PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=852889}
6,7 3 194
oceny
6,7 10 1 3194
5,3 3
oceny krytyków
Becoming. Moja historia
powrót do forum filmu Becoming. Moja historia

Yes, SHE Can

ocenił(a) film na 4

Każdemu, kto w ciągu ostatniego roku choć raz udał się na dworzec kolejowy, a po drodze minał kilka kiosków, z pewnością przynajmniej trzy podobizny czarnej kobiety, na tle w kolorze indygo, rzuciły roześmiane spojrzenie. Podobizny Michelle Obamy- kobiety, która przeniosła góry, by historią swojego życia zapełnić pustą przestrzeń w każdej sklepowej witrynie i w każdym zagubionym kobiecym sercu.
„Becoming. Moja historia” doczekała się również pełnometrażowej reklamy w postaci dokumentu reż. Nadii Hallgren produkcji Netflix.
Już pierwsza scena ma obalić rojące się w głowie widza mity i wyobrażenia oraz wzbudzić sympatię do autorki książki. Pierwsza Dama, absolwentka prawa na prestiżowej uczelni, dodatkowo świetna pianistka i, jak się okazało, pisarka zadowala się młodzieżowym, hiphopowym utworem i podryguje w rytm muzyki podczas podróży samochodem. Od tego momentu już wiemy, że mamy się Michelle nie wystraszyć, możemy swobodnie rozsiąść się na kanapie, bo do czynienia mamy z bohaterką przystępną- z kobietą, jak każda inna.
Długo jednak nie trwa ta sielska iluzja swojskości. Skoro już przełamaliśmy pierwsze lody, nadszedł czas na sprawne przekazanie zgrabnie opracowanej instrukcji jak panią Obamę postrzegać powinniśmy.
Płacz, duszności, zachwyt, okrzyki, silne emocje- a to wszystko na sam widok Michelle. Niemal od samego początku, aż do ostatnich minut filmu bombardowani jesteśmy obrazami reakcji fanów na spotkanie z bohaterką- bohaterką książki własnego autorstwa, dokumentu oraz prawdziwą kobietą-herosem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jej nietuzinkowości bezdyskusyjnie dowodzą : scena wręczenia jej kwiatów na scenie przez wielkiego Baracka Obamę, filmowa rejestracja spotkań z czytelnikami, których twarze sugerują raczej bliską obecność obiektu kultu religijnego, niż autorki lubianej powieści, kontrowersyjne opinie na jej temat w mediach... Pozwalam sobie więc określić dokument „Becoming. Moja historia” jako filmową rozprawkę, za którą Hallgren dostałaby w szkole piątkę z plusem. Teza o niezwykłości i dwoistości życia Michelle Obamy zostaje postawiona za pomocą dwóch początkowych scen- reszta to wodospad argumentów „za”, zwieńczony przemową, stanowiącą esencję pracy autorki. Michelle gładko reprezentuje model „od zera, do bohatera”. Materiał jest rzetelny- uwzględnia głos czytelniczy, oddaje mikrofon prowadzącym wywiady, mediom, rodzinie, „podgląda” Pierwszą Damę na kanapie, przy stole, w garderobie, podczas pracy. Twórcy sprawnie posługują się technikami filmowymi, stosują nawet wyrafinowaną wersję „śmiechu z puszki”- działania publiczności podczas wywiadów na żywo (stanowiących oś narracji) podpowiadają nam, jakiej reakcji oczekuje się i od nas. Dlaczego powinniśmy kupić książkę?- Ponieważ odniosła ona ogromny sukces, jeśli nie stoi jeszcze na Twojej półce, biegnij szybko do sklepu, spójrz ilu ma fanów. Ale skąd takie powodzenie?- Michelle jest fenomenem współczesności, ludzie kochają ją i jej historię, jeśli nie jesteś jeszcze zdecydowany na zakup, załączamy też skróconą wersję powieści w wersji „dla leniwych”. Każda intencja twórców filmu jest widoczna jak na dłoni. Oczywiście, cenimy sobie szczerość filmowców, ale…
Słowo „dokument” obarczony jest pewnym ładunkiem emocjonalnym. Kojarzy nam się z „prawdą”, „faktem”, „dokumentacją”, czyli rejestracją wydarzeń autentycznych, ogołoconych ze złudzenia nieskazitelności. Szperanie, rozdrapywanie starych ran, kopanie w głąb sedna sprawy, wyciąganie brudów na powierzchnię- to inherentne cechy tego gatunku. Nie powinny stawać się propagandą ideologii politycznej oraz postawy jednostki. Nawet jeśli ma ona na celu szerzenie idei równości, feminizmu i innych myśli popychających społeczeństwo ku nowoczesności. Twórcy nie wzięli pod lupę autentyczności Michelle, nie podali surowych faktów i nie pozwolili widzowi na osobistą refleksję. Jeśli oglądający zechce nie zgodzić się z byłą Pierwszą Damą, musi nie zgodzić się również z filmem.
A film mówi… nie, film krzyczy: Michelle Obama jest silna. O tej sile opowiada ona sama, opowiada to jej sześćdziesięcioletnia sylwetka tańcząca ze współpracownikami, jej gruby głos, setne, jeśli nie tysięczne wystąpienie przed publiką, niespływający z twarzy mocny makijaż, niezdradzający zirytowania ciągłym prostowaniem włos. Opowiadają to świadkowie, którzy widzieli, słyszeli, czytali. Za czasów kadencji Baracka Amerykanie nawoływali: „Yes, We Can!”. Dzisiaj twórcy dokumentu „Becoming. Moja historia” nie pozwalają nam polemizować i nakazują z gestem uznania wyznać: „Yes, SHE Can!” – tym samym obniżając poziom produkcji i nie spłacając kredytu zaufania, jaki powierzył im widz, klikając w okienko z filmem, opisanym jako „dokument”.

ocenił(a) film na 7
klakla913

no i lepiej bym tego nie ujęła...

ocenił(a) film na 7
klakla913

Swietnie napisane

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones