecznym procesem do reakcji humorystycznej a czasem nie to śmiać się łatwiej.

Reasumując przykład truskawek i pomarańczy jeśli takie upodobanie do przykładów tkwi winien brzmieć :
Zgniłe truskawki są dla mnie tak obrzydliwe jak zgniłe pomarańcze.
Bez urazy ale do zwyczaju czytania zdania do końca proszę o dołożenie zwyczaju analizy przeczytanego tekstu do końca i ze zrozumieniem.
Q.E.D.

scvv72

Jak już kiedyś pisałem, czytanie ze zrozumieniem to wyciąganie ministerialnie aprobowanych wniosków niezależnie od treści przyswajanego tekstu, stąd też termin ten cieszy się zasłużoną pogardą z mojej strony i nawet nie będę próbował snuć jakichkolwiek refleksji nad jego potencjalną użytecznością.

Pański sylogistyczny wywód bynajmniej mnie nie przekonuje co do prymarnej tezy, pomijając notabene oczekiwaną ripostę na mój zarzut dotyczący niekoherentnego postrzegania intencji i sensu. Otóż zdaje się Pan plasować śmiech na antypodach intelektualizmu, podtrzymując swój osąd obfitą egzemplifikacją z kultury masowej, względem której skądinąd obaj zdajemy się zajmować jawnie negatywne stanowisko. Co gorsza, nazywa Pan śmiechem zarówno histeryczne grymasy (jak owe na twarzach widzów "Antychrysta"), małpie wygłupy (podczas oglądania sześćset trzydziestego odcinka sitcomu "Jim wie lepiej"), rechot a la macho (często słyszalny w kinie wypełnionym młodzieżą gimnazjalną w opacznie zrozumianego programu ukulturalniającego) et hoc genus omne. Słowem, pisząc o śmiechu i humorze myli Pan presupozycje z ich późniejszymi i historycznie, i semantycznie konotacjami.

Nie ma nadto większego sensu angażowanie do dysputy na temat tak szeroko (bo polisemicznie) przez jednego z interlokutorów rozumianego zjawiska tak wysublimowanych analiz retorycznych. Skrupulatne wnioskowanie wymaga czystych, podstawowych przesłanek - a szkodliwe generalizacje nie spełniają, jako żywo, tego warunku. A niestety przyjęło się już dawno śmiech interpretować jako symbol humoru, stąd też mój gwałtowny i radykalny sprzeciw, niewynikający, wbrew Pańskiemu prolepsis, z mych domniemanych inklinacji do polemizowania. Sprzeciw, dodajmy, artykułowany przez człowieka, który dobre parę lat już poświęca propagowaniu humoru ambitnego a, o dziwo, śmiać się uwielbia i nie pogardzi żadną formą dobrej rozrywki. Eo ipso, śmiać się wcale nie jest łatwiej, nawet jeśli "myślenie jest czasem (!) konieczne dla wystąpienia reakcji humorystycznej" - żeby bowiem śmiać się w prawdziwym i jedynym tego słowa znaczeniu, trzeba niejednokrotnie wykonać więcej procesów analitycznych (właściwie syntetycznych, ale nie będę wdawał się w dyskusję nad nomenklaturą psychologów, których teorii sam zresztą w większości przypadków nie akceptuję), aniżeli w jakiejkolwiek innej sytuacji wymagającej zaangażowania intelektu. Nie każdy wszak jest w stanie zabłysnąć dowcipną aluzją, zmyślną anegdotą czy chytrym przytykiem, który przez rozmówcę bywa uznawany i za komplement! I nie każdemu, niestety, pisana jest umiejętność równoczesnego śmiania się i myślenia (znam takich, którzy nie potrafią jednocześnie mówić i myśleć); jednak nie jest to powód, by traktować te dwie reakcje jako antynomiczne lub wykluczające się w jakichkolwiek bądź kontekstach czy konsytuacjach. Nie jest sztuką bowiem odszukanie idioty, którego dziwaczna i dewiacyjna reakcja wywróci na lewą stronę i teorię względności Einsteina, każąc ją przeciwstawić intelektowi i zdrowemu rozsądkowi jako bredzenia pijanego dziecka. We mgle.

A jednakie obrzydzenie względem zgniłych truskawek i pomarańczy to truizm.

ocenił(a) film na 9
Diuk

Drogi Panie Diuku możliwości są dwie albo twój wywód miał być w zamiarze takim twoim „inteligentnym żartem” albo nie widzisz nic po za czubkiem swojego nosa.
Wymyśliłeś Pan teraz, że inaczej pojmujemy znaczenie słowa śmiech, to skądinąd ciekawy temat i jakby od niego zacząć, dyskusja mogła by być bardzo ciekawa i twórcza. Jednak po raz kolejny jest to łapanie się brzytwy z powodu braku merytorycznych argumentów tylko po to by obronić swoje poprzednie wywody. Biegłością w generalizowaniu i w tłumaczeniu komuś co miał na myśli mówiąc to czy to, przewyższa Pan aparat byłej władzy komunistycznej, wszelkiej maści ortodoksów jak i obecnych specjalistów politycznego PR-u.
Jeśli miała być to forma wyrafinowanego żartu (w stylu np. Monty Pytona) to jest ona na drugim biegunie jakości (czy jak Pan woli na antypodach) . Dużo mułu przysypanego kwiatkami (wyszukanym słownictwem) czyli wręcz odwrotnie do mistrzów angielskiego humoru. Być może inaczej interpretujemy oprócz znaczenia słowa „śmiech” też pojęcie „inteligentnego żartu”.
Natomiast jeśli odpowiedź była poważna i miała w założeniu wymianę argumentów to ze smutkiem stwierdzam, że w tej dyskusji nie jest Panu potrzebny adwersarz. Sam Pan wymyśla co ktoś miał a myśli pisząc jakąś opinię i żadne argumenty choćby najtrafniejsze nie przekonają Pana, że się Pan mylił. Brak merytorycznych odpowiedzi z lubością przykrywa Pan bogatym słownictwem. Czytając tą sztukę dla sztuki odnosi się nieodparte wrażenie, że jest to forma leczenia jakiś kompleksów lub ewentualnie trywialna pasja jaką jest popisywanie się elokwencją. Szkoda tylko, że w parze z elokwencją nie idzie logika i trzymanie się meritum dyskusji dla dobra wymienianych poglądów.
Wobec powyższego nie widzę sensu dalszej dysputy i dlatego jest to moja ostatnia wypowiedź w tej dyskusji. W związku z tym, że ma się Pan mądrzejszym od wszystkich innych to poradzi sobie Pan z moją rezygnacją za pewne tłumacząc sobie ją oddaniem pola walki i z lubością usiądzie do uczenia się kolejnych trudnych słów by móc na forum pobłyszczeć jeszcze jaśniej… czego niniejszym sobie i Panu życzę. Dla mnie natomiast dalsze dywagacje byłyby niczym innym jak mąceniem przejrzystej wody.
Smutne jeszcze bardzie jest to, że ma się Pan za człowieka, który dobre parę lat już poświęca propagowaniu humoru ambitnego. Niemniej jednak nie dziwi mnie teraz brak tegoż humoru w powszechnych programach telewizyjnych. Zwracam się wiec jako zagorzały zwolennik Monty Pythona z apelem: błagam nie idź Pan tą drogą i zostaw propagowanie tej formy humoru innym specjalistom. Podniecanie się swoimi tekstami na forum z pewnością Panu wystarczy i jako forma samorealizacji i jako zaspokajanie swojego ego. Ambicje co do tego propagatora przygnieć Pan 20 tonowym ciężarem i nie ruszaj go nigdy więcej.

Jeśli mój tekst ci się nie podoba zastąp go moim wykrzykniętym : Birma
Poczucie wpadnięcia przeze mnie w panikę za pewne poprawią Panu humor na dalszą część dnia.

Na odpowiedź nie czekam ale życzę miłej samorealizacji.

PS.
By przykład z truskawkami odnosił się do mojego tekstu musiałby przyjąć formę truistyczną przytoczoną przeze mnie ale nie optuje za jego użyciem bo w ogóle był nietrafiony by nie powiedzieć głupi.

scvv72

Do obiektywnej oceny logiki retorycznej obydwu wywodów wymagana byłaby obecność kompetentnej osoby postronnej, a takiej na podobnych forach raczej trudno uświadczyć. Zapewniam, że na stronach popularnych portali społecznościowych raczej nie propaguję żadnego ambitnego humoru, zaś Pański pogląd na moje umiejętności w tym wymiarze mija się z moim rozumieniem kompetencji.

Poza czubkiem własnego nosa widzę tylko to, co warto dostrzegać, więc przygnębiająco niewiele. Ze swojej strony mogę tylko wyrazić zdumienie, iż nie dostrzega Pan banalnego przesłania, które usiłuję bezskutecznie wyrazić w możliwie prostych słowach, choć nie unikając pomocnych terminów, których zrozumienie ułatwiają liczne słowniki. Zresztą, już któryś raz powtarzam: jeśli słownictwo większości jest żałośnie ubogie, nie oznacza to, że mam wyrażać się w taki sam prymitywny sposób; gdybym miał natomiast mówić w sposób niezrozumiały, to nawet Pańska błyskotliwość niewiele by pomogła. Bardzo bawią mnie toteż supozycje, wedle których miałbym chcieć błyszczeć wyszukanym słownictwem - w zaplutym szambie bowiem nawet brudny klozet będzie chędogo połyskiwać, stąd też nie mam i nie zamierzam mieć podobnych aspiracji. Postęp, drogi Panie, polega nie na równaniu w dół, lecz na wielu, w większości bezowocnych skądinąd, próbach sięgania wyżyn. A ponieważ podobne oskarżenie o nadmierną erudycję (cóż za prostactwo!) się powtarza - może to jakiś zbiorowy kompleks?

To, że posiadłem zdolność interpretacji retorycznej wypowiedzi bynajmniej nie umniejsza umiejętności pojmowania cudzych treści. To zupełnie tak, jakby ktoś chciał, będąc, załóżmy, inżynierem metalurgiem, przedsięwziąć dyskusję z historykiem na temat różnic pomiędzy XVI w. gospodarką folwarczno-pańszczyźnianą a współczesną gospodarką rabunkową: w którymś momencie zostanie mu wykazana indolencja. Jeśli więc chce mnie Pan zsumitować, oczekuję z niecierpliwością na naukową argumentację. Nudzi mnie już polemizowanie z osądami, teoriami, ideologiami i innym fast-foodem intelektualnym. Tym bardziej, że już od kilku wypowiedzi usiłuję spolegliwie zakończyć niepotrzebny spór, czego Pan najwyraźniej nie dostrzega, preferując popularnointelektulny styl: "Ja do ciebie nic nie mam, a ty i tak inaczej pomyślisz, bo jesteś taki wielki, wspaniały i niedemokratyczny, że ja już nie mogę, bo wykażę ci, że w rzeczywistości jesteś bufonem, a ja tego nie mogę, bo nie mogę, bo nie jestem bufonem, co wszyscy łatwo dostrzegą, poprą mnie i zmarginalizują cię jako przedstawiciela niebezpiecznej kasty - tfu! - inteligentów".

ocenił(a) film na 9
Diuk

Twój statek wyrwał się z odmętów i z pełna mocą ruszył na przód niosąc ciężar ewolucji ludzkiej na swym ślicznym pokładzie. Reszta Świata w swoich malutkich i szarych szalupach obserwowała jak w słońcu pięknie lśni Twój sztandar zajadając się intelektualnym fast foodem. Piękny to był widok, który pozostanie na zawsze w naszej pamięci. Powodzenia Hiperborejczyku.

scvv72

Dziękuję.

S.V.V.B.E.E.E.Q.V.

Diuk

Fascynujące... ulżyło wam? -.-

ocenił(a) film na 9
Dziewczynka_bez_zapalek

oj mi tak ... zwłaszcza, że się skończyło :P.

ocenił(a) film na 9
ogqozo

Ja również spotkałem się dzisiaj z taką samą reakcją widzów w kinie. I też szczerze mówiąc byłem zdziwiony:|
Ja osobiście siedziałem zamurowany na filmie i potem jeszcze na napisach.
Myślę, że wyjaśnienie Waszki jest trafne..
Jak dla mnie wszystko zależy od nastawienia!

ocenił(a) film na 5
zielak_4

u nas jedna osoba zaczęła na końcu seansu klaskać, ale ludzie też go wyśmiali;)

ocenił(a) film na 9
Marvin

U mnie też śmiechy, nie wiem czego ludzie się spodziewali, od dawna było wiadomo, że nie będzie to Hostel.

Slayer

Heh, też mnie trochę dziwiła reakcja. Ale jak to z przeciętnym poziomem inteligencji, nie wygrasz. Mi film bardzo się podobał, choć tak ciężkiego filmu już dawno nie widziałem. Wychodząc z sali do końca nie wiedzieli o czym był film i w ogóle o co kaman. Dziwi mnie też reakcja w Cannes, gdzie ludzie wygwizdali ten film. Nie trzeba ukrywać, że jest to bardzo odważny obraz.

ocenił(a) film na 10
kermit_13

Dokładnie, to jest odważny film i nie dla każdego. Gdy wracałem z moją dziewczyną, stwierdziła, że film jest do bani. Gdy chwilę porozmawialiśmy, przedstawiłem jej symbolikę, powiedziała, że czego innego się spodziewała i koncentrowała na wszystkich "okropnościach".

Podejrzewam, że większość ludzi tak samo - niektórzy byli zbyt zniesmaczeni, aby wgryźć się głębiej, inni nie potrafili nadać sensu poszczególnym symbolom, a inni oczekiwali, jak to już zostało wcześniej powiedziane, czegoś w rodzaju horroru, albo End Of Days ze Schwarzeneggerem.

merlinthemage

Cóż, ja też uważam że film był raczej kiepski - lis przemawiający barytonem jest po prostu śmieszny. A im dalej w las tym więcej komedii. Symbolika nie nadaje filmowi klasy, jeśli jest przedstawiona w zbyt napuszony czy egzaltowany sposób. 4/10

użytkownik usunięty
LV426

wydaje mi się, że do zrozumienia motywu mówiącego lista (a mianowicie dlaczego w takim filmie zwierzę przemawia ludzkim głosem) jest potrzebna znajomość serialu von Triera - 'Riget'

ocenił(a) film na 8

Co ciekawe, lis przemawiał głosem samego von Triera;)

ocenił(a) film na 10
Marvin

u mnie było wręcz przeciwnie wszyscy siedzieli na prawdę przejęci tym filmem. A film na prawdę godny polecenia. Ciekawie zrobiony.

ocenił(a) film na 10
zielak_4

Powiem szczerze, ze w Heliosie we Wrocławiu była taka sama reakcja. Parę osób wcześniej ewidentnie zapaliło jointa, piwka też był dostatek - nastawieni byli na prostą rozrywkę. A to nie była prosta rozrywka. To nie była lekka powieść Clancy'ego, tylko to były wiersze Morrisona.

merlinthemage

Wypowiem się w imieniu śmiejących się osób w Heliosie. Napięcie, jak u Hitchcocka, tylko rosło, aż musiało zostać zdetonowane. Pierwsza scena, która to umożliwiła, to mówiący lis. Ja wysiadłam emocjonalnie, został mi tylko śmiech i chyba bezsenna noc, choć to był 4,5? film Triera, jaki widziałam.

ocenił(a) film na 10
arahj

Przy tej scenie to akurat było dość zrozumiałe. Chodzi mi o komentarze w stylu: "jedziesz mała, jedziesz!" i śmiech z czegokolwiek, z czego nie należałoby się śmiać. żeby nie przesadzić, 1/4 sali tak się zachowywała.

merlinthemage

Wiem, byłam na tym seansie. Nie mogę się im dziwić, zetknęli się z czymś, czego do tej pory nie było i musieli to oswoić. Najlepiej poprzez pomniejszenie wagi zdarzeń na ekranie.

arahj

A może film jest zwyczajnie śmieszny miejscami? vide gadający lis...

ogqozo

Potwierdzam, właśnie wróciłam z Heliosa w Opolu. Widownia ciągle się śmiała, nie wiem dlaczego :/

ocenił(a) film na 4
bunitas

Wczoraj byłem w Heliosie w Opolu. Widzów nie było zbyt dużo ale nikt się nie śmiał. Było tylko jedno parsknięcie śmiechu w momencie pokazania genitaliów "w akcji". Mnie akurat najbardziej pornografia w tym filmie szokowała.

ogqozo

mnie najbardziej wkurzał gość z laską wpieprzający orzechy cały film
plus jego durne komentarze
tak to cała sala była cicho, żadnych śmiechów itp.
zjedli swoje popcorny i po 15 minutach dałoby się skupić na filmie (gdyby nie gość z orzechami)

ocenił(a) film na 8
imkao

ja mialem podobno sytuacje ale z barbie napierdalajaca za przeproszeniem caly film w klawisze telefonu. liczylem na to ze zlamie tipsy jednak sie nie udalo. Film dobry, daje do myslenia. A smiechy na sali... ja sie z tym nie spotkalem ale zauwazylem ze ludzie chodzacy na "horrory" do kin tak wlasnie raguja. Ale to chyba reakcja na stres albo wrodzona glupota :)

ogqozo

Zgadzam się w przypadku sceny z lisem - jeżeli straszy to tylko kiczowatością. Na moim seansie tez było dosc wesoło i ja to sobie tłumaczę potrzebą odreagowania co bardziej makabrycznych scen. Które swoją droga były moim zdaniem całkowicie zbędne i odwracały uwagę od rzeczy istotniejszych. Obdarzonemu wyobraźnią widzowi wystarczy coś zasugerowac, nie trzeba go zaraz walic po oczach szczegółami godnymi splatter show w jakimś gorno-horrorze.
Po seansie natomiast ludzie weselili się chyba z ulgi, ze nie są Trierem, w którego głowie lęgną się takie obrazy, ani żadnym z nieszczęsnych aktorów, którzy w imię sztuki filmowej musieli się się tak poświęcac ;)

ocenił(a) film na 8
szurszur

Mnie też irytuje jak ktoś je. Ja lubię popcorn albo "naczos" ale staram się je zjeść przed startem filmu, tj. na trailerach.

byłem na pokazie przedpremierowym i ogólnie masakra. Prawie cała sala się śmiała z nagości i różnych scen, dla mnie było to tragiczne. Nie rozumiem co ich śmieszyło. Scena z lisem była kiczowata, ale nie widziałem powodu dla którego można było się śmiać. Aha, największy wybuch śmiechu był
[spoiler] jak Willem dał Charlotte zdjęcie z ich synem, który miał buty odwrotnie założone oraz jak Charlotte odkopywała Willema z ziemi.[/spoiler]

Dla mnie zachowanie ludzi na sali było żenujące.

A film świetny 9/10

ogqozo

moze rezyser nie potrafil zbudowac atmosfery. odrazu zakladacie ze to wina ludzi ze sie smiali. moze wy po prostu byliscie zbyt spieci.

g_Oral

Państwo poważni, nikt mi nie powie,że budowanie nastroju grozy by w kulminacyjnym momencie pokazać gadającego lisa było zrobione tak poważnie i profesjonalnie by takich chichów chichów uniknąć.Bo z całym szacunkiem jakbym shreka przez chwilę oglądała.Ja rozumiem symbole,omamy zapowiedzi tragedii ale bez przesady.

ocenił(a) film na 7
trupcia00

Przepraszam bardzo, ale jaki jest związek ze śmiechami na Antychryście i uwielbieniem Hostelu? Że co, Lars za mało straszny, albo za mało flaków, że aż do śmiechu?
'Ja nic nie zrozumiałam, ale chociaż się nie śmiałam' - oznajmienie koleżanki kilka postów nade mną mnie rozbawiło.

ocenił(a) film na 6
Gnat

Pomijając treść, samo wykonanie filmu jest średnie momentami nawet kiepskie. Dla mnie zabrało klimatu, a to klimat powoduje że ludzie skupiają się na szczegółach. Symbolika mnie śmieszyła, reżyser używał stereotypowych znaczeń niektórych symboli i wydaje mi się też, że za dużo ich było. Złym pomysłem było reklamowanie golizny, świadczy to bardziej o chęci zaciągnięcia dużej ilości widzów niekoniecznie kumatych, taki komercyjny chwyt. Nie ukrywajmy, nie jest to film dla każdego odbiorcy.
Moja ocena to 6, daleko mu do arcydzieła, ale widziałem też gorsze.

użytkownik usunięty
axsas

reklamowanie nagości faktycznie przyczyniło się do zachęcenia większej ilości widzów - ale to dobrze, w innym przypadku byśmy czekali na ten film pewnie rok!! - tak jak musimy czekać na nowy film Almodovara albo Allena.

użytkownik usunięty
ogqozo

Dlatego omijam multipleksy a na seans wybrałem się do 'Pod Baranami' (Kraków). Nikt się nie śmiał, było cichutko a po filmie widzowie opuścili sale w milczeniu. Za pewne to zasługa iż w tym kinie nie ma budki z popcornem i coca colą. Pomyśleć że tak łatwo wyselekcjonować publiczność :)

ocenił(a) film na 8

ja też byłem pod baranami na seansiku z hejnałem. Nikt się nie śmiał. Wspaniały film, wspaniałe kreacje aktorskie. Von trier stworzył coś co miażdźy czachę i wykręca ją na drugą stronę!!!
9/10

ocenił(a) film na 8
ogqozo

Eh, wygląda na to że jak Polska długa i szeroka w kinach ludzi zainteresował napis 'Antychryst' i prostym związkiem myślowym wyszło im Antychryst=diabeł=zło=duchy=sieczka i super akcja. Powinno się sprawdzać, na co się chodzi, bo potem mamy identyczną sytuację w kinie w Łodzi. Śmiechy, chichy kiedy dziecko wypada przez okno. Aż się pieść zaciska, i bądź tu człowieku kulturalny...

ocenił(a) film na 7
Edward_Murrow

Od kiedy golizna i brutalność to kultura? To nie jest prowokacja, ani tym bardziej pytanie retoryczne.

ocenił(a) film na 8
Gnat

Czy to aby jest pytanie do mnie?

użytkownik usunięty
ogqozo

ja bylem w multipleksie ale bylo dosc malo osob wiec i pelna kultura na sali. Rozumiem, ze mozna nawet b. nisko ocenic ten film, ale co w nim bylo do smiechu?

użytkownik usunięty
ogqozo

Naturalna u nas odpowiedź na zażenowanie. W LO dzieciaki chichoczą podczas omawiania "W malinowym chruśniaku" - co dopiero na takim filmie...

użytkownik usunięty
ogqozo

i dlatego pójdę na ten film za tydzień lub dwa, kiedy na sali będzie pustka.

ocenił(a) film na 9

współczuję. na seansie na którym ja byłam nikt się nie śmiał, co więcej nikt nawet nie chrupał popcornem

ocenił(a) film na 6
ogqozo

Wróciłem w tej chwili. 1/3 osób wyszła i za to ich szanuję. Większość z pozostałych śmiała się gadała, dochodziło do absurdów że ktoś sobie jak gdyby nigdy nic przez koma gadał. Co za bydło! Nie podoba się to nie siedź, nie przeszkadzaj innym! Ludzie spodziewali się szatana z rogami który będzie robił rozpierduchę widłami. Jak można być tak żałosnym.

ocenił(a) film na 3
ogrim

O tak. jedyni i prawdziwi znawcy kina nie wybuchaja smiechem przy lisku chaosie, i w ogole widza artyzm w handjobie z tryskajaca krwia, ewentualnie .
naprawde, intelektualisci , i awangarda kina.

Smialem sie z filmu bo takie bylo jego zalozenie. nie ogladam tanich komercyjnych horrorow, wiec jesli to mial byc "horror" to byl niejako nowoscia dla mnie. Jedyna mocna i autentyczna scena to duszenie żony. Prosze mi wybaczyć, ale opętanie tej kobiety było tak sztuczne, i tak po prostu śmieszne - że nie dziwie sie krytykom wysmiewajacym film.

prosze , juz mozecie po mnie jechac