7,4 823 tys. ocen
7,4 10 1 823328
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Byłem dziś w kinie po raz kolejny. Pomimo, że znałem tą historię po raz kolejny poczułem zachwyt taki sam jak na pierwszym seansie. Widziałem na sali podobny zachwyt wśród ludzi. W czasie seansu nikt nie przeszkadzał (co rzadko się zdarza), nikt nie wychodził do WC. Słychać było w tych samych scenach odgłosy chusteczek. Po seansie wstałem, rozejrzałem się... Cała sala uśmiechnięta. Ludzie w każdym wieku komentowali film, przypominając sobie sceny, wygląd bohaterów i Pandory. Byłem na seansie o 20.30. więc pośród widowni nie było dzieci, przeważnie ludzie między 17 a 35 lat (na oko). Było też kilka par w wieku emerytalnym. Spojrzałem na pewnego eleganckiego ''dziadka'', który widząc mój uśmiech nie wytrzymał i mi rzekł ''takiego pięknego filmu jak żyję nie widziałem!''. Widać było olbrzymie poruszenie filmem. Wychodząc z kina słyszałem jak ludzie sami się zaczepiali, pytali o wrażenia. Brakowało jedynie braw, których wcześniej doświadczyłem. Podekscytowany jak przy pierwszym seansie postanowiłem usiąść na filmweb.
Otwieram forum a tu jak zazwyczaj- same dziwne, bezsensowne nowe tematy, kolejne prowokacje i kłótnie. Na sali kinowej większość osób ucieszona, a na forum większość osób marudzi i narzeka. Niekiedy argumenty są tak kiepskie, że mówię sobie by już tu nie wchodzić by nie psuć nastroju jaki film pozostawił. Wiele osób krytykujących próbuje pokazać swoje obeznanie w filmach a zazwyczaj to nie wychodzi. Wolałbym czytać sensowną krytykę i wymieniać się opiniami, argumentami z osobami, którym się film nie podobał. Jednak tak dobrze tutaj nie ma. Krytycy piszący kulturalnie, sensownie i na temat to bardzo mała ilość użytkowników tego forum. Dzisiaj już chyba 3 razy widziałem opinię, ze ''Avatar jest płytki bo nie ma fabuły''. Czy tak wypowiedziałby się ktoś mający pojęcie o kinematografii? Młodzi ludzie, którzy mają nikłe pojęcie na temat terminów filmowych próbują tutaj pokazać że ''Avatar to bajeczka dla dzieci i ciemnych mas''. Avatar fabułę ma, przez cały film jest opowiadana nam historia pełna dialogów, akcji, pięknych widoków. Przewidywalność nie pozbawia filmu fabuły. To dwa inne pojęcia. Fabuła jest układem zdarzeń w świecie przedstawionym filmu. Szczerze powiedziawszy wolę prostą zarazem piękną historię opowiedzianą przez Camerona, niż przekombinowane fabularnie produkcje. Nie liczy się sam pomysł na film, lecz to w jaki sposób zostaje pokazany. Avatar bije o głowę wiele filmów z ciekawszymi scenariuszami, ale zmarnowanymi. Nie będę podawał teraz przykładów ze względu na to, że temat zmieni się w obronę tamtych filmów ze strony krytyków, a chcę dyskutować wyłącznie o tym (w każdym bądź razie nie mam na myśli filmów z Top10, w których nie podoba mi się jedna pozycja ze względu na gust, lecz jej gniotem nie nazywam). Wiele osób udowadnia, że Avatar to zlepek wielu innych historii. Jednak gdy porównamy każdy z tych filmów osobno do Avatara, to ten drugi wydaje się być lepszy jako całość. Film zawiera zarówno piękne efekty wizualne, wzruszające sceny pozostające w pamięci, wątek miłosny, dużo akcji, przepiękne zdjęcia, widowisko batalistyczne, ścieżkę dźwiękową itp. Tak wiem, to wszystko było. Jednak w połączeniu tyle składników film robi niezwykle wyjątkowy. Nie ma porównywalnego obecnie filmu według mnie. Historie zawierające elementy Avatara jako całość wydają się słabsze. Przedstawiona opowieść jest zgrabnie, efektownie, bez niepotrzebnych przedłużeń i żenujących scen lub dialogów (które niezwykle często dotykają efekciarskie produkcje tego typu). Jakość prostej fabuły jest niezwykle dobra. Same efekty nie przyciągnęły by ludzi do kin parokrotnie. Ludzie wracają oglądać film, a nie fajerwerki. Kino powstało w celach rozrywkowych. Czy arcydziełami są wyłącznie rzeczy które zadają nam pytania czy te które nas zachwycają pięknem? Obrazy Rubensa, posągi Fidiasza są arcydziełami ze względu na swoją doskonałość wizualno-techniczną. Patrząc na posąg Afrodyty nie zadajemy sobie pytania nad naszą egzystencją, lecz zachwycamy się tym co widzą nasze oczy. Tak samo Avatar jest dla mnie arcydziełem. Jedne filmy są nimi ze względu na zawiłą fabułę, której wymyślenie jest sztuką, inne ze względu na przekonującą grę aktorską, inne za pytania jakie zadają nam po nocach i pozwalają dostrzegać coś z czego sobie nie zdawaliśmy sprawy, a Avatar po prostu nas zachwyca. Zachwyca nas i wzrusza tym co widzimy na ekranie. Chodzimy do kina, nie dlatego że ktoś nam wcisnął przereklamowany towar i jesteśmy ciemną masą lecz dlatego by podziwiać arcydzieło ze względów technicznych, emocjonalnych i estetycznych.
Proszę jedynie o sensowne wypowiedzi poparte argumentami i faktami. Na wypowiedzi obraźliwe, pozbawione sensu czy oparte na niewiedzy o filmie nie będę odpowiadał.

ocenił(a) film na 6

Ja byłem dzisiaj. Raz. Wystarczy mi. Na sali większość dzieci (chyba klasa cała), troche "zwykłych" widzów (mieszanka). Śmiechy pojawiły się może w kilku momentach (np.: jak umierająca Sigourney chciała pobierać próbki), policzyć na palcach jednej ręki. Na sali raczej panowało znużenie.

Film jak film.

użytkownik usunięty
zooo_2

Zła pora według mnie. Raz oglądałem w dzień, dzieciaki się kręciły, gadały, co chwilę wychodziły do toalety.
Teraz chodzę po 20 godzinie kiedy zdecydowanie przeważają osoby pełnoletnie.

ocenił(a) film na 10
zooo_2

Ciekawe czemu osoby które nie zachwyciły się Avatarem, na siłę starają się udowodnić, że film jest przyjmowany przez widownię chłodno. Jest przecież odwrotnie. Gdyby większości ludzi obraz się nie podobał, film notował by duże spadki oglądalności spowodowane antyreklamą widzów którzy wcześniej go obejrzeli.

użytkownik usunięty
ALIEN_K

Sala kinowa - zachwyt, forum - narzekanie. Tak można to ująć. Internet pokazuje fakty odmienne od rzeczywistości.

ocenił(a) film na 9

Ostatni raz było mi dane być w kinie na Avatarze ok 1,5 tyg temu o 17.30.
Potwierdziło się to co przewidywałem...Młodym ludziom do tego stopnia spodobał się film że postanowili się nim PODZIELIĆ. Młodzież wyciągnęła z domu rodziców. Sam wyciągnąłem mame która następnie namówiła swoją siostre(moją ciotke) by wybrała się z dziećmi na ten wspaniały film... (Moja mama była 2x na avatarze). Normalnie przeważali ludzie w średnim wieku, mało tego - kolejnym szokiem dla mnie (pozytywnym) było pojawienie się osób w wieku emerytalnym. Wiele rodzin przyszło z babciami i dziadkami. Jak to zobaczyłem to normalnie banana miałem takiego na twarzy że szok.


ps Niejednokrotnie na forum widziałem krytykę a pro po gry aktorskiej.
pozwólcie że sprostuję sprawe i postawie jasno.
- po 1. aktorzy w Avatarze genialnie sprostali swoim zadaniom, dali z siebie na prawde tyle ile powinni.
- po 2. aktorzy nie mieli dużego pola do popisu by wykazać się i pokazać swoje zdolności aktorskie gdyż to nie jest film typu Milczenie owiec czy ojciec chrzestny gdzie główny nacisk jest kładziony na aktorstwo, mimike twarzy, fascynujące dialogi itp.!!!
Avatar to nie film gdzie mamy do czynienia z długimi wyczerpującymi rozmowami aktorów, są za to krótkie dialogi które i tak są na najwyższym poziomie - generał Quatrich chociażby !!!!

Więc prosze was drodzy ktyrycy nie czepiajcie się tych kwestii bo śmiać mi się z was chce.



ocenił(a) film na 6
ALIEN_K

Przepraszam bardzo, ale nie czujesz nietaktu w swojej wypowiedzi?

Ja niczego nie "udowadniam", ani niczego nie "staram się". Zrelacjonowałem obiektywnie zdarzenia na sali, dodałem do tego subiektywne wrażenie na temat tychże (brak szczególnego rozpalenia publiki). To, że nie potrafisz przyjąć do wiadomości faktów, nie potwierdzających Twojej opinii, nie jest moim problemem.

Seans 03.02.2010, g. 16:00, Multikino w Galerii Arkady, we Wrocławiu, Sala nr 6.

zooo_2

zooo_2 tez byłem na tym seansie :) Te dzieci o których pisałes to raczej z rodzicami były, na wycieczki szkolne to to juz raczej za późno było. Reakcja na film była raczej normalna i fakt ludzie nie spieszyli sie do wyjscia ( a te światła mogli by zapalać trochę później). Jedyne co mnie wkurzało to dwóch kolesiów którzy siedzieli za mną i moim kolegą. Intensywnie wcinali popcorn i co jakiś czas się wiercili. Dałbym im gdzieś po 14 - 15 lat. Może to Ty byłeś jednym z nich bo raczej nie byli zbyt zachwyceni filmem.

ocenił(a) film na 6
Madderdin

Nie, przede mna nikt nie siedzial ;P

ocenił(a) film na 10

A zauważyliście, że na innych filmach, jak pojawiają się napisy, to włączają oświetlenie na sali i ludzie tłumnie wychodzą, a na Avatarze większość siedzi jak leci piosenka I see You, a tłumne wychodzenie zaczyna się dopiero po pierwszej części napisów, jak pojawiają się na czarnym tle.

użytkownik usunięty
sprocket73

Tak, za każdym razem to się zdarzało jak byłem. Raz miałem nawet okazję uświadczyć bicia brawo. :)

u mnie raz cała sala solidarnie krzyczała WYPIERDALAJ WYPIERDALAJ

ocenił(a) film na 10
SASoldier

Kto, konkretnie, miał wypierdalać?

ocenił(a) film na 10
pik33_2

może to było wtedy jak krzyrzak69 poszedł drugi raz na Avatara i został rozpoznany przez fanów :)

ocenił(a) film na 10
sprocket73

hahahah xD Dobre :D
Wtedy nie zdziwił bym się reakcji widzów :]

PS.Też wyciągnąłem Mamę na ten film i strasznie się jej podobał :)
A nawet wyciągnąłem kolegę który po obejrzeniu trajlerów był bardzo sceptyczny lecz po obejrzeniu usłyszałem "zajebisty film" :)

ocenił(a) film na 9
sprocket73

"może to było wtedy jak krzyrzak69 poszedł drugi raz na Avatara i został rozpoznany przez fanów :)"

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D ...

ocenił(a) film na 10
pik33_2

A u mnie zawsze jaka otwiera oczy w jako 1005 na'vi, i sru, zapalają światła, zaczyna lecieć muzyka :/ Ludzie zdezorientowani, posiedzieli by jeszcze, a tu ktoś im daje do do zrozumienia, że trzeba wy******lać :/

Już niedługo weekend a po weekendzie mój 4 seans :) Mam nadzieje, że nie będzie buców na sali ;)

pik33_2

na'avi i zdrajca ludzkości kaleki jake

użytkownik usunięty
ocenił(a) film na 10

A tak na marginesie....nie uważacie, że jedzenie w kinie to lekkie przegięcie? Czy to nie można obejrzeć filmu bez chrupania i siorbania?:)


Poza tym filmy takie, jak Avatar nalezy oglądać tylko w kinie. Kropka.

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Jak byliśmy drugi raz, to obok siedziały jakieś trzy panienki, chrupały tacos i maczały je w śmierdzącym pomidorowym sosie. Denerwowało mnie to, ale cóż zrobić - kino chce zarobić na wszystkim.
W kinie nigdy nic nie jem, a w domu dobrym zwyczajem jest wypić do filmu kieliszek wina albo drinka.

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Hmmm...ja sobie przypominam, że jak byłam sama w kinie i wzruszyłam się na jednej no może dwóch scenach i łzy mi leciały po policzkach to obok kobietka mniej więcej w moim wieku rechotała strasznie. Czy ja jestem jakaś dziwna?:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Mogłaś jej wsadzić palec w oko - to by było w stylu Tarantino :)

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Hahaha....ja nie stosuję przemocy...zasadniczo:) Ino łagodną perswazję...:)

ocenił(a) film na 9
sprocket73

Przez okulary 3D byłoby to przynajmniej trudne...

ocenił(a) film na 6

"Otwieram forum a tu jak zazwyczaj- same dziwne, bezsensowne nowe tematy, kolejne prowokacje i kłótnie. Na sali kinowej większość osób ucieszona, a na forum większość osób marudzi i narzeka."

Zjawisko, które opisujesz wynika przede wszystkim z tego, że na seans wybierają się ludzie niemal każdej racji i treści. Na filmwebie natomiast nie mała ilość użytkowników to ludzie, którzy z kinem obcują w trochę szerszym rozumieniu niż jedynie rozrywkowym. Dlaczego zatem tutaj więcej jest krytyki? Dlatego właśnie, że część tych osób zauważa wady filmu których zarówno Ty, jak i inni widzowie, omamieni wzrokowym i fabularnym przepychem - nie zauważacie.
I dlaczego to krytyczne tematy są "Dziwne i bezsensowne"? Nie uogólniaj proszę - Głupich tematów i wypowiedzi nie brakuje zarówno wśród zwolenników jak i krytyków tego filmu, a Twój post przedstawia skrajnie stronnicze spojrzenie.

"Dzisiaj już chyba 3 razy widziałem opinię, ze ''Avatar jest płytki bo nie ma fabuły''. Czy tak wypowiedziałby się ktoś mający pojęcie o kinematografii?"

Nie tyle fabuły nie ma, co fabułę ma prostą i banalną. Ktoś mający jakiekolwiek pojęcie o kinematografii to właśnie zauważy. A czy jest płytki? Raczej po prostu nie jest głęboki. Pod względem fabularnym to przeciętniak zbudowany na utartych schematach, powielanych w kinie wiele razy. Co wcale nie przekreśla jego sukcesu - przeciwnie - prosta fabuła, łatwe chwyty, udana gra na emocjach i sukces gotowy. W połączeniu z naprawdę porządnymi efektami i piękną stroną wizualną jest to wręcz sukces murowany. Czy jednak ten właśnie sukces potwierdza, że Avatar jest filmowym arcydziełem? Ja tak nie uważam.

"Młodzi ludzie, którzy mają nikłe pojęcie na temat terminów filmowych próbują tutaj pokazać że ''Avatar to bajeczka dla dzieci i ciemnych mas''. Avatar fabułę ma, przez cały film jest opowiadana nam historia pełna dialogów, akcji, pięknych widoków. Przewidywalność nie pozbawia filmu fabuły. To dwa inne pojęcia. Fabuła jest układem zdarzeń w świecie przedstawionym filmu." Szczerze powiedziawszy wolę prostą zarazem piękną historię opowiedzianą przez Camerona, niż przekombinowane fabularnie produkcje. Nie liczy się sam pomysł na film, lecz to w jaki sposób zostaje pokazany. Avatar bije o głowę wiele filmów z ciekawszymi scenariuszami, ale zmarnowanymi."

Może niekoniecznie dla ciemnych mas, lecz jak dla mnie Avatar jak najbardziej bajeczką jest. A Twoje argumenty mające świadczyć za tym, że jest filmem nieprzeciętnym ową opinię właśnie potwierdzają. Jakąś tam fabułę każdy film ma więc stwierdzenie, że Avatar jej nie posiada jest irracjonalne same w sobie. Jednak akcja, dialogi, piękne widoki - Żaden z tych czynników nie wyklucza banalności i wtórności tego filmu. Akcja - Jest, jaka jest. Film w istocie nie nudzi i zapewnia całkiem dobrą rozrywkę. Dialogi - miejscami wydają się dość sztuczne i napisane na siłę. Piękne widoki - A i owszem, są, tylko co mają wspólnego z fabułą?
A liczy się zarówno pomysł jak i owego pomysłu przedstawienie. I dlatego właśnie dla mnie, jak i wielu innych osób, (które Ty w swoim nadętym poście klasyfikujesz jako młode, głupie i bez pojęcia o kinematografii) film ten nie może być arcydziełem. Bo zabrakło tych czynników, które arcydzieło tworzą - Błyskotliwych, oryginalnych dialogów, niebanalnej historii i chociaż w minimalnym stopniu nieprzewidywalnego scenariusza.

"Wiele osób udowadnia, że Avatar to zlepek wielu innych historii. Jednak gdy porównamy każdy z tych filmów osobno do Avatara, to ten drugi wydaje się być lepszy jako całość. Film zawiera zarówno piękne efekty wizualne, wzruszające sceny pozostające w pamięci, wątek miłosny, dużo akcji, przepiękne zdjęcia, widowisko batalistyczne, ścieżkę dźwiękową itp. Tak wiem, to wszystko było. Jednak w połączeniu tyle składników film robi niezwykle wyjątkowy. Nie ma porównywalnego obecnie filmu według mnie. Historie zawierające elementy Avatara jako całość wydają się słabsze."

Czy nie znalazłyby się lepsze - tu można by się kłócić, ale nie o to w tym wątku chodzi. Niezależnie od faktów to niczego nie udowadnia. A osoby wspominające o wtórności tego filmu bynajmniej nie mają na myśli połączenia ze sobą takich czynników jak wątek miłosny, efekty wizualne, piękne zdjęcia etc. Wnosząc po swoich własnych obiekcjach sądzę, że chodziło raczej o sklecony ze stereotypów scenariusz, po wielokroć przetworzony i strawiony przez kulturę popularną.

"Przedstawiona opowieść jest zgrabnie, efektownie, bez niepotrzebnych przedłużeń i żenujących scen lub dialogów (które niezwykle często dotykają efekciarskie produkcje tego typu). Jakość prostej fabuły jest niezwykle dobra. Same efekty nie przyciągnęły by ludzi do kin parokrotnie. Ludzie wracają oglądać film, a nie fajerwerki. Kino powstało w celach rozrywkowych."

Względne jest to wszystko co Ty zapisujesz jako niezaprzeczalny fakt. Brak żenujących scen i dialogów? Znalazłabym parę szczególnie się nie wysilając. A "jakość prostej fabuły" jest nie tyle dobra, co chwytliwa i przemyślana pod względem marketingowym - co oczywiście przyciąga ludzi do kina tak samo jak kolorowa animacja. A kino - przez lata pełniło funkcję nie tylko rozrywkową. A i rozrywka jako taka - różne ma oblicza i w różny sposób może być postrzegana.

"Czy arcydziełami są wyłącznie rzeczy które zadają nam pytania czy te które nas zachwycają pięknem? Obrazy Rubensa, posągi Fidiasza są arcydziełami ze względu na swoją doskonałość wizualno-techniczną. Patrząc na posąg Afrodyty nie zadajemy sobie pytania nad naszą egzystencją, lecz zachwycamy się tym co widzą nasze oczy."

Szczerze nie jest to najlepszy argument. Czego innego oczekujemy od filmu czy książki, czego innego od obrazu czy rzeźby, a jeszcze czego innego od np. gry komputerowej. A i pomimo tego sporo obrazów więcej miało do przekazania niż historia opowiedziana w Avatarze.

"Tak samo Avatar jest dla mnie arcydziełem. Jedne filmy są nimi ze względu na zawiłą fabułę, której wymyślenie jest sztuką, inne ze względu na przekonującą grę aktorską, inne za pytania jakie zadają nam po nocach i pozwalają dostrzegać coś z czego sobie nie zdawaliśmy sprawy, a Avatar po prostu nas zachwyca. Zachwyca nas i wzrusza tym co widzimy na ekranie. Chodzimy do kina, nie dlatego że ktoś nam wcisnął przereklamowany towar i jesteśmy ciemną masą lecz dlatego by podziwiać arcydzieło ze względów technicznych, emocjonalnych i estetycznych."

I widzisz - w tym miejscu właśnie się nie zgadzamy. Bo dla mnie film, który nazwę arcydziełem powinien zawierać wszystkie te czynniki, lub przynajmniej większość z nich. (Wśród których to właśnie efekty specjalne osobiście uważam za stronę najmniej istotną). Dobra fabuła zostanie zgnieciona gdy na ekranie zobaczymy drewno zamiast aktorów. "Pytania, jakie zadają nam po nocach" też na nic się nie zdadzą jeżeli nie przebrniemy przez pierwsze 10 minut filmu bo zostanie nakręcony kamerą z komórki a zagrają w nim skończone beztalencia. I tak samo właśnie - Film, który ogląda nam się miło i ładnie wygląda też pozostanie tylko filmem przyjemnym, jeżeli po 20 minutach domyślimy się 80% fabuły. To właśnie jest kino - które oceniać należy w kategoriach nieco szerszych niż "podobało mi się", "nie podobało mi się".
I czy "Avatar" nas zachwyca - mnie nie zachwycił. Owszem, podobał mi się jako twór kultury rozrywkowej i uważam go za dobry produkt. Pieniędzy wydanych na bilet nie żałuję. Ale na tym koniec.

ocenił(a) film na 10
Innoame

nagryzmoliłeś nagryzmoliłeś i tyle z tego. Wiele za i przeciw, to normalne
wśród ludzi. Jednakże czego by nie mówić pokaż mi choć jeden film na tym forum,
który by miał prawie 3 tysiące tematów i dziesiątki tysięcy komentarzy. Znaczy
to, że wywarł na ogromnej ilości osób odczucia, nie ważne jakie ale wywarł.

ocenił(a) film na 6
kowalio

"Nagryzmoliłaś". A to, że coś jest kontrowersyjne nie znaczy, że wartościowe. O Ich Troje też się kiedyś dużo w Polsce mówiło.

ocenił(a) film na 10
Innoame

Nie pokazałeś mi filmu, to znaczy ilości opinii o które pytałem a wspominając o
tego typu muzyce to zespół Beyer Full (zapewne uznawany przez Ciebie za
oszołomstwo - chociaż i to też nie mój gatunek) sprzedał 15 milionów płyt.
Pokaż mi także zespół polski, z kręgu muzyki, którą preferujesz - aby osiągnął
dziesiątą część tego .... o czym to świadczy ? że większość ludzi to oszołomy?

Co to ma tak na prawdę być? chodzi mi o te wypowiedzi - zazdrość? ciężko mi
nawet określić.

Jak się mężczyźnie jakas kobieta nie podoba to znaczy że szmata ? to chcesz
powiedzieć, taki jest Twój tok rozumowania?

ocenił(a) film na 6
kowalio

Przepraszam, ale co to ma do rzeczy? Nie wynalazłam Ci takiego filmu ponieważ - jak z resztą napisałam - nie uważam aby ilość opinii szła w parze z jakąkolwiek realną wartością. Btw. Britney Spears też sprzedała dużo płyt a jakoś ciężko nazwać jej muzykę sztuką wysokich lotów.
A o czym te statystyki świadczą sam sobie możesz wydedukować.
A Polski zespół (swoją drogą czemu akurat Polski?)z taką sprzedażą płyt, się nie znajdzie - z bardzo prostych powodów - Polska jest nieduża, a nasza muzyka nie sprzedaję się zbyt dobrze za granicą.
I jaka zaś zazdrość? O co znowu? Ty krytykując jakąkolwiek książke/film/muzykę też okazujesz zazdrość? Czysta logika!
Kwestia urody kobiecej i męskiej jest sprawą trochę bardziej dyskusyjną niż jakości filmu więc to nieco koślawy argument. A i znaczyć to może co najwyżej, że wspomniana kobieta jest nie za ładna, lub nie w guście omawianego mężczyzny. ;) Tak czy inaczej - Ja o zupie, a Ty ... o piernikach.
Btw. Już raz Cię poprawiłam a Ty dalej w zaparte. "Nagryzmoliłaś" i "Pokazałaś". Nie czuje ciągotek do zmiany płci.

ocenił(a) film na 10
Innoame

NIE znaczy też że NIE JEST :)

ocenił(a) film na 10
anniepat

nie do Ciebie było pytanie, więc się nie wtrącaj

ocenił(a) film na 10
kowalio

Ja odpowiadałam INNOAME... nie rozumiem o co Ci chodzi !?

ocenił(a) film na 6
anniepat

Oczywiście, nie znaczy, co tylko podkreśla, że powołanie się na ilość opinii to żaden argument w tym temacie.

ocenił(a) film na 6
anniepat

Oczywiście, nie znaczy, co tylko podkreśla, że powołanie się na ilość opinii to żaden argument w tym temacie.

ocenił(a) film na 6
anniepat

Oczywiście, nie znaczy, co świadczy tylko o tym, że powołanie się na ilość opinii to żaden argument w temacie.

ocenił(a) film na 9
Innoame

Innoame, wyczerpująca wypowiedź, jednak jedna kwestia nie została poruszona, każdy się od niej ucieka.
Nasi filmwebowi krytycy, mając po części rację, nie są już w stanie np. przyjąć krytyki takich tytułów jak Star Wars czy też Władca. I jak już kiedyś pisałem, tego pierwszego posądzam o kiczowatą i absurdalną historię a tego drugiego (prywatnie), jako gwałt na swym książkowym odpowiedniku.
Nie muszę chyba pisać, jakie reakcje wywołują takie opinie. "Gwiezdne Wojny to jest klasyk ! Kultowy, musi być dobry !" (oczywiście nie jest to żaden dokładny cytat). Dlaczego filmy, które winniśmy mierzyć tą samą miarą, wywołują tak skrajne opinie ? Ja to nazywam właśnie kompleksem krytyka, bo wszystko stare i niszowe jest dobre i koniec

W dodatku, ludzie spędzający nam sen z powiek na forach Avatara nie są żadnymi krytykami, z zamiłowania zainteresowani kinem, wyrobionym gustem, oczekującym od Camerona wielkiej przemiany w Bergmanna.
Zacytuję po raz kolejny: "Pan chce zobaczyć ambitne kino ? Przykro mi, pomylił pan salę, tutaj grają Camerona."

Avatar to kolejny klejnot w koronie Camerona, zresztą oglądalność mówi sama za siebie. Twierdzenie kino dla mas nie wyznacza tego czy jest to coś dobrego czy też złego, podobnie jak kino niszowe, nie musi być dobre.

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Ja powiem tak, kino niszowe, to jest takie kino z którego każdy chce się dostać do pierwszej ligi i zacząć wreszcie kręcić prawdziwe filmy :)

ocenił(a) film na 9
Negative

Sam Von Trier, twórca dogmy, nie powstrzymał się przed użyciem cyfrowych postaci w Antychryście. Wystarczy zobaczyć gdzie zaczynał np Lucas, który po 10 latach swojej twórczości stworzył jednego z największych nabijaczy kasy wszech czasów. :)

ocenił(a) film na 6
Kolbe

I wszystko się zgadza i niczemu nie zaprzeczałam. Avatar to dobre kino rozrywkowe i w tej kategorii jak najbardziej się sprawdza. Nie zgadzam się jedynie z głosami za tym, jakoby ów film był arcydziełem i kinem niebywale ambitnym. Autor tematu generalizuje wszystkich krytykujących fabułę Avatara i w dodatku upraszcza ich argumenty do krótkiego "Avatar jest płytki i nie ma fabuły." Stąd moja odpowiedź.
Osobiście też nie jestem fanką ani Star Wars ani ekranizacji Władcy Pierścieni, więc nie stanę w obronie opisanych krytyków. ;)
A kino - zarówno masowe jak i niszowe ma swoje hańby i chwały. Ja tylko zaznaczyłam, że sprzedaż i ilość zainteresowanych niekoniecznie świadczyć musi za tym, że omawiany produkt jest w istocie dobry.

ocenił(a) film na 10
Innoame

oczywiście nie jest arcydziełem wszystkich ale w swoim gatunku na pewno, to
chyba jest niepodważalne.

ocenił(a) film na 4
kowalio

Moim zdaniem jest podważalne. Nawet w swoim gatunku ciężko Avatara nazwać arcydziełem.

ocenił(a) film na 10
Elof

jest ? ok, jakie? podważenie masz na myśli?

ocenił(a) film na 4
kowalio

Napisałeś, że w swoim gatunku film niepodważalnie jest arcydziełem(chyba dobrze zrozumiałem a jeśli nie to proszę mnie poprawić). Ja napisałem, że stwierdzenie, iż "Avatar" to arcydzieło jest podważalne. Hmmm... to chyba zrozumiałe.

użytkownik usunięty
Innoame

''Na filmwebie natomiast nie mała ilość użytkowników to ludzie, którzy z kinem obcują w trochę szerszym rozumieniu niż jedynie rozrywkowym.''

Kiedyś tak było. Teraz to siedlisko różnorakiego spamu i trollingu.

''Dlaczego zatem tutaj więcej jest krytyki? Dlatego właśnie, że część tych osób zauważa wady filmu których zarówno Ty, jak i inni widzowie, omamieni wzrokowym i fabularnym przepychem - nie zauważacie.
I dlaczego to krytyczne tematy są "Dziwne i bezsensowne"? Nie uogólniaj proszę - Głupich tematów i wypowiedzi nie brakuje zarówno wśród zwolenników jak i krytyków tego filmu, a Twój post przedstawia skrajnie stronnicze spojrzenie.''

Pisałem, że krytyki rozumianej dosłownie i sensownie jest rzeczywiście mało. Przeważa tutaj usilne zniechęcania do filmu oraz krytyka niepoparta argumentami lub brak wiedzy na temat kinematografii np. ''film bez fabuły''.
oglądam filmów bardzo dużo, nie łatwo mnie omamić byle obrazkiem.
Pisałem że mam na myśli większość tematów, które sensu nie mają. Mogę powklejać linki na dowód. Pisałem że jest sensowna krytyka, lecz w małej ilosci.
Krytyk bezpodstawny różni się tym od fana, ze jakkolwiek fan by nie napisał przychylnie o filmie bedzie to jego odczucie nie mijąjące się z prawdą. Gdy fan napisze jedynie zdanie ''film niezwykle piękny i działajacy na emocje'' nie sposób jest to podważyć bo rzeczywście takie odczcuia mogło to na nim wywołać. Jednak gdy skrajny krytyk napisze ''gniot, szmira, bez fabuły'' widać że nie pokrywać mu się się to z faktami.

''Nie tyle fabuły nie ma, co fabułę ma prostą i banalną. Ktoś mający jakiekolwiek pojęcie o kinematografii to właśnie zauważy. A czy jest płytki? Raczej po prostu nie jest głęboki. Pod względem fabularnym to przeciętniak zbudowany na utartych schematach, powielanych w kinie wiele razy. Co wcale nie przekreśla jego sukcesu - przeciwnie - prosta fabuła, łatwe chwyty, udana gra na emocjach i sukces gotowy. W połączeniu z naprawdę porządnymi efektami i piękną stroną wizualną jest to wręcz sukces murowany. Czy jednak ten właśnie sukces potwierdza, że Avatar jest filmowym arcydziełem? Ja tak nie uważam. ''

Wielu fanów widzi że fabuła jest prosta. Sam przecież to napisałem w pierwszym poscie. Co do arcydzieła już w tej kwestii napisałem na początku tematu, więc nie będę się powtarzał, lecz dodam - Michał Anioł, Fidiasz zachwycają jedynie wizualnie a ich prace są uważane powszechnie za arcydzieła.


''Może niekoniecznie dla ciemnych mas, lecz jak dla mnie Avatar jak najbardziej bajeczką jest. A Twoje argumenty mające świadczyć za tym, że jest filmem nieprzeciętnym ową opinię właśnie potwierdzają. Jakąś tam fabułę każdy film ma więc stwierdzenie, że Avatar jej nie posiada jest irracjonalne same w sobie. Jednak akcja, dialogi, piękne widoki - Żaden z tych czynników nie wyklucza banalności i wtórności tego filmu. Akcja - Jest, jaka jest. Film w istocie nie nudzi i zapewnia całkiem dobrą rozrywkę. Dialogi - miejscami wydają się dość sztuczne i napisane na siłę. Piękne widoki - A i owszem, są, tylko co mają wspólnego z fabułą? ''

Pisałem że to baśń i tak należy ten film traktować. Widoki z fabułą nie mają nic wspólnego. Są dodatkiem do biegu zdarzeń nadając filmowi wspaniały klimat. Bez pięknych zdjęć odbiór całej historii opowiedzianej w filmie nie byłby tak zachwycający.

''A liczy się zarówno pomysł jak i owego pomysłu przedstawienie. I dlatego właśnie dla mnie, jak i wielu innych osób, (które Ty w swoim nadętym poście klasyfikujesz jako młode, głupie i bez pojęcia o kinematografii) film ten nie może być arcydziełem. Bo zabrakło tych czynników, które arcydzieło tworzą - Błyskotliwych, oryginalnych dialogów, niebanalnej historii i chociaż w minimalnym stopniu nieprzewidywalnego scenariusza. ''

Czytaj ze zrozumieniem. Pisałem wyraxnie ze mam na myśli pewną część osób a nie wszystkie. Zdania krytyków którzy piszą z sensem szanuję. Za niegodne uwagi mam usilne zniechęcanie do filmu z wyolbrzymeiniem wad, z umniejszeniem zalet.
Powtórzę się z obrazami: obrazy Picassa są porównywalne do nieprzewidywalnego scenariusza i przekazu zadającego pytania, a obrazy Hansa Holbeina są porównywalne do Avatara, zachwycają swoim pięknem wizualnym. Te i te uznaję za arcydzieła.

''Brak żenujących scen i dialogów? Znalazłabym parę szczególnie się nie wysilając. A "jakość prostej fabuły" jest nie tyle dobra, co chwytliwa i przemyślana pod względem marketingowym - co oczywiście przyciąga ludzi do kina tak samo jak kolorowa animacja. A kino - przez lata pełniło funkcję nie tylko rozrywkową. A i rozrywka jako taka - różne ma oblicza i w różny sposób może być postrzegana.''

Dla mnie nieprzypadły jedynie 2 sceny, które są niepotrzebne i banalne. 2 kilka sekundowe sceny to mało i dla mnie wybaczalne. Kino przez pierwsze lata istanienia pełniło rolę wyłącznie rozrywkową, a potem przez długi okres przeważnie rozrywkową. Zgadzam się rozrywka ma różne oblicza, a sposób w jakim jest zawarta w Avatarze mi jak najbardziej odpowiada.

''Szczerze nie jest to najlepszy argument. Czego innego oczekujemy od filmu czy książki, czego innego od obrazu czy rzeźby, a jeszcze czego innego od np. gry komputerowej. A i pomimo tego sporo obrazów więcej miało do przekazania niż historia opowiedziana w Avatarze. ''

Według mnie jest trafny argument. Obraz z książką się wykluczają lecz obraz i film staje się już porównywalny pod pewnymi cechami. Film też jest obrazem i tak jak on potrafi zachwycić tym co widzi oko. Co ma do tego ilość obrazów które mają przekaz większy od Avatara? Jest wiele obrazów pięknych wizualnie, nie zawierajacych żadnych przekazów a mimo to są arcydziełami. Więcej przekazuje nam Avatar niż taka ''Straż Nocna'' Rembrandta. :)

''I widzisz - w tym miejscu właśnie się nie zgadzamy. Bo dla mnie film, który nazwę arcydziełem powinien zawierać wszystkie te czynniki, lub przynajmniej większość z nich. (Wśród których to właśnie efekty specjalne osobiście uważam za stronę najmniej istotną)''

To indywidualna kwestia gustu. Dla mnie są najwazniejsze moje emocje, wrażenia i różne odczucia związane z filmem, klimatem jaki mu towarzyszy. Jeśli efektym są jednym z czynników, które sprawiają że przechodzi przez mnie pozytywna energia a film pozostaje w pamieci to jest istotny element. Ostatni raz efekty wywołały u mnie silne emocje wiele lat temu. Efekty specjalne nie działają na mnie praktycznie w ogóle. W Avatarze miło mnie to zaskoczyło że znów poczułem to co nastolatek. Tego się nie spodziewałem.

''I tak samo właśnie - Film, który ogląda nam się miło i ładnie wygląda też pozostanie tylko filmem przyjemnym, jeżeli po 20 minutach domyślimy się 80% fabuły. To właśnie jest kino - które oceniać należy w kategoriach nieco szerszych niż "podobało mi się", "nie podobało mi się".''

Zgadzam się z tym. oglądałem 2012 i inne tego typu produkcje, przepełnione efektami, zachwyt nimi był tylko w konkretnej chwili. Po paru minutach już o nich zapominałem. Wtedy stwierdzić mogłem - podobało mi się za efekty, fabularnie cienko więc ocena 5/10. Avatar to coś więcej niż '''podobało mi się''. Ten film tak mocno mnie zachwycił ze pozostał w pamieci na długo po obejrzeniu i chcę do niego wracać chodzą na kolejne seanse.

''czy "Avatar" nas zachwyca - mnie nie zachwycił. Owszem, podobał mi się jako twór kultury rozrywkowej i uważam go za dobry produkt. Pieniędzy wydanych na bilet nie żałuję. Ale na tym koniec.''

Ja mam tak z każdą widowiskową produkcją od wielu lat oprócz tego filmu. Avatar jest dla mnie dlatego wyjątkowy i niepowtarzalny, ponieważ wywołał coś czego się po takim filmie nie spodziewałem.

ocenił(a) film na 6

"Kiedyś tak było. Teraz to siedlisko różnorakiego spamu i trollingu."

Także, lecz nie tylko. Dlatego napisałam "Nie mała ilość użytkowników" a nie "wszyscy użytkownicy".

"Pisałem, że krytyki rozumianej dosłownie i sensownie jest rzeczywiście mało. Przeważa tutaj usilne zniechęcania do filmu oraz krytyka niepoparta argumentami lub brak wiedzy na temat kinematografii np. ''film bez fabuły''.
oglądam filmów bardzo dużo, nie łatwo mnie omamić byle obrazkiem.
Pisałem że mam na myśli większość tematów, które sensu nie mają. Mogę powklejać linki na dowód. Pisałem że jest sensowna krytyka, lecz w małej ilosci."

Zważ, że drugi front charakteryzuje dokładnie taka sama zależność. Nie brak osobników, których argumentacja kończy się na "Film zaje**isty a kto sądzi inaczej niech mnie pocałuje w d*pe" - Już nie wspominając o tym, co wyprawiają na forach innych filmów - np. Ojca Chrzestnego, który nie wiedzieć dlaczego stał się już oficjalnie największym wrogiem Avatara. Linkami także mogę rzucić, tylko co to za dyskusja. ;)

"Krytyk bezpodstawny różni się tym od fana, ze jakkolwiek fan by nie napisał przychylnie o filmie bedzie to jego odczucie nie mijąjące się z prawdą. Gdy fan napisze jedynie zdanie ''film niezwykle piękny i działajacy na emocje'' nie sposób jest to podważyć bo rzeczywście takie odczcuia mogło to na nim wywołać. Jednak gdy skrajny krytyk napisze ''gniot, szmira, bez fabuły'' widać że nie pokrywać mu się się to z faktami. "

A odczucia, owszem. Szkoda tylko, że część osób nie tyle referuje swoje uczucia, co przedstawia je jako fakt niezaprzeczalny - Bez argumentów oczywiście. Btw działa to także w drugą stronę - Przecież osoba, której film się nie spodobał także może przedstawiać jedynie swoje odczucia - A, że nie wszyscy obdarzeni są szczególną kreatywnością w wyrażaniu tychże to nie brak wszelakich "Gniot bez fabuły".

"Wielu fanów widzi że fabuła jest prosta. Sam przecież to napisałem w pierwszym poscie. Co do arcydzieła już w tej kwestii napisałem na początku tematu, więc nie będę się powtarzał, lecz dodam - Michał Anioł, Fidiasz zachwycają jedynie wizualnie a ich prace są uważane powszechnie za arcydzieła. "

Ale Avatar jest filmem, nie obrazem, czy rzeźbą. Na jego ocenę składa się - jak już pisałam wcześniej - kilka czynników, w tym oczywiście także strona wizualna. Film powinien zachwycać nas czymś więcej. Swoją drogą - w tym samym poście twierdzisz, że 2012 było filmem słabym bo w przeciwieństwie do Avatara wrażenie robiły w nim tylko efekty specjalne - i powołując się na dzieła sztuki przytaczasz argumenty temu przeczące. Gdzie tu spójność? To w końcu kolorowa animacja wystarczy, czy nie wystarczy?
A, że fani - a raczej część fanów - widzi, ze fabuła jest banalna to jedna strona medalu. Druga natomiast jest taka, że mało kto dostrzega co za tym idzie - bo prosta fabuła wystarczy aby się dobrze bawić, ale jest niewystarczająca, żeby nazywać film arcydziełem.

"Pisałem że to baśń i tak należy ten film traktować. Widoki z fabułą nie mają nic wspólnego. Są dodatkiem do biegu zdarzeń nadając filmowi wspaniały klimat. Bez pięknych zdjęć odbiór całej historii opowiedzianej w filmie nie byłby tak zachwycający."

Pisałeś, że ludzie niesłusznie nazywają ten film bajeczką. Piękne widoki wpisałeś w argumenty świadczące za tym, że Avatar posiada fabułę. A, że bez nich film nie zdobyłby takiego grona zwolenników - fakt, to oczywiste.

"Czytaj ze zrozumieniem. Pisałem wyraxnie ze mam na myśli pewną część osób a nie wszystkie. Zdania krytyków którzy piszą z sensem szanuję. Za niegodne uwagi mam usilne zniechęcanie do filmu z wyolbrzymeiniem wad, z umniejszeniem zalet.
Powtórzę się z obrazami: obrazy Picassa są porównywalne do nieprzewidywalnego scenariusza i przekazu zadającego pytania, a obrazy Hansa Holbeina są porównywalne do Avatara, zachwycają swoim pięknem wizualnym. Te i te uznaję za arcydzieła. "

Nie do końca wyraźne było to Twoje "wyraźnie". W dużym skrócie Twój post miał mniej więcej takie przesłanie: "Byłem w kinie, film znów mnie zachwycił, innym ludziom też się b. podobał. Wchodzę na filmweb a tu znów małolaty narzekają i tworzą xxx tematów o tym jak to avatar słabym filmem jest. A Avatar jest filmem zacnym, albowiem: (...)".
A z obrazami i ja się powtórzę - To tak jakbyś porównywał grę komputerową do książki. Oceniając film powinniśmy oprzeć się o trochę inne kryteria niż przy ocenie obrazów. Tutaj strona wizualna to tylko jeden z wielu czynników wpływających na całość.

"Dla mnie nieprzypadły jedynie 2 sceny, które są niepotrzebne i banalne. 2 kilka sekundowe sceny to mało i dla mnie wybaczalne. Kino przez pierwsze lata istanienia pełniło rolę wyłącznie rozrywkową, a potem przez długi okres przeważnie rozrywkową. Zgadzam się rozrywka ma różne oblicza, a sposób w jakim jest zawarta w Avatarze mi jak najbardziej odpowiada."

Ja znalazłam ich trochę więcej, ale jak na superprodukcje skierowaną na wielkie ekrany ich ilość nie wykraczała ponad przeciętność. A czy rolą kina zawsze było wyłącznie bawić - Wystarczy popatrzeć na filmwebowe top10 żeby zobaczyć, że ludzie najwyraźniej myślą inaczej. A rozrywka nie musi oznaczać przecież kina banalnego i oddartego z minimalnej dozy oryginalności. Jak dla mnie - przeciwnie.

"Według mnie jest trafny argument. Obraz z książką się wykluczają lecz obraz i film staje się już porównywalny pod pewnymi cechami. Film też jest obrazem i tak jak on potrafi zachwycić tym co widzi oko. Co ma do tego ilość obrazów które mają przekaz większy od Avatara? Jest wiele obrazów pięknych wizualnie, nie zawierajacych żadnych przekazów a mimo to są arcydziełami. Więcej przekazuje nam Avatar niż taka ''Straż Nocna'' Rembrandta. :) "

Książkę i film łączy to, że dość istotnym elementem w znaczeniu całości jest fabuła. Naturalnie film przemawia także obrazem i dźwiękiem (dzięki czemu cieszy się większą popularnością), ale jego rola to trochę więcej niż animacja i głośniki. A obrazy mają pod względem fabularnym "nieco" mniejsze pole do popisu niż film.

"To indywidualna kwestia gustu. Dla mnie są najwazniejsze moje emocje, wrażenia i różne odczucia związane z filmem, klimatem jaki mu towarzyszy. Jeśli efektym są jednym z czynników, które sprawiają że przechodzi przez mnie pozytywna energia a film pozostaje w pamieci to jest istotny element. Ostatni raz efekty wywołały u mnie silne emocje wiele lat temu. Efekty specjalne nie działają na mnie praktycznie w ogóle. W Avatarze miło mnie to zaskoczyło że znów poczułem to co nastolatek. Tego się nie spodziewałem."

W skrócie - Oceniasz film wg. kryteriów "podobało mi się" nie siląc się na szczególny obiektywizm. Avatar oczywiście został stworzony żeby się podobać - i w gruncie rzeczy ciężko nazwać Camerona kiepskim reżyserem, bo jak dla mnie w 100% zrealizował cele, które najprawdopodobniej postawił sobie tworząc ten film.

"Zgadzam się z tym. oglądałem 2012 i inne tego typu produkcje, przepełnione efektami, zachwyt nimi był tylko w konkretnej chwili. Po paru minutach już o nich zapominałem. Wtedy stwierdzić mogłem - podobało mi się za efekty, fabularnie cienko więc ocena 5/10. Avatar to coś więcej niż '''podobało mi się''. Ten film tak mocno mnie zachwycił ze pozostał w pamieci na długo po obejrzeniu i chcę do niego wracać chodzą na kolejne seanse. "

Czyli ten film to po prostu "bardzo mi się podobało". ;) A wspominając o 2012 sam sobie przeczysz, o czym pisałam parę akapitów wyżej.

"Ja mam tak z każdą widowiskową produkcją od wielu lat oprócz tego filmu. Avatar jest dla mnie dlatego wyjątkowy i niepowtarzalny, ponieważ wywołał coś czego się po takim filmie nie spodziewałem. "

Avatar w kategorii kina rozrywkowego jest o tyle lepszy, że został skonstruowany w dość przemyślany sposób i zadziałał na większą ilość osób. Większość filmów rozrywkowych ostatnich lat budziła tylko zażenowanie. Na tym człowiek mógł się chociaż dobrze bawić.

ocenił(a) film na 6

King luis przyznaj się ile już zabuliłeś za ten film.

ocenił(a) film na 1
Drimek

<hahaha> cóż za nie poważna uwaga! tak czy inaczej bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu.

mam wrazenie czytając fora dot. avatara ze za duzo tu powagi a za mało dobrego, ludzkiego, pięknegi i hamskiego poczucia humoru. czy jest sens się spierać na słowa? wychodzi z tego tylko tyle ze sie sami na wzajem obrażamy!!


-nie podobał mi się film :P

ocenił(a) film na 10

Jak pierwszy raz byłam na Avatarze (27 grudnia w IMAXie w Wa-wie czyli chwile po polskiej premierze) to po końcowej scenie ludzie przez dłuższą chwilę siedzieli oniemiali, gdzieniegdzie słychać było oklaski. ZACHWYT wszechobecny.
Na drugim seansie (w Gdańsku jakoś 2 tyg później) już trochę słabsze reakcje, na kolejnych seansach większość ludzi wstawała od razu po końcowej scenie i pchali się do wyjścia. No i żarli popcorn, szeleścili opakowaniami chipsów, siorbali colę itp.

Myślę, że różnice w reakcji wynikają z tego, że na samym początku wyświetlania do kin ciągnęli głównie fani Camerona, fani gatunku itp. I Ci wiedzieli mniej więcej na co idą i czego się spodziewać. Szli na coś w ich "klimacie". A im dalej od premiery tym więcej szło ludzi, którzy poprostu byli ciekawi co to za film bije rekordy i chcieli sami na własne oczy sprawdzić o co chodzi. A że dużo tych ludzi ma gust zupełnie inny no to takie efekty.

ocenił(a) film na 10
anniepat

Zgadzam się w większości z KLA. Ale ludzi nie da się przekonać do czegoś, każdy ma swoje "widzimisię". Na mnie te film wywarł ogromne emocje i wrażenia, jak żaden wcześniej i dlatego ja go określam mianem arcydziała. Ojciec chrzestny może być arcydziełem samym w sobie, ale takie ambitne kino zazwyczaj nie wywołuje takich emocji. NIe można tego za bardzo porównywać.

To, że film jest przewidywalny nie jest jego największą wadą. Przykład: Matrix. Czy to nie był film przewidywalny? Na pewno nie prosty, a to szczególnie ze względu na to, że na gadali i pokręcili ile tylko wlazło byle widz się za szybko nie połapał o co chdzi. Takie poplątanie fabuły może dla jednych być tak samo "odrażające" jak dla innych prostota. W obu filmach jest przewidywalność i efekty na 10, tyle że tu plątanina, a tu prostota.

Co nie którzy się czepiają ale sami nie wiedzą czego, po co i jakie tego będą konsekwencje.

ocenił(a) film na 1
anniepat

:O to sie poczułam zaskoczona. też poszłam niedługo po premierze ale u nas na wsi (w zielonej górze) jakoś nikt nie klaskał .... <głupio mi jak cholera> że jesteśmy głupi, czy nie doceniamy dzieł Camerona? i czy naprawde trzeba być znawcą gatunku i profesjonalnym krytykiem żeby trzeźwym okiem ocenieć to co jest?

przepraszam,ale czuję się obrażona twoją wypowiedzią choć może nie taki był cel.

cały twój drugi akapit -> to przestań tak myśleć. ot co.

jestem mocno zawiedziona że kasa za mój bilet dołożyła się do sumy kasowego i ilościowego (!!!) sukcesu tego filmu. a na nic więce jego twórcy nie mogli zasł użyć, taka prawda...