Chyba nigdy w życiu nie byłem tak zdziwiony reakcją widowni na film. Wszyscy się śmiali, gadali. W scenach, które niby powinny wzbudzać największą odrazę czy przerażenie, wszyscy wybuchali śmiechem. Wyjaśni mi ktoś, proszę, dlaczego tak się dzieje? Zazwyczaj łatwo jest mi wejść w buty "zwykłego Kowalskiego" i dopuszczam różne emocje przy filmie, ale tutaj naprawdę nie rozumiem. Wszyscy tylko śmichy chichy.
Popieram. Myślę, że dorabianie do tego wszystkiego drugiego dna jest absurdalne. Nazywanie ludzi idiotami tylko dlatego, że w jakiś specyficzny sposób reagują na film jest nie na miejscu.
byłem dziś w Silver Screen Wola i widownia reagowała dobrze. w momentach niepokoju milczenie, a na kultowym już zakończeniu jęki i głębokie oddechy. nawet kilka osób wyszło. czyli jak na dobrym horrorze być powinno.
jak dla mnie film genialny, von Trier pokazał klasę. 9/10
Masserchani (wybacz jesli zle napisalem nick) Mnie rowniez ten film sie podobal 10/10 ale wlasnie takie bezmogie debile zaczely sie hihrac i niestety nie moglem zrozumiec filmu. Dl amni enie jest to zwykly hroror ale horror psychologiczny. Rowniez uwazam ze tne film jest genialny. A jak k..a was smieszy to bezmozgi po co na niego idziecie? Jedyne co takim co przeszkadzają w kinie co mam do powiedzenia to FOAD!!
Lubię filmy psychologiczne, inne filmy von Triera przypadły mi do gustu, ale tego filmu po prostu nie kupuję. Jak dla mnie Trier przekroczył bardzo wąską granicę pomiędzy mistrzostwem a kiczem. Widziałem w tym filmie odwołania do natury, która jest dziełem szatana, odwołanie do boskiego raju (edenu), ale po prostu w niektórych miejscach ten film posuwał się do śmieszności. Nie trafiła do mnie estetyka tego filmu, chociaż poruszał bardzo ważną kwestię. Gadający lis z dzwonkiem, czołgający się a następnie "zmartwychwstający" spod ziemi Willem Defoe z żelastwem u nogi, na zmianę z naturalistycznie pokazanym seksem, czy też ostatnia scena (być może w zamiarze ironiczna) bratania się z naturą i płcią żeńską stworzyły dla mnie mieszankę tak wybuchową, że przychodzi mi na myśl porównanie tego filmu do prześmiewczych horrorów Petera Jacksona, Roberta Rodrigeza, czy Deathproofa Tarantino...
Witam.
Ja właśnie wróciłem z Arkad Wrocławskich z Multikina. Von Triera lubię, zwłaszcza "Idiotów". I z całym szacunkiem dla jego stylu i dorobku - wyszedłem z totalnym niedosytem i takim odczuciem, że "to nie to". Swoje zrobiło nastawienie - dzień wcześniej wyczytałem porównanie ANTYCHRYSTA do LŚNIENIA (!)- a swoje zrobił rechoczący plebs na sali.
Mimo wszystko (bo fabularnie film jest dobry, wykonanie także, aktorstwo bez zarzutu podobnie jak bogata symbolika) - mimo wszystko dla mnie po prostu czegoś zabrakło. Może klimatu? Albo coś do mnie nie trafiło? Nie wiem, po wyjściu miałem wrażenie że (przepraszam z góry, to było pod wpływem emocji) Von Trier chciał tym filmem wyjść jakby ze swojej kategorii i specyfiki i wymieszać ją z czymś Lynchowskim - co było zdecydowanie błędnym rozwiązaniem. A tak po ochłonięciu nasunęło mi się inne przemyślenie - po prostu może Von Trier w ANTYCHRYŚCIE chciał pokazać coś "niefilmowalnego"?
Zgadzam się z Tobą co "lynchowatości" estetyki tego filmu. Szczcególnie taki charakterystyczny buczący dźwięk, który u Lyncha zawsze pięknie budzi niepokój i lek przed niekreślonym. Trierowi to niestety nie bardzo wyszło.
Protestuję natomiast (to do kilku przedmówców wyżej)przeciwko odsądzaniu od czci i wiary współwidzów tylko dlatego, że reagowali inaczej niż Wy. Inna sprawa oczywiście, jeżeli ktoś chrupie popcorn, gada przez telefon itp-to jest zwyczajny brak kultury. Ale jeżeli częśc ludzi się śmieje, częśc krzyczy z przerażenia, a częśc wychodzi protestacyjniwe trzaskając drzwiami to znaczy że film rezonuje wśród publiczności. Nie ma jednej jedynej słusznej reakcji na nożyczkową clitoridectomię czy wymownego zombie-liska. Każdy ma prawo reagowac zgodnie ze swoimi odczuciami i to tez należy umiec uszanowac.
a mi się gadający lis podobał, poza tym nie wiem czy wiecie ale mówił głosem von Triera ^^
Widze, że każdy z wypowiadających się próbuje dostrzec w tym filmie jakieś niezwykłe dzieło. Ja natomiast słyszałam, że film oparty jest na snach reżysera który leczył sie z depresji...więc skąd możecie wiedziec co chciał przekazać. Męczyły go koszmary więc nakręcił film...może to jakis rodzaj terapii...a tu widze, że mamy bardzo wielu następców Freuda:/...ciekawe jak wyjaśnicie np jedzenie jeżyn na końcu filmu?czy to tez miało jakiś głeboki sens filozoficzny a ten lis gadający barytonem to był szczyt komizmu...pomieszanie z poplątaniem i tyle
dokładnie... sam fakt ze rezyser byl chory na depresje swiadczy o tym ze w tym filmie nie ma nic normalnego . kropka.
Są ludzie co w depresji lub na dragach tworzyli genialne dzieła, sama depresja nie świadczy o nienormalności. Nie mniej reżyser Antychrysta się nie popisał i ten film do genialnych nie należy.
Właśnie wróciłem z seansu (Helios, Katowice) u mnie nikt się nie śmiał, całkiem pożądna publiczność. Na ok.30 osób wyszło czterech zanim jeszcze nie skończył się prolog.
Sam film genialny nie jest, mimo to bardzo mi się podobał i daję 8/10.
po pierwsze nalezy sobie zadac pytanie czy poszlas sobie do kina ot tak po prostu, czy lubisz tworczosc triera. nasluchalam sie juz mase krytyk a propos dogville, breaking the waves wiec mnie nie dziwi ze ten tez sie komus nie podoba. co do depresji, krotko przed Cannes, von trier przedstawil dlugi wywod na temat antychrysta, w ktorym poruszyl przyczyny powstania filmu, jego tematyke, dobor aktorow, sposob wykonywania ujec,itd polecam sobie wstukac w googlach i poczytac. moze wtedy pojmiecie ten film troszke lepiej. a to ze byly osobniki ktore po tytule spodziewaly sie zobaczyc prosty horror z biegajacymi diablami pozostawie bez komentarza.
Również opuściłem kino w milczeniu. Jeszcze na napisach siedziałem wmurowany. Do końca jeszcze do mnie nie dotarło i pewnie mnie dotrze, o co chodziło z tą symboliką. (Religijnej trudno było mi się doszukać.)
Aha, nawiązując do tematu: błędem było pójście na ten film do Multikina. Część osób, ta znaczna, pewnie nawet nie wiedziała, kto to Lars von Trier. Jednak wolałbym, aby takie filmy nie były tak szeroko reklamowane, bo do komercji się nie nadają. Dla przeciętnego zjadacza chleba(tak, jestem tym niezwykłym) to nie przejdzie, a jeszcze przyjdzie i innym uprzykrzy oglądanie.
Ha, a narzekacie, że Filmy w TVP są w nocy! Przecież o 20.20 leci komercja, a 'Dogville', który ostatnio leciał przy wschodzie słońca, do komercji się nie nadaje...
Niektórzy śmieją się z nerwów. Reakcja obronna - lepiej nie dopuszczać do siebie takich scen i się zaśmiać, niż siedzieć z wytrzeszczem i przeżywać film przez tydzień.
A reszta to po prostu ignoranci.
Przyznaję, że w kilku momentach też się zaśmiałem, mimo że uważam że
film jest świetny. Rozumiem tych, którzy są oburzeni zachowaniami w
stylu "Dalej mała!" w momencie miażdżenia jąder, ale np gadający lis
musiał wzbudzić uśmiech na twarzy, myślę że przez Larsa było to
zamierzone. Na potwierdzenie przytoczę cytat z wywiadu z głównym
bohaterem:
"Lars von Trier w swoim filmie połączył dramatyczne momenty z zabawnymi
i śmiesznymi.
Sam parę razy się uśmiałem oglądając film.
To nieco ryzykowny zabieg.
Ale Lars to zabawny gość – choć może trudno w to uwierzyć. Tylko u niego
śmiech to zazwyczaj ironia, sarkazm, ostry humor. Lars opowiada o
ekstremalnych doświadczeniach dla człowieka, które czasami są tak
groteskowe, że aż śmieszne."
całość tutaj:
http://film.onet.pl/0,0,1558640,1,596,artykul.html
Dafoe też się smiał. Film smieszy w niektórych momentach, a, że nie wszystkich, tylko jak ktoś napisał "zwykłych Kowalskich", rzecz osobista, przecież śmiech to odruch. Ja jestem zwykłym Kowalskim, śmiałem się.
Niektórzy przeintelektualizowani widzowie chyba nie potrafią zrozumieć i nie dociera do nich, że von Trier zrobił film, który może (celowo, czy nie) śmieszyć, i to tzw. "zwykłych Kowalskich". Boli to kogoś? Myślę, że boli ich najbardziej to, że do kina nie przyszli tylko "Niezwykli Kowalscy" :)
Kino jest dla wszystkich.
Każdy ma prawo do innych reakcji na każdym filmie i nie ma to nic wspólnego z kulturą? Oczywiście, że ma, bo swoim głupawym śmiechem można komuś zepsuć cały film. Czym innym jest zaśmiać się (gdy sceny są groteskowe), a czym innym głośny rechot na całą salę, "żeby wszyscy słyszeli jak bardzo mnie ten głupi film śmieszy".
Jest taka jedna scena w filmie "Przylądek Strachu", która ma miejsce w kinie. Polecam zobaczyć to może zrozumiecie jak można komuś zepsuć seans, swoimi silnymi reakcjami ;]
Mi się zdarzyło oglądać kiedyś jakiś banalny, podrzędny horror w kinie i każda scena była tak absurdalnie schematyczna i wtórna, że pozostał tylko śmiech. A jednak wraz ze znajomymi śmialiśmy się bardzo dyskretnie, bo inni widzowie zapłacili za bilety i mają prawo obejrzeć film w spokoju.
Ja nie rozumiem jak można bronić zwykłego chamstwa i mówić, że to prawo do własnych reakcji.
Przeczytaj dokladnie i ze zrozumieniem zanim napisze. Nie broniłem rechoczących, głośnych i chamskich. Broniłem zwykłych reakcji, normalnych.
Co do Twojego komentarza, to podziwiam sposob w jaki sam odpowiadasz sobie na wlasne pytania. Ostatnie zdanie tez mnie rowala :) "JA nie rozumiem..." Klasyk za życia.
Po co ten wywyższający się ton? Nie można normalnie rozmawiać?
Z Twojej wypowiedzi nie wynika jednoznacznie jaki poziom reakcji masz na myśli. A ponieważ autor tematu jasno sugeruje, że chodzi o irytujące, ciągłe śmiechy i gadanie to Twoja polemika z tym zdaniem, daje do zrozumienia, że bronisz takich właśnie chamskich reakcji.
Więc zamiast posądzać kogoś o niedokładne czytanie bez zrozumienia, przeczytaj najpierw własne wypowiedzi i zastanów się czy na pewno sformułowałeś wszystko tak jak chciałeś.
Tak, sformułowałem myśli dokładnie tak jak chciałem, zapewniam.
Jeśli poczułeś/poczułaś cień wywyższania się w moim zdaniu, to spięszę z zapewnieniem, że nic nie mogę poradzić na to jak się czujesz, jak siebie oceniasz.
Na Twoje pytanie, "czy nie można normalnie rozmawiać" nie wiam jak odpowiedzieć, bo skoro wiesz lepiej co miałem na myśli i kogo/czego bronię to tak jak poprzednio- jestem pewny, że znasz odpowiedz.
Widzę, że obce są Ci zarówno logika, jak i semantyka, a nie przywykłem tłumaczyć każdego sformułowania, źle zrozumianego przez rozmówcę. Zresztą niewielki ma sens rozmowa o kulturze z osobą, która wykazuje się jej brakiem i próbuje dyskutować o wszystkim oprócz meritum.
:)
A propos wypowiedzi w temacie, jak najbardziej pasuje do tego Twa odpowiedz. Proszę nie odpisuj mi już, muszę iść do pracy. Pozdrawiam :)
Przyznaję, że w kilku momentach też się zaśmiałem, mimo że uważam że
film jest świetny. Rozumiem tych, którzy są oburzeni zachowaniami w
stylu "Dalej mała!" w momencie miażdżenia jąder, ale np gadający lis
musiał wzbudzić uśmiech na twarzy, myślę że przez Larsa było to
zamierzone. Na potwierdzenie przytoczę cytat z wywiadu z głównym
bohaterem:
"Lars von Trier w swoim filmie połączył dramatyczne momenty z zabawnymi
i śmiesznymi.
Sam parę razy się uśmiałem oglądając film.
To nieco ryzykowny zabieg.
Ale Lars to zabawny gość – choć może trudno w to uwierzyć. Tylko u niego
śmiech to zazwyczaj ironia, sarkazm, ostry humor. Lars opowiada o
ekstremalnych doświadczeniach dla człowieka, które czasami są tak
groteskowe, że aż śmieszne."
całość tutaj:
http://film.onet.pl/0,0,1558640,1,596,artykul.html
Przyznam, iż było parę scen KTÓRE miały wywołać śmiech.
Były humorem i ironią autora.
Lecz niektórzy ludzie zaczynali się śmiać na scenach, których nie rozumieli...
Np. zdziwiła mnie reakcja kiedy publiczność wpadła w śmiech gdy bohaterka po wykopaniu swojego ledwie żywego męża z nory zaczęła go przepraszać.
Dla mnie nie było nic w tym śmiesznego, ponieważ sama mam ze sobą podobne problemy...
Potrafię kogoś naprawdę mocno fizycznie skrzywdzić w amoku i potem przepraszać.
Pytając ludzi o ich reakcję mówili, że to było ironiczne.
Prawie go zabiła i przeprasza... HA HA ;]
ja akurat mysle ze to byla scena specjalnie mocno ironiczna i majaca na celu wywolanie lekkiego usmiechu na twarzy widze. Smialem sie (cicho, zeby nie bylo), bo kontrast jest niesamowity. Maltretuje meza, chce go zabic, a potem przeprasza... Moim skromnym zdaniem ma to pokazac, ze w depresji (tej prawdziwej nie u emo), ludzie chca pomocy, czasem nawet o to prosza, ale czesto wyzywaja sie na tej osobie ze strachu przed bliskoscia lub zawodem.
Film mi sie srednio podobal. Gra aktorska i zdjecia swietna. Fabula wcale taka zla nie jest, ale sceny makabryczne wydaja sie tak na sile wlozone, ze to psuje caly film.
(sorry za post pod postem, ale nie ma edycji a chcialem cos dopisac)
Scena z dzieckiem spadajacym, bylaby straszna i powazna gdyby nie trwala 10 min. Poczatkowo jest strasznie spada, o nie! Ale wszystko musi byc podane z umiarem. Jak juz po raz 5 widzimy spadajace dziecko w zwolnionym czasie to zaczyna robic sie dziwnie. Ta scena nie wyszla rezyserowi szczerze mowiac :P
Ten film był reklamowany jako horror. Nie jest to błąd dystrybutora. Sam Lars powiedział że chce nakręcić NAJSTRASZNIEJSZY horror jaki do tej pory nakręcono.
I potem... takie coś. Gadając lis. Nie zgadzam się, że to był jakiś żart czy autoironia. To po prostu nietrafiona scena na ekranie. Jak wiele innych (jakieś krwawe wytryski - przecież to nie jest w żadnym wymiarze straszne).
Nie przeraża Cię zło, które tkwi w człowieku? Co może być straszniejszego? Chyba nie latający po świecie potwór, zabijający ludzi? Czy może dziewczynki wychodzące z telewizora? Co do japońskich horrorów, to faktycznie przerażają mnie, co nie zmienia faktu, że "Antychryst" był straszny, choć w nieco innym wymiarze. Może dlatego, że pokazywał bardziej realne zagrożenia i bardziej realne zło. Zło, które nas otacza, zło, które tkwi w człowieku.
To co mnie przeraża nie ma tu znaczenia, boja nie czepiam się tematyki filmu, tylko sposobu przedstawienia. Film nie był nakręcony w "przerażający" sposób - to jest nieudolny horror i zwyczajnie mnie nie przestraszył. A co do "latającego potwora" to Alien z 1979 był naprawdę straszny - prawdziwy majstersztyk grozy.
Zastanawia mnie postawa niektórych osób dotycząca jak to niektórzy nazwali "golizny"....nie uznałabym żadnej ze scen za zbędną...dla mnie miało to raczej podkreślić zwierzęcość w ludziach to co staramy się tak bardzo ignorować, prawdopodobnie właśnie ze strachu.
Ze strachu, że jesteśmy dużo bliżej tego co wielu uznaje za nieczyste, niż chcielibyśmy wiedzieć. Pytanie tylko dlaczego jest to uznawane za nieczyste? Negując śmierć , brutalność i rozkład nie sprawimy że przestaną istnieć, nadając temu imię szatana niejako we własnych oczach się uświęcamy, co najwyżej stanowimy ofiarę tych sił, podczas gdy my po prostu tym jesteśmy, nie tylko tym, ale tym także...
Żeby zrozumieć scenę z lisem potrzebna jest znajomość wcześniejszego dorobku artystycznego Larsa w tym gatunku. Mam na myśli serial "Królestwo". Niewiarygodność to wspaniały zabieg. Pod tym względem u von Triera bezwzględnie trzeba być artystycznie fertycznym. Lis z dzwoneczkiem w lesie? Czemu nie! Nie dla ludzi o nieelastycznej wyobraźni.
Ja bym tak tego nie przeżywał. Po pierwsze jest to horror, najczęstszą reakcją na lęk jest śmiech, to naturalne, próba odreagowania na to co na nas może źle wpływać. Po drugie horror jest kojarzony zazwyczaj z nieudolnością wystraszenia widzów. Po trzecie ten film zrobił Trier, a więc jak to on zrobił horror to na pewno nie całkiem na poważnie. Po czwarte "zwykłemu Kowalskiemu" taki film wydałby się dziwny i bez znaczenia, byłby tylko oburzony, że zobaczył same ostre sceny które nie miały żadnej wartości. Po piąte, ale to już moje zdanie, to bardzo ciekawe gdy widzowie przeżywają to co oglądają, ale to się tylko zdarza na filmach rozrywkowcyh na komediach się razem śmieją, na horrorach przeżywają w różny sposób, ale na dramatach czy innych filmach swoje przeżycie wówczas ukrywają przed innymi. Bardzo mi się podoba to rozebranie się z uczuć przed innymi, obcymi w kinie. Kiedy na przykład Dafoe dostał w jajka cała sala odezwała się głosem jakby sami dostali po jajkach. Tak ma właśnie działać kino i musze przyznać, że to akurat było piękne. Po szóste Trier robi filmy dla siebie.;p
Jak ja byłam na seansie, to też się śmiali. Sala pełna i prawdę mówiąc, myślałam że jestem na sali z jakimiś przygłupami. Od niektórych można było usłyszeć takie komentarze, że tylko zaciskałam pięści. Scena z lisem mnie rozbroiła, fakt i lekko się uśmiechnęłam ale poza tym nie widziałam w filmie nic, co można by uznać, za tak śmieszne by śmiać się w taki a nie inny sposób. Poza tym miałam ochotę rąbnąć w łeb faceta obżerającego się obok mnie popcornem karmelowym.
Napisze tak..gdy sie wybierałem na ten film (sam) obawialem sie wlasnie takich ludzi ktorzy przyjda i beda sie smiali z byle czego bo wlasnie czytalem te posty ze takie incydenty mialy miejsce chyba wszedzie..na ten film zapelnila sie w polowie sala...na poczatku zauwazylem grupke okolo 8 osob kolo 25 lat w tym ze 2-3 laski (jak sie okazalo strasznie puściutkie) i juz wiedzialem ze wlasnie bedzie tak samo jak w waszych postach...pierwsza scena pod prysznicem (kto ogladal wie dokladnie o ktory moment mi chodzi) laski z wspomnianej wczesniej grupki wybuchly smiechem jak by pierwszy raz TO zobaczyły!!! "ten" moment trwal jakies 10sek to one sie smialy jeszcze przez 10 minut!! poprostu zal mi bylo tego sluchac tego chichotania z takiego "niczego" ogolnie przez caly film byla cisza czasem te idiotki sie jeszcze zasmialy..oczywiscie reakcja widowni ( w tym mnie:) na scene gdy kobieta chwyta "belke" którą uderza merzczyzne w krocze byla wiadomo:) jedno wielki UUUUUUUUUUUUUAAAAAAAAAAAAA:) hehe w tym momencie mysle ze kazdemu zrobilo sie smutno z powodu tego co sie wydarzylo temu mezczyznie:)
film mi sie podobal tylko szkoda ze tak dlugo sie rozkrecal no ale warto bylo czekac poniewaz jak sie juz zaczelo cos dziac to konkretnie:)
pozdrawiam
U mnie na sali było może z 15 osób, z czego 1/3 wyszła po prologu. A jeszcze kilka osób w połowie seansu. Widać było ewidentnie: popcorn, nachos i m&ms. Nie wiedzieli za bardzo na co idą. Spodziewali się pewnie Sadysty czy innej Piły.
Żałosne.
A film po prologu wbił mnie w fotel. Widziałem reakcję ludzi na sali, w tym siostry i szwagra. Byłem zadowolony, bo film nikogo nie pozostawiał obojętnym, nawet jeśli komuś do końca się nie podobał.
Odnośnie filmu, to: przepiękne kadry, dialogi, symbolika, muzyka i gra aktorska. Mimo że Dafoe kojarzy się przeważnie z rolą Goblina ze Spidermana, tutaj pokazał, że dużo potrafi.
Obłędne kino: 9/10. Czemu 9, a nie 10? Momentami film się dłużył. Reżyser mógł go okroić o kilka scen. Mimo wszystko na długo zapadnie w pamięć.
Na niektóre sceny nie chce się patrzeć, są masakryczne. Fakt czasem się dłużył ale ogólnie bardzo wżerający się w psychikę, trudny film. U mnie widownia była ok. Tylko troszkę się pośmiali z liska, ale po seansie grzecznie i w ciszy opuszczono salę. Mnie wgniotło w fotel, gdyby nie kumpel nie wydostałabym się z niego. Widziałam też gościa który po filmie siedział i oglądał napisy.
przeczytałem tylko post założyciela, ale ja sam do siebie się śmiałem mimo, iż całe 20-30 osób cicho komplentowało film.
Czemu:
Chyba przez Chaos, który króluje w tym prostym filmie.
Jadą do lasu i schizy a później to jest groteska - świder w nodze - co za kreatywność jak z filmów klasy B.
PEWNIE ŚMIECH TO REAKCJA OBRONNA PRZED CIĘŻKIMI TEMATAMI ALE NIJAK NIE CZUŁEM FILMU, BOHATERÓW, ICH WYBORÓW (po stracie dziecka można mieć jazdę ale bez przesady - ale wcześniej już specjalnie źle buty zakładała - WIDZ POZNAJE JUŻ W KOŃCOWEJ FAZIE FILMU dlaczego jest taka odjechana - bo zawsze była.
WNIOSEK: POTRAKTOWANIE TEMATU NA LAJCIE NIE MĘCZY I POZWOLI DOTRWAĆ DO KOŃCA BO GDZIEŚ TAM WIDZ MYŚLI - TO TRIER TO POWINNO BYĆ DOBRE-WARTOŚCIOWE ETC (bo tacy widzowie idą na film Triera do kina - raczej.
Byłam, widziałam... W kinie znajdowało się ok. 60 osób, do końca wytrwało ok. 50. W scenach okrutnych gdzieś ok. 20 osób nie potrafiło powstrzymać się od śmiechu. Może to rozumiem, może jednak trudno mi to zaakceptować, ale nie o to teraz chodzi... Film dla mnie był ciekawy, chodź po 15 minutach chciałam wyjść, ale raczej z nudów. I jedno utkwiło mi w pamięci, to, że kobieta była postacią negatywna i to, że bohaterka zgodziła się z tą tezą. A dlaczego utkwiło ??? Chyba dlatego, że nie zgadzam się z tym...
Na końcu dodam, że jednak warto było obejrzeć.
Jak wszyscy w ten sposób reagują, to już nie jest śmiech, lecz ryk prymitywnych pojebów, których powinni natychmiast wyrzucać z kina. Pośmiać się lubię, ale w kulturalnym towarzystwie, a nie, gdy kilkadziesiąt/kilkaset osób RYCZY. Strasznie denerwujący widok.
To zależy od humoru ludzi i ich nastawieniu w obecnej chwili.Jednak wiele osób ma porażający i piskliwy śmiech,który rozśmiesza.Więc może to tez było tego powodem :)
Ten film nie każdemu musi się podobać ale to jeszcze nie powód żeby przeszkadzać innym w jego oglądaniu.
u mnie cala sala siedziala cicho, jedynie dokladnie obok mnie ludzie smiali sie i zachowywali jakby przyszli na komedzie lub horror typu facet chodzi z siekiera co bylo denerwujace i niezrozumiale. moze jedynie poza scena z lisem.
ale film mnie zaskoczyl. wczesniej nie ogladalam filmow von triera i nie spodziewalam sie zbyt wiele. wiedzialam tylko ze bedzie to horror.
mysle ze film jest dobry oceniajac chocby po tym ile emocji wywolal i ile roznych ocen o nim jest. i pare scen jest mocnych i mysle ze jeszcze podobnych rzeczy nie bylo, a przynajmniej ja takich nie widzialam.
Witajcie!
Właśnie zarejestrowałem się tutaj, aby dodać swój komantarz do Antychrysta.
Na film poszliśmy z żoną do kina studyjnego w Krakowie w mało atrakcyjnej porze (koło południa). Było z 20 osób i nikt się nie śmiał. Spodziewaliśmy się że film będzie próbował szokować, ale celowo wcześniej nie starałem się dowiadywać szczegółów, bo lubię być zaskakiwanym przez filmy. Uff.. choć to było parę miesięcy temu, to pamiętam jak wcisnęło mnie w fotel. Pamiętam, że siedzieliśmy jeszcze parę minut po tym jak zaczęły iść napisy końcowe i oświecili światło. Siedzieliśmy z przodu, więc myślałem że wszyscy już wyszli, bo było jakoś tak cicho. Podniosłem się z fotela i obróciłem za siebie... wszyscy jeszcze pozostawali na swoich miejscach i mieli bardzo dziwne miny.
Potem długo rozmawialiśmy z żoną o filmie, uzgadmialiśmy szczegóły co do przebiegu wydarzeń, typu: czy ona widziała, że dziecko wchodzi na parapet, czy zakładała mu buciki celowo, czy zwierzaki (kruk,lis,sarna) były prawdziwe, czy też były halucynacją... jak już w miarę uzgodniliśmy co się działo, to zaczęliśmy się zastanawiać po co, dlaczego, co autor chiał przekazać. Potem wracaliśy do tych rozmów jeszcze kilka razy, czytaliśmy opinie i komentarze w internecie, rozmawialiśmy ze znajomymi, którzy widzieli ten film.
Zastanawialiśmy się nad kontrowersyjnymi scenami, czy były potrzebne, czy były przesadzone, np. czemu służy pokazanie penisa w pochwie, krwawy wytrysk, kastracja, przewiercanie nogi. Choć film widzieliśmy tylko raz, dzieliliśmy się szczegółami, np. mnie zapamiętało się takie coś, może mało istotne, a może nie: na końcu ostatniej sceny w szpitalu jest zrobione zbliżenie na kwiaty w wazonie obok łóżka... kwiaty są piękne, ale kamera idzie bliżej, gdzie lekko gnijące łodygi tkwią w wodzie, zbliżenie idzie wciąż dalej pokazując obrzydliwy proces rozkładu.
Nie twierdzę, że zrozumiałem ten film, nie twierdzę też, że jest to dzieło wybitne. Ale na pewno nie jest śmieszny i na pewno wywarł na mnie większe wrażenie, niż spodziewałem się że w ogóle film może wywrzeć.