Gibson po raz kolejny pokazał swój kunszt i nakręcił świetny film przygodowy, nie próbując przy tym powielać "Bravehearta". Świetne plenery, bardzo dobra gra aktorów, akcja trzymająca w napięciu od początku do końca - to główne zalety tego obrazu. Naprawdę warto wybrać się do kina, polecam!
Jezeli 2, 5 godziny biegania przez dzungle bez sensu nazywasz super filmem... heh.. To Waleczne srece było znakomite, bo miało doskonały scenriusz. A Apocalypto to taka hollywoodzka nawalanka, która udaje że nia nie jest.
"Hollywoodu" to akurat w tym filmie było tyle co kot napłakał - znowu nie przesadzaj.
Bieganie po dżungli zdaje się również trwało sporo krócej, przynajmniej w tej kopii którą oglądałem.
Było duzo Hollwyoodu. jak wttlumaczysz sytaucje ze koles z przebitym bokiem zasuwa cąłe kilometry przez dzungle lepiej niz Forrest Gump, pozniej znowu jest ranny, ale znowu nasuwa. Ja mu proponuje star w marataonie. Nikt nie mialby z nim szans. Poza tym film uproszczenia, psłyca kulturę Majów, skupia sie jedynie na brutalizmie, a na koncu idelaizuje konkwistadorów. No i do tego ten happy end... Mało Ci tu Hollywoodu w najgorszym wydaniu?
Powoli, powoli...
To że jest kilka scenariuszowych naciągań (bo obiektywnie patrząc są takie) nie znaczy od razu że film jest hollywoodzki.
Kiedy człowiek ucieka przed śmiercią, albo walczy o życie najbliższych zdolny jest do rzeczy których normalnie nie jest w stanie dokonać. Jak dla mnie jest w tym filmie jedna scena przegięta - ucieczka przed jaguarem. Reszta spokojnie do przełknięcia. Trzeba tylko przyjąć następujące założenia. Ranny wojownik od małego nie robił nic innego tylko przebywał w dżungli i doskonale wie jak sobie w niej radzić. Do wytrzymałości i wydolności prymitywnego przedstawiciela "leśnego" ludu nie ma sensu przykładać miarki współczesnego człowieka, bo nijak ta miarka nie pasuje - w dodatku to nie jest pościg na otwartej przestrzeni w którym ranny byłby zupełnie bez szans, już bardziej zabawa w chowanego. W dżungli można kluczyć, mylić ślad, odpoczywać itd.
W chwili przybycia konkwistadorów, Majowie byli już na "finiszu". Zwyczajnie się kończyli. Największe miasta już nie istniały, trwał głęboki kryzys a obrzędy stały się bardziej brutalne. Innymi słowy ich cywilizacja chyliła się ku upadkowi. Gibson wcale nie pokazywał tego ludu w trakcie największego rozkwitu bo wtedy byłby to zwyczajnie inny film - pokazywał ich w tej końcowej fazie, opierając się przy tym na relacji hiszpańskiego mnicha Diego De Landy - który bardzo podobnie (żeby nie rzec identycznie) opisywał ich życie, rytuały itd. To nie jest film dokumentalny, etnograficzny czy antropologiczny - tylko zwyczajny film przygodowy. Trudno żeby w filmie przygodowym, który skupia się raczej na akcji, pokazywać jakikolwiek dorobek kulturowy.
To że jest w tym filmie happy end doprawdy guzik znaczy. Żaden argument. W Gladiatorze nie było happy endu więc rozumiem że to kino offowe ?
No i na koniec pytanko. Gdzie, w którym momencie w tym filmie, występuje chociaż cień idealizacji Hiszpanów ?
hmmm. to brevehart byl typowa holywodzka produkcja. Troche patriotyzmu w amerykanskim wydaniu w scenerii dawnej szkocji, dla bohaterskich amerykanskich chlopcow, i koniecznie wpleciony watek romansowy, dla amerykanskich dzielnych gospodyn domowych
Wszysttko spłyciłaś. Braveheart ma swoje dobre strony. Zankomicie napisany scenariusz i w przeciwienstwie do wielu hollywoodzkloch filmow hsitroycznych jest bardzo interesujacy, orygionalny, rozbudowany psychologicznie i przede wszystkim wznudza niekłamane emocje.
Apocalypto to świetny film i nie mówcie, że przedstawia kolesia który ciągle biega, bo to jest g**** prawda. co w nim takiego hollywoodzkiego? Znaleźliście tam jakiegoś znanego aktora z hollywood?
To, że łapa jaguara dostał strzałą no to co z tego, że dalej biega? Ludzie mają przeróżne umiejętności z resztą pokazano w filmie jak zdychał z przemęczenia. Są różne rekordy, więc dlaczego to niemiałoby być rekordem? :P ogólnie uważam, że film jest świetny.
Cameron zastanwó sie nad scenariuszme filmu i jego strukturą. One są w Apocalypto hollywoodzkie, tzn. schematyczne. Czy Ty uwazas ze jak nie ma amerykanskich atorów to film nie mzoe miec hollywoodzkiego podejscia?? LOL!
Co do happy endu, wiemy z historii, ale nie z filmu Jimmy. ;)
aszaga - z ust mi to wyjęłaś. To właśnie "Braveheart" jest bardziej "hollywoodzki" niż "Apocalypto" (chociaż nie zmienia to faktu, że jest filmem wyśmienitym).
Gregg - Twoje argumenty są nie do przebicia - sam bym lepiej tego nie ujął.
Od siebie dodam jeszcze, że film wcale takim wielkim happy endem się nie skończył, gdyż wiemy z historii jak to się dalej potoczyło...
Apocalypto hollywoodzki hahaha. Mocne. Czlowieku ciekawy jestem jak Ty bys zapieprzal jakbys sie wychowal w dżungli i nagle gonilo Cie 6 siepaczy którzy chca zedrzec z Ciebie skore zywcem. Myslisz ze to nierealne? Pozatym on odpoczywal, bylo to pokazane kilka razy wiec nie badz smieszny.
Braveheart to jeden z moich ulubionych filmow, ale fakt faktem to jakby najbardziej 'poprawny politycznie' film Gibsona. Tak czy siak go uwielbiam.