PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=329517}

Bóg, którego nie było

The God Who Wasn't There
6,3 710
ocen
6,3 10 1 710
Bóg, którego nie było
powrót do forum filmu Bóg, którego nie było


Brian Flemming doznał oświecenia. Wszystko, czego nauczano go w domu i w szkółce niedzielnej, było wierutnym kłamstwem. Nie ma Boga Ojca z długą, siwą brodą. Tym bardziej wątpliwe jest istnienie Ducha Świętego (bo czym konkretnym właściwie on jest?). Ba! Niewykluczone, że również Jezus Chrystus, postać uznawana wszem i wobec za historyczną, może być tylko i wyłącznie literackim konstruktem. A więc to tylko jeszcze jeden bałwan, którego postawić można obok Zeusa, Marduka czy Amona? Kolejny BÓG, KTÓRY NIE ISTNIAŁ?!?

Takiego odkrycia nie można zatrzymywać dla tylko dla siebie, trzeba je wykrzyczeć światu! Flemming z żarliwością ateisty-neofity zabiera się za obalanie podstaw wiary chrześcijańskiej. Oficjalnym tematem jego dokumentu jest udowodnienie, że Jezus nie istniał. Postać tę stworzyli ideolodzy Kościoła Katolickiego, notabene pełnymi garściami czerpiąc przy tym z wcześniejszych mitologii. Czemu taką postać wykreowali? Nietrudno się domyślić. Atrakcyjne bóstwo zapewnia przysłowiowy "rząd dusz": zastępy wyznawców, którymi można sterować. Pomysł w istocie był strzałem w dziesiątkę. Kościół okazał się bardzo dochodowym interesem, trwającym nieprzerwanie od dwóch tysięcy lat.

Jako zadeklarowany przeciwnik katolicyzmu mogę tylko pogratulować reżyserowi odwagi (Ameryka jest krajem o wiele bardziej religijnym niż nasz i afiszowanie się z ateizmem nie jest tam mile widziane) i przyklasnąć podobnemu konceptowi. Niestety, mógł zostać ujęty w nieco bardziej kompetentny sposób. Mnogość faktów i ciekawych hipotez zostaje przedstawiona zbyt pośpiesznie i ogólnikowo, by film uzyskał tak ważną dla dokumentu siłę perswazyjną. Flemmingowi raczej nie uda się przekonać chrześcijan do swoich racji. Chciałbym wierzyć, że niektórych zmusi choćby do chwilowej refleksji, ale zdając sobie sprawę z intelektualnej stagnacji osób wierzących, nie mam podobnych złudzeń.

Właściwym tematem filmu okazuje się jednak coś innego, mianowicie dojrzewanie wątpiącego chrześcijanina do odrzucenia wiary. Stąd pospieszny rytm narracji, gorączkowe skakanie z tematu na temat. Reżyser chce jak najszybciej zwierzyć się ze wszystkich swoich przemyśleń (np. błyskotliwy wywód na temat sadomasochistycznej PASJI Mela Gibsona), wszystkich poczynionych przez siebie sensacyjnych odkryć. Ostatecznym etapem światopoglądowej przemiany staje się ATEISTYCZNY COMING OUT. Może w nieco naiwny sposób wyrażony, ale zarazem rozczulająco szczery. I niewątpliwie dający nam nadzieję na więcej publicznych apostazji. Skoro ta trudna sztuka udała się byłemu fundamentaliście, może uda się również naszym polskim wątpiącym katolikom? Gorąco ich do tego zachęcam.

Tak więc, choć THE GOD WHO WASN’T THERE nikogo z miejsca nie uczyni ateistą, ogląda się go z niekłamaną przyjemnością.

ocenił(a) film na 8
Vuzz

Dziękuję za dobrze opracowana recenzję. Nie chcę niczego dodawać. Pokój

Vuzz

właśnie przez tę zawrotną szybkość prezentowania tematu, miałam wrażenie, że się gubię i jest to może zamierzeniem autora. Są może jakieś luki w tym filmie? Słabe punkty? To dosyć ważne...
Tymczasem idę oglądać drugą połowę ;)

ocenił(a) film na 7
MeMarie

Polecam także "Syn Boga" http://www.planete.pl/dokument-syn-boga_7302 Są dwa odcinki - tu jest całość podzielona na 12 części http://www.youtube.com/watch?v=iJgP4BlTS40

Eleonora

Najlepszą bronią przeciw katolicyzmowi i religijnym zabobonom jest.... B I B L I A !!!!!!!!!

Biblia zakazuje nam wszelkich zabobonnych praktyk, czczenia obrazków i pierdół, jak i okrutnego rytualnego kanibalizmu i ofiar z dzieci obecnych w niemal wszystkich pierwotnych kultach i religiach.
Niestety kościół mądrość owej księgi zaprzepaścił i dziś wielu ludzi odwraca się od Biblii i nie chce poznać prawd w niej zawartych.
Sam nie mam jeszcze określonej drogi życia, poszukuję dopiero prawdy, ale już zauważyłem, że biblia to świetna księga antyreligijna. Czyżby po to została spisana?

Eleonora

No dobrze..ale co to ma wspólnego z teza , że nie istniał kaznodzieja Jezus? W filmie negują nie tylko jego boskość ale także jego historyczność.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_mitu_Jezusa

ocenił(a) film na 7
Agnieszka_NicCiDoTego

Czy na pewno to miał być komentarz skierowany do mnie? Bo nie widzę związku. W podejściu gnostycznym (i nie tylko w nim) Jezus traktowany jest symbolicznie w związku z czym nie ma znaczenia czy istniała, czy nie taka postać - taki człowiek. A jeśli istniał, to też nie byłby to człowiek dokładnie odpowiadający temu, co reprezentuje sobą postać Chrystusa w religii.

Eleonora

Rzeczywiście... to nie miało być do Ciebie, wybacz

ocenił(a) film na 7
Agnieszka_NicCiDoTego

Istnieli tysiące kaznodziei, z których część prawdopodobnie mogła nazywać się Jezus albo podobnie, ale nie istniał żaden którego rzekome życie opisuje tzw. Nowy Testament.

ocenił(a) film na 10
Vuzz

słuszne słowa

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones