rodem z Meksyku, który sprowadził na manowce młodego chłopaka, który zdecydował się po latach o tym opowiedzieć. Do końca nie wiadomo, czy mu wierzyć, czy nie, bo te łzy przed kamerami nie były do końca wg mnie wiarygodne. Jakoś je tak chyba wymuszał nie były naturalne, tylko przemyślanie uruchamiane. Cała historia tej rodziny zdrowo pogmatwana, bo i jego matka też była z księdzem, ten chłopak zabawiał się z księdzem, a później w międzyczasie zrobił dziecko swojej koleżance/dziewczynie :O Jakieś to wszystko patologiczne. Obejrzana 50. minutowa wersja tego filmu.