Byłem dziś drugi raz na Avatarze, ale tym razem w innym kinie. Pierwszy
raz Pandorę odwiedziłem dzięki warszawskiemu IMAX’owi na Sadybie. Dziś
byłem w Multikinie w Złotych Tarasach w sali premierowej (1). I muszę
przyznać, że nowa jakość, z jaką się tam spotkałem, wywarła na mnie
ogromne wrażenie i dlatego postanowiłem się tym podzielić.
Teraz w punktach wypiszę różne aspekty oglądania filmu w kinie i
porównam je w tych dwóch kinach. Mam nadzieję, że ci, którzy jeszcze nie
widzieli filmu i wciąż się zastanawiają, do którego kina pójść (i
mieszkają w lub blisko Warszawy :P) nie będą mieli wątpliwości, gdzie
powinno się obejrzeć Avatara. :)
1. Format obrazu
W IMAX’ie ekran ma inne proporcje niż przeciętne kino – jest bardziej
kwadratowy, a więc ma większą wysokość w stosunku do szerokości. Obraz
wyświetlany jest oczywiście na całej powierzchni ekranu. W Złotych
Tarasach ekran jest szerszy, bardziej panoramiczny, ale i tu obraz
widziałem na całej powierzchni ekranu, co uzyskano, przez niewielkie
przycięcie obrazu z góry i z dołu. Jednak podczas oglądania filmu w
niczym to nie przeszkadza i wcale nie odczuwa się tego, że obrazu jest
trochę mniej.
2. Ostrość
W IMAX’ie obraz był lekko rozmazany. Wtedy myślałem, że w kinie to
norma. Podczas seansu w Złotych Tarasach szybko zmieniłem zdanie, bo tam
obraz był ostry i wyraźny. Na ekranie sali premierowej widać było dużo
więcej szczegółów. W pewnej chwili pomyślałem, że widzę wszystko, co
można zobaczyć, że tu (czyli w Złotych Tarasach) jest najlepiej, jak
tylko może być pod tym względem.
3. Jasność/kontrast
Spotkałem się z zarzutami, że obraz w kinie cyfrowym jest zbyt ciemny z
powodu okularów. To prawda, że okulary lekko przyciemniają, ale obraz
wcale nie wydaje się zbyt ciemny. Założenie okularów powoduje, że mniej
światła dociera do naszych oczu, ale nie oznacza to, że widzimy
ciemniejszy obraz. Nasze źrenice w takich warunkach się rozszerzają i
wciąż możemy normalnie widzieć. W Złotych Tarasach obraz miał normalną
jasność i nawet w nocnych scenach dobrze było widać wszystkie szczegóły.
W IMAX’ie obraz był jaskrawy, aż za bardzo. Przede wszystkim zbyt duży
kontrast powodował, że obraz trochę raził w oczy, szczególnie w szybkich
scenach. Zbyt jasne i zbyt ciemne obszary traciły pewne detale, bo były
zbyt jasne lub zbyt ciemne. To między innymi dlatego scena z thanatorem
była tak nieczytelna w IMAX’ie – światło słoneczne za bardzo
kontrastowało z cieniami przez co scena ta przypominała bardziej migawkę
szybkich rozmytych zdjęć niż scenę pościgu. Z kolei w Złotych Tarasach
jasność rozkładała się równomiernie i dzięki temu obraz był bardziej
czytelny. Oglądając scenę z thanatorem nie traciłem orientacji i
wszystko wyglądało tak jak powinno.
4. Płynność
W IMAX’ie obraz mruga - tak jak w każdym kinie analogowym. Jednak przez
to mruganie wzrok się szybciej męczy i pojawia się też wrażenie
ghostingu. W sali premierowej w Złotych Tarach nie dostrzegałem
mrugania. Obraz był przyjemniejszy dla oczu. W porównaniu z IMAX’em
wydawał się bardziej płynny. Ktoś nawet stwierdził, że w Złotych
Tarasach jest większa liczba klatek na sekundę, co jest oczywiście
nieprawdą, ale takie wrażenie rzeczywiście jest. Choć w obydwu kinach
oglądałem film o szybkości 24 klatek na sekundę, to jednak z Złotych
Tarasach ruch wydawał się o wiele bardziej płynny. Być może było to
spowodowane większym wrażeniem rozmycia ruchu (motion blur), dzięki
czemu obraz wyglądał naturalniej niż w IMAX’ie. Także zwiększony
kontrast obrazu w IMAX’ie przyczyniał się do efektu ghostingu, czyli
widocznych skoków pomiędzy klatkami, co nie występowało w Złotych
Tarasach.
5. Kolory
W sali premierowej kolory były bardziej naturalne. Łagodniejszy kontrast
i bardziej równomierny rozkład jasności w kinie w Złotych Tarasach
również przyczyniały się do lepszego odwzorowania barw. W IMAX’ie barwy
były nieco bladsze.
6. Jakość
IMAX to kino analogowe, więc można się w nim spodziewać efektów typowych
dla takiego kina, czyli np. zabrudzeń na taśmie objawiających się
ciemnymi plamkami, które pojawiały się na ułamek sekundy w różnych
momentach. W Złotych Tarasach obraz był czysty i przyjemny dla oka.
7. Napisy
Napisy w IMAX’ie to – nie przebierając w słowach – dno. Były wyświetlane
najgorzej, jak się tylko dało – małe, płaskie, rozmyte, cienkie,
przezroczyste… Przeważnie widziało się je podwójnie i trzeba było trochę
pomęczyć wzrok, żeby dało się je odczytać. Czasem pojawiały się na
jasnym tle i wtedy było jeszcze trudniej, bo napisy nie miały np.
ciemnej obwódki.
W Złotych Tarasach było o niebo lepiej. Napisy pojawiały się w
przestrzeni tak, aby niczego nie psuć. Były stosunkowo blisko. Widać
było, że ktoś przemyślał ich położenie, bo nie zawsze pojawiały się na
środku ekranu. Jak np. połowę ekranu zajmowało coś, co było bardzo
blisko, to napisy umieszczano oczywiście w tej drugiej połowie ekranu,
żeby nie psuć efektu, bo nałożenie ich na bliski obiekt, ale ustawienie
dalej od tego obiektu prowadziłoby do tego beznadziejnego efektu, jaki
nieustannie obserwowałem w IMAX’ie.
Ponadto w Złotych Tarasach, gdy mówiono w języku Na’vi, zmieniała się
czcionka napisów, co też fajnie wyglądało. Z kolei w IMAX’ie przy
kwestiach w tym języku pojawiały się dodatkowe angielskie napisy.
Przynajmniej były czytelne jak w Złotych Tarasach...
8. Wrażenie 3D
Czas obalić ten mit, że 3D jest dobre tylko w IMAX’ie, a w kinach
cyfrowych już nie ma tej głębi. Nic bardziej mylnego! Wrażenie 3D w
Złotych Tarasach było praktycznie identyczne, jak w IMAX’ie. Właściwie
ze względu na lepszą jakość obrazu, było nawet lepsze. Wrażenie 3D
zależy przede wszystkim od sposobu nakręcenia takiego filmu. Zarówno w
IMAX’ie, jak i w Złotych Tarasach możemy oglądać ten sami film, te same
obrazy, więc i efekt 3D jest ten sam.
9. Dźwięk
W IMAX’ie dźwięk był przyzwoity. Ciągle się słyszało, że jest to dźwięk
z głośników… pojawiało się takie jakby echo, jak gdy słucha się czegoś w
pustym pomieszczeniu, no ale ogólnie nie było źle. Jednak dopiero na
seansie w Złotych Tarasach dowiedziałem się, jak to powinno brzmieć. Tam
dźwięk był o wiele lepszy, bardziej czysty, naturalny. Czasem może
trochę za głośny, ale jak sobie pomyślałem, jak głośne mogą być
eksplozje, czy lecący śmigłowiec, to doszedłem do wniosku, że byłyby co
najmniej tak głośne, jak słyszałem właśnie w Złotych Tarasach.
10. Przeżycia
Cóż... Po wyjściu z IMAX'a byłe oczarowany. Pomimo tych niedoskonałości
doświadczyłem tam czegoś naprawdę pięknego. Na dzisiejszym seansie w
Złotych Tarasach też się bardzo wzruszyłem, a moje podniecenie
potęgowała też nowa jakość z jaką się tu spotkałem. :P Jednak pierwszego
razu nie można przeżyć drugi raz. Podczas seansu w IMAX'ie pewne momenty
przeżywałem bardziej, było więcej zaskoczenia, bo nie znałem fabuły.
Teraz moje przeżycia wiązane były nieco bardziej z pięknem Pandory, bo w
Złotych Tarasach można zobaczyć jej więcej... :) A przy okazji, że
napisy w końcu były czytelne, doczytałem kilka kwestii, których nie
zdołałem rozczytać w IMAX'ie. :P
Ja mam za sobą 3 seanse, w kolejności chronologicznej
1.Katowice Punkt44 IMAX
2.Katowice Silesia 3D Digital
3.Katowice Punkt44 3D Digital
Potwierdzam wszystkie spostrzeżenia autora wątku, odnośnie jakości w IMAX i D3D.
Dodam, że warto iść do nowszego kina. Kino w centrum handlowym Silesia jest stosunkowo nowe, ta sama technologia D3D gorzej wypadła w Punkcie 44, obraz był ciemniejszy, a ekran brudny, co było widać podczas oglądania filmu.