i to własnie za pomocą tego filmu. pan od Dogmy wreszcie mnie przekabacił i to własnie za sprawą "Antychrysta". dawno nie widziałem tak sugestywnego, niepokojącego i klimatycznego horroru, który jednoczesnie byłby niegłupi i dawał sporo do myslenia. pole do interpretacji jest spore (choć może nie aż tak jak sugerowałaby egzaltacja niektórych), a i wnioski dotyczą własciwie każdego człowieka. czy szokujący? cóż, dla tych wolniej się rozwijających zapewne tak. ja nie znalazłem tu zbyt wielu rzeczy których wczesniej bym nie widział. no chyba że chodzi o przepiękne widoki i stylizację zdjęć - te są mistrzowskie. wszystkich tych którzy podniecają się krwią tryskającą z penisa spieszę zawiadomić że już za parę niezbyt odległych lat nikt już się nie będzie tym emocjonował. pozostanie zamiast tego wyśmienity, wręcz wybitny film grozy na miarę "Lśnienia" XXI wieku.
to się nazywa być enigmatycznym. po co się produkować skoro i tak napiszę recenzję.
to sie nazywa dostowac recenzje do dziela, tylko ze z obu niewiele da sie odczytac :D
A, i jeszcze jedno do założyciela tematu - "Antychryst" być może przejdzie do historii, ale co najwyżej jako najsłabszy film pana von Triera. Co z tego, że wizualnie jest piękny (no, poza dogmatyczną, "latającą" kamerą, z której to von Trier już parę filmów temu powinien wyrosnąć), co zresztą jest wynikiem mocnego zżynania z tego, co robił Tarkowski. Kto widział, ten wie i pewnie się zgadza. Ładne pudełko to trochę mało, nie sądzisz? Ten film to n i e p o r o z u m i e n i e. To jest bełkot. I wszystko ochy i achy, że "Antychryst" to genialne studium depresji naprawdę nie robią na mnie żadnego wrażenia. Zresztą - nie demonizujmy ludzi cierpiących na depresję. Mało kto obcina sobie wtedy łechtaczkę lub rozłupuje swojemu lubemu klejnoty ciężkim narzędziem. I nie chodzi o to, że emocjonuję się tymi scenami, ja się tylko pytam "PO CO?". Po co von Trier zrobił ten film? Dla kogo? Jedyna w miarę sensowna odpowiedź, jaka mi się nasuwa, to taka, że Lars nakręcił "Antychysta" w prezencie dla swoich fanatyków, którzy przecież i tak łykną wszystko, co im zaoferuje. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby faktycznie tak było.
wiesz, zgodzę się że to mozna napisać o jakimkolwiek innym filmie. tak się jednak składa że ja napisałem to akurat o tym, więc dalsza dyskusja w tej kwestii wydaje mi się bezcelowa. mylisz się jednakże w kilku kwestiach - ja na ten przykład fanatykiem von Triera nie jestem i nigdy nie byłem, a akurat moim zdaniem to jego najlepszy film. na pytanie: "PO CO?" można odpowiedzieć równie inteligentnie: "A DLACZEGO BY NIE?". Z kolei w kwestii zapytania: dla kogo, to - wydaje mi się to logiczne zważywszy na mój stosunek do tego obrazu - chociażby, żeby daleko nie szukać - DLA MNIE.
p.s. rozstrzęsione ujęcia z ręki w istocie były najsłabszym elementem filmu na temat którego dialog prowadzimy.
OK. Do Ciebie ten film trafił. Przyjmuję to do wiadomości i nie czepiam się, bo to nie mój biznes, co kto lubi. Ja się raczej zastanawiam, do czego von Trierowi, jako reżyserowi, ten film był potrzebny? Nie wiem - może w nim drzemie mały chłopiec, który zawsze chciał zrobić jakąś krwawą jatkę, ale nie wypadało ot, tak nakręcić krwawych scen, więc zrobił wokół tego dość (pozornie, bo widać, że ludzie podczas seansu przeżywają katorgę) chwytliwą otoczkę - że ginie dziecko, matka popada w depresję, tatuś próbuje ją leczyć, zapędzając ją w najmroczniejsze zakamarki psychiki. Bla, bla, bla. Czy tylko ja tutaj mam deja vu? Czy tylko ja mam wrażenie, że już kiedyś podobne historie widziałam? Na przykład na Jedynce jest taki cykl "Okruchy życia". Tam takich opowieści jest od zatrzęsienia. I wiecie, co w tych opowieściach (abstrahując, rzecz jasna, od ich dość miernego, żeby nie powiedzieć niedostatecznego poziomu) jest fajnego? One nigdy nie pretendują do tego, by nazywać je arcydziełami. A czym, tak naprawdę, od historyjek jedynkowych różni się "Antychryst"? Ok - więcej krwi. Ok - lepsze zdjęcia. Ok - reżyser zna kogoś takiego jak Tarkowski. Ale czy sam scenariusz jest lepszy? I nawet samo budowanie napięcia (bo jakby nie patrzeć w tym gatunku filmowym właśnie o napięcie chodzi) - czy powoduje więcej ciarek na plecach? To jest wręcz fenomenalnie zły film. Po seansie napisałam znajomemu, że Tarkowski najpewniej turla się ze śmiechu w grobie. Wczoraj ów znajomy w końcu na "Antychrysta" sam poszedł i po zapoznaniu się z tym wątpliwym dziełem, napisał mi, że gdyby był żywym Tarkowskim, popełniłby samobójstwo. A że umarli nie za wiele mogą zrobić, przewalone ma ten biedny Andriej.
a ja turlam się ze śmiechu potykając się w tym komencie o tak fenomenalnie pozbawione merytorycznych argumentów i sensownego uzasadnienia krytykanctwo - i nie chodzi o przymus pozytywnego odbioru filmu, ale rzeczową, inteligentną krytykę
To proponuję, żebyś sobie wszedł/weszła na stronę GW i poczytał/a recenzje Sobolewskiego. Może on zaspokoi Twój recenzyjny głód intelektualny - życzę powodzenia. Bo tutaj prawie sami laicy siedzą, ze mną na czele, więc obawiam się, możesz się mocno poturbować od tego turlania.
w ktorym miejscu zabraklo ci owych 'merytorycznych argumentow'? bo mi takich brakuje na samej gorze tego tematu :)
---> tialoque:
rozumiem, że twoim zdaniem post, do którego odnoszę się w komentarzu, zawiera merytoryczne argumenty? w takim razie różnimy się w odbiorze
wg mnie naduzywasz sformulowania "merytoryczny argument", nie do konca rozumiejac jego sens. W owym poscie, ktory raczyles skomentowac, dosc wyraznie zostalo napisane, dlaczego 'antychryst' nie przypadl autorce do gustu oraz dlaczego film ten, obiektywnie patrzac, jest do kitu. wyrazenie "merytoryczny argument" nie oznacza "argument, z ktorym sie zgadzam". a moze napiszesz, ktory argument wspomnianej wypowiedzi jest niemerytoryczny?
nie, post, który został przeze mnie skomentowany jest subiektywną, słabo uzasadnioną i mało wiarygodna oceną, która nie mieści się w ramach obiektywnych kryteriów; to ze ty nie zrozumiałes tego, o czym piszę, nie znaczy, iż musisz przekładać na mnie swój brak zrozumienia i intencje, które mnie nie dotyczą; nie zgadzam się z omawianą opinią między innymi dlatego, że jest zwyczajnie uproszczonym negatywem, nie chodzi o aspekt krytycznego ujęcia
a co mam palszkiem wskazywać, jak w przedszkolu, wprost, literalnie? :)) nie, to nie są ogólniki, a co do rozkładania posta na czynniki pierwsze i "analizy", naprawdę szkoda czasu i ochoty, sorki
"A czym, tak naprawdę, od historyjek jedynkowych różni się "Antychryst"? Ok - więcej krwi. Ok - lepsze zdjęcia. Ok - reżyser zna kogoś takiego jak Tarkowski. Ale czy sam scenariusz jest lepszy? I nawet samo budowanie napięcia (bo jakby nie patrzeć w tym gatunku filmowym właśnie o napięcie chodzi) - czy powoduje więcej ciarek na plecach? To jest wręcz fenomenalnie zły film" - czy mam rozmawiać na temat poziomu przykładowo tego stwierdzenia? Nie zamierzam, wolę poświęcić czas na lekturę ciekawszych rzeczy. Przemawia do ciebie takie ujęcie - twój pułap odbioru, nie będę cię na siłę przekonywać do innego spojrzenia, jakoś niespecjalnie mnie to interesuje.
jesli tak bardzo nie chce ci sie wskazywac meritum, to musi to byc bardzo trudne zadanie. tylko po co w takim razie pisac o czyms, do czego jeszcze sie nie dotarlo?
argument z pulapem odbioru tez nalezy do moich ulubionych "nie zrozumiales", "nie dorosles". zalosne
na takim poziomie nie będziemy rozmawiać, zamykam temat; nic nie zrozumiałeś z zamieszczanych przeze mnie komentarzy, więc dalsze kontynuowanie wymiany zdań jest bezcelowe; pozorna argumentacja zamieszczona w poście, który stał się punktem wyjścia, nie może być pretekstem do wskazania meritum, bo go tam nie ma (imho), mam bawić się w interpretacyjną fikcję, by ci to udowodnić, po co? kwestia trudności, pisanie o czymś, do czego się nie dotarło(tweoim zdaniem)? co to w ogóle za teksty? nie zadałeś sobie w ogóle trudu czytania ze zrozumieniem i lecisz arogancją, typowe i żenujące, bez odbioru
"wiesz, zgodzę się że to mozna napisać o jakimkolwiek innym filmie."
ale napisales tyle, co nic. dowiedzielismy sie, ze film jest sugestywny, niepokojacy, mroczny, nieglupi, dajacy do myslenia - ale co, gdzie, kiedy i jak - ani slowa. na taka ocene moge odpowiedziec jedno: film 'antychryst' to glupi obraz, nie jest sugestywny, nie jest niepokojacy ani mroczny, daje niewiele do myslenia (chyba tylko na temat wspolczesnej zalosnej kinematografii).
cytat:
"Po co von Trier zrobił ten film? Dla kogo?"
a to musi byc po cos? musi byc dla kogos?
zabawne zalozenie:)
cytat:
"To proponuję, żebyś sobie wszedł/weszła na stronę GW i poczytał/a recenzje Sobolewskiego. Może on zaspokoi Twój recenzyjny głód intelektualny - życzę powodzenia. Bo tutaj prawie sami laicy siedzą, ze mną na czele, więc obawiam się, możesz się mocno poturbować od tego turlania."
jesli to jest dla ciebie dobra recenzja to gratuluje autorytetow;)
nie dosc, ze pan pozal sie boze recenzent sobolewski, robi w niej bledny merytoryczne, ktore moga sugerowac, ze nawet filmu nie obejrzal albo obejrzal go wyrywkowo ;), to jeszcze jego usilne proby udowodnienia, ze on najlepiej wiec co rezyser zamierzal, wywoluje co najwyzej usmiech politowania;)
chociaz jak teraz drugi raz twoj post przeczytalam to odnioslam wrazenie, ze w nim jednak ironia byla. jesli tak to przepraszam.
bez sensu, ze tu postow nie mozna edytowac
albo ja nie umiem jeszcze
w kazdym razie, jeszcze odnosnie tego tarkowskiego to zabawne jak niektorzy podwojnego dna tej dedykacji nie lapia. tego, ze von trier dedykujac ten film tarkowskiemu sam sie z tego niezle ubawil.
tu ciekawy wywiad i wg mnie przezabawany fragment o tarkowskim wlasnie
http://www.dziennik.pl/kultura/film/article387089/Lars_von_Trier_Antychryst_zrod zil_sie_z_depresji.html
moze na von triera mniej spietego wora miec trzeba po prostu;)
swoją drogą zabawne jest zasłanianie się czyimś tekstem, gdy brakuje argumentów, poza tym można juz było zapodać namiary na coś lepszego