Coś trzeba zmienić. Brakuje świeżości.
"Birdman" spuścił powietrze z filmów o herosach, zakpił z nich, wyszydził. Okazał się świetną zjadliwą i przezabawną satyrą, odtrutką na filmy o superherosach. Dowala bezpośrednio i to po nazwisku:
Robertowi Downeyowi Jr. (Iron-man),
Michaelowi Fassbenderowi (Magneto),
Jeremy Rennerowi (Hawkeye),
Georgowi Clooneyowi (Batman)
Edwardowi Nortonowi (Hulk2)
ba, nawet Woody'emu Haarrelsonowi (Igrzyska śmierci),
którzy puszą się i udają wielkich artystów, aktorów, a sami zakładają kostiumy i pajacują tylko dlatego, że płaci im się za to grube miliony dolarów, albo by się przypomnieć, by podreperować karierę. To żenujące.
MICHAEL KEATON tymczasem dokonał w "Birdmanie" desperackiego aktu samozniszczenia, by niczym Mickey Rourke w "ZAPAŚNIKU", albo Natalie Portman w "Czarnym łabędziu" narodzić się na nowo, jak feniks z popiołów. By odzyskać szacunek do samego siebie.
Jego Riggan Thomson stracił/przegrał przecież w życiu wszystko, z wyjątkiem sztuki, którą odnajduje... w samym sobie. Zatem to film o jej poszukiwaniu. Każdy, kto miał w sobie tę odrobinę ambicji i nie wszystko poszło mu w życiu tak jakby sobie tego życzył, wie o co chodzi. Jest Birdmanem, co oznacza: nie znaczę zupełnie nic.
Składając się na scenie w ofierze Riggan w istocie stał się sztuką. Dlatego odrywa się od ziemi, odfruwa.
Udało mu się!
Co w takim razie zrobić z "MŚCICIELAMI"?
Nie zrozumcie mnie źle, sam przez długi czas bardzo lubiłem filmy o superbohaterach. Wtedy, gdy jeszcze były wyrazem artystycznej ekspresji (bo były!), począwszy od "Supermana" Richarda Donnera przez "Batmana" Tima Burtona, po "Blade'a" Stephena Norringtona, "Spidermana" Sama Raimiego, "Hulka" Anga Lee, "Sin City" Roberta Rodrigueza, "300" Zacka Snydera, "Drogę do zatracenia" Sama Mendesa i "Historię przemocy" Davida Cronenberga.
Jeden lepszy od drugiego. Każdy inny.
Tymczasem od kilku lat dostrzegam już wyłącznie bicie monety, dlatego krytyka w postaci "Birdmana" spadła na to kino w punkt. Mnożą się te filmy bezmyślnie jak króliki i nie są już wyrazem starań, chęci, serca. To produkty schodzące z taśmy, wyroby z fabryki.
Jasne, że to drogie filmy, wiadomo, że robione są z myślą o zarabianiu pieniędzy, ale kiedyś nie było to takie wprost. Komiksy zawsze były najbardziej kasowymi filmami roku, ale wciąż jednak filmami, nie produktami.
Nie dostrzegacie tego jak bardzo zmienił się język jakim się mówi o tych filmach, nawet w newsach na filmwebie?
Jak sztucznie podtrzymywane jest zainteresowanie, budowanie atmosfery gorączki oczekiwania?
A przecież jedyne o czym się w tych niusach mówi, to o pieniądzach. Jaki aktor i za ile zagra tę a tę postać, kto negocjuje kontrakt, i na jak długo, na ile filmów etc.
Tu już nie chodzi o samo kino. Ono jest na szarym końcu. Te przepychanki między studiami Sony i Marvel o znaki zastrzeżone, o towary właśnie, z których uczyniono symbole bohaterów, za którymi stały przecież jakieś ideały walki dobra ze złem.
Komiks utowarowiono jak nigdy dotąd. Tu już nie ma litości, nie ma sympatii, nie ma nawet widzów. To znaczy są ale jedynie jako konsumenci, nie odbiorcy.
Jak już mówiłem, komiksy zawsze były drogimi produkcjami i zazwyczaj były kasowe, toteż zawsze liczono w związku z tym na zyski, gdy podejmowano się ich realizacji, a jednak odnosi się wrażenie, że niegdyś biorący udział w ich realizacji twórcy i aktorzy mieli w sobie tę odrobinę szlachetności, uczciwości wobec widza, by robić te filmy z... sercem.
Dziś ci twórcy budują konsorcja, syndykaty, korporacje i ubierają je w mniej ostre słowa typu "universum Marvela czy DC".
I to jest wstrętne, wręcz ohydne, że w ostatecznym rozrachunku są... bezwstydni. Mówią o franczyzach, o budowaniu universum właśnie. To nie są filmowcy, to bankierzy budujący nowy konglomerat finansowy. Robią fuzje (Batman & Superman), planują jakby grali na giełdzie, wedle słupków zysków, nie tego, czy to co wyprodukowali w ogóle było udane.
Zbrukali to, co kochaliśmy jako dzieci, lubiliśmy jako nastolatki, powracaliśmy do tego z sentymentem jako dorośli.
A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ci wszyscy zdolni przecież artyści, aktorzy, reżyserzy, scenarzyści, operatorzy, montażyści, kostiumolodzy, scenografowie, choreografowie, kompozytorzy, etc. biorą w tym udział.
Że nikt nie odmawia.
Że wszystkich da się kupić.
Po pierwsze: to nieprawda (znacznie więcej ludzi ogląda komiksy w kinie, niż je czyta, a potem, po seansie wcale po komiksy nie sięga).
Po drugie: co to zmienia?
Najlepiej jak przestaniesz trollować bo nie tobie dane jest co ma sens a co nie.
O, to nikt w dzieciństwie nie czytał komiksów? Avengers są taką samą odskocznią i powrotem do przeszłości jak żółwie ninja.
To są głównie blockbustery, nikt nie tworzy filmów za takie pieniądze dla małej niszy
to kolejny użytkownik który uważa się za "znaffce" bo zobaczył Birdmana, to równie dobrze, na jej tok rozumowania, można wnioskować że po Władcy Pierścieni trylogii która przeszła do historii kina żaden film fantasy nie ma sensu, bo to odgrzewany kotlet?
A co w obecnych filmach fantasy jest takiego, że są warte wszystkich oscarów świata?
Nie wiem, ale czytając temat autora tematu rozumując na jego sposób.
To ja pójdę na forum filmu fantasy jako przykład Harry Potter
i napiszę że nie był potrzebny i nie ma żadnego sensu, bo to Władca Pierścieni ma 17 oscarów i jest liderem fantasy? czyli skoro Birdman jest klasykiem, to już filmy rozrywkowe takie jak Avengers nie powinny powstawać bo nie ma sensu?
czyli rozumiem że powinny powstawać tylko dramaty i filmy typu Birdman to kino było by nudne...
Potrzeba innowatorskich blockbusterów niepowielających klisze i nie robionych na jedną modłę. A takich w dzisiejszych czasach ze świecą szukać. Niedługo przestaną zapewniać rozrywkę a zwyczajnie nudzić, i to się stopniowo już dzieje.
_DISCLAIMER_ powstało już tyle filmów że trudno coś oryginalnego wymyślić i ten problem dotyczy wszystkich gatunków filmowych.
Zwykle to wszystko polega na planowaniu a potem anulowaniu ciekawych projektów, bo akurat wielkie korporacje mediowe wolą dać w łapę na kolejne taśmowe adaptacje komiksów.
A tak w ogóle to powstanie tetralogia "The Stand" Stephena Kinga, z Matthew McConaguheyem w roli Randalla Flagga, więc jest na co czekać.
Dobrze by było zekranizować wysokobudżetową "Mroczną wieżę" w formie serialu, a to już zupełnie inna sfera marzeń.
Ja rozumiem że są ciekawe Książki które warto by zekranizować ale czy to znaczy że komiksów nie powinno się ekranizować ?? uważam że każdy powinien oglądać filmy które go zainteresują np świat komiksowy jest nadal bogaty w ciekawą fabułę (moje prywatne zdanie ) i mam nadzieje że nadal będą produkowane ale to nie oznacza że nie chce ekranizacji ciekawych książek.
Krytykuję ich powtarzalność, co skutkuje wszechogarniającą nudą, a nie ekranizacje same w sobie bo są.
Powiem tak to kwestia gustu filmy w tematyce super hero mają podobny schemat ale czy zawsze ?? np Niesamowity Spider-man 2 i Kapitan Ameryka Zimowy Żołnierz jednak znacząco się różnili,przynajmniej według mnie .
Potrzeba, nie potrzeba co za różnica? to samo masz z serialami, skoro jest pierwsza miłość to po co ma być m jak miłość skoro jeden bazuje na drugim? albo mamy taniec z gwiazdamy w wersji amerykańskiej to już w wersji polskiej sensu nie ma bo jest mało oryginalny i nudny? Skąd wiesz co będzie niedługo, filmy będą powstawać, i będą miały co raz to powtarzalne shematy poprzednich tyczy się to fantasy, sci fi, dramatów i wielu innych, ale sęk w tym że nas będą nudzić a nowe a dla nowych pokoleń będzie to nowa rozrywka. Dla nas będzie to samo bo dorastamy, chcemy coś nowego, a niestety nawet ja już zauważam w niektórych filmach fantasy powtarzalne shematy, np, z Lotra, czy Pottera...
czyli najprościej
powinniśmy mieć jeden kanał telewizyjny o tej samej treści
jeden i ten sam film w kinie o tej samej treści bo jest klasyką i koniec.
no to świat był by nudny, czyli powinna być też jedna i ta sama kawa bo jest najlepsza, to samo masło bo nie jest kaloryczne, to samo mięso bo jest najlepsze a reszta jest niepotrzebna?
No właśnie nie wiem! liczyłem że ty mi powiesz
bo skoro kurczak jest najlepszym mięsem to po co nam mielone?
Skąd takie wnioski? Ujednolicenie wszystkiego to nie powielanie schematów? Litości...
No właśnie tak samo jest z filmami? Nie ma najlepszego! ale ważne by jednak te filmy były dobre, pokazały widzom że każdy film na swój sposób może być dobry ale nie nad wszystkie filmy tylko w swoim gatunku...
Jak wspomniałem powyżej, krytykuję ich powtarzalność, klisze etc. co skutkuje wszechogarniającą nudą, a nie ekranizacje komiksów same w sobie bo są.
ale nie chodzi mi o krytykę to jest zupełnie inny temat mi chodzi o wyjaśnienie, tego że skoro Birdman jest genialnym filmem, to taki film jak Avengers jest bezsensu czemu? gdzie tu powtarzalność? nie chodzi o krytykę to zupełnie inny temat, chodzi o to że skoro Birdman powstał te czemu film Avengers jest bezsensu?
Zacytuję autora tematu.
"Tymczasem od kilku lat dostrzegam już wyłącznie bicie monety, dlatego krytyka w postaci "Birdmana" spadła na to kino w punkt. Mnożą się te filmy bezmyślnie jak króliki i nie są już wyrazem starań, chęci, serca. To produkty schodzące z taśmy, wyroby z fabryki.
Jasne, że to drogie filmy, wiadomo, że robione są z myślą o zarabianiu pieniędzy, ale kiedyś nie było to takie wprost. Komiksy zawsze były najbardziej kasowymi filmami roku, ale wciąż jednak filmami, nie produktami."
nie winię ciebie ale autora tematu? bo niby po co był ten temat co on miał zmienić?
A czy tematy muszą koniecznie cokolwiek zmieniać? A co zmieniają bitwy postaci na forach? Czy odliczania do premiery? Autor ma prawo wyrazić swoje zdanie, poglądy. Jedni się nim zgodzą a inni nie. Tu nie ma żadnej filozofii.
Nie muszą, akurat bitwy, odliczania itd, to odrębny temat. Takie tematy nie wyrażają zdania. Owszem autor ma prawo, tylko po co się produkuje skoro i tak nic nie zmieni mimo iż nie musi. Na przykład hejter napisze że film to "gówno dla nastolatków" i zaniża mój poziom bo ja to oglądam...
Pewnie z tego samego powodu, co kamil lub każdy inny użytkownik na tym portalu.
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Bitwa+Pi%C4%99ciu+Armii-2014-662242/discuss ion/Koniec+Sagi+%C5%9Ar%C3%B3dziemia+i...+spory+zaw%C3%B3d...,2564785
PS Krytykujesz temat i Birdmana, bo nie wyciągasz z niego wniosków, pomimo, że nie musiałeś wcale się tutaj udzielać.
No i dlaczego uważasz, że to nic nie zmieni? Za sprawą merytorycznych argumentów każdy może zmienić sposób w jaki postrzega dane dzieło.
ale ja nie krytykuje Birdmana lol, oglądnąłem go i film oceniłem na 8 mimo iż nie jest to mój typ, to nie hejtuję tego filmu i oceniam sprawiedliwie, krytykuje, temat. A temat, jest pokazaniem, że po Birdmanie, oglądanie tych filmów jest bezsensu. I ja mam też tak uważać bo autor tematu tak uważa...
Autor wątku zmusza cię do czegoś? Albo wmawia? Obraża? Tłucze cię w głowę, kiedy siedzisz przed monitorem? Jak się wdałeś w polemikę, to oczekuj spornych zdań. Powtarzam: każdy mówi za siebie.
Nie chodzi mi o ciebie :P a o autora tematu, dobra, masz po części rację, ale autor tematu, jaki miał cel, tym bardziej że nie widział filmu już twierdzi że po Birdmanie to nie ma sensu... to ja mogę powiedzieć że Warcraft po Lotr nie ma sensu... zgodzisz się? nie i ja też bym się z tym nie zgodził gdyby autor tematu to napisał
O matko...
Posiadamy coś takiego jak intuicję i wyrabiamy sobie zdanie.
Przed premierą Hobbita wiedziałem, że mnie nie porwie. Za sprawą seansu moje zdanie na jego temat się nie zmieniło, co więcej, pogorszyło się.
No ogół ale jeśli ogół, to Birdmana nie było wcześniej więc raczej chodzi o terazniejszość? czy się mylę?
co do zdania zgodzę się, ja liczę że autor tematu, przyjdzie i powie mi co miał na myśli.
Dokończę zdanie, bo już nie mogę edytować.
Posiadamy coś takiego jak intuicję i wyrabiamy sobie zdanie na podstawie (w tym przypadku reszty filmów z MCU). Naprawdę uważasz, że "Czas Ultrona" porzuci wszystko co było przed nim i będzie wyjątkiem od reguły?