Nie wiem czemu, ale po prostu nie mogę strawić Anime robionego amerykańską modłą. Film ogólnie przyjemny w odbiorze, choć wyraźnie widać amerykańskie zacięcie do maksymalnego uproszczenia i tak przecież nieskomplikowanej fabuły. Zabieg umieszczenia akcji w jakimś lewitującym mieście? Po co? Co złego było w Tokyo? Oglądałem Astroboya i w pewnym momencie z przerażeniem sobie pomyślałem, co mogłoby się stać, gdyby kiedyś Hollywoodzkim "magikom" wpadł w ręce taki "Akira"...
Animacja. No tak. Jakaś jest. Graficznie poprawna, nic więcej nie można pozytywnego powiedzieć.
Jest jeszcze dużo moich "ale", jednak poprzestanę na takim skróconym opisie - szkoda się rozpisywać, całość oceniam na mocne 6/10.