Już kiedyś słyszałam o tym filmie, dość pozytywnie. Teraz przekonałam się na własnej skórze, że jest to naprawdę udane dzieło. Zobaczyłam go wczoraj w telewizji - wcześniej tego nie planowałam, ale skusiłam się śpiewającym Meyers'em, a pana tego uwielbiam. Muzyka towarzyszy mi każdego dnia, mam więc z nią dużą łączność i tematyka bardzo przypadła mi do gustu - musical/dramat o geniuszu muzycznym - niesamowitym, tak na marginesie, dzieciaku. Cieszę się, że nie przegapiłam tego filmu, bo jestem z niego bardzo zadowolona ;)
Piękny film:) wspaniała obsada Meyers, Robin Williams i Keri Russell która olśniewa urodą az się miło oglada tą wzruszającą historie:)
Ja również mam w życiu obejście z muzyką. Szkoda tylko, że na świecie nie ma tak genialnych dzieci. Kiedy ja uczyłam się grać na fortepianie musiałam każdą nutę ćwiczyć, aż w końcy znalazłam klawisz z zamkniętymi oczami. Ten film pokazał mi coś czego nie dokonał jeszcze żaden muzyczny geniusz.
Mozart napisał pierwsze sonaty (zgodne z wszelkimi, kunsztownymi zasadami) w wieku 8 lat. W wieku 12 pierwszą operę. Geniusze istnieją.
Nieprawda. A na pewno nie w czasie, o którym mówię, czyli dzieciństwie, kiedy jego ojciec był kapelmistrzem w Salzburgu.
Przedwcześnie umarł zostawiając owdowiałą żonę i dzieci, wiesz dlaczego? Bo skupiał się tylko na muzyce. Natomiast jeśli dobrze rozumiem wypowiedź AnusiKlb chodzi jej o ludzi, którzy słyszą muzykę w świecie i w sercu a nie w swojej głowie.
Nie będę się spierać, o co chodziło AnusiKlb. A już na pewno, o to, jakim człowiekiem był Mozart (nikt tego nie wie i nie nam to oceniać). Wystarczy posłuchać jego muzyki i wiadomo, że on TO to czuł. Moim zamiarem było podanie go jako przykład cudownego dziecka, co jest bezdyskusyjne.
Tak, ty najlepiej to wiesz.
A nawet jeśli, to jaki ma to związek z piękną, naturalną, genialną muzyką, jaką tworzył?
Jesli muzyka , którą tworzył jest wręcz genialna to dlaczego miałby nie zarabiać na tym ?
troche śmiesznie podchodzicie do muzyki, nawet po tym filmie. Piszecie że toważyszy wam codziennie, że ćwiczyliście każdą nutę, że teraz z zakmniętymi oczami trafiacie w klawisze, wg mnie to jest niesamowite spłaszczenie znaczenia muzyki, bez obrazy ;)
chodzi mi o to że jeśli ktoś pisze że muzyka toważyszy każdego dnia to dla mnie znaczy to tyle że przy myciu garów włącza sobie radio RMFM i słucha co tam leci, to jest w mojej skromniej opini jednak troche inne przeżywanie muzyki niż było to w filmie pokazane. Rozumiem że nie koniecznie tak właśnie toważyszy wam muzyka, ale nie powinno się sprowadzać muzyki do codzienności jeśli jest to sztuka.
W filmie muzyka nikomu nie toważyszyła, ona tworzyła całe życie, była najwyższą wartością.
I też kwestia łączności z muzyką (wiem że już pewnie przeginam ;P wyabczcie) muzykę albo się ma w sobie albo ni i tyle, łączność to można mieć z babcią przez telefon
A jeśli tak jest?
Kiedy skończyłam dwa latka moi rodzice wiedzieli już co będę robić w życiu - grać. Teraz mam osiemnaście lat i zamierzam iść do konserwatorium. Gdy oglądałam ten film wiedziałam, że ten chłopiec jest tylko "zmyślony" ale i tak byłam wielka podziwu. Wieżę każdemu kto mówi, że muzykie jest obecna w jego codziennym życiu. Nie każdy jednak rozumie to w sensie grania na instrumenice, lubi śpiewamia, lecz słuchania jej w radiu, bądź oglądania w telewizji.
Jeszcze tylko dodam, że muzyka w tym filmie mimo, iż tworzyła życie Evana, to była jego jedynym wsparciem. Wiedział, a może lepiej powiedzieć czuł, że jego rodzice słyszą go - słyszą to, co dla nich tworzył i grał.
Rzeczywiście, muzyka była dla Evana poniekąd łącznikiem z rodzicami, bo miał nadzieję, że go usłyszą i odnajdą. Nie zmienia to jednak faktu, że otrzymał niesamowity talent, był prawdziwym geniuszem i uwielbiał to wszystko - granie, słuchanie...
Ja podchodzę do muzyki w taki sposób - słuchanie jej sprawia mi przyjemność, gram na pianinie i uwielbiam to, wczuć się w każdy dźwięk i popłynąć... ;) Może nie jest ona największą wartością, całym życiem, ale na pewno ma dla mnie ogromne znaczenie.
Otóż to... życie bez muzyki??? Gdyby jej nie było wolałabym nie istnieć na tym świecie;)
Kiedy jestem zła - gram , kiedy szczęśliwa - gram;)
Dlatego tak bardzo identyfikuję się z waszymi wypowiedziami.
Wpatrzyłam się w film i byłam zachwycona jak Evan szybko załapał nuty ;]] ale zwróciłam także uwagę na grę jego rodziców: Layli (Keri Russell), która wybitnie grała na wiolonczeli oraz Louisa (Jonathan Rhys Meyers), który miał wspaniały wokal ;]] Wypowiedź bez ładu i składu ale taka jest moja opinia na temat muzyki w tym filmie ;D
Pana Meyers'a uwielbiam i jestem zachwycona jego głosem, jak i zarówno grą aktorską ;) Keri Russell z kolei potrafi zauroczyć wyglądem, ale również jest bardzo dobrą aktorką. I jak tu nie być geniuszem przy tak uzdolnionych rodzicach? ;)
Film bardzo mi się spodobał . Jeśli chodzi o podejście Evana do muzyki to jest ono całkowicie normalne , sam jestem muzykiem , znam wielu ludzi zajmujących się kompozycją\wykonaniem muzyki i dla wielu z nich muzyka jest całym życiem .
Sama fabuła jest nieprawdopodobna , gdyż nawet najgenialniejszy człowiek nie jest w stanie nauczyć się gry na instrumencie w trakcie kilku godzin , nie mówiąc już o tym , że ma po raz pierwszy instrument w ręku i już na nim znakomicie gra , ale twórcom filmu chodziło o ukazanie wielkiego talentu , a poza tym gdyby wszystko miało być realistyczne to akcja filmu mogła by sie przeciągnąć o kilka lat .