Ciekawy scenariusz,parę wzruszających momentów,świetna postać Naytiri,naprawdę cudowna i wrażliwa z niej istota...Efekty specjalne i cały ten pozaziemski świat są wspaniałe,Pandora jest niezwykła i kryje wiele przyrodniczych i biologicznych fenomenów,raj dla odkrywców i badaczy lub podróżników...Kryje też surowce,niezwykle cenne i strategiczne z punktu widzenia Ziemian,i z tego cały ten krwawy konflikt.Typowy kolonializm i podbój,tym razem daleko od Ziemi,w innym układzie planetarnym...
Ciekawy i momentami wzruszający film,są też uczucia i miłość,fajne to wszystko...
Ale jednak,mimo całego sztafażu technologicznego i rozmachu film jest bardzo prosty,nawet kameralny!To co z tego że to sf...akcja jest bardzo prosta i właściwie wszystko rozgrywa sie wokół bohatera,jego avatara ,Naytiri,miejscowej odważnej dziewczyny i paru członków kierujących ziemska ekspedycją kolonizacyjną...ot i wszystko!
Potem mamy krwawe starcie,efektowne i owszem,ale i tak śledzimy parę bohaterów,bo oni nas interesują...
Walki jak w typowej grze komputerowej,niektóre intra z gier na konsolę lub pc-ta są znacznie efektowniejsze i pomysłowsze...
Swiat wykreowany jest piękny,ale nic tam supernowego i rewelacyjnego...
Cammeron ma zaległości w wyobraźni sf,niech obejrzy niektóre grafiki lub intra z najlepszych gier,albo obrazy polskich ilustratorów i grafików robiacych plakaty i grafiki w klimatach sf,to dopiero będzie miał ,,wspaniałe światy" Sigourney Weaver jest znakomita i ratuje ten film aktorsko,i moralnie,bo dowodzący wojskami to taktyczny kretyn i kulturowy kaleka umysłowy,jednobarwny i niewiarygodny...
Prawdopodobnie niepotrzebny byłby cały ten konflikt,gdyby korporacja umiejętnie porozmawiała z radą starszych i wytłumaczyla im znaczenie surowca o który wybucha konflikt...Może by doszło do form współpracy i obopólnych korzyści,a nie do konkwisty...
Armia jak zwykle uprawia pacyfikację,a potem rozmawia...skąd my to znamy?A z życia,ale nie tam tylko tu na Ziemi...
Postać Naytiri wspaniała i wzruszająca,jak żywa,wrażliwa i kochająca,ale też waleczna i odważna...udała się bohaterka.
Mało pokazano co robią żołnierze i inni członkowie tej ekspedycji na codzień,jak pracują,wypoczywają,jak żyją,o czym rozmawiają,jakie mają plany i jakie cele im przyświecały gdy tu lecieli aby kolonizować i eksplorować inne światy...O czym rozmawiają żołnierze po odprawie,tuż przed bitwą...albo np. co dzieje się poza Pandorą,na orbicie,kto tam został i co robi...
Po prostu malo codziennego życia,takiego ,,szumu tła",przecież skądś przylecieli i gdzieś potem polecą...
Nie ma tego,co tworzy codzienną rzeczywistośc,klimat codziennej żmudnej pracy wielu ludzi dla dobra ekspedycji...to dodaje filmom sf realizmu i rozmachu,uwiarygadnia je,wierzymy w te wizje i światy...
Dlatego film odebrałem jak odcinek jakiegoś megaserialu,bo historia prosta i zwięzła ,prawie romantyczna w realiach przyszłości...
Ale sama Pandora fascynująca,z tymi jej niezwykłymi stworzeniami i roślinami i tą współzależnością ,,,mocą" spajającą wszystko i wszystkich
globalnie i w każdym miejscu ,i ta ,,świadomość planety'",duchowa i biologiczna jednośc ...Ciekawy świat!!!
Czekam,co Cammeron nakręci następnym razem,może dalszą częsc tej historii...
Bo film jest dobry i będzie zapamiętany.TRZEBA GO KONIECZNIE ZOBACZYĆ,BO WARTO JAK MAŁO CO !!!
A przełom to JUŻ BYL nie tu -a w filmie Dystrykt 9...