7,3 188 tys. ocen
7,3 10 1 187771
6,8 27 krytyków
Apocalypto
powrót do forum filmu Apocalypto

Wielce tajemnicze przedsięwzięcie Gibsona narobiło mi smaku na wspaniałe kino rozrywkowe z ambicjami, lub też bez, ale na pewno wspaniałe. Niestety, większych ambicji w obrazie Gibsona nie dostrzegam a o jego wspaniałości też nie ma co mówić. Poza otwierającym film cytatem nie pokuszono się o głebszą analizę przyczyny upadku cywilizacji Majów, co troszkę boli, bo potencjał tkwił w tym ogromny. Cóż, zostaje kwestia po prostu świetnego filmu przygodowego. Ale i tutaj "Apocalypto" nie zachwyca. Historia jest do bólu przewidywalna, akcja w pierwszej połowie ślimaczy się. W drugiej części, kiedy to Łapa Jaguara ucieka przez dżunglę i zaczyna się klasyczny revange-movie jest znacznie lepiej jeśli chodzi o tempo, ale za to fabuła staje się już nie do wytrzymania shematyczna, podczas gdy z początku nie jest jeszcze tak źle. Gdyby w opowiadanej historii Gibson pokusił się chociaż o odrobinę oryginalności, byłoby lepiej, a tak niestety bohaterowie byli mi kompletnie obojętni, bo jedyne co ich różniło od dziesiątek filmów made in hollywood to ubiór i język. To właśnie niezykły świat wykreowany przez scenografów, wspaniałe kostiumy i charakteryzacja, które przenoszą nas w serce cywilizacji Majów, są tymi elementami, które wyciągają film Gibsona o klasę wyżej i sprawiają, że nie chce się oczu odrywać od ekranu. Niezwykła egzotyka obrazu jest z pewnością jego ogromnym atutem, tymbardziej jednak szkoda, że nie do końca wykorzystano możliwości jakie temat ze sobą niósł. Podobnie z aktorami, którzy spisali się nadspodziewanie dobrze- szkoda, że zabrakło bohaterów z krwi i kości do zagrania.Postaci tkwią w kliszach, są bez charakteru, nieciekawe. Na minus ku własnemu zaskoczeniu muszę też wpisać zdjęcia. Okazały się nie dość, że chaotyczne (do tego zbyt szybki montaż), to jeszcze czasami wyglądały jak z kamer cyfrowych (czy ktoś wie coś na temat technik filmowania?), co mi naprościej w świecie nie pasowało. Zabrakło także pięknych, panoramicznych ujęć, o które aż prosiły się niektóre sceny. Największy zawód sprawił mi jednak James Horner. Jedna z najbardziej wyczekiwanych ścieżek dźwiękowych okazała sięporażką. Jako, żę zwracam ogromną uwagę na muzykęw filmie, śmiem twierdzić, że gdyby Horner nie dał ciała, film jaknajbradziej mógłby mnie wciągnąć aż po uszy. Rozumiem chęć stworzenia czegoś oryginalnego jak sam film, ale jeśli się nie ma pomysłu, to lepiej sięgnąć po sprawdzone środki, bo niekiedy obraz błaga na kolanach o skomentowanie siebie jakąś piękną, emocjonalną melodią.Tego jednak w filmie brak, na co moim sposobem było nucenie sobie w głowie muzyki z "Braveheart" czy "Ostatniego Mohikanina". Chciałbym poruszyć jeszcze kwestię dyskutowanej szumnie brutalności "Apocalypto". Moim zdaniem nie ma w filmie scen nadzwyczaj brutalnych, niemniej parę razy, nazwę to: zaniepokoiłem się patrząc na to co wyrabia się na ekranie. Przemoc bowiem niekiedy służyła w niewiadomo jakim celu...Dlaczego strzała przebiła potylicę i wyleciała ustami? Dla efektu? Dlaczego pantera zaatakowała akurat twarz jednego ze ścigających Łapę Jaguara, "ślicznie" ją masakrując, zamiast np. ramienia? W takich momentach miałem szczere wątpliwości, czy aby Gibson naprawdę nie miał frajdy z epatowania niepotrzebną przemocą. Tak jak napisałem, jest to narazie zaniepokojenie się, za wcześnie jeszcze żeby zmieniać zdanie o "Pasji" (tutaj miał ten zabieg większy sens), poczekam do kolejnego filmu Gibsona, a potem zacznę się zastanawiać, czy aby tak okrutne przedstawienie męki Chrystusa było na prawdę konieczne, aby poruszyć widza, czy może było tylko pretekstem do tego, żeby w kolejnych swoich filmach Mel mógł sobie poszaleć bez obawy o zarzuty bezsensownej katorgi.
Może nie wynika to za bardzo z tego co wyżej napisane, ale nie uważam wcale "Apocalypto" za film zły. Moja ocena może być zaniżona przez to, że oczekiwania miałem zbyt wysokie. Bo z drugiej strony film ogląda się dobrze, jak już pisałem, egzotyka świata przedstawonego wciąga i dzięki niej nie można na seansie siedzieć znudzonym, chcociaż w moim wypadku o jakimś szczególnym zainteresowaniu też nie ma mowy. Nie powiem więc o rozczarowaniu, ale oczarowanie jakiego się spodziewałem nie nastąpiło. Szkoda, bo tuż przed seansem byłem pewien, że będę miał nowy film w "ulubionych" a tak...bez rewelacji..7/10