Ch.G. i W.D. są w tym filmie współczesnymi Adamem i Ewą (swoją drogą dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że tylko oni + dziecko grają w tym filmie i nie mają imion) i podobnie, jak w opowieści o raju, winę za stan rzeczy ponosi kobieta - dopiero jej śmierć przywraca porządek. Zauważyliście, że w scenach w lesie od czasu do czasu widać na drugim, trzecim planie kobiety? Nie wspominając o epilogu, w którym na górę pną się same kobiety w spódnicach? Kobieca natura uosabiająca dzikość, pierwotne żądze, kierowanie się emocjami i nieumiejętność racjonalnego myślenia, jest na szczycie piramidy.
mhm ... ciekawa interpretacja z tym pierwiastkiem kobiecym ... przyznaję, że nie zauważyłam kobiet w scenach w lesie, poza ostatnią sceną oczywiście ... symbolika Edenu jest oczywista, choć w moim odczuciu na szczycie piramidy stoi każdy z nas, każdy z nas ma w sobie antychrysta, czyli tą pierwotność, przykrytą tylko lichą derką cywilizacji, wystarczy obedrzeć nas z technologii i ... zaczynamy myśleć, czuć, patrzeć w siebie, zdejmujemy maski i wracamy do swoich prawdziwych twarzy ... w naturze takie rzeczy jak strata dziecka się zdarzają, w naturze wszystko się zdarza iw naturze jest na to przyzwolenie, nie ma buntu ... buntuje się człowiek cywilizowany, "myślący", analizujący ... czy to właśnie analiza własnego wnętrza obnaża okrutne fakty nie do zniesienia, że jesteśmy jedni z naturą, również z jej okrucieństwem ...
Twój pomysł z kobietami ma sens ... przecież Ona pracowała nad pozycją kobiet właśnie ... muszę to przemyśleć ;) dzięki za podpowiedź ;)
Właśnie;
od zarania dziejów kobiety utożsamiane były ze światem natury, biologii, popędów, zaś mężczyźni ze światem kultury, myślenia racjonalnego, nauki. Bohaterka badała losy średniowiecznych czarownic, które były zwalczane przez racjonalny świat reprezentowany przez mężczyzn. On w tym filmie jest przedstawicielem kultury, a ona natury. Trudno byłoby nagle umieścić ją żyjącą na drzewie, to scenarzysta wymyślił dla niej taki właśnie zawód celem wyostrzenia tej dychotomii. Im dłużej myślę o tym filmie, tym bardziej się to klaruje i widzę sens tej historii (choć nie do końca się zgadzam).
To wcale tak nie jest. Ten mężczyzna nie jest również bez skazy. Jest nieczułym ojcem. Nie interesuje go los własnego syna. Wydaje mi się, że twórca filmu chciał pokazać, że w naturze wszytko, co się dzieje ma złą postawę. Bo aby człowiek mógł żyć musi zabijać. Zabija, więc zwierzęta, rośliny. Zabija istoty żywe mniejszych rozmiarów i nawet nie zwraca na to uwagi. Muchy, komary, Zwierzęta dla przeżycia również muszą zabijać. Naturę, więc tworzy zło. Ważne jest jednak to, aby człowiek miał świadomość, że pomimo niedoskonałości własnej i natury może żyć pięknie. Wbrew pozorom, ten film ma dobre przesłanie, bo pokazuje zło, które możemy zwalczyć. Należy się tylko więcej zastanawiać na tym, co robimy i żyć w zgodzie z innymi ludźmi i w zgodzie z naturą. Kobieta jest tak samo zła jak zła jest natura i jak zły jest mężczyzna. Wszyscy jesteśmy niedoskonali, więc powinniśmy nieustannie nad sobą pracować.
Mężczyzna jest tu nie tyle nieczuły, ile wypiera ból po utracie dziecka(co jest jednym z powodów dla którego nie jest w stanie pomóc żonie). W tym filmie nie ma czarno-białego podziału na dobro i zło. Jest jedynie wiara w jego istnienie i przekonanie o jednoznacznej przynależności do ciemności na wskutek poczucia winy.
Z tym podziałem na naturę i kulturę to ciekawa uwaga:)