trzydziestu minut ten jedzie na śnieżynce. a teraz śmiało przyznawać się... :D
Mi się film zajebiście podobał. Zdecydowanie nie jest on dla każdego, ale film w pewnym sensie jest genialny.
To samo u mnie, wyłączyłem.
Film być może dobry, ale nie dla wszystkich. Alternatywny bym powiedział.
Nie będę twierdził, że ten kto lubi takie kino ten debil albo odwrotnie, ten kto nie lubi ten debil.
Ale film tytułem zmylił pewnie nie jednego, bo tytuł dla mas, a film dla nisz :-)
cóż, ja generalnie lubię kino nie dla mas, trudne filmy, psychologiczne, chore, nienormalne:D ale ten mnie po prostu zanudził... ale może kiedyś dokończę, nie mówię nie.
"In Bruges" i "Once" może nie takie bardzo niszowe, ale też nie masowe, a DOBRE! - polecam
In Bruges? czemu Ci to przyszło do głowy?:D widziałam, ale nie zauważyłam tak niczego oryginalnego. ot, taki sobie filmik, można obejrzeć jak się komuś nudzi. A Once nie mogę trafić.
Hmmm sam się teraz zastanawiam. Powiem Ci, że nie wiem do końca. Czuję ten klimat i genialny humor, jak dla mnie.
Może jestem nienormalny,
za krótko byłem w wojsku,
może w lecie jakiś komar adidasa sprzedał mi :)
:)))
spoko, nie krytykuję tego przecież. to normalne, że jeden widzi coś fajnego w czymś, co nie podoba się komuś innemu. Przykład: oglądałam wczoraj czy przedwczoraj film "Redukcja"-jest post chłopaka, który nie widzi w tym filmie czarnego humoru, to mnie trochę zszokowało:) widać, każdy odbiera film troszkę inaczej.
Nagroda jest potem. Możesz żałować. I dobrze ci tak.
Film oglądałem w nocy i nie dało się go wyłączyć.
Ale ja nie szukam papki.
Ja nie zasnąłem! Wyłączyłem po 18 minutach. Jedyne co dobre w tym filmie, to utwór na samym początku filmu, chyba z opery "Rinaldo", ale nie jestem pewien.
Ten film to istna awangarda kinowa. Nie potrafię do końca określić słowami tej wykwintnej uczty. Oczywiście jest trochę(jak to wy "smakosze" mówicie) "niesmaczny", ale czyż nie takie powinno być też kino? Powinno budzić nasze demoniczne, depresyjne stany i ciemne strony, jak i też bawić, bądź zachwycać. Ja osobiście uwielbiam awangardę w każdej możliwej odsłonie, czy to muzyka, film, teatr bądź malarstwo i śmiało muszę przyznać, ze ten film to prawdziwa sztuka. Oprócz treści, bardzo zachwyciła mnie forma filmu, bardzo efektowne ujęcia kamery spowodowały, że nie mogłem oderwać od niego wzroku. Idealne zwolnienia, na pozór kiczowate symbole i muzyka nadały niepowtarzalny klimat, którego nie da się powielić. Charlotte Gainsbourg, kolejny raz potwierdziła, że jest świetną aktorką, która wielbię tak samo jak Deppa i Helene Bonham-Carter. Willem Defoe również stworzył świetną kreację, ale nie zachwyciła mnie aż tak jak Pani Charlotte, której można tylko powinszować. Osobiście uwielbiam filmy, gdzie pełno jest rozbudowanych dialogów narratora i głosów z Offu, ale minimalizm dialogowy, który idealnie oscylował między horrorem, a filmem psychologicznym, w którym "widzimy" myśli bohaterów po ich zachowaniu pozytywnie mnie zaskoczył. Na koniec, pragnę dodać, że scenariusz i film powstawał, kiedy Pan von Trier przeżywał depresję, dlatego jest to film bardzo osobisty, stąd bardzo podzielone opinie i mała liczba entuzjastów, ale uważam, że filmy, które trafiają do poszczególnych jednostek są "piękniejsze" od masowych produkcji. Na koniec chciałbym pozdrowić wszystkich entuzjastów tzw. filmów niezależnych, kina autorskiego, jak was maso, do której zwrócę się w liczbie pojedynczej, bo tam jednostek nie ma, jest tylko banalny ocean.
Zgadzam się z "ale czyż nie takie powinno być też kino? Powinno budzić nasze demoniczne, depresyjne stany i ciemne strony, jak i też bawić, bądź zachwycać. Ja osobiście uwielbiam awangardę w każdej możliwej odsłonie, czy to muzyka, film, teatr bądź malarstwo"
i z "ale uważam, że filmy, które trafiają do poszczególnych jednostek są "piękniejsze" od masowych produkcji. "
Czyli zgadzam się z Twoimi uogólnieniami, ale nie z tym, co mówisz konkretnie o tym filmie. Gdzie on jest niesmaczny? Gdzie ohyda, obrzydzenie? Gdzie wzbudzanie jakichkolwiek emocji?
Film, który działa na widza, sprawia, że podczas napisów końcowych go nie wyłączamy, przeżywamy go. A ja go wyłączyłam długo przed końcem. A nie zdarza mi się do często. Przytrafiło mi się tak tylko z tym filmem i z francuskim "Gwałtem", o którym piszą "Jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów ostatnich lat." A dla mnie był po prostu połączeniem miernego dramatu z porno. Takie moje dwa zawody.
Spodziewałam się po ocenach (1/10 i 10/10), że mnie wciągnie. Nie lubię średniaków, których ocena oscyluje między 5 a 7, lubię filmy wzbudzające kontrowersje, które dla jednych są szczytem geniuszu, a dla drugich są chore.
A tak swoją drogą, "maso, do której zwrócę się w liczbie pojedynczej, bo tam jednostek nie ma"...jak nam chciałeś dowalić, powinieneś powiedzieć "zwrócę się w liczbie mnogiej, bo tam jednostek nie ma".
Ale cóż, starałeś(-aś) się.
Gdybyś nie wiedziała "maso" jest rzeczownikiem liczby pojedynczej. Kogo? Czego? - Maso. Kłaniają się przypadki w języku polskim. Tylko mam jedną prośbę(oczywiście nie myl jest z jakimś nakazem), obejrzyj film do końca, może wtedy poznasz "niesmak" tego filmu. Wydaje mi się, że scena gdzie Charlotte odcina sobie nożyczkami część łechtaczki jest dosyć niespotykana. Ja sam nie uważam go za wielce brutalny, ale słowo "niesmaczny" użyłem, w odniesieniu do poprzednich komentatorów, którzy za taki właśnie ten film uważają. Zresztą, czy ja wiem, czy chciałem dosrać, może nazwijmy do delikatniej. Chciałem wam ukazać szarą rzeczywistość waszego żywota. Może niejedna osoba ocknie się w porę i odnajdzie swoje miejsce na świecie, który już jest padliną dorodnej Sarny.
"Gdybyś nie wiedziała "maso" jest rzeczownikiem liczby pojedynczej." - i o to chodzi.
"Kogo? Czego? - Maso" to mnie rozbawiłeś!
"Kłaniają się przypadki w języku polskim." -dokładnie.
ale, czekaj, zdajesz sobie sprawę z tego, że to, co piszesz, to pseudofilozoficzny bełkot, prawda?
być może obejrzę do końca. zaraz po tych 323 filmach, które mam zaznaczone, że chcę zobaczyć.
Do 3 pierwszych zdań muszę przyznać Ci rację. Po prostu się pomyliłem, ale do pseudofilozifcznego bełkotu nie jestem przekonany z racji tego, że używam odpowiednio sformułowanych zdań, które zawierają wszystkie informacje, ale mogę się mylić. Jeżeli czytelnicy uważacie to za wywyższanie się poprzez używanie jakiś metafor czy słów to niestety jesteście w błędzie. Mimo bardzo młodego wieku jestem zwolennikiem takiego, a nie innego stylu wypowiadania się.
Moim zdaniem aby sie wypowiadac o filmie powinno sie go znac w calosci.
Dla mnie Antychryst jest filmem jak to zostalo swietnie nazwane awangardowym. Ogladalem go w pelnym napieciu. Wraz z uplywem czasu wzrastal we mnie lek przede mna samym. Widz boi sie tego czego nie widac. To nie jest prosty techniczny trik. Poza tym film jest ciekawym esejem na temat natury, natury ludzkiej, natury kobiecej, zla.
Do filmu napewno powroce.
Napewno nie predko...