6,3 5,8 tys. ocen
6,3 10 1 5808
6,1 14 krytyków
Attenberg
powrót do forum filmu Attenberg

Ten film staje się doskonała wykładnią psychoanalizy i związanego z nią problemu. Cała psychoanaliza narodziła się na potrzeby ludzkości w wyniku pogłębiającego się kryzysu ojcostwa w XIX wieku. Wiek XX rozpoczął się psychoanalizą ludzkości, ale ta pogłębiała się dalej w swoim ojcobójstwie. Upadały wszystkie autorytety, monarchie, filozofia ogłosiła śmierć boga, narodziły się nowe religie, często ateistyczne, które trwały przez bardzo krótki czas by następnie ponieść porażkę, świat zrobił się coraz bardziej różnorodny, a siła Ojca, siła dzięki której świat jako tako się trzymał słabła. W XXI wiek tak właśnie wyglądają ludzie, tak się zachowują i w takie relacje popadają, a właściwie ich brak jak ma to miejsce w filmie Attenberg, czy nawet Kieł.
Film opowiada o ludziach, którzy nie potrafią żyć tak jak dawniej, którzy nie potrafią kochać, którzy uprawiają seks dla samego uprawiania seksu, którzy nie potrafią ze sobą rozmawiać, którzy właśnie i to jest ważne, wciąż poszukują utraconego sacrum, w świecie gdzie ojciec/człowiek umarł i gdzie bóg/porządek umarł. O tym jest ten film, tacy właśnie jesteśmy, tacy się właśnie stajemy, a to dopiero początek. Człowiek utracił sacrum i poprzez to ani nie stał się częścią natury, ani człowiekiem, ani aniołem, stał się pustką i ta pustak będzie się pogłębiać.
Ojciec Mariny jest właśnie ojcem z przestarzałej epoki jak sam to podkreśla, ale z drugiej strony jest właśnie tym słabym ojcem, który nie potrafił przygotować dziecka na te nowe czasy. Dlatego czeka, aż ta wielka cipa pochłonie go i wtedy będzie miał już święty spokój, bo przecież musi być jakiś raj dla ateistów...
W czym poszukują bohaterowie sacrum? To proste, udając przyjaźń, oglądając filmy dokumentalne, naśladując zachowania zwierząt, bawiąc się w zabawy słowne, tylko po to by odczuć choć trochę cząstkę tego że żyją. Upadek Ojca powoduje, że wszyscy stają się dziećmi. Jak żyć w świecie, gdzie nikt nie jest przystosowany do życia?

mariouszek

byłam kiedyś na wykładzie w LaboDram (http://www.labodram.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1281%3Apsyc hologia-numinosum&catid=81%3Aaktualnosci&Itemid=335), który fantastycznie się zapowiadał. Niestety, dr. Dudek gadał takie pseudofilozoficzne pierdoły (mówię to z dużym żalem bo temat ma niesamowity potencjał) że wraz z 3 osobami towarzyszącymi byłam zmuszona wyjść. Czemu przytaczam tę anegdotkę? Otóż, drogi mariouszku, to co napisałeś brzmi tak samo ładnie jak wykład dr. Dudka i jest tak samo bezsensownym bełkotem. Apeluję - uporządkuj wiedzę zanim się nią podzielisz na forum publicznym. Pozdrawiam

A_Lest

oczywiście, rozumiem, że dla człowieka współczesnego jest to zbyt bolesne o czym na co dzień mówię.

mariouszek

bolesne jest to, że bełkoczesz, mości oświecony.

A_Lest

nie jestem oświeconym i nie znam nikogo kto by nie bełkotał;p

mariouszek

mariouszek, to co napisałeś jest niezwykle trafne! Rzadko zabieram głos pod tematami, stworzonymi przez innych, ale teraz nie mogłem się oprzeć.

mariouszek

mariouszek to co napisałeś może się wydawac "niezwykle trafne" i odkrywcze jedynie dla kogoś zupełnie zielonego w kwestii psychoanalizy czy takich zagadnień jak patriarchat lub historiozofia absolutyzmu.
"wielka cipa" to z "Turbota" Guntera Grassa, dobrze kojarzę?
Ton zmęczonego i załamanego mędrca (wyobrażam sobie ciebie jak udajesz, ze mówisz to wszystko beznamiętnie, gdy tymczasem aż piszczysz żeby wyłozyć woje przemyslenia) który tłumaczy filmwebowiczom jak uposledzonym licealistom o tym jak to świat pogrąża się w zepsuciu sprawia że chce mi się śmiać/rzygać. Stary, takie dyskursy były przerabiane pół wieku temu, fajnie że odniosłes to do 'Attenberg', ale Ameryki nie odkrywasz.
Chociaż dobrze, ze wgl ktoś w polskich internetach potrafi poweidzieć cokoliwek co może się zdawać nawet quasi-intelektualne.

Ulisses7

nie, ja tylko pisze co myślę, jak wiadomo to przecież nie ma znaczenia, granice języka są granicami poznania;p

ocenił(a) film na 7
A_Lest

Bolesne jest to ,ze ironicznie odnosisz się do innych. Przytaczanie opinii polega również na tym,że słucha się odmiennych i próbuje uporządkować również swoją własną wiedzę opierając się na słowach innych ludzi. Na tym polega właśnie wzajemna dyskusja. Smutne jest to ,że ludzie tak bardzo nie potrafią rozmawiać. Pozdrawiam

Emiliada

z wieloma rzeczami które napisał mariuszek się zgadzam, dlatego nie podejmuję dyskusji. jestem pasjonatką tematu, denerwuje mnie jednak sposób w jaki m. to opisuje, rozlazły, nieciekawy i pretensjonalny. bełkoczący. chciałam zareagować - zrobiłam to, a rozmawiać potrafię i lubię. Odpozdrawiam

A_Lest

A-Lest zgadzam się z Tobą w stu procentach. Razi mnie bardzo taki patetyczny, protekcjonalny i pretensjonalny styl wypowiedzi. Pokory zabrakło, dystansu i wrażliwości w podejściu do tematu. Chociaż sam temat jest bardzo ciekawy.

spalonasloncem

cieszę się, że ktoś mnie zrozumiał, dużo lepiej to ujęłaś niż ja.

A_Lest

Jejciu jej, zauważyłem dopiero dzisiaj omawianie mojego stylu. Przyznaję, że styl ten wynika z filmu, bo pisałem go tuż po seansie. No cóż tak na mnie działają filmy, a stylistykę, no cóż, znam ale nie uznaje żadnych zasad, zdaje sobie sprawę jak to jest bolesne dla polonistów, no ale cóż, co z serca to nie z głowy;) pozdrawiam

mariouszek

ok. obejrzę! owy "bełok" mnie przekonał. dziękuję

mariouszek

nie przejmuj się tymi pseudo-inteligentami. nikt z nas nie jest doskonaly. super napisales i nie zwracaj uwagi na tych ciolkow, ktorzy pojawiaja sie tylko po to, zeby krytykowac, a sami niczego konstruktywnego nie potrafia stworzyc.

nikt nie ma monopolu na opinie. roznimy sie, ale to nie znaczy, ze mamy na tej podstawie sobie umniejszac.

super mariuszko!

efc_2

ciołki też mają prawo do wypowiadania swoich opinii:) tym bardziej mnie cieszy, że chociaż ktoś zatrzymał się na chwilę nad moimi przemyśleniami, to bardzo miłe, nawet jeśli ktoś uważa zupełnie inaczej, zresztą ja tylko tak zarzuciłem motyw a rozwinąć każdy może jak chce:) Mimo to dziękuje za tą uwagę związana z opiniami, tyle opinii ile nas, znaczące otwierają drogę dla nowych znaczących!

pozdrawiam

mariouszek

Jak wynika z toku dyskusji idzie raczej o ton niż o treść, która de facto niczym nowym nie jest. Takie mamy czasy, że w sztuce wracają do łask spostrzeżenia pesymistycznej, nihilistycznej, apokaliptycznej natury. Poleciłbym Tobie "Fausta" Sokurowa, jeżeli nie widziałeś, bo jest to właśnie taki Faust współczesny, sceptyczny wobec zagadnień metafizyki, ziemski, kierowany popędami a nie wielkimi ideami.

SanjurodeValmont

oczekuje na Fausta już bardzo długo, hmm ton? No nie wiem ja tam nie wierzę ani w pesymizm ani optymizm, na tonie też się nie znam, raczej zależy od odbiorcy, to jak on interpretuje tekst, tak mi się zdaje, choć i różne ma się humory, ja muszę przyznać, że to akurat było dla mnie optymistyczne, że mogłem to tak psychoanalitycznie odczytać, bo dzięki temu mam mniej mieszane uczucia co do tego filmu:)

mariouszek

Wydawało mi się, że pobrzmiewa tu zbyt kategorycznie pesymistyczny sąd, ale też jestem ostatnio nieco przeczulony - kino europejskie jest coraz bardziej sceptyczne w swoich sądach dotyczących kondycji człowieka i trochę to męczy. "Faust" się w to zresztą zdecydowanie wpisuje. Zobaczymy - jutro "Rozstanie", "Attenberg" w sobotę, wtedy podzielę się opinią odnośnie tego konkretnego filmu.

SanjurodeValmont

a jest gdzieś już dostępny Faust? może być w oryginale bo znam rosyjski, choć ostatnio przywykłem do angielskich napisów:)

mariouszek

"Faust" jest w języku oryginału, po niemiecku - Sokurow uważa, że tylko w języku oryginału i tylko niemieccy aktorzy są w stanie to odpowiednio zagrać (grają Niemcy i Austriacy i paru Rosjan, ale z tego co rozumiem są dubbingowani na niemiecki). "Faust" jest pokazywany w ramach objazdu festiwalu Sputnik i w ramach takiego pokazu go widziałem.

SanjurodeValmont

no masz szczęście, ja też czekam na Sputnik, ale on dopiero będzie u mnie w styczniu

mariouszek

I doczekałem się "Rozstania" - wszystkie ochy i achy okazały się zasłużone, ale "Attenberg" został wykreślony z repertuaru, przenieśli na później, szkoda. Poczekamy.

ocenił(a) film na 9
mariouszek

Mariusz, Bój się Boga, Ty w ogóle nie rozumiesz tego, co oglądasz. Podobnie rzecz się ma z Twoim komentarzem pod "Musimy porozmawiać o Kevinie". Zawsze, jak trafię, czytam Twoje wypowiedzi, z wypiekiem na twarzy. :D

zamarzniety

Cieszę się, że wywołuje to w Tobie takie emocje:)

ocenił(a) film na 9
mariouszek

Jak by mogła nie, taka celna krytyka współczesnego człowieka, wywoływać. Boże-Ojcze - Ty widzisz i nie grzmisz. :P :D

mariouszek

" narodziły się nowe religie, często ateistyczne,"

haaaaaaaaaaaaaaaaahahahaha

:D!
brawo, brawo, brawo
genius!

prostareposta

nie rozumiem

użytkownik usunięty
mariouszek

Religię tworzy stosunek jej wyznawców do sacrum, a więc przede wszystkim wiara. Jak się tworzy takie zbitki jak "religia ateistyczna", to wypada wyjaśnić co się przez to rozumie, bo w języku powszechnym takie pojęcie nie występuje.

„Upadały wszystkie autorytety, monarchie, filozofia ogłosiła śmierć boga, narodziły się nowe religie”

A to zaiste coś nowego. Ateizm wrócił do łask w XVIII w., autorytety, cóż a kiedy nie upadały? Nowe religie powstawały od początku ludzkości etc. Uwielbiam takie uderzanie w katastroficzne tony – kolejne potwierdzenie że pewne rzeczy są nużąco powtarzalne w całej historii...

„Film opowiada o ludziach, którzy (...) nie potrafią kochać, którzy uprawiają seks dla samego uprawiania seksu, którzy nie potrafią ze sobą rozmawiać”

Pierwsze: co człowiek to teoria, drugie: poczytaj starożytnych autorów to się pewnie zdziwisz, trzecie: jakoś nie zauważyłem, ale pewnie kwestia środowiska.

„Człowiek utracił sacrum” - według danych Instytutu Gallupa z 2012 r. 59% ludzi uważa się za religijnych, a więc statystycznie rzecz biorąc to zdanie jest nieprawdziwe. Ewentualnie może opisywać jakąś tendencję, ale raczej wygląda to na mylenie utraty dominacji przez pewne religie i postępu naukowo-technicznego z odrzuceniem wiary w boga, a to są zupełnie różne i w bardzo dużym stopniu niezależne od siebie procesy. (Porównaj sobie stopień religijności w USA i w Rosji).

Ja nie odniosłem wrażenia, że bohaterowie poszukują sacrum. Owszem, ojciec Mariny wspomina, że jest starym ateistą i tyle, jeśli chodzi o odniesienia do religii. To główna bohaterka jest inna czy dziwna. Zachowuje się taki sposób, jakby nie należała do świata ludzi, obserwuje ich tak jak zwierzęta na filmach przyrodniczych, które ogląda. Próbuje naśladować ich zachowania, uczy się tego życia, wchodzi w to tym bardziej im bardziej ojciec się od niej oddala. Seks jest tutaj potraktowany jak każdy inny element tego świata, ona nie łączy go z miłością, bo jeszcze nie wie że te sprawy się wiążą. Dziewczyna ma 23 lata, nie ma akurat nic dziwnego w tym że nie była jeszcze zakochana, ani w tym, że eksperymentuje z seksem i w ogóle „z życiem”.

Ojciec Mariny umiera. Jego rozmowy z córką to często podsumowywanie własnego życia, światopoglądu, tłumaczenie się, może tak naprawdę przed sobą. Ton tych wypowiedzi jest właśnie taki patetyczny i „schyłkowy”. Ale to jego wypowiedzi a nie głównej bohaterki, ani innych postaci. Czy jest słaby? Można się zastanawiać: taki tekst o cipie fajnie brzmi jak się ma 30 lat, robi wrażenie, ale jak człowiek jest umierający, świadczy o tym że trzyma się konsekwentnie swojego ateizmu, nie liczy na drugie życie.

A propos psychoanalizy, to dzisiaj się raczej od niej odchodzi. Nie ma wątpliwości że Freud dał podstawy dla współczesnej psychologii, ale psychoanaliza sama w sobie rzadko przynosi efekty. Nieskończone analizowanie swojego wnętrza prowadzi do zapętlenia i efektu sprzężenia zwrotnego. Nie zawsze też jest wskazane wydobywanie wspomnień. Współczesna psychologia jest bardziej nastawiona na efekty a schematy stworzone przez Freuda bierze za punkt wyjścia, ale nie odniesienia. Przydługie analizy konstrukcji Ojca i węszenie wszędzie Libido, pozostają już raczej domeną rożnych filozofii czy innego kulturoznawstwa.

A ten tekst też już się robi przydługi więc: nie uważam, że cały post wyjściowy to „bełkot”, ale opiera się w dużym stopniu na tendencyjnie zinterpretowanych i zbitych w teorię faktach. Stąd w którymś komentarzu stwierdzenie o uporządkowaniu wiedzy. Poza tym, faktycznie, tony katastroficzne i krytyka współczesności to już lekki banał, tym bardziej, że film można zinterpretować w zupełnie innym kierunku. Jak jakiś film nie jest o miłości, to jeszcze nie znaczy, że miłość nie istnieje i w ogóle świat zmierza ku zagładzie ;)