7,4 823 tys. ocen
7,4 10 1 823328
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Większość krytyki na temat tego filmu jaką widuję w Internecie - a jeden przykład nawet w prasie - przybiera formę dziecinady podszytej przekonaniem o byciu filmowym koneserem z wyjątkowym gustem i poczuciem głębi.

Przykład: w Polityce pojawiła się nie-recenzja, której autor poza popełnianiem paru irytujących błędów merytorycznych, sugeruje, że fabuła jest wzięta z Pocahontas, tudzież coś tam narzeka o tropach. Dwie sprawy - nie, fabuła nie jest wzięta z Pocahontas, sam wątek stawania się "tym obcym" nie ma nigdzie miejsca w disnejowskiej animacji (różnic są dziesiątki, szkoda czasu na wymienianie). Co do fabuły, mającej nie być niczym odkrywczym, muszę rozczarować większość "krytyków" - nie ma tak naprawdę oryginalnych głównych wątków. Praktycznie wszystkie główne historie pojawiły się u starożytnych Greków i Shakespeara. Nie sposób już wpaść na nic "nowego" na poziomie głównego wątku, co nie byłoby jakimś dadaizmem w rodzaju Eraserheada. To nie przez główny wątek, ale przez jego realizację, przez detale film może być dobry albo nie.

Kolejnym zarzutem z Polityki jest "brak głębi psychologicznej bohaterów" - przyznam, że nie rozumiem, autor chyba też nie, bo niczym rodowity troll wątku nie rozwija. Sully przez prawie cały film przeżywa rozterki ze względu na jego stopniowe przeistaczanie się w "obcego", we "wroga". Selfridge jest człowiekiem, który musi być wykalkulowany ze względu na stanowisko. Akcjonariusze wymagają, by RDA przynosiła zyski, i choć on sam aż do końca nie chce użyć przemocy, jest zmuszony do podjęcia tego kroku. Jest to tragedia człowieka korporacyjnego, którego życiem rządzą akcje giełdowe i realizowanie misji firmy. Nie wiem, może pułkownik Quaritch, wzorem typowego trepa, powinien nagle podczas picia kawy wdać się w pięciominutowy monolog na tematy egzystencjonalne i w głębi duszy powtarzać sobie (głosem lektora) cytaty z Schopenhauera? Wtedy na pewno cała rzesza pretensjonalnych "koneserów" doznawałaby orgazmów, ich ulubionymi filmami są najwidoczniej bowiem takie, w których w zupełnie nierealistyczny sposób postacie przeżywają jakieś rozterki, które nigdy w prawdziwym życiu się nie zdarzają. Cała "głębia", której brakuje wszystkim narzekającym to nic innego, jak odwieczne odstawianie się na mędrca przez wielkie słowa i rozwodzenie się nad szczegółami, a prawdziwie ważnych spraw omijanie, bo są "za banalne".

Z dziwacznym zachwytem nad własną osobą kolejne rzesze "krytyków", którzy właśnie odkryli jak są strasznie niemainstreamowi i oryginalni i intelektualni, że oh, ah, nic tylko brawo bić wskazują na to, że film powraca do wątków z innych filmów o Podboju Nowego Świata, czy Chłopak Poznaje Dziewczynę, i tym podobne. Ich niezadowolenie zdaje się brać z tego, że archetypy tych historii są już znane, co zupełnie do mnie nie trafia jako argument. Jak już mówiłem, praktycznie wszystkie sensowne wątki już dawno, dawno temu zostały omówione. To nie wybór wątków decyduje o wartości filmu, ale to, jak podejmie się ich realizacji. Każdy może namalować portret kobiety - nawet kioskarz ołówkiem - lecz Dama z Łasiczką jest tylko jedna. Obsesyjne unikanie powracania do starych wątków jest cechą twórców nieutalentowanych, którzy wiedzą, że nie mają nic nowego do powiedzenia. Cameron natomiast prezentuje nam niby tą samą historię z Indianami, jednak w zupełnie inny sposób. Zamiast typowego dzielenia na Dobrych i Złych, ukazywane są postawy moralne współczesnego świata, od naukowego idealizmu po cyniczny pragmatyzm (chociaż oczywiście, dla malkontentów sam fakt tego, że prezentowane jest jakiekolwiek przesłanie moralne jest już dyskwalifikujące). Świat Pandory jest rozbudowany, a sami Na'vi mają kulturę i obyczaje, prezentują zachowania które umożliwiają sympatyzowanie z nimi, ich konflikt z człowiekiem prezentuje, jak monokulturowość wypiera rdzenne kultury i zwyczaje. Narzekanie o "liberalnym", czy "ekologicznym" przesłaniu filmu też jest bez sensu - tu nie chodzi o politykę. Celem Avatara jest danie widzowi do zrozumienia, że chciwość, nienawiść i brak wyrozumienia są destruktywne, że miłość, lojalność i braterstwo to cechy godne osiągania, że człowiek nie może pozostać biblijnie antropocentryczny.

Oczywiście wszystko to jest "be" dla typowych narzekających - którzy nigdy nie mogą się niczym zadowolić, bo bycie zadowolonym oznaczałoby konformizm, a oni są przecież nonkonformistycznymi, wyjątkowymi płatkami śniegu. Postacie nie są ponurymi, zgorzkniałymi i nielubialnymi gburami, zatem też nie podpasują wszystkim tym, którzy oczekują, że film ma gloryfikować cynizm i generalne zepsucie, bo oczywiście według wszystkich "znawców" prawdziwy intelektualista musi przypominać aroganckiego nastolatka, wiecznie przekonanego o tandetności wszystkiego i odrzucającego jakiekolwiek ideały - nie ze względu na nonkonformizm, lecz na lenistwo i nieuzasadnione poczucie wyższości. Tak, drodzy widzowie, Avatar wymaga od was, byście w dwudziestym pierwszym wieku, w wieku w którym cynizm i zgorzkniałość są automatycznie oznakami wyszukanego gustu i wybijania się ponad masy, w wieku w którym moralność została odstawiona do kąta, bo za bardzo szkoda się przejmować konsekwencjami swoich działań, abyście zastanowili się nad ludzkością - nad naszym oderwaniu od świata, nad tym, jak lekceważąco odnosimy się do nieporównywalnie większego od nas Wszechświata. Proponuje wam zastanowić się nad tym, czy nie zabłądziliśmy w drodze do szczęścia, zastępując je chorymi ambicjami.

Ale oczywiście, ma duży budżet, odniósł sukces i może pochwalić się audiowizualną oprawą, a zatem koniecznie trzeba być nastawionym negatywnie.

ocenił(a) film na 10
potemkin_fw

za dużo czytania....
a z tą pocahontas to chodzi o fabule, a nie o stawaniu sie obcym w disneyowskiej animacji ....

malgoskalato

przecież napisał, że fabuła nie jest ta sama chociażby ze względu na "stawaniu się obcym"
trzeba było przeczytać do końca chociaż ten akapit

malgoskalato

Ale właśnie o to mi chodzi, w Pocahontas nie ma dwóch antagonistów, z których jeden jest postacią tragiczną, drugi naiwnym i nienawistnym człowiekiem, nie ma stawania się Indianinem, więź z naturą jest tylko na poziomie religijnym, nie ma wahającego się protagonisty, itd., itp.. Jeśli już ktoś chce szukać porównań, niech wymieni Tańczącego z Wilkami. Jak już mówiłem, "diabeł" tkwi w szczegółach, w sposobie prezentacji problemu, nie w głównym wątku.

ocenił(a) film na 9
potemkin_fw

brawo!

<br/> <br/> <br/>

<br/>

<br/>

<br/>

<br/> <br/> <br/>

ocenił(a) film na 7
lisek18

Powiem tak.
Sam film w elementach fabuły jest dobry. Nie rewelacyjny, nie genialny, nie wspaniały, porażający, po prostu dobry. Dobre wrażenie potęgują na pewno świetne efekty specjalne, ale ludzie... Czy naprawdę chcecie żeby w tym kierunku zmierzała kinematografia? Żeby takie sprawy jak aktorstwo były na trzecim planie? W Avatarze może 5% scen było kręconych na normalnych planach zdjęciowych bez użycia techniki komputerowej. Resztę zrobił komputer. Tak naprawdę na liście płac na pierwszych miejscach powinni tu być wymienieni graficy komputerowi pracujący przy tym filmie a nie Worthington czy Weaver. Nie ma tu ról pierwszoplanowych, wszystko zrobił komputer.
Uważam, że Avatar jest świetnym widowiskiem ale zatracił w tym rozmachu cechy FILMU.
Ode mnie dla Avatara słabe 7/10.
I jeżeli Akademia ugnie się pod presją widzów i przyzna Avatarowi Oscara to przestanę chyba wierzyć w jakikolwiek ich gust. Pokażą wtedy, że sztuka jaką jest film ginie i rodzi się w jej miejsce nowa, jaką jest grafika.

TheWorldIsYours

O rany...
Po cholere stworzono aparaty fotograficzne, czy nie lepiej żeby wszystkie obrazy powstawały ręką malarza?
Fotografia zabiła malarstwo! Tragedia!

TheWorldIsYours

Sceny wygenerowane komputerowo stanowią 60%, nie 95% filmu. Poza tym wyraźnie nie doceniasz roli obsady - oni nie tylko podkładali głosy, ruchy postaci też są ich ruchami, bo film był kręcony z użyciem motion capture.

Ale nawet jeśli film byłby w 100% wytworem komputerowym, co to zmienia? Czy Ghost In The Shell byłby automatycznie lepszy gdyby w całości był złożony ze scen granych przez prawdziwych aktorów? Nie widzę po prostu związku między jakością gry a tym, czy aktor to aktor, czy też efekt animacji - ludzkiej bądź komputerowej.

Ostatnie zdanie, to o grafice, zakrawa na absurd - część wizualna filmu od dawien dawna jest jednym z kluczowych elementów. W dbałości o zilustrowanie historii przejawia się znajomość elementarnego charakteru filmu, znaczy tego, że jest on "ruchomym obrazem". Oczywiście, że sama oprawa graficzna nie wystarczy - przykładem niech będzie Ultraviolet. Jednak nie uważam, że pragnienie sprawienia, żeby film dobrze się prezentował oznaczało rezygnowanie z innych elementów.

TheWorldIsYours

A i jeszcze dodam: nie wszytko zrobił komputer!
Wszystko co widzisz w filmie jest zagrane przez prawdziwych aktorów. Poczytaj może najpierw o filmie, a potem pisz.

TheWorldIsYours

"Czy naprawdę chcecie żeby w tym kierunku zmierzała kinematografia?"

cała kinematografia nigdy nie idzie w jednym kierunku, nie widzę powodów do zmartwień na zapas

co znaczy, że zatracił cechy filmy - jeśli możesz to wymień je

ocenił(a) film na 10
TheWorldIsYours

A jeśli aktorzy okażą się niepotrzebni to co? To nic. Ch*j im w ich wielkie czarne dupy :) Aktor jest narzędziem w filmie. Dupa jest do srania, aktor jest do grania, jak się mawia. Świat bez kowali kiedyś nie mógł istnieć, dziś nie są nikomu potrzebni. Jeśli kiedyś aktora zastąpi jakiś inny specjalista, to trudno, to znaczy, że nie są niezastąpieni. Niemniej wątpię by tak się stało więc nie ma co biadolić jak stara baba. Komputery jeszcze same nic nie robią, potrzebują ARTYSTÓW, którzy je obsługują. Kiedyś była celuloidowa taśma, ciemnie, reflektory jak szafa i dekoracje ciosane kartonu, a teraz będzie komputer. NARZĘDZIA się zmieniają, możliwości rosną.

ocenił(a) film na 8
TheWorldIsYours

No, a tu potwierdzenie słów przedmówców:
http://www.youtube.com/watch?v=fOHPCI_9-eQ

ocenił(a) film na 10
rAd_

He he, brawo, tzw: udany punchline ;)
Gra aktorów (jak widać na filmiku) przełożyła się na bardzo sugestywne postaci "komputerowe". Niegdyś aktorów obłożono by tradycyjną "gumową" charakteryzacją oraz pomalowano niebieską farbą. Dziś w Avatarze dzięki technice filmuje się ich ruchy oraz mimikę i na to nakłada nowoczesną `charakteryzację`. Cudo, a nie upadek kina.

Ktoś powyżej napisał, że "nie chce takiego rozwoju kinematografii", w każdym razie na pewno już słyszałem takie głosy.
Avatar to naturalna konsekwencja przełomowego "wodnego obcego" z Ochłani czy przełomowego metalicznego T-1000 z Terminatora 2 (hm, został nazwany genialnym reżyserem, kiedy to zrealizował... kto... ?). Oraz konsekwencja np: Parku Jurajskiego, gdzie komputer pierwszy raz (?) w takim stopniu wypełnił kadry filmu. I dalszych. To jest ta odnoga kinematografii w której wszelkie upodobanie ma szeroka widownia, powiedziałbym - ta najszersza. Od Avatara przez LotR, Piratów, Spidermana i innych herosów, Transformers, na Shreku i podobnych mu skończywszy. Jednocześnie wśród najbardziej kasowych filmów ostatnich lat jest miejsce na takie jak Mamma Mia!, Kod Da Vinci, Pasja.
Czy wymiar finansowy to jedyne kryterium? Pewnie że nie, przecież w zestawieniach zysków jednak przede wszystkim zawsze były filmy widowiskowe, z wysokim budżetem albo z efektami specjalnymi.
Odnoga kinematografii nie korzystająca z efektów specjalnych ma się dobrze i zawsze będzie miała. To, że najbardziej widowiskowe produkcje przyciągają największą widownię i generują największe zyski to sprawa normalna i oczywista. Czy Szkodzą tradycyjnemu, czysto celuloidowemu kinu? Nie sądzę, być może nawet robią mu więcej miejsca, samemu usuwając się w nurt komercyjny.

ocenił(a) film na 10
TheWorldIsYours

Oto Avatar XVI wieku (z pewną dozą dystansu):
http://lh6.ggpht.com/_qP8E9FNeuT0/RzcblJCOqZI/AAAAAAAABtc/Wdn5kea2UgQ/Stworzenie +Adama+Micha%C5%82+Anio%C5%82.JPG
Stworzenie Adama autorstwa Michała Anioła. Czy to jest odkrywcze? Czy to jest nowum w przedstawianiu Boga i ludzi? Nawet jeśli (?) by tak było, to do dzisiaj przetrwało tylko jedno przesłanie - `to dzieło sztuki, to jest piękne!` Zapewne hierarchowie Kościoła zamówili "najładniejsze dostępne" sklepienie kaplicy sykstyńskiej i takie też dostali. I wątpię, czy narzekali, że "no ładnie ładnie, Aniele, ale jakoś tak bez przełomu w treści... nie domalujesz Bogu jeszcze dwóch nóg?" ;P

Gdy dziś dostajemy w kinie "kaplicę sykstyńska" kinematografii to wielu jeszcze narzeka. Rozumiem jeszcze zarzuty wobec fabuły, ale jesli ktoś neguje stronę techniczną/wizualną, to nie ma sensu się z nim spierać. Co najwyżej klimat Pandory nie przypadł komuś do gustu, ale ciężko znaleźć (?) doskonalszy/piękniejszy/prawdziwszy filmowy świat. Jesli ktoś zna taki, to proszę podać ;)



Jeśli akademia ugnie się pod presją konformizmu o którym w świetnym stylu napisał autor tego wątku "(...) którzy nigdy nie mogą się niczym zadowolić, bo bycie zadowolonym oznaczałoby konformizm, a oni są przecież nonkonformistycznymi, wyjątkowymi płatkami śniegu" to to będzie jej porażka. Kinematografia światowa nie otrzymała takiego `prezentu` od 12 lat, od uber-hitu pt: Titanic, a wcześniej podobnym przełomem był Park Jurajski Spelberga (w kwestiach technicznych/wizualnych). Artyzm i głębię zostawmy dla Antychrysta czy Babel, tutaj mówimy o kinie czysto rozrywkowym. Nie oszukujmy się - żaden wielki kasowy hit XXI wieku nie ma głębi, nie mówiąc o artyzmie postrzeganym w tradycyjny (i imo słuszny) sposób. Ani LotR, ani Piraci, ani Batman Nolana, bo przecież też nie Shrek i Epoka.
W sumie można by wyłączyć z nich Pasję Gibsona, ale to chyba tylko ten film. Mam tu na mysli filmy które zarobiły te 600mln usd, były hitami, a jednak miały artyzm/głębię/filozofię etc. Jak Forrest Gump z 94r, czy o wiele mniejszym wymiarze Matrix 1 z 99r.
Nie mniej liczne nagrody Avatarowi się należą (nie wszystkie, oczywiście), ale nie można tego filmu nie docenić, bo on popchnął kinematografię krok do przodu. Nie przypadek, że za sterami nowej lokomotywy Hollywoodu ponownie zasiadł J.Cameron.

potemkin_fw

Wcale nie za dużo czytania...
Przeczytałam cały post bezproblemowo...

Oczywiście się zgadzam, pojawiały się już co prawda posty podbne, ale mi to nie przeszkadza. Wolę czytać coś takiego i odetchnąć z ulgą, że są jeszcze inni, którzy potrafią z rozsądkiem ocenić film niż kolejne zaśmiecające forum tematy w stylu "Byłam dzisiaj 1/10, rozczarowałam się strasznie, pocahontassss..."
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
coco222

Przeczytałaś bezproblemowo.... ale już ze zrozumieniem problem chyba jest:) Z rozsądkiem ocenić film? Autor nie oceniał filmu, tylko krytykę filmu, a raczej krytyków. A co do oceny/recenzji filmu, też się z autorem nie zgadzasz, bo oceniłaś ten film na 1/10 (sic!), a autor, choć ani słowa nie ma w jego recenzji o jego ocenie, tak na moje oko raczej Avatara co najmniej akceptuje...

zatracony

Skąd się biorą tacy jak ty?!
To się nazywa czepialstwo. Może i faktycznie nieprecyzyjnie napisałam "film" bo pisałam szybko i w skrócie, ale miałam na myśli oczywiście to co się wokół filmu dzieje. Ale, żebyś od razu mnie mądralo oskarżał o niezrozumienie!? Trochę mniej jadu! Nie znasz mnie, nie wiesz do kogo odpisujesz. Może sobie wyobrażasz, że jestem jakąś głupiutką nastolatką, co? Ale oczywiście anonimowość internetu pozwala takim jak ty na pisanie bez zażenowania co im się podoba.
I skąd u diabła wziąłeś ocenę 1/10 ???????? Jeśli nie jesteś poważnym uczestnikiem forum to sobie daruj pisanie tutaj! Film oceniłam na 10/10.

zatracony

I wiesz co mądralo!? Przejrzałam jeszcze raz to co autor tematu napisał dla przypomnienia i pozwolę sobie odpisać Ci, że to chyba jednak Ty masz problemy ze zrozumieniem (sory, ale to ty zacząłeś, wiec nie mam wyrzutów sumienia)
Głównym tematem wątku jest co prawda postawa krytyków filmu, ale autor zawarł w nim argumenty przeciwstawiające się krytykantom, więc poniekąd sam też film ocenił. Np:
* "To nie wybór wątków decyduje o wartości filmu, ale to, jak podejmie się ich realizacji [...] Zamiast typowego dzielenia na Dobrych i Złych, ukazywane są postawy moralne współczesnego świata, od naukowego idealizmu po cyniczny pragmatyzm (chociaż oczywiście, dla malkontentów sam fakt tego, że prezentowane jest jakiekolwiek przesłanie moralne jest już dyskwalifikujące). Świat Pandory jest rozbudowany, a sami Na'vi mają kulturę i obyczaje, prezentują zachowania które umożliwiają sympatyzowanie z nimi, ich konflikt z człowiekiem prezentuje, jak monokulturowość wypiera rdzenne kultury i zwyczaje. Narzekanie o "liberalnym", czy "ekologicznym" przesłaniu filmu też jest bez sensu - tu nie chodzi o politykę. Celem Avatara jest danie widzowi do zrozumienia, że chciwość, nienawiść i brak wyrozumienia są destruktywne, że miłość, lojalność i braterstwo to cechy godne osiągania, że człowiek nie może pozostać biblijnie antropocentryczny."
* Jest też fragment opisujący bohaterów, ich cechy i zachowanie w filmie, dialogi i ich znaczenie. I to też jako argument mówiący, że Avatar jest okej pod tym względem. Sam nawet tego cytatu użyłeś w dalszej części dyskusji...

ocenił(a) film na 8
coco222

heh...:) faktycznie... sorry walnąłem gafę... ale o 7 z minutami jeszcze się nie obudziłem do końca... rzuciłem okiem za twój post i wpadło mi w oko to 1/10.... wybaczysz, siostro?;)

ocenił(a) film na 8
potemkin_fw

"Z dziwacznym zachwytem nad własną osobą kolejne rzesze "krytyków", którzy właśnie odkryli jak są strasznie niemainstreamowi i oryginalni i intelektualni, że oh, ah, nic tylko brawo bić wskazują na to..."

Ty robisz to samo tak jakby, pomijając "niemainstreamowość" :D To żaden argument. Podobnie jesteś nastawiony negatywnie w stosunku do tych, którzy są nastawieni negatywnie. Lekarzu lecz się sam :)

kyloss1

Jestem negatywnie nastawiony do pretensjonalności, nie przeczę temu. Nie mam nic przeciwko osobom, którym nie podobał się, z tego czy innego względu Avatar. To czemu chciałem się sprzeciwić to prezentowanie negatywnej oceny nie ze względu na własne doznania filmowe, ale ze względu na zwykłą prymitywną przekorność. Problem polega na dysproporcji między ludźmi, którzy swoje niezadowolenie bazują na konkretnych cechach filmu, a ludźmi, którzy używają swojego negatywizmu jako maski dla malkontenctwa, będącego próbą wykreowania się na kogoś o wyszukanym guście.

ocenił(a) film na 9
potemkin_fw

Takich niestety coraz więcej... jakoś nie udało mi się trafić na kogoś, komu film się nie podobał ze względów czysto własnych, albo przeszkadza im komercja, nie mogąc znieść szumu wokół tego obrazu wyzywają ludzi od prymitywnego bydła. Szukając dziesiątego dna zachowują się jak wszystko wiedzący bogowie. No cóż ...

potemkin_fw

W pełni się zgadzam z autorem tematu.

ocenił(a) film na 7
martwakiszka

60% to były sceny nie wykorzystujące w 100% komputera, a ja miałem na myśli sceny na planie filmowym, bez jakiejkolwiek integracji komputera.

Ghost in the shell... Ok ale to jest kreskówka, coś zupełnie odmiennego.

"Nie widzę po prostu związku między jakością gry a tym, czy aktor to aktor, czy też efekt animacji"

AKTOR TO CZŁOWIEK. C Z Ł O W I E K!! Nie jakaś animacja w komputerze.
Czyli niedługo będziemy przyznawać Oscara, powiedzmy dla aktora X, którego świetnie przerobili graficy w filmie Y.

"Ostatnie zdanie, to o grafice, zakrawa na absurd - część wizualna filmu od dawien dawna jest jednym z kluczowych elementów. W dbałości o zilustrowanie historii przejawia się znajomość elementarnego charakteru filmu, znaczy tego, że jest on "ruchomym obrazem". Oczywiście, że sama oprawa graficzna nie wystarczy..."

Ok grafika może być. Ale żeby nie był nią cały film bo to już naprawdę wkracza w nową formę kinematografii.
Niedługo naprawdę najbardziej prestiżowym Oscarem będzie statuetka za efekty specjalne.

"A i jeszcze dodam: nie wszytko zrobił komputer!
Wszystko co widzisz w filmie jest zagrane przez prawdziwych aktorów. Poczytaj może najpierw o filmie, a potem pisz."

Tak, ale są oni jakby podrasowani przez komputer. To nie jest w 100% ich gra. Mimo, że to oni poddawali głosy, gestykulację to jednak na końcowy efekt wielki wpływ miał komputer.
PS. Poczytałem, obejrzałem...

"Takich niestety coraz więcej... jakoś nie udało mi się trafić na kogoś, komu film się nie podobał ze względów czysto własnych, albo przeszkadza im komercja, nie mogąc znieść szumu wokół tego obrazu wyzywają ludzi od prymitywnego bydła. Szukając dziesiątego dna zachowują się jak wszystko wiedzący bogowie. No cóż ..."

Rozumiem szum wokół tego filmu. Jest niesamowicie efektowny, co masom ludzi się podoba.

I na koniec pytanie do wszystkich, uważających siebie za fanów kina:
Jaki film Wam się bardziej podobał: Avatar czy Lot nad kukułczym gniazdem? Odpowiedz proszę uzasadnić.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
TheWorldIsYours

Weź pod uwagę, że efekty specjalne już są niemal doskonałe, wkrótce już nie będzie co poprawiać i znowu będzie trzeba się skupić na fabule. A tu zaś coraz trudniej wymyślić coś oryginalnego, czego jeszcze nigdy nie było. Choć w tym roku mam wrażenie jakby więcej dobrych filmów pojawiło się.

Co do Avatar vs Lot nad kukułczym gniazdem nie odpowiem, biję się w pierś, bo nie oglądałem. Ale mam zamiar nadrobić zaległości. Poza tym takie porównanie raczej nie ma sensu, bo to kompletnie inny typ kina

ocenił(a) film na 4
rAd_

Mylisz się. Skoro istnieje ranking top100 filmów, to porównywanie ma sens. No ale mam wrażenie, że Lot Ci się nie spodoba, po prostu szukasz w kinie innych rzeczy niż te, które są pokazane w Locie.

ocenił(a) film na 10
TheWorldIsYours

"Tak, ale są oni jakby podrasowani przez komputer. To nie jest w 100% ich gra. Mimo, że to oni poddawali głosy, gestykulację to jednak na końcowy efekt wielki wpływ miał komputer."

Podstawowe założenie Avatara to nie koloryzować gry aktorów kolego :)
Po drugie, komputer odpowiada tu za harakteryzacje, a z twojej wypowiedzi wynika, że doklejenie aktorowi peruki to zbrodnia na sztuce.

Ja nie wiem z czego wynika to demonizowanie komputerów, wy chyba ludzie nie macie pojęcia jak one działają.

TheWorldIsYours

Aktorzy są tylko materiałem, tak jak rekwizyty. Ich celem jest przekazywanie fabuły. To od tego jak dobrze to robią zależy powodzenie filmu - nie od tego, czy to koniecznie są w pełni ludzie uchwyceni obiektywem kamery.

Nie wiem, dlaczego tak przywiązujesz wagę do Oscarów. Jak dla mnie są one bardziej zaznaczeniem, że jakiś film jest wart uwagi, nie ostatecznym sądem nad nim.

Mam wrażenie, że ludziom bardziej podoba się wykreowany świat, zarówno część ożywiona, jak i nieożywiona, niż same efekty.

A pytanie o to, czy bardziej mi się podoba Avatar czy Lot, dwa filmy z zupełnie innych gatunków jest odpowiednikiem pytania czy bardziej lubię pralkę czy lodówkę.

ocenił(a) film na 8
potemkin_fw

Szacunek.

Ironia, cięte pióro i poczucie humoru, które mi odpowiada:) Kilka razy naprawdę zarechotałem:)

"Nie wiem, może pułkownik Quaritch, wzorem typowego trepa, powinien nagle podczas picia kawy wdać się w pięciominutowy monolog na tematy egzystencjonalne i w głębi duszy powtarzać sobie (głosem lektora) cytaty z Schopenhauera? Wtedy na pewno cała rzesza pretensjonalnych "koneserów" doznawałaby orgazmów, ich ulubionymi filmami są najwidoczniej bowiem takie, w których w zupełnie nierealistyczny sposób postacie przeżywają jakieś rozterki, które nigdy w prawdziwym życiu się nie zdarzają"

"bycie zadowolonym oznaczałoby konformizm, a oni są przecież nonkonformistycznymi, wyjątkowymi płatkami śniegu"

Perełki:)

ocenił(a) film na 10
zatracony

Świetna recenzja, warta odkopania :)

Chciałbym jeszcze się odnieść do wątku pocahontas. Wystarczy obejrzeć jakiś wywiad z cameronem w którym mówi o swoich inspiracjach, przecież chłopak niczego nie ukrywa. Otwarcie mówi o literaturze sci-fi, pulpowych publikacjach, komiksach itd. Avatar czerpie pełnymi garściami z dotychczasowego dorobku, to fakt, ale to pierwszy film, który przenosi te wspaniałe opowieści z książek i magazynów lat 50-80 na wielki ekran. PIERWSZY! I chwała cameronowi za to, że udało mu się w końcu te niesamowite rzeczy przenieść na ekran z takim rozmachem i zręcznością, że na kolana sk*****ny :]

Przepraszam, jakiś wulgarny jestem dziś :P

A jak dla mnie to absolutnym arcydziełem są loty jakea i neytiri na ikranach. Prosta, piękna rzecz, sen o lataniu, pierwszy raz na ekranie z taką mocą i perfekcją.

ocenił(a) film na 8
Negative

"Avatar czerpie pełnymi garściami z dotychczasowego dorobku, to fakt, ale to pierwszy film, który przenosi te wspaniałe opowieści z książek i magazynów lat 50-80 na wielki ekran. PIERWSZY!"

Lol, już zapomnieliśmy o Supermanie z 78r z Reeve'sem, który okazał się większym supermanem po wypadku niż komiksy? Nie wspominając o Daredevil, Spiderman, Batmanach, Transformersach itp. Co Ty za przeproszeniem p... o tej 1wszości?

ocenił(a) film na 10
kyloss1

Komiksy o superbohaterach to trochę inna bajka niż komiksy i książki sci-fi więc ja mówię o czymś zupełnie innym.

ocenił(a) film na 8
Negative

To i tak nie masz racji, pierwszy przykład z brzegu to Odyseja Kosmiczna na podstawie Artura Clarke'a.

ocenił(a) film na 10
kyloss1

Type w ogóle nie masz pojęcia o czym mowa. Przedstawicielem ekranizacji takiej literatury jest np. conan.

ocenił(a) film na 8
Negative

No też, więc o czym Ty mówisz, że Avatar jest PIERWSZY? Sam sobie zaprzeczasz.

ocenił(a) film na 10
kyloss1

Bo conan to ekranizacja czystego fantasy i miało to miejsce 28 lat temu? Czyli względnie dawno?

ocenił(a) film na 8
Negative

Twoja logika jest porażająca. Najpierw twierdzisz, że coś było pierwsze, a potem, że to co było wcześniej nie było pierwsze, bo to było dawno. No po prostu... szkoda słów. Nie ma sensu obserwować dalej tego tematu.

ocenił(a) film na 10
kyloss1

Ja p******e, ok, specjalnie dla ciebie, pierwsza ekranizacja TEJ literatóry SCI-FI, a pierwsza ekranizacja nawiązujące do estetyki sci-fi/fantasy lat 50-80 od 30 lat.

ocenił(a) film na 7
Negative

"Weź pod uwagę, że efekty specjalne już są niemal doskonałe, wkrótce już nie będzie co poprawiać i znowu będzie trzeba się skupić na fabule. A tu zaś coraz trudniej wymyślić coś oryginalnego, czego jeszcze nigdy nie było. Choć w tym roku mam wrażenie jakby więcej dobrych filmów pojawiło się."

Wiem, napisałem, że efekty są świetne. No i niech się skupią na fabule, może to wyjdzie kinematografii na plus.

"Co do Avatar vs Lot nad kukułczym gniazdem nie odpowiem, biję się w pierś, bo nie oglądałem. Ale mam zamiar nadrobić zaległości. Poza tym takie porównanie raczej nie ma sensu, bo to kompletnie inny typ kina"

Obejrzyj, warto:) Po prostu chciałem porównać filmy gdzie nie ma żadnej techniki oprócz kamery i film w którym kamera nie ma zbyt dużego znaczenia.

"Podstawowe założenie Avatara to nie koloryzować gry aktorów kolego :)"

I dlatego zatracił on walory filmu...

"Po drugie, komputer odpowiada tu za harakteryzacje, a z twojej wypowiedzi wynika, że doklejenie aktorowi peruki to zbrodnia na sztuce."

Czy ty czytać umiesz? Porównujesz charakteryzacje aktora do całkowitej jego przeróbki przez komputer? Nie tak napisałem...

"Ja nie wiem z czego wynika to demonizowanie komputerów, wy chyba ludzie nie macie pojęcia jak one działają."

Informatykiem nie jestem ale potrafie wychwycić co w filmie zrobił komputer a co kamera.

ocenił(a) film na 10
TheWorldIsYours

:"Podstawowe założenie Avatara to nie koloryzować gry aktorów kolego :)"

I dlatego zatracił on walory filmu..."

Zatracił walory filmu bo gra aktorów nie była poprawiana przez grafików?

"Czy ty czytać umiesz? Porównujesz charakteryzacje aktora do całkowitej jego przeróbki przez komputer? Nie tak napisałem..."

Ja nie rozumiem z czym ty masz problem, wymyślono sposób na lepsza harakteryzację, odbywa się to za pomocą performance capture a nie 8 godzinnego nakładania mejkapu. W czym ty tu widzisz problem?

"Informatykiem nie jestem ale potrafie wychwycić co w filmie zrobił komputer a co kamera."

A wiesz, że tła są nakładane komputerowo nawet w serialach typu brzydula? Pewnie nie wiesz, bo nie potrafisz odróżnić rzeczywistego kremla od kremla wklejonego jako tło. W Avatarze się wie, że to komputer, bo czegoś takiego nie ma, gdyby cameron uznał, że taniej zrobić brazylię w studiu niż lecieć tam z całą ekipą, to ci gwarantuję, że byś się o tym nie dowiedział.

TheWorldIsYours

"Podstawowe założenie Avatara to nie koloryzować gry aktorów kolego :)"

I dlatego zatracił on walory filmu... "

nie rozumiem, mógłbyś to trochę rozwinąć

TheWorldIsYours

a ja mógłbym się doprosić co znaczy,
"że zatracił cechy filmy - jeśli możesz to wymień je" ciekawi mnie to

ocenił(a) film na 7
thengel

Zatracił walory filmu:
Mam tu na myśli, że wszystko co do tej pory robili przy filmie ludzie, robi teraz komputer (a konkretniej graficy). Aktorzy, kamerzyści, charakteryzatorzy, scenografowie, osoby odpowiedzialne za kostiumy już niedługo nie będą w ogóle potrzebni. Wszystko za nich zrobi komputer, a efekt będzie podobny. Dla mnie to takie pójście na łatwiznę. Dziś zrobić efektowny film to nie aż takie wielkie wyzwanie jak kilkadziesiąt lat temu. Czym przy Avatarze jest choćby Ben Hur. On jest efektowny, a nie ma w nim choćby promila komputera.
Niedługo do filmu będzie potrzebny tylko reżyser, scenarzysta, graficy i ewentualnie kompozytor.

"Zatracił walory filmu bo gra aktorów nie była poprawiana przez grafików?"
Była ZROBIONA przez grafików...

"Ja nie rozumiem z czym ty masz problem, wymyślono sposób na lepsza harakteryzację, odbywa się to za pomocą performance capture a nie 8 godzinnego nakładania mejkapu. W czym ty tu widzisz problem?"

Myślałem, że to literówka ale naprawdę nie umiesz pisac. Charakteryzacja się pisze.
Problem widzę w pójściu na łatwiznę o czym już wyżej napisałem.

"A wiesz, że tła są nakładane komputerowo nawet w serialach typu brzydula? Pewnie nie wiesz, bo nie potrafisz odróżnić rzeczywistego kremla od kremla wklejonego jako tło. W Avatarze się wie, że to komputer, bo czegoś takiego nie ma, gdyby cameron uznał, że taniej zrobić brazylię w studiu niż lecieć tam z całą ekipą, to ci gwarantuję, że byś się o tym nie dowiedział."

Nie oglądam Brzyduli... To pokaż mi fragment filmu z prawdziwym i wklejonym Kremlem i ci powiem który jest który.
Mówiłem także już wcześniej, że efekt wklejania komputerowego jest podobny do rzeczywistości.

TheWorldIsYours

Nie wiem czy wiesz ale tacy graficy to artyści 3d. To wszystko nadal robią ludzie. Komputer sam nic nie robie. Tutaj trzeba tyle samo talentu i wysiłku co przy namalowaniu dzieła na płótnie.

martwakiszka

Miałem na myśli: komputer sam nic nie robi.

ocenił(a) film na 10
TheWorldIsYours

"Mam tu na myśli, że wszystko co do tej pory robili przy filmie ludzie, robi teraz komputer (a konkretniej graficy). Aktorzy, kamerzyści, charakteryzatorzy, scenografowie, osoby odpowiedzialne za kostiumy już niedługo nie będą w ogóle potrzebni. Wszystko za nich zrobi komputer, a efekt będzie podobny. Dla mnie to takie pójście na łatwiznę. Dziś zrobić efektowny film to nie aż takie wielkie wyzwanie jak kilkadziesiąt lat temu. Czym przy Avatarze jest choćby Ben Hur. On jest efektowny, a nie ma w nim choćby promila komputera.
Niedługo do filmu będzie potrzebny tylko reżyser, scenarzysta, graficy i ewentualnie kompozytor."

Ale bzdety matko. Chłopie ci sami ludzie, którzy pracowali 60 lat temu pracują dalej, tylko teraz pracują na komputerze. Kiedyś inżynier miał ekierkę, cyrkiel, rapitograf i kalkę, teraz ma CADa. Kiedyś scenarzysta miał karton i farby, a teraz ma Zaawansowane aplikacje. Proste. Grafik to nie jest alfa i omege, że siedzie włączy komputer i bah. Nadal trzeba specjalisty od kostiumów, nawet jeśli zostaną wykonane w programie graficznym a nie nożyczkami i wełną.

"Problem widzę w pójściu na łatwiznę o czym już wyżej napisałem."

Pójście na łatwiznę to jest zostanie przy metodach znanych od 60 lat i nie rozwijanie technologii.






Negative

tacy graficy to artyści 3d. To wszystko nadal robią ludzie. Komputer sam nic nie robie. Tutaj trzeba tyle samo talentu i wysiłku co przy namalowaniu dzieła na płótnie.

ocenił(a) film na 10
martwakiszka

Stąd się biorą właśnie takie opinie, po prostu ludzie nie wiedzą na czym polega praca grafika. Jeden z drugim myśli, że komputer to sam wszystko rysuje a człowiek tylko siedzi obok i czek aż skończy. Takie wyobrażenie mieli w niektórych filach sci-fi 50 lat temu :)

TheWorldIsYours

Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jaki ogrom pracy został włożony w stworzenie Pandory. Dziesiątki ludzi pracowało nad tym przez lata, a ty sugerujesz, że ktoś siadł przy komputerowym automagicznym generatorze światów i kliknął "Twórz". Widzę że nie zdajesz sobie też sprawy, że ilość rekwizytów szła w dziesiątki tysięcy, ani z tego że specjalnie na potrzeby filmu stworzono zupełnie nowy typ kamery.

Poza tym dość bezczelnie traktujesz samych ludzi użyczających głosu, ludzi od konceptów i innych pracujących nad filmem.

I po raz kolejny - gra nie była zrobiona przez grafików. Obejrzyj making of tego filmu to przekonasz się, że absolutnie nie masz racji.

Dlaczego użycie komputera jest pójściem na łatwiznę? Może przestaniemy też używać wszelkiego innego oświetlenia niż lampy naftowe, bo to też "pójście na łatwiznę"?

Negative

Avatar nie jest tylko i wyłącznie wzięciem pomysłów z książek science fiction które Cameron czytał w młodości. Film zarówno je rozwija, jak i podchodzi do wątku Człowiek Kontra Natura i Lojalność Kontra Moralność w nowy sposób. Zamiast stawianie na spirytualizm czy szamanizm, pojawia się autentyczne naukowe wytłumaczenie całej owianej w innej fikcji "więzi", to wypełnianie rozkazów sprawia że Jake odwraca się przeciwko "swoim" kiedy poznaje "obcych", nie tylko w formie już znanego wątku kulturowego, ale całego doświadczania świata.

ocenił(a) film na 8
potemkin_fw

Załamuję mentalnie ręce! O co tu kaman? Ludzie! Zanim odpowiecie na jakiś post, może chociaż go przeczytacie? 99% odpowiedzi jest nie na temat!