Ja też co najmniej od połowy wiedziałam, jak się skończy, ale nie przeszkadzało mi to przeżywać każdego momentu filmu! Już dawno nie oglądałam produkcji, która wzbudziłaby we mnie tyle emocji, żebym nie mogła spokojnie oglądać ;)Miałam dwa sprzeczne uczucia, z jednej strony już chciałam, aby się jak najprędzej szczęśliwie skończył, a z drugiej mogłabym oglądać i oglądać i pewnie obejrzę go jeszcze wiele razy z taką samą fascynacją!
Przed chwilą słuchałam samej rapsodii na youtubie i znowu miałam łzy w oczach i znowu ciarki mnie przechodziły...
Dobry film, to nie tylko taki, który jest nieprzewidywalny...
Nie szkodzi, że historia jest naiwna i tak jest piękna. Nie szkodzi, że raczej żadne dziecko nie nauczy się tak szybko nut, to była magia jaka przepełnia ten film.
Nie ma sensu doszukiwać się dziur w szczegółach (typu system domów dziecka w USA), bo to nie o to w tym filmie chodzi, to nie to jest najważniejsze.... To film o miłości do muzyki, o szukaniu swojego miejsca na ziemi i to TO jest w nim NAJWAŻNIEJSZE!
Pozdrawiam.
To prawda ten film ma w sobie Magie rowniez ogladalem od polowy, ale juz nastepnego dnia obejrzalem caly. Zakonczenie dobre bo kazdy zapewne czuje nie dosyt i to chodzi, ale bo chcialbym zobaczyc sie potoczy zycie rodzinne Augusta...