7,4 823 tys. ocen
7,4 10 1 823249
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Oglądając Avatara zacząłem porównywać go z Gwiezdnymi Wojnami. Film
pozwala na wyłączenie się i sycąc oczy tym jakże efektownym światem,
ciekawiłem się jakie filmy stają się filmami pokolenia, inspirujące
dzieciaki. Krytycy zwracają uwagę na to, że Avatar ma prostą,
nieskomplikowaną i na pewno nie nowatorską fabułę. A czy Gwiezdne Wojny
taką mają? Postaci spolaryzowane - dobre i złe, główna postać
nieogarnięty na początku chłopak z problemami (sierota + zamordowanie
opiekunów vs kaleka + zamordowanie brata), ratowanie świata, uniwersalne
wartości. Wszystko się zgadza. Ale czegoś kurnia brakuje. Jakoś sobie
nie wyobrażam dzieciaków umazanych niebieską plakatówką i latającymi z
łukami kupionymi w zabawkowym (już nie wymagajmy by sobie sami robili,
nie te czasy) po lesie. A szkoda. Myślałem, że po Cameronie można się
czegoś więcej spodziewać. I po takich pieniądzach. Bo pomysł dobry,
wątki jak najbardziej celne, na czasie - ekologia i ekspansja korporacji
transnarodowych to jedna z większych bolączek dzisiejszego świata, tak
samo jak 30 lat temu reżim totalitarny, uosabiany przez Imperium.
Efektowny i robiący ogromne wrażenie świat. A propos fabuły, ile razy
trzeba wynajdywać nowe wartości czy motywy. Ale cholera nie ma tego
czegoś. Nie nuci się, ba nie pamięta kompletnie muzyki z filmu. Postaci
jakoś mało wyraziste (główny gość ma być niewyrazisty żeby się
identyfikować, ale każda 2-planowa postać musi być superwyrazista).
Główny wątek nie wciąga i nie angażuje. Na tej pandorze siedzimy prawie
3 godziny, ze 2 godziny uczymy się wraz z główną postacią jaki jest
ichni świat, a w sumie rozwalenie drzewa trochę mnie obeszło. A w GW po
5 minutach na Yavin jesteśmy rebeliantami. Ba, jesteśmy nimi po minucie
z Benem Kenobi.
Moi 10 lat starsi bracia są z pokolenia Star Wars, czym mnie zarazili,
ja jestem z pokolenia Harrego Pottera, a co teraz ma być filmem/książką
pokolenia? Bo coś mi się zdaje, że Avatar skosi te swoje 2 mld$, ale za
rok już nikt nie będzie o nim pamiętał. Miało być pięknie, a wyszło jak
zwykle.

ocenił(a) film na 10
szczyglasty

Ciekawy temat.

Od siebie dodam, że zarówno "Avatar" jak GW z 1977 roku miały to samo w sobie, czyli "efekt świeżości"; od filmu Lucasa zaczęło się "kino nowej przygody", a od "Avatara" zaczyna się popularyzacja 3D i nowy przełom w grafice komputerowej.

Raz: magia GW polegała na tym, że było to widowisko pierwsze w swoim rodzaju; teraz do tego przywykliśmy.

A dwa... Kino ma konkurenta w postaci gier komputerowych. O tym trzeba pamiętać przy takich dyskusjach.

Trzy: brak dobrego motywu muzycznego w stylu Marsza Imperium czy tytułowych fanfar z GW boli na Avatarze, z drugiej strony taka melodia pasowałaby trochę jak pięść do nosa...

Cztery: coś do śmiechu:

http://i36.tinypic.com/1623bfd.jpg

:)

doktorno

Efekt świeżości nie jest najważniejszy - jest tyle np. postaci komiksowych,
którzy są w sumie podobni, a każda ma swoich zagorzałych fanów. Star Trek
powstał 10 lat wcześniej i wręcz od razu zdobył niesamowitą popularność.
Oczywiście GW był czymś nowym, ale chyba nie to stanowiło o jego sile
rażenia.
Gry komputerowe można traktować komplementarnie - zwykle jak tego typu
filmu wychodzą do kina to wraz z grami komputerowymi, które jeszcze
bardziej wciągają w ten wykreowany świat.
A co do trzeciego - nie mówię, żeby było coś takiego jak Marsz czy Fanfary,
ale muzyka, która ma niezapomniany motyw - świetną muzykę ma przecież też
Harry Potter, Jurassic Park, Gladiator czy Król Lew. Np. Krąg Życia z KL,
by sie wpasował w klimat filmu :P

ocenił(a) film na 10
szczyglasty

O grach komputerowych mówie w ogólności. Nawet raz w Holywood producenci zaklinali, że gry odbierają im widownie... :)

http://web.archive.org/web/20071015153332/http://adage.com/latestnews/article.ph p?article_id=121130

Nie znaczy to, że mieli racje, ale coś w tym musi być...

ocenił(a) film na 10
szczyglasty

Druga myśl:

Moim zdaniem to też kwestia konwencji - GW były jeszcze bardziej baśniowe niż "Avatar" (kosmiczni rycerze, świetlne miecze, Moc itp.), filmowi Camerona bliżej jest do "twardej" SF.

Jako fana SF urzekła mnie np. scena przelotu "Venture Star" nad Pandorą i Polifemem - dla mnie kojarzy się to z "2001: Odyseją Kosmiczną" Kubrica. :) Sam design statku jest w konwencji tej z "2001", a gazowy olbrzym wyglądający niczym Jowisz to wisienka w koktailu.

ocenił(a) film na 10
szczyglasty

I tak o to ciekawy wątek został przysypany bzdetami...

doktorno

oba filmy są kiczowate i siebie warte. Matko kochana czemu ludzie takie bzdety oglądają