Lubię różne filmy...wiele z nich jest w czołówce na filmwebie czy IMDB (chociaż, z całym szacunkiem dla fanów, to jest moje zdanie i frustracje proszę zachować dla siebie - "Ojciec Chrzestny jest PRZEreklamowany", czasem oglądam głupawe komedie z Leslie Nielsenem,poza tym jestem miłośnikiem efektów specjalnych(no ale bez przesady typu że pójdę do kina na Transformers;P) oraz scen batalistycznych...Ogólnie jestem trochę uczulony na hollywoodzką kliszę (świetnie sparodiowaną przez film Team America!), i będąc świadomym, że ten film to maszynka do robienia pieniędzy poszedłem na niego, łapiąc się na haczyki typu trailery i "Uwaga!!3D!!!Zapiąć pasy!!!
I co? Film wbił mnie totalnie w fotel!!!Zaschło mi w gardle bo cały czas siedziałem z otwartymi ustami...Zrobił na mnie piorunujące wrażenie, głębia 3D, którą zaprezentowali twórcy jest oszałamiająca...Świat Pandory to raj, i co najważniejsze moja świadomość ani razu nie krzyknęła do mnie "Ej Krzysiek, ale to wszystko zmajstrowane na megakomputerach!"
Jest PIĘKNIE, PIĘKNIE, PIĘKNIE, PIĘKNIE!!!Ktoś napisał na tym forum, że to jest jeden z tych filmów, o których się myśli tuż przed snem i chyba ma rację, póki co nie mogę myśleć o niczym innym niż o tym, co zobaczyłem dzisiaj w kinie.
Czytałem wiele recenzji tego filmu, starając się unikać spoilerów. Wielu ludzi narzekało, że fabuła jest marna i Hollywood krzyczy na każdym kroku...według mnie to nieprawda, niech ktoś powie, że jest tak samo sztampowo jak w 2012 (świetne efekty) to go wyśmieję...W "Avatarze" nie ma tysiąckrotnie przerabianych dialogów, a jeśli chodzi o pompatyczne przemowy Jake'a skierowane do klanów Na'vi - według mnie są świetnie wpasowane w świat niebieskich istot - Cameron ukazał je jako istoty o wyższym niż ludzki stanie ducha, ja to zrozumiałem tak, że dla nich pewne wartości są na stałe wpisane w sposób życia, i nie są one wbijane w głowę jak dzieciom na lekcjach polskiego że "Ojczyznę kochać trzeba tak jak Boga". Na'vi żyją życiem lasu, są z nim połączeni na wyższym poziomie, oni nie tylko tam mieszkają, oni są Pandorą...
Cameron odwalił tutaj kawał dobrej roboty, ukazując kontrast - utopijna, idealna harmionia mieszkańców z planetą(księżycem?), a z drugiej strony rządni zysku ludzie...Nawet jeśli nie dojdzie w ciągu nawet 1000 lat do skolonizowania i rozgrabienia obcej planety(prawdopodobieństwo zawsze istnieje), to i tak Ziemianie zniszczą swoją planetę, byleby było wygodniej i portfel był grubszy. Doskonale rozumiem to, że sam, jak większość mieszkańców Ziemi sam się do tego przyczyniam, jednak nie jest tak, że mnie to wszystko gówno obchodzi.
Cameron według mnie spisał się na medal, film jest TECHNICZNYM PRZEŁOMEM w historii kina i mam nadzieję, że w przyszłości ta technika będzie jeszcze ulepszana ile wlezie i filmy 3D zdominują ekrany kin, choć wiadomo, że nie każdy film się nadaje do czegoś takiego.
Ulubiona scena to ta, gdy się okazuje, że fauna Pandory również przystępuje do walki, w powietrzu i na lądzie. Coś wspaniałego.
moja ocena 10/10. Z czystym sumieniem. Nie tylko kino s/f, również postrzegane ogólnie potrzebowało takiego strzału w pysk. Zarezerwowałem jeszcze 3 seanse w przeciągu 10 dni.
---------------------------------------------------------------------
Nie rozumiem ludzi, którzy jadą po tym filmie ile wlezie dlatego, że to nie jest dramat psychologiczny ani film pana Tarantino, a mimo to jest tak wysoko w filmowych rankingach. Film ocenia się jako całość a nie rozkłada na najmniejsze czynniki po to, by wytknąć błędy i napisać, że to nie Podziemny Krąg ani Ojciec Chrzestny. Film jest w swoim gatunku majstersztykiem, i za głównie dostaje wysokie noty. No i również za oszołomienie, jakie nam serwuje, nawet jeśli nie jesteśmy największymi fanami gatunku...Polecam miłośnikom różnego kina.
Śmieszą mnie te żarliwe wpisy na forum, że 1 lub 2/na 10 góra. Połowa z tych osób pewnie nie poszła do kina na ten film, pewnie dlatego, że wstyd im było przed znajomymi z kółka Węgierskiego Kina Lat 60tych Oraz Filozoficznych Filmów Krótkometrażowych Z Mroźnej Skandynawii...
Osobiście nie mam nic do ogółu ludzi oglądających takie filmy, bo moje upodobania kulturalne też nie są mainstream'owe - wszyscy twierdzą, że słucham strasznie dziwnej muzyki...ale miałem nieprzyjemność mieszkać z takimi osobami, i robili dokładnie to, co większość ludzi jadących Avatara po całości - uważali się za nieskończenie fajnych i że jak ktoś nie rozumie ich kina to jest debilem bez krzty rozumu, oni oglądają same najlepsze rzeczy, a ogół filmów dzieli się na GENIALNY i na GÓWNO.Wasza krucjata nie ma znaczenia, na pewno nie dla osób, które ten film obejrzały i bardzo się z tego cieszą - sądzę, że dla nich, tak jak i dla mnie, miejsce w rankingu w internecie tak naprawdę nie ma zbyt dużego znaczenia.
Pozdrawiam