Slash wcale takim rewelacyjnym gitarzystą nie jest, jego solówki polegają w większości na pentatonice bluesowej, a choć ogromnym fanem U2 nie jest, to trzeba przyznać, że mieli i wciąż mają bardzo duży wpływ na muzykę rockową, dlatego jak dla mnie Edge to był dobry wybór.
A gdzie Tom Morello? A gdzie Kirk Hammett? A gdzie Clapton? A Steve Vai? Zakk Wylde? Kerry King? Takie dywagacje nie mają sensu. Każdy z panów przedstawia inną szkołę i brzmienie gitarowe - Page Mistrz, Edge Hedonista - Efekciarz, White Prymitywista.
Anja masz rację. każdy może sobie podstawić gitarzystę którego lubi najbardziej ......
Szczerze mówiąc zadałam sobie to samo pytanie w pierwszych sekundach filmu. Myślę że Slash jest bardziej rozpoznawalną postacią, a Guns'n''Roses (jako miejsce skąd się wywodzi, bo solowo też reprezentuje wysoką klasę ostatnio) bardziej pasuje do klimatu LZ czy THW.
Może warto ustosunkować się do sensu całosci zdania? Chodzi mi o to że technicznie Slash jest lepszym gitarzystą niż The Edge i charakter granej przez niego muzyki bardziej pasowałby do filmu niz muzyka U2.
the edge jest technicznie lepszy od Slasha, ale ten robi lepsze kawałki... chociaż sączy się z nich komercha...
z ostatnim sie zgadzam, ale mimo wszystko bardziej imponuje mi Slash (oczywiscie to juz sama opinia, nie jakis fakt) bo zdaje się osiągnąc lepszy efekt samymi umiejetnosciami niz the edge z całym orszakiem efekciarskich trików
tylko że edge wie doskonale co gra a slash gra na wyczucie... w obu przypadkach to jest zaleta ale technicznie lepszy jest egde... ma więcej wyobraźni, wie ile może niesamowitych dźwięków stworzyć na gitarze...Tylko że głupio że elektronicznie...
czemu? Miało być 3 przeróżnych gitarzystów i było..A co do U2 to założę się, że nie znasz "Bullet the blue sky" czy "the fly" , pewnie u2 ci się kojarzy dzisiejszą komerchą, ale mieli kiedyś na prawdę świetne gitarowe kawałki.