Ilość łez, która wyprodukowałam była niesamowita. Przy każdym innym filmie bym się wstydziła, dzięki bogu nie byłam jedyna, nie daleko mnie siedział facet z bodajże dziewczyną blisko 30 lat(?), który beczał niemal tak bardzo jak ja. Przy scenie końcowej między peterem i tonym cała sala płakała nikt się nie wstydził. Jestem zmieszana, kocham i nienawidzę ten film, ehh oby to wszystko się odkręciło
Mnie załamała śmierć Gamory i reakcja star-lorda :( Spider-man i inne ofiary "pstryknięcia" napewno powrócą ale powrót Gamory jest mało prawdopodobny moim zdaniem.
Buehehehe, bohaterowie, którzy losowo po prostu rozpływają się w powietrzu na samym końcu filmu - faktycznie, magia.... Film dla ludzi o inteligencji frytki z maca, a wy ryczycie jak bobry - litości. Rozumiem płakać przy scenie śmierci wilka w "Tańczącym z wilkami", czy przy "The lovely bones", ale przy tym plastikowym badziewu ? Przy tak fatalnie zrealizowanych scenach śmierci ? Śmierć Spidermana to jest poziom Mirandy Tate z "Mroczny Rycerz powstaje - trudno powstrzymać się od śmiechu przy takim "aktorstwie"... Widzę, że rozrywkowe kino z USA i nad Wisłą spaliło już mózgi na hamburgery :)
Istnieje coś takiego jak przywiązanie do postaci. MCU wydaje swoje filmy od dekady, to prawie dwadzieścia produkcji, więc nic dziwnego, że kogoś może dobić śmierć bohatera, którego poznał jako dzieciak. Więc pisanie takich głupich komentarzy na zasadzie "JA tak nie mam, więc nikt nie może tak mieć, bo to ja - JA jestem pępkiem świata" to sobie lepiej daruj.
Nie no spoko - 30letni gość płaczący na żenującej scenie śmierci filmowego bohatera o psychologicznej głębi kałuży w filmie dla 9latków - co kto lubi :) poziom widza amerykańskiego osiągnięty - szkoda, że nie jest to komplement. Ale mamy wolny kraj - mogę wyrazić swoją opinię i ktoś może mieć inną :)
No tak, przepraszam, w końcu filmy Marvela nie mają takiej głębi jak Blok Ekipa, która snuje głębokie rozważania nad sensem ludzkiego istnienia, zapewnia widzowi prawdziwe emocjonalne katharsis i pozwala nawiązać z bohaterami prawdziwą więź. Wolę poziom amerykańskiego widza niż kogoś, kogo bawi takie pojechanie po dorosłym facecie i to tak mistrzowskimi argumentami. Bo to dopiero jest smutne.
Dobromir po prostu operuje konformistycznym, zgodnym z oczekiwaniami pewnej grupy ludzi pojeciem doroslosci. Praca- byc moze najlepiej w duzej miedzynarodowej korrporacji, i rozrywki, tylko spolecznie dopuszczalne przez jemu podobnych, najaczesciej motoryzacja, sport, jak kino to tylko dramatyczne i autorskie. No i w ramach wyjatku cos "bekowego" ala blok ekipa.
Kazdy kto sie z tego wyrywa jest spoleczenie napietnowany jako dzieciuch.
W sumie to sie z tobą zgadzam ale skąd sie to wzięło poziom widza amerykańskiego ? O co z tym chodzi xD
Porownanie kina trykociarskiego do autorskich filmow dramatycznych
Ad personam w stosunku do inteligencji rozmowcy na podstawie gustu
Wartosciowanie czysto subiektywnego odbioru scen jako czegos obiektywnego
Grozny pseudointeligent wykryty. Chociaż ten wtręt z inteligencją, to musze przyznac już wysoka poprzeczka januszowania normalnie ze szkoły Andrzeja Sapkowskiego "Znam niewiele osób, które w to grały. Obracam się wśród inteligentnych"
Jak miałem te 15 lat- czyli juz bardzo dawno temu- to juz wtedy rozumielem juz, ze czesc kina jest do zabawy, a czesc do ambicji. Mieszanie pojęć i oczekiwanie od ogórka, by był pomidorem to juz błędy natury poznawczej i nie maja absolutnie większej wartości. Możesz sobie porównywać Avengersow do Blade Runnera- skądinąd wielki film- bo jedno i drugie to sci-fi. Co nie znaczy, ze ma to absolutnie jakies większe znaczenie. To nie ma żadnego przelozenia, bo, obydwa filmy egzystują na innej płaszczyźnie walorów. Blade Runner jest bardzo słabym, wręcz nędznym filmem rozrywkowym, może męczyć, być dla niektórych ciężkostrawny, ale jednak jest filmem wspaniałym. Avengers jest z kolei filmem o ubogiej warstwie arystystycznej, psychologicznej, ale w swojej kategorii to również film wielki- a patrząc na kondycje kina super-hero z logiem Marvelaeszcze paręnaście lat temu- vide Affleckowy Daredvil czy Ghost rider- to film wręcz epokowy dla gatunku.
Twoje porwnania to cos jak zestawianie Twin peaks z Sopranos, bo jedno i drugie to serial, Star wars do Odyseji bo obdywa rozgrywaja sie w kosmosie.
Samo emocjonowanie sie prostym, bo prostym kinem Marvela, w najważniejszym aspekcie, nie świadczy w skali spolecznej o niskiej inteligencji widza, a prędzej, spadku kulturowym, pustce po erze mitów o herosach z czasów starozytnosci, legendach arturiańskich etc. Wielu kulturoznawców pokroju Josepha Campbella juz dawno ukulu teorie, co do pewnego wręcz historycznego spadku tego typu historii po bajaniach z zmierzłych czasów naszych przodków.
W ogole nie wiem jak zero-jedynkowym myśleniem trzeba operować w życiu codziennym, żeby z taka pewnością wysnuć w ogóle taka tezę. Człowiek jest istota o wielorakich twarzach, prosperującą na masie płaszczyzn społecznych itd. Proste rozrywki nie sprawiają, ze każda osoba, która takowe posiada, jest od razu tryglodyta. To równie prawdziwie, jak stwierdzenie, ze ktoś kto uprawia seks- czyli cos co uwielbia 95% ludzkości, co jest zupełnie naturalne i zdrowe- jest prymitywnym małpiszonem i niczym więcej D;
Człowiek ma zróżnicowana tabele potrzeb i posiadanie prymitywniejszych, nie przekreśla tych wysokich, a posiadanie prostych nie jest samo w sobie ujma.
Twój profil, zresztą sam ujawnia taki sam schemat w twoim przypadku panie "lepszy"
Ojej - ile pseudointeligentnego bełkotu, bo uważam że to śmieszne płakać przy scenach śmierci o poziomie aktorskim "Dlaczego ja", "Ukryta prawda" czy choćby wspomnianej przeze mnie Mirandy z "Dark Knight Rises"... Ja miałem naprawdę spore oczekiwania wobec tego filmu, zwłaszcza że sypały się setki komentarzy o tym jakie to arcydzieło i jakie to smutne że tylu bohaterów ginie - obejrzałem... I w głowie pytanie - co !? To było to ? Czy ja oglądałem jakiś inny film ? To są te "wzruszające" sceny śmierci bohaterów ? Naprawdę ?
Reakcje na to przeciętne komiksowe filmidło to jakiś żart. Hype jest taki jakby po wynalezieniu kinematografu przez braci Lumiere, drugim przełomem w historii kino było "Avgengers: Wojna bez granic"... Za 10 lat nikt nie będzie o tej części pamiętał - tym bardziej że dojdzie kolejne 20 filmów. Pierwsi Strażnicy Galaktyki bija ten film na głowę, ale jakoś takiej podniety sobie nie przypominam.
Skoro nie zrozumiales o jakim "arcydziele" mowa w kontekscie IW to szkoda strzepic klawiatury. Tak samo mozna miec pretensje do tego, ze wladca pierscieni jest zbyt bajkowy, a star wars za proste fabularnie itd. Tymczasem kazdy z tych filmow to 100% formuly w okreslonym gatunku.
Jak dalej nie doszedles do tego momentu kiedy roznicujesz gatunki i patrzysz na ich historie, to naprawde nie ma o czym pisac.
Caly twoj wywod, to typowe "ja bo ja", bo ty cos czujesz, przypominasz sobie albo i nie- przy czym totalnie rozmijasz sie z prawda itd. Wszystko to mozna skwitowac kultowym "That's just like, your opinion, man"
And it is - indeed - just my opinion. Jeśli płaczesz na "dlaczego ja" i "pamiętnikach z wakacji", to twoja sprawa ;) - a że ja mam prawo się z tego pośmiać to moja sprawa :)