Rewelacyjny. "A z tych drzew będą robić rączki do parasolek ..." (Cóś w tym
sensie, bo nie chcę szukać tego fragmentu). Albo; "Przecież jesteś w
mieście! ... Miasto? To nie jest Miasto). I kapitalna rola Aleksandra Fogla
jako Apostoła. Kto mógłby to teraz zagrać? NIKT! W ogóle to wszyscy są tam
rewelacyjni. Albo scena w kościele, kiedy wszyscy są pijani, a Orsaczek gra
na organach "Bal na Gnojnej". Kiedy oglądam ten film, to myślę o
przemijaniu, o śmierci. To nie jest "przyjemny" w odbiorze film, ale wciąga
jak narkotyk.