7,4 823 tys. ocen
7,4 10 1 823249
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Nie zakładałem osobnego wątku, jaki to ma cel kiedy wszystko zostało już o filmie powiedziane. Jednak kiedy tak czytam następne złote myśli, złotych krytyków opierających powyższe o bardzo skomplikowane korelacje między egzystencją ludzkiego jestestwa a manifestem socjotechnicznym w stylku: słaba fabuła, film dla gimnazjalistów et cetera, et cetera to szlag mnie trafia.
Odnoszę wrażenie, że 70-80 % krytyki pochodzi od ludzi uważających się za orginalnych, obdarzonych niezwykłym gustem, antykomercyjnych i wymagających koneserów kina. Jednym słowem ponad...
Lektura tych wszystkich „rodzynków” prowadzi nieuchronnie do jednego wniosku. Wniosku dość kuriozalnego, paradoksalnego jednakże całkowicie prawdziwego. Sztampowy w pewnym sensie film krytykują jeszcze bardziej sztampowi ludzie. Wszystko na to samo „kopyto”, zero polotu, argumenty banalne aż do bólu. Wtórność goni wtórność przy krytyce filmu według was wtórnego. I gdzie tu ta tęskonota do głębi przemyśleń, skomplikownia, ambicji, drugiego dna???
Jak stąd do wieczności brakuje wam tego, czego brak zarzucacie Avatarowi. Sami nie potraficie nadać swoim myślom orginalnej oprawy, tchnąć w wyrażaną opinię nutkę inteligentnej prowokacji zmuszającej fana do swego rodzaju rewizji własnego zdania, szczypty refleksji czy aby na pewno 10 się należy.
Mówiąc krótko, zwięźle, banalnie przyganiał kocioł garnkowi.

Avatar a kwestia fabuły. Tego już się nie da czytać, dziesiątki, setki knotów, kilku walczących z wiatrakami i do znudzenia mieszanie Matejki z Picasso, klasyki z pop, jazzu z techno. Ten świat jest prywatnym zdaniem moim tak skonstruowany iż do oceny czegokolwiek bądż kogokolwiek potrzebujemu punktu odniesienia. Szkopuł tkwi w jego wyborze a nadmieniony określa osobę wybierającą dobitnie...
Cameron tworzy przedstawienie jak Jean Michel Jarre. To ma zachwycić percepcję, oczarować przekazem wizualnym a przy okazji zafundować solidny kawał porządnej „oldschoolowej” przygody opakowanej w iście nieziemski „design”. Drodzy krytycy, szukacie skomlikowanej fabuły, pomyliliście salę, tu grają Camerona...

Avatar a kwestia reklamy. Cóż tu dużo pisać, ręce opadają. Film po dość spokojnym starcie zarobił 2-ie duże „lufy” w 45 dni oczywiście dzięki reklamie... Pozostawię to bez dalszego komentarza.

Avatar a kwestie inne. No i co z tego... To nie arcydzieło, to czysta rozrywka w perfekcyjnej formie dla 10-cio, 20-to, 30-to i tak dalej latka. Takie było założenie, cel został osiągnięty ze zjawiskowym wręcz skutkiem. To jest fakt nie teza. Nikt nie musi tego bronić, to się broni samo. A te 2700 tematów to wynik emocji jakie film wzbudził u mnie i tysięcy innych użytkowników forum. Mówi samo za siebie.

Arcydzieło brzmi śmiesznie, dno brzmi żałośnie. Mimo wszystko chyba lepiej być śmiesznym niż żałosnym :) Ale zawsze pozostaje ten mityczny złoty środek, umiejętność obiektywnej oceny, to już jednak inna bajka a i mnie nie chce się dalej przynudzać, obiektywny też do końca nie jestem. Drodzy krytycy, życzę wam więcej orginalności i polotu w przyszłym uprzykrzaniu życia fanom Avatara :)

p.s Jestem człowiekiem igrzysk i chleba, nie wstydzę się do tego przyznać a Avatar mnie oczarowł i dałem mu zawyżone subiektywne mocne 9. Różnica między rewelacją a arcydziełem jest równie wielka jak odległości między ustami a brzegiem pucharu :).

ocenił(a) film na 9
akula2

"Cameron tworzy przedstawienie jak Jean Michel Jarre. To ma zachwycić percepcję, oczarować przekazem wizualnym a przy okazji zafundować solidny kawał porządnej „oldschoolowej” przygody opakowanej w iście nieziemski „design”. Drodzy krytycy, szukacie skomlikowanej fabuły, pomyliliście salę, tu grają Camerona..."

Czasami jest mi żal samego siebie, że nie strzelam tak trafnie jak niektórzy forumowicze. Człowieku, powinni Cię cytować :)

Nie ulega też wątpliwości fakt, że większość zafascynowanej publiczności podchodzi do Avatara subiektywnie, i taką mu też ocenę wystawia. Ja również postępuje w ten sam sposób i nie wstydzę się tego. Zresztą czemu się tego wstydzić ? Oczywisty jest fakt, że do każdego filmu podchodzi się indywidualnie. Dlatego, nie inaczej, Avatar zarobił ode mnie 9 oczek - subiektywnie.

Polecam przeczytać też felieton pana Sobolewskiego:

http://wyborcza.pl/1,75968,7463393,_Avatar____ratowanie_mitu.html

ocenił(a) film na 9
Kolbe

Co drugi głupi ma szczęście :). A tak na poważnie jestem trochę zaskoczony, że absolutnie żaden krytyk, bądź niedoszły krytyk nie zareagował na post dość prowokujący do dyskusji. Jasno wyrażona opinia, uzasadnienie i nic nawet jednego adwersarza :).
Dobry felieton, pełna zgoda.
Jak widać na załączonym niżej :) obrazku pyskówka i błazenada lepiej sparwdzają się na forum.

ocenił(a) film na 9
akula2

A wiesz, że miałem go już bumpować do góry ? Trochę denerwuje mnie ignorancja tej naszej krytyki filmwebowej.

ocenił(a) film na 9
Kolbe

W tej konkretnej chwili to mi to nawet pasuje. Dziś nie mogę za wiele czasu na forum spędzić :)

ocenił(a) film na 9
akula2

Podejrzewam, że nawet jeśli, to i tak by nie było z kim dyskutować :)

ocenił(a) film na 9
Kolbe

No to wykrakałeś :)) Grasz w totka? Jak nie to powinieneś zacząć :)) Na szczęście są jeszcze fani :).

ocenił(a) film na 9
akula2

„Na Zachodzie Bez Zmian” ;). No cóż, muszę się z tym pogodzić. I na jednym i na drugim froncie du....a.

Znowu fabuły, prawdy ostateczne których to nikt wcześniej nie odkrył pośród przeszło 2700 tematmów i Bóg wie ilu postów. Nawet punkt odniesienia się znalazł – filmik na Youtube. Konsternacja, nie, na pewno nie, raczej zażenowanie. Jeden z bardziej wartościowych (ś.p) przedstawicieli naszej pięknej ojczyzny raczył przytaczać starą góralską maksymę o prawdzie - Som trzy prowdy: świnta prowda, tyz prowda i gówno prowda. Powiadam wam kupom i mydłem mości panowie i panie, może kiedyś zapaszek zniknie... o szóstej wieczorem jak tylko zakończy się wojna :).

A teraz z innej beczki.

Przekaz w Avatarze, symbolika itp itd. Wiem, według naszych lękliwych, sznownych krytyków to wręcz oksymoron. No cóz „cup is arleady full” w związku z tym „no one can teach you to see” i na tym można by zakończyć wywód. W przypływie zwykłej, przyziemnej chęci zrobienia wam na zołść tego jednak nie uczynię. Za łatwo by było, a wy jesteście bez obrazy za prości żeby polemizować.
Symbolika przewyższjąca stokroć wizualny przekaz sceny to mistrzostwo kina a przedewszystkm reżysera który na owy skrót wizualno-myślowu wpadł. Dla mnie osobiście nie ma chyba lepszej sceny – monumentu niż końcówka „the dawn of man”, kiedy to za pośrednictwem prymitywnego stworzenia nasza cywilizacja powstaje i... „upada” za razem, w dodatku inspirowanego przez „mistyczną”, nieziemską siłę. Piękno i perfekcja geniuszu w czystej formie. Kaplica sykstyńska XX wieku.
Zadajmy sobie pytanie, czy znajdziemy coś podobnego w Avatarze? Oczywiście, że nie bo to dwa zupełnie inne poziomy przekazu, ale... Zawsze jest jakieś ale i moim prywatnym zdaniem Avatar też ma swoją „małpkę z kością”. JakeSully :). Dla skretyniałego zżeracz popcornu, niebieski smerf na sterydach biegnie sobie, skacze przed „mechem” (dżżizzes), brudzi stópki w ziemi i opieprza kosmiczne mango. O zgrozo, sam się przestarszyłem jak to po raz drugi przeczytałem. Osoba z jakimś literackim bagarzem, empatią i otwartym na wszelaką interpretację umysłem może zbudować sobie na podstawie tej sceny cały wszechświat. Ja ograniczę się jedynie do osoby Jakea.
Jeżeli ktoś interesuje się wojskiem, wie doskonale kto to jest zwaiadowca marines. Jakiemu treningowi jest poddawany i jak niesamowitą sprawnością fizyczną taki żołnierz dysponuje. Jake uczestniczył w wielu operacjach, my wiemy tylko o Wenezueli (a tak na marginesie ciekawe czemu akurat Wenezuela i Nigeria :)). Jest odważny do granic absurdu, jak każdy marines, tam nie ma ludzi przypadkowych. Walczy za ojczyznę, „traci” dla niej nogi. I co... i jedno wielkie gó..... Ojczyzna, Dick, George mają go głęboko gdzieś. W wojsku był elitą, pierwszą linią ataku i ostatnią linią obrony, takim „biczem bożym”. W cywilu jest nikim, w dodatku inwalidą nikim pośród tłumu tych „normalnych”, na zasyfionych ulicach gdzie nie ma czym oddychać i nie jeden klient wpakuje ci nóż między żebra o 0,1 $. Brzmi zachęcająco.
Jedno życie się kończy, inne zaczyna. Jake wygrywa kosztem brata bilet na loterii. Dostaje drugą szansę, znów będzie mógł do czegoś dążyć, o coś walczyć. Staje się ważnym elementem czegoś wielkiego, co później zamieni się w coś ogromnego. Budzi się jako „Avatar”, odzyskał choć na chwilę coś, o czym marzył każdej nocy przez ostatnie lata. Jak dziecko biegnie, delektuje się tym uczuciem, ciepło ziemi na jego bosych nogach. To coś jak końcówka „The Game”, tylko w tym przypadku koszmar kończy się komlpetnie nowym rozdziałem życia a nie powrotem do normalności... Czyż ta scena nie jest piękan i symboliczna?
Nadinterpretacja? Może, ale na tym właśnie polega czerpanie radości z rzeczy, sytuacji pozornie zwykłych. Jak mawiała ś.p moja babulka „masz głowę i chu... to kombinuj” :). I ja osobicie lubię kombinować, szukać a nóż na coś ciekawego wpadnę. Reasumując jak się chce to można. A jak nie, bądź nie ma się mozliwości intelektualnych do chcenia to... moje najszczersze kondolencje i pierwszy post.

p.s nie zakładam nowych tematów, mam już swój własny i tak sobie będę pisał :).

ocenił(a) film na 9
akula2

bagażem :)

za krótki, za krótki, za krótki

ocenił(a) film na 10
akula2

Jak za krótki to wstaw pół linijki spacji.

Ciekawy post, tak swoją drogą :)

ocenił(a) film na 9
Negative

zaspamujmy trochę żeby ten wątek był na samej górze bo takie perełki to czasem bez echa pozostają i spadają w czeluście forum... a trudno wyłowić coś takiego spośród owych 2700 wątków (sic!)

ocenił(a) film na 9
akula2

I chwała Ci za to. Dobrze jest poczytać coś, w czym nie zasmakuję jadu, nienawiści i dzieciniady. Swoją drogą, ciekawe przemyślenia.

ocenił(a) film na 10
akula2

Miło i przyjemnie czyta się takie posty. Bo w końcu ktoś ładnie składa
zdania i mogę je czytać tak, jakby były moimi myślami i nie zastanawiać
się, co dany autor miał na myśli. :P

Świetnie ująłeś nawet to, co sam chciałbym powiedzieć, ale nie umiałbym
tego TAK przekazać. :) Pisz więcej. :P

ocenił(a) film na 10
akula2

jedna z ciekawszych opinii o filmie jakie tu spotkałem - gratuluje autorowi

ocenił(a) film na 9
akula2

Prawdopodobne przyczyny zaistniałej sytuacji:

1) Te kilka „byków” zdyskwalifikowało mnie na starcie jako adwersarza godnego uwagi.
2) Piszę w innym, niezrozumiałym dla krytykującej części dysputantów języku.
3) Mam całkowitą rację, argumenty nie do obalenia. Veni Vidi Vici, I’m the best and f...k the rest, who is your daddy now… itp itd :). (w tle leci Valkirie, ranek, zapach napalmu w około :))
4) Przeszacowłem średni poziom intelektualny przeciętnego krytyka co pociągnęło za sobą strach przed nieznanym…
5) Inne :)

Po raz pierwszy w życiu doświadczyłem sytuacji w której prowokujący post, dosadnie określający jedną ze stron „konfliktu” nie doczekał się w ciągu kilkudziesięciu godzin nawet jednej, jedynej, maciupeńkiej riposty. Nawet ty ch..... mi się nie dostało. Ludzie co jest z wami??? Gdzie ci wszyscy intelektualiści co to sobie na forum poużywać chcieli???


p.s Dzieki za poparcie, miła jest świadomość, że kilka osób myśli podobnie. Filmweb odwiedzam regularnie od wielu lat, ale to Avatar i nieudolna jego krytyka zmotywowały mnie do założenia konta . Coś w tym filmie siedzi niezwykłego :).

ocenił(a) film na 10
akula2

Myślę, ze oni nie zrozumieli, czyli (2), na pewno też trochę (4) - nasze trole nie mogły jednoznacznie określić, czy jetseś 'za' czy 'przeciw'. Napisałeś zbyt dużo, oni nie są w stanie przeczytać tak długich tekstów.
Na pewno nie (3) - każdy argument na tym forum można obalić prostym stwierdzeniem "jesteś głupi" :)

ocenił(a) film na 9
sprocket73

Uśmiałem się nieźle z tą 3, jakie to typowe:). Oczywiście ta cała 3 to tylko taki żart. Nie ma nic gorszego od ślepego zadufania i niedocenienia przeciwnika :)

akula2

Jestem pod wrażeniem ;)
W niedziele ide na Avatara. Trailer mi się podoba, ale póki co jestem sceptyczna. Mam nadzieję, że sie miło zaskoczę.

ocenił(a) film na 7
akula2

Bradzo trafnie ujete, zamknales usta wszystkim wymadrzajacym sie "krytykom" ktorzy nie dawali spokoju innym ciekawym tematom dotyczacym Avatara

ocenił(a) film na 9
akula2

„L'art pour l'art”, niemalże podcieranie tyłka jedwabiem... Tylko to przychodzi mi na myśl po przeczytaniu jeszcze raz tego tematu. Posiłkując się (w szczątkowej formie) Haskiem, czy Tischnerem aby skontrastować „gówność” waszego zdania, waszych punktów odniesienia wyszedłem na idiotę. Jedyne co na prawdę nie powinno nikomu przysporzyć problemów interpretacyjnych to... wieczność . To moja wina, postępowałem według niepisanego prawidła o wyciąganiu broni i użyciu jej, wyciągasz – zastrzel. Mieszać ekskrementy z truflami, kawiorem i szampanem nawet Donatien-Alphonse by na to nie wpadł . Przestanę używać kurtuazyjnego „drodzy”, to stanowczo na wyrost.

„District 9” wielokrotnie nadmieniany jako niedościgniony wzór dla Avatara. Dobry film. Problem w tym, że brakuje mu „jaj’, brakuje mu „jaj” w postaci Matthew McConaugheya przemawiającego przed ławą przysięgłych i na koniec wwiercającego w jej umysły punkt odniesienia : ) z którym mogą się identyfikwać. I to zamyka tak na prawdę temat sukcesu jakiegokolwiek przedsięwzięcia czy to filmowego czy literackiego. Brak identyfikacji to w prostej linii brak empatii. Jeżeli to co widzimy na ekranie nie wzbudza w nas umownej solidarności mamy to głęboko gdzieś (polecam Tymochowicza, face na prawdę wie jak manipulować). Cameron zdając sobie sprawę z karkołomności wzbudzenia empatii do „krewetek” stworzył Navi jako piękne, symetryczne istoty. Okrasił to wszystko szczerymi emocjami, „seksapilem”, dzikością i umieścił na tle edenu, „return to innocence”. Od pierwszej chwili solidaryzujemy się z Navi, nie z naszymi, końcowe „i see you” jest oczywistością dla nas, inaczej być nie może (co z tego że to inne gatunki, ona ma 3 m i tak dalej). Łatwizna, tak. Ale za to jaki efekt końcowy. W świecie zakłamanym, drapieżnym gdzie słaba jednostka nie ma szans w „wyścigu szczurwó”, a ludzie silni i tak muszą wkładać ogromny wysiłek aby ich życie wyglądało mniej więcej tak, jak tego chcą opowieść Camerona to „panaceum”, ucieczka choć na chwilę, nasz własny Avatar. Wiem, wiem nadinterpretacja :), ale ja to lubię. Avatar bez wątpienia jest podany jak na tacy ale o tym już była mowa dlaczego i po co.
Gdzie się nie ruszymy tam punkty odniesienia. Ludzie którzy tak ochoczo robią z siebie idiotów na forum (w tym ja sam) powinni przemyśleć jedną, jedyną kwestię. Ile w życiu stracili i ile jeszcze stracą nie umiejąc interpretować tego co ich mózg odbiera za pośrednictwem percepcji.
Ja wiem jak mało wiem, a wy?


p.s Co do symboliki Avatara. Myślę, że na bazie międzygatunkowego „I see you” można by sklecić na prawdę niezły felietonik. Pozostwię to tej ładniejszej części forum .

p.s 2 Do wstępu wdarła mi się nutka pogardy, nie chciałem tego, tak wyszło.

ocenił(a) film na 9
akula2

piszesz trudnym językiem, wiesz??

ocenił(a) film na 9
Tanceflam

Głupek nie zajrzy, a mądrzy podyskutują :)

ocenił(a) film na 10
akula2

Wzbudzenie sympatii do krewetek nie było aż tak karkołomne, całkiem nieźle poszło wyrażanie emocji przez postacie z mackami zamiast ust i czułkami zamiast brwi. Ale oczywiście, w Dystrykcie uczucie między krewetką a człowiekiem to przyjaźń, trudno sobie wyobrazić, jak główny bohater pomaga pięknej, żeńskiej krewetce uciec z ziemskiego getta :) To byłoby karkołomne.. .i ambitne. Tam to by dopiero było I see You ;P Większym problemem w D9 jest wzbudzenie symaptii dla głównego bohatera, co następuje gdzieś tak na 30 minut przed końcem filmu...

ocenił(a) film na 9
Negative

Trafne spostrzeżenia, zgadzam się całkowicie. Ale mimo wszysto mamy tu do czynienia z całkowicie odmiennym poziomem „empatii” :).

ocenił(a) film na 9
akula2

„Never Ending Story”, takie życie.

Kilku forumowiczów zauważyło taką prostą zależność, mianowicie im lepszy post fana tym mniej dyskusji wokół niego. Na prawdę kilka dobrych tekstów popłyneło gdzieś na entą stronę. Każdy komentuje co chce i pisze gdzie chce. Wolny kraj. Ale pewne postawy zobowiązują, oczywiście jeżeli jest to na pewno nasza autorska opinia i jesteśmy w stanie jej bronić przed innymi forumowiczami. Jeżeli nikt nie został wywołany z nicka sprawa nie istnieje, no bo przecie to nie do mnie.
Co miałem napisać napisałem, reszta byłaby juz wtórnością której staram się unikać. Deszcz pada? Chyba nie, ale czoła wam się mienią kolorem miedzi :).

Absolutnie nie uważam, że to co napisałem o Avatarze to święta prawda, to jedynie moje prywatne zdanie którego jednak żaden z potencjalnych oponentów nie raczył skorygować. Ilość prowokacji na różnym poziomie jakie zawarłem w moich tekstach jest dość imponująca. Niestety chu..., kur....., cio....., ped....., deb..... i jeszcze by tak do rana można wymieniać stanowią lepszą zachentę do podjęcia wyzwania.
Zmarnowałem sporo pieniędzy szefa i czasu który mógłbym spędzić z żoną tylko po to aby tych x pseudointelektualistów stawiających sie ponad „ciemne” masy za przedstawiciela których się poniekąd uważam uświadomiło mi jak prosty, naiwny, głupi i płytki jestem ponieważ Avatar był w stanie mnie oczarować. Niedoczekanie moje :)

Miłej, owocnej, innowacyjnej :))))) dyskusji życzę...


p.s Nie jestem jakimś zamarynowanym 50-cio albo 20-sto letnim molem ksiażkowym :), mam trzy dychy na karku i powaga uwierzcie na słowo całkiem normalne , z lekka ciekawe, z lekka nudnawe życie, żona bardzo ładna :)) a i pracę swoją lubię. Można mnie ustrzelić bez większego problemu jak ktoś ma na tyle w uszach (rzecz jasna was się to nie dotyczy):). Wiem bo kilka razy wtopę zaliczyłem...
Żeby nie było, napisałem kilka krótszych postów w tematach innych osób i jakoś adwersarze odpowiadali, z marnym bo marnym skutkiem ale jednak... Tym większe jest moje zaskoczenie. Albo jestem na prawdę tak głupi, albo tak… :) (nie no żart oczywiście:))

ocenił(a) film na 10
akula2

Przeczytałam Twoje posty, pisane fajnie, lekkim językiem:)I też jestem zdziwiona, iż żaden szanowny krytyk nie był uprzejmy zabrać głosu....jakiś nieuradzaj widać nastał. Na innym wątku napisłam swoje zdanie w odpowiedzi na stwierdzenie <nie rozumiem co wy w tym avatarze widzicie>, pozostawiłam parę pytań otwartych do odpowiedzi dla antyfanów i zgadni co?...ciszaaaa....wydawało mi się, ze w dość prosty sposób odpowiedziałam i można podyskutowac a tu lipa...
Z Twoimi wpiskami jest podobnie: albo nie chce się państwu czytać, albo nie "rozumiom" albo brak argumentów...nie poradzisz...
Wracając do symboliki..Eywa -Matka Natura...my wszyscy (tfu Navi) od niej zalezni połączeni w jednym łaćńcuchu pokarmowym (brzydko brzmi, ale prawdziwie)= ekosystem = Matka Ziemia
To co mówi Moat - o wypełnionym naczyniu skojarzyło mi się z hasłami romantyzmu: że nie tylko ważna jest wiedza naukowa (szkiełko) ale równiez empatia i emocjonane postrzeganie świata; rozum vs serce... Mickiewicz pewnie by się odnalazł na Pandorze:)
Tyle na teraz, jak mi sie co przypomni to nabazgrze.
Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 9
EwaMonika

Nic dodać, nic ująć. Problem w tym, że jeżeli nawet bawimy się w pewnego rodzaju „dopowiadanie”, całkiem spore grono osób „zakutych” w tym przysłowiowym szkiełku sklasyfikuje to jako infantylizm w czystej formie i szukanie na siłe czegoś czego nie ma. A dlaczego szukamy? No oczywiście dlatego, że jesteśmy ubodzy w wiedzę tajemną o sztuce ambitnej. Echh troche dziecka w sobie nigdy nie zaszkodzi.
A tak na marginesie, tylko umysły otwarte sa wielkimi :) Historia nie kłamie (z małymi wyjątkami) panie i panowie ;)

Pozdrawiam, dobranoc :)

ocenił(a) film na 9
EwaMonika

Nic dodać, nic ująć. Problem w tym, że jeżeli nawet bawimy się w pewnego rodzaju „dopowiadanie”, całkiem spore grono osób „zakutych” w tym przysłowiowym szkiełku sklasyfikuje to jako infantylizm w czystej formie i szukanie na siłe czegoś czego nie ma. A dlaczego szukamy? No oczywiście dlatego, że jesteśmy ubodzy w wiedzę tajemną o sztuce ambitnej. Echh troche dziecka w sobie nigdy nie zaszkodzi.
A tak na marginesie, tylko umysły otwarte są wielkimi :).

pozdrawiam, dobranoc :)

ocenił(a) film na 9
EwaMonika

podwójnie przez przypadek ;)

ocenił(a) film na 10
akula2

Widzę Pan Rodziewiczównę czytywał:) Podoba mi się Twoja opinia:)

ocenił(a) film na 9
EwaMonika

Dawno temu, pamiętam jak ojciec o pucharze i nektarze prawił, byłem ciekaw o co chodzi :). Myslę, że po latach nektar nabrałby zupełnie nowego smaku :).

ocenił(a) film na 2
akula2

"Cameron tworzy przedstawienie jak Jean Michel Jarre. To ma zachwycić percepcję, oczarować przekazem wizualnym a przy okazji zafundować solidny kawał porządnej „oldschoolowej” przygody opakowanej w iście nieziemski „design”. Drodzy krytycy, szukacie skomlikowanej fabuły, pomyliliście salę, tu grają Camerona..."

Hm, jakość filmu nie zależy od poziomu skomplikowania fabuły, to fakt.
Children of Men, Scarface, Braveheart, Back to the Future - da się stworzyć dobry i niesztampowy film na prostej fabule.
To, że oglądamy prosty i rozrywkowy film, wcale nie oznacza, że trzeba być bezkrytycznym i łykać wszystko co nam na ekranie podają, żeby 'dać się zachwycić' (a o to chyba postuluje autor wątku).

"To nie arcydzieło, to czysta rozrywka(...)"
No właśnie, każdy ma inną definicję rozrywki. Dla niektórych rozrywka, to delektowanie się fabułą, no i co im zrobisz.

BTW ciekawa recenzja, wklejam tutaj żeby nie robić nowego wątku
http://youtube.com/watch?v=uJarz7BYnHA

ocenił(a) film na 9
bogominog

I wszystko brzmi całkiem fajnie oprócz jednego „a o to chyba postuluje autor wątku”. Bez zbędnej docinki, ale chyba jeszcze raz powinieneś przeczytać mój wątek. Z czysto subiektywnych względów moja krytyka jest zmarginalizowana do kilku słów, ale diabeł tkwi w szczegółach...
„Dla niektórych rozrywka, to delektowanie się fabułą” ta osoba pomyliła więc salę, a sposów w jaki odregowała frustracje na forum jest dość żenujący.

Wybacz ale Twój post (zdanie) jest dość niekonsekwentny/e jeżeli porównamy go/je do oceny (żenującej) jaką filmowi wystawiłaś. Operowanie skalą 0/1 pozostaw mikrokomputerom, one lepiej od ludzi potrafią ją wykorzystać.

p.s Nic Ci nie zrobię, nawet jak byś od ch.... wyjechał : )

ocenił(a) film na 2
akula2

"Wybacz ale Twój post (zdanie) jest dość niekonsekwentny/e jeżeli porównamy go/je do oceny (żenującej) jaką filmowi wystawiłaś."

dobrze, że przynajmniej trzymam się w dyskusji z ludźmi jednej płci, jednak jakaś iskra konsekwencji we mnie została ;>
Tak naprawdę oceniam film trochę wyżej, to była typowa ocena 'dla równowagi', z przekory, do tego co kliknę na gwiazdkach nie przywiązuję zbyt dużej wagi.

"„Dla niektórych rozrywka, to delektowanie się fabułą” ta osoba pomyliła więc salę"

Najpierw pomylili salę ci, którzy oczekiwali skomplikowanej fabuły. Już w następnym poście okazuje się, że ci którzy oczekiwali JAKIEJKOLWIEK fabuły, też pomylili salę.

Jeszcze cofnę się do fragmentu Twojego pierwszego postu.
(...)mieszanie Matejki z Picasso, klasyki z pop, jazzu z techno. Ten świat jest prywatnym zdaniem moim tak skonstruowany iż do oceny czegokolwiek bądż kogokolwiek potrzebujemu punktu odniesienia. Szkopuł tkwi w jego wyborze a nadmieniony określa osobę wybierającą dobitnie..."

No ja z tym mieszaniem osobiście nie mam problemu (muzyka jest jedna imo, zresztą nie tylko muzyki się to tyczy), Ty natomiast trzymasz się tego, zabawnego z mojego punktu widzenia, dualizmu "ambitne vs. rozrywkowe, sztuka niska vs. wysoka". I jeszcze 'wybór punktu widzenia', sorry, ja to odczytuję właśnie, jako postulat o zaniżanie poprzeczki filmom które oglądamy (na podstawie fikcyjnego podziału).

ocenił(a) film na 9
bogominog

Na skomplikowanej fabule łatwo mozna położyć cały film. Nie jest zbyt rozsadne założenie, że film skomplikowany fabularnie to film dobry, choć ktoś filmy skomplikowane może lubić oczywiscie, nawet jesli są słabe.

Zarzucanie "Avatarowi" braku "JAKIEJKOLWIEK" fabuły, jest nie tylko nadużyciem słownym czy wyolbrzymieniem, ale zwyczajna złośliwością. Scenariusz "Avatara" to klasyczna, uniwersalna historia. Prosta wartościowo (jasny dychotomiczny podział na dobro i zło) i z czytelnym przekazem (może i banalny, ale co z tego) - wszak film był (jest) dla dużego targetu. Pod względem technicznym scenariusz jest dobry, jeszcze lepsz reżyseria (tak, tak, wszyscy znaja się najlepiej, ale Akademia i gildia reżyserów z US coś tam o reżyserii jeszcze wie), bo mimo pewnej schematyczności nic tu nie razi i nie wadzi i można się delektować cudami płynącymi z ekranu.

Utożsamianie miałkości fabularnej z brakiem poszukiwanego tu na forum niczym złotego graala "przekazu" to też gruba przesada. Film czasem może być tylko historią, bo dlaczego ma moralizować, uczyć, kieunkować? A wszystko zależy od tego, jak ta historia zostanie pokazana. A w "Avatarze" pokazana jest po prostu pieknie. I tyle. Albo aż tyle.

Mozna tego nie lubić, owszem. Mozna miec inne podejscie do kina. Tylko tu rodzi sie pytanie, po co go oglądać. Usprawiedliwienie że się nie wie oczym jest film w przypadku "Avatara" jest śmieszne, bo o filmie tyle mówiono, że to usprawiedliwienie bedzie kłamstwem albo zwykła nieroztropnością w doborze repertuaru (a nawet czasem głupotą).

ocenił(a) film na 2
GodFella

JAKIEJKOLWIEK=JAKIEJKOLWIEK DOBREJ, to był skrót, żeby nie powtarzać myśli z pierwszego postu.
Prosty scenariusz można nazwać 'klasycznym i uniwersalnym', można też nazwać 'sztampą'. Opowiedzenie prostej historii z uniknięciem banału, to wielka sztuka. Ja po prostu uważam, że Cameronowi się to nie powiodło, tylko tyle. Żadne tam poszukiwanie przekazu, funkcji dydaktycznej.
Ja się z Tobą tutaj zgadzam, przekaz absolutnie NIE jest wyznacznikiem wartości filmu, powiedziałbym nawet, że gdy film jest kiepski, to morał dodatkowo irytuje.

"Mozna tego nie lubić, owszem. Mozna miec inne podejscie do kina. Tylko tu rodzi sie pytanie, po co go oglądać. "
Czyli znowu szuflandia. ;>

ocenił(a) film na 9
bogominog

Nie szuflandia, tylko pytanie (nie koniecznie do Ciebie), albo raczej taka ogólna refleksja na podstawie dość powszechnego zjawiska.

ocenił(a) film na 9
bogominog

:))))))) Już się nie mogę doczekać kiedy w domku zasiądę, żeby się rozprawić z tym czymś...

ocenił(a) film na 9
bogominog

Prawdziwego faceta poznać po końcówce ;), to lecimy.
„No ja z tym mieszaniem osobiście nie mam problemu (muzyka jest jedna imo, zresztą nie tylko muzyki się to tyczy)”
Muzyka jest jedna, tak samo jak książka, film, samochód jest samochód a samolot jest samolot. Wiesz w wojsku mówią sztuka jest sztuka i na tym mógłbym poprzestać, ale nie, debilizm Twojego poglądy jest tak porażający, że kilka słów mu jeszcze poświęcę.
Jeżeli preferujesz wyciąganie wniosków o twórczości Soyki na podstawie Mauro Picotto to Twój fetysz i trzymaj go pod swoim dachem. Nie wszyscy preferują zabawę w pieska z lateksową panią. Ktoś tu fajnie przytoczył jak ferreri spotyka jeepa i mu wyścig proponuje a jeep na to spoko tylko w terenie, czaisz? Nie? To problem masz poważny.

„ja to odczytuję właśnie, jako postulat o zaniżanie poprzeczki filmom które oglądamy (na podstawie fikcyjnego podziału).” Ja człowieku ten „dualizm” krytykuje i forsuję wielobiegunowość, a w związku z ilością biegunów to i odniesień wiele, naucz się czytać ze zrozumieniem. Co do cytatu, to ktoś te normy, ramy kiedyś ustanowił, żyjemy na planecie gdzie one obowiązują, więc puki nie zaproponujesz czegoś lepszego, nie przekonasz notabli żeby to przyjęli to się do tego stosuj, ignorancją okpić można wszystko, tylko jakie świadectwo o sobie dajesz.

***"„Dla niektórych rozrywka, to delektowanie się fabułą” ta osoba pomyliła więc salę"

Najpierw pomylili salę ci, którzy oczekiwali skomplikowanej fabuły. Już w następnym poście okazuje się, że ci którzy oczekiwali JAKIEJKOLWIEK fabuły, też pomylili salę.***

„Fabuła – układ zdarzeń w świecie przedstawionym utworów epickich i dramaturgicznych, a także filmów.”
Masz wyraźny problem z postrzeganiem. Albo co gorsza (takich ludzi nie sznuję) tworzysz fikcję która ma pasować do twojej teorii i ją posiłkować. Avatar ma prostą, przewidywalną fabułę opartą na mniej bądź bardziej przetartych szlakach(jakakolwiek pasuje jak ulał).
Jest logicznym przedłużeniem myślowym, że osoba delektująca się, nastawiona przy oglądaniu na fabułą raczej się tym nie zadowoli, czyli pomyliła salę. Dokonałeś marnej, płytkiej manipulacji. Nisko...

Zmierzasz w kierunku szczekania, jeżeli to jest Twoja odpowiedź na mój wątek to nie marnuj mojego i swojego czasu, jesteśmy zupełnie gdzie indziej i się nie dogadamy.

ocenił(a) film na 2
akula2

"Zmierzasz w kierunku szczekania"
"debilizm Twojego poglądy jest tak porażający, (...) Nie wszyscy preferują zabawę w pieska z lateksową panią."
To raz.

"Prawdziwego faceta poznać po końcówce" - zaiste

Ok, 3 raz to samo:
"A: Drodzy krytycy, szukacie skomplikowanej fabuły.
B: Niekoniecznie skomplikowanej, prosta fabuła również może być dobra (podaje przykłady).
A: Avatar ma prostą fabułę. Dokonałeś marnej, płytkiej manipulacji.
Nisko..."


"jesteśmy zupełnie gdzie indziej i się nie dogadamy. " zgadzam się w 100%, życzę miłego dnia

ocenił(a) film na 9
bogominog

:) Również życzę miłego wieczoru.

p.s Tak na zakończenie, przeanalizuj od strony logicznej naszą rozmowę, punkt po punkcie, może na coś wpadniesz :) A jak nic nie zaświta, to ja to zrobię, kiedyś. Dobranoc :)

ocenił(a) film na 9
akula2

....no i proszę gdzieś po drodze całkiem rozsądnie dywagując dwóch inteligentnych chłopa (operują retoryką , interpunkcją, koniunkcja deklinacją i innymi .aami)jak baby pokłóciło się o przecież film podobno zwykły tylko.... :D

akula2

Do autora tego wątku.
Zgadzam się z tobą tylko w jednym
Arcydzieło brzmi śmiesznie, dno brzmi żałośnie.

Ja oceniłem też na wyrost i dałem mocne słabe 7.
Mnie avatar nie zachwycił

I chciałbym pokazać to w taki sposób jak Ty ale trochę bardziej klarownie

Avatar a marketing
Tego chyba nie zauważyłeś. Nie wiem ale chyba trochę przespałeś przez ostatnie 3,4 miesiące. Bo właśnie od tylu miesięcy wciąż o avatarze słuchy nie ginęły. Kwestia tej promocji wynika choćby z tego że Cameron powiedział, że film przerośnie najlepsze jak do tej pory jego dzieło a także film który zarobił najwięcej na świecie, więc myślę każdy musiał na to pójść aby się do tego przekonać. Następnym chwytem trafnym okazało się puszczanie filmu w 3D i 2D. Jak wiadomo w Polsce i na świecie jest wielu Piratów którzy czekają tylko na jakiś łakomy kąsek. Filmu nie opłacało się oglądać w 2d. Więc wszyscy ciągnęli do kina 3d. By zobaczyć te rzekomo wielkie widowisko.

Avatar a fabuła i gra aktorska. Fabuła była przeciętna. W filmie nic mnie nie zaskoczyło prócz efektów. Mało zwrotów akcji. Gra aktorska nie była tu za bardzo pokazana. Film nie został przez nikogo pocągnięty. Film pociągnęły tylko te efekty.

Jeśli chodzi o to to mam trochę żal bo trochę zostałem oszukany. Poszedłem na to do kina. Co prawda nie chciałem ale sytuacja mnie do tego zmusiła. Nie będę Was wtajemniczać w moje życie prywatne bo nie o to chodzi.


Jednym zdaniem opisując ten film powiedziałbym
Zrobili nas na niebieską Zamierzenia były większe. Więc film to także rozczarowanie.

ocenił(a) film na 10
dzapanq

A ja o Avatarze dowiedziałam się dopiero z Kinomaniaka (którego oglądam wyrywkowo) no i oczywiście wpadła mi w oko reklama nokii. To wszystko było gdzieś w okresie przed swiątecznym, czyli tuż przed premierą w Polsce. Może dlatego, iż telewizji prawie nie oglądam, w internecie siedzę średnio, ale mimo wszystko nie zgodze się, że film był rozreklamowany u nas w tą i spowrotem.

"Jeśli chodzi o to to mam trochę żal bo trochę zostałem oszukany. Poszedłem na to do kina. Co prawda nie chciałem ale sytuacja mnie do tego zmusiła. Nie będę Was wtajemniczać w moje życie prywatne bo nie o to chodzi. "
to jendo zdanie mówi więcej niz pozostałe dlaczego film odebrałeś tak jak odebrałes.


ocenił(a) film na 9
EwaMonika

Amen

EwaMonika

Jeśli twierdzisz że nie podszedłem do filmu tak jak powinienem podejść to się mylisz. Zawsze staram podchodzić się do filmu jak najbardziej emocjonalnie. Staram się wtajemniczyć tak w film by mnie zaciekawił. Film mnie nie zaciekawił. Bo po obejrzeniu połowy filmu drugą mógłbym opowiedzieć Ci ze szczegółami fabuła była tak bardzo czytelna i przejrzysta.Mam trochę inne wymagania co do filmów niż przeciętny widz. Ocena jest oczywiście subiektywna. Nie narzucam wam mojej oceny. Każdy wie jak dany film na niego wpływa. Na mnie film nie zrobił żadnego wrażenia. Był po prostu przyzwoity. Gdybym podszedł do tego filmu z dystansem z tym co wcześniej słyszałem że film ma być genialny to moja ocena pewnie byłaby jeszcze niższa bo jeszcze bardziej bym się rozczarować. Nie nastawiałem się na dobry film i może i dobrze. Bo gdybym to zrobił moje rozczarowanie byłoby jeszcze większe.

ocenił(a) film na 9
dzapanq

Primo - Awatar jeśli chodzi o marketing to trochę taki "amway' - brak reklam w tv , radiu czy internecie , wiec ja się pytam - "Kto nas oszukali" - chyba sąsiedzi którym się podobał :).....Secundo - na Camerona 'dla fabuły' i jeszcze z przymusu - nie dziwię się frustracji....I ostatnia sprawa - Do autora tematu - jak mawiał Hancock - good job

ocenił(a) film na 10
peh123

Uwielbiam takie cytaty :D

ocenił(a) film na 9
dzapanq

„Zgadzam się z tobą tylko w jednym” – Uzasadnij, będzie ciężko. Ja moje zdanie, spostrzeżenia uzasadniłem kompleksowo.

„Ja oceniłem też na wyrost i dałem mocne słabe 7.
Mnie avatar nie zachwycił” - i chwała ci za to, myślę, że napewno wyłapałeś do kogo tak na prawdę post mój jest kierowany, podniosłeś
rękawicę za kogoś innego

“Avatar a marketing” – reklama Avatar w środkach masowego przekazu jeżeli porównamy ją do „Parku Jurajskiego”, “Dnia Niepodległości”, czy “Lorda…” to mały pikuś. I chyba sam zdajesz sobie z tego sprawę. Mieszkam i pracuje w Irlandii, kraju na wskroś komercyjnego, gdzie marketing jest podstawą wszystkiego, nawet kościoła. I reklame Avatara to może 4 razy widziałem, słyszałem wliczając w to radio, prasę i telewizję. Będąc kilkukrotnie na przestrzeni 2009 w kraju nie widziałem jej ani razu, nie licząc kilku bilbordów(chyba że to one taką dobrą robotę odwaliły). Może Ty śniłeś...

Z resztą nie dyskutuje, zależy czego szukałeś.

p.s mam nadzieję, że klarownie :)

ocenił(a) film na 10
akula2

akula2 - dalej coś o symbolice - postać Grace (pisłam na innym wątku również)- skojarzyła mi się z "Siłaczką" Żeromskiego. Taka praca u podstaw dla idei, polepszenia świata. Oddanie, determinacja, pośiwęcenie.
Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 9
akula2

I jeszcze jedno. Mimo tej dość zgrabnej teorii o piractwie jaką wysnułeś, Avatar to jeden z najbardziej piraconych filmów w historii kina.