Mam pytanko. W sumie to troche głupie, ale będąc z koleżanką w kinie na Avatarze śpieszyłyśmy sie na autobus i musiałysmy jakies 20 minut przed końcem seansu wyjść. Mógłby mi ktoś napisać co dzieje sie od momentu śmierci Grace i wyruszenia na poszukiwanie innych plemion?
Będe wdzięczna za odpowiedzi :)
to niedobrze, ze jesteś fanką Zmierzchu. przez takie filmy tematyka wampirza zostaje wyświechtana i srowadzona w slepy zaułek/
Ależ ja znam tematyke o wampirach lepiej, niż Ci się wydaje.
Akurat to jest temat, którym się interesuje. Oglądałam wiele filmów o wampirach, nie wspomne już o książkach, a szczególnie tej najważniejszejn książce Brama Stockera. Wiem, dzięki komu powstała historia o wampirach i kto był pierwowzorem pierwszego "wampira". Więc mnie tu nie neguj. A Zmierzch jak dla mnie to poprostu spojrzenie na wampiry z innej strony i niekoniecznie to jest złe. No może tylko przesadzone jest to świecenie ich w słońcu.
pozdrawiam
Jake zostaje na Pandorze w ciele Avatara. odprawiają przy nim takie modły jak przy Grace i się udaje. Jeśli nie chcesz iść 2 raz do kina to polecam obejrzeć na dvd lub blue rey najprawdopodobniej wyjdzie w kwietniu i pewnie z jakimiś dodatkami.
... wtedy właśnie zaczyna się najciekawsze, Jake wpada w szał, bo myśli, że Navi go oszukali z tym leczeniem Grace, w złości śmiertelnie rani Moat, zabija TsuTey i o mały włos nie robi krzywdy Neytiti, ale w ostatniej chwili się powstrzymuje, bo patrzy jej w oczy i nagle rozumie, że będą mieli dziecko i że do tego stopnia kocha ją i nienawidzi jednocześnie, że ucieka stamtąd, kryje się w lesie i zasypia-budzi się w laboratorium, dzwoni do Quaritch, ma słabe pole, pyta czy będzie miał te nogi, które mu obiecał, podobno są już w bazie, jak tak, to podaje współrzędne drzewa dusz i proponuje bombardowanie; Quaritch ma wątpliwości czy to humanitarne, ale Max doradza mu, że to jedyne rozsądne rozwiązanie, Quatrich z ciężkim sercem decyduje się na atak ".. dlaczego oni tacy są? dlaczego oni są tacy.."; w między czasie inne klany Navi szykują się, żeby rozprawić się z tymi Omaticaya; kończą się przygotowania i siły RDA startują; wyruszają też sąsiednie klany Navi; Neytiri nie wie co robić, wszyscy pytają ją co robić? co teraz będzie? bardzo się denerwuje i płacze ".. tatusiu, mamusiu, co robić? co teraz będzie?", wszyscy krzyczą i biegają w różne strony, ktoś upuścił pochodnie, drzewo dusz zaczyna płonąć, wybucha panika; nadlatuje RDA, Quatrich dowodzi na Dragon Ship, obok na Irkanay leci Jake, pokazuje, którędy najlepiej bo nie ma korków; dołem, w lesie nadjeżdża klan jeźdźców; Neytiri wpada na jakiś pomysł "..mam pomysł, muszę to zrobić, wybacz mi Jake"; Neytiri biegnie w lesie, wśród pnączy widać laboratorium; nadlatująca flota widzi już cel, płonące drzewo dusz, Quatrich popija cherbatę z ulubionego żółtego kubka Lipton, spogląda na kubek, dobra herbata, nagle marszczy brwi, chwyta mikrofon i krzyczy "..mówi Quatrich, wszyscy zawracać, powtarzam, wszyscy zawracać, zawracać do bazy, chyba zostawiłem czajnik na gazie!"; wódz jeźdźców wstrzymuje Pali (konia), pyta adiutantów ".. zaraz, zaraz, właściwie to, to gdzie my jedziemy?", taki niski krępy odpowiada ".. rozprawić się z tymi psami, Omaticaya", ".. aha, dobra, no to naprzód"; Neytiti podbiega do laboratorium, uderza twarzą w szybę "..o kur..!", nie wie co to jest, obmacuje okno, z zarośli obserwuje ją czający się Thanator; flota powraca do bazy, Jake leci obok Quatrich’a, przez chwilę patrzą sobie w oczy, Quatrich wzrusza ramionami "..no co? przecież każdemu może się zdarzyć"; jeźdźcy przekraczają rzekę, woda rozchlapuje się spod kopyt Pali, wódz jeźdźców ponownie się zatrzymuje, natychmiast otaczają go adiutanci, wódz pyta ".. zaraz, zaraz, właściwie to, to którego dzisiaj mamy?", znowu ten niski, zerka szybko na zegarek "..jest piątek, 13 kwietnia, 31251 roku", wódz jest poruszony, zagniewany "..piątek? 13-tego? natychmiast zawracać, natychmiast zawracać, czy wy żeście powariowali…", adiutanci natychmiast rozpierzchają się, jeźdźcy grupkami zaczynają zawracać; Neytiti rozbija kamieniem szybę w oknie laboratorium, powietrze Pandory miesza się z atmosferą laboratorium, dostaje się do kapsuły Jake’a, Jake kaszle, Neytiri już wskakuje przez okno, ale nagle coś ja powstrzymuje, obraca się, Thanator, Thanator złapał i trzyma w pysku jej ogon, sprytna Neytiti odrzuca ogon jak salamandra, daje susa i już w połowie jest w laboratorium, Jake’owi brakuje powietrza, budzi się; jest wieczór, kawiarnia ‘Morskie Oko’ na Mokotowie, pijany Voltaire#6 spogląda przez okno, mruży oczy, pod zlepionymi słodką wódką wąsami, poruszają się usta, coś szepczą, coś mamroczą ".. co wy wiecie o życiu? co wy wiecie o życiu? Mam w dup.. waszą analizę moczu .."; Quatrich zaskoczony spogląda przez okno kokpitu Dragona, Jake który leciał obok, spada teraz bezwładnie na dół "Jake, mój synu, mój synu .."(?!); Neytiri jest w połowie okna, szarpie się, czuje ból odwraca się, znowu Thanator, teraz trzyma w paszczy jej nogi, na ziemi ciągle wije się jej odrzucony ogonek, jad Thanatora zaczyna działać, Neytiri słabnie, ciągle próbuje wślizgnąć się przez okno, Jake otwiera kapsułę, widzi Neytiri, Neytiri patrzy na Jake’a "..I see You, I see You", Neytiri nie ma już siły się bronić, Jake sięga po maskę, ale znajduje tylko tabliczkę z napisem "To jest twój udział w M&M", to koniec, dusi się, nie może złapać powietrza, czuje ból, kładzie rękę na piersiach, nie pomaga, dłonią wyczuwa coś w kieszeni, co to jest? traci przytomność, ale nie, jeszcze wyjmuje z kieszeni kartkę, rozwija, ledwo widzi, czyta, jego oczy rozszerzają się, ręka z kartką osuwa się bezwładnie, Jake szepcze ".. horror, horror", a nie, to było w innym filmie, Jake szepcze "..I’ve forgot, forgot.." (zapomniałem), przestaje oddychać…
Kamera powoli zbliża się do kartki, słychać krzyki konającej Neytiti, widać napisy na kartce, powiększają się, możemy odczytać: „Łańcuszek Świętego Antoniego, przepisz i wyślij ten list do dziesięciu osób, a spotka cię szczęście, jeśli nie wyślesz dziesięciu listów, pożałujesz ..’
Pojawia się napis: AVATAR
to zdjecie (w linku) wyraża wszystko, to cała wyczerpująca odpowiedź na to jakże elokwentne pytanie hłe hłe ha ha
Haha, się uśmiałem....:D
Dobry tekst...gratuluje wyobraźni i chęci :P
Pozdrawiam!