Na kilometr śmierdzi drętwym wyciągniętym ze starych dobrych japońskich pralni mózgów dialogiem, fryzura głównego bohatera do złudzenia przypomina pokemonowy styl. Nie wiedziałem nawet, że to produkcja USA-Jap. a po piętnastu minutach przypomniałem sobie dlaczego nie oglądałem w dzieciństwie "Generała Daimosa" etc.