każdy normalny człowiek wie, że stosunki kazirodcze są złe i nie ma znaczenia czy takie zachowania są penalizowane przez prawo karne czy nie, czy rzeczywiście poprzez takie kontakty rodzi się ułomne potomstwo czy też nie... jakie to ma znaczenie? Otóż żadne... powtarzam KAZIRODZTWO JEST ZŁE tak jak zła jest PEDOFILIA i próba pochylenia się w kinie nad tematyką jest zupełnie zbyteczna. Głębsza analiza problemu ludzi zafascynowanych swoimi najbliższymi krewnymi to nie temat na film ale raczej na pracę doktorską z odpowiedniej dyscypliny naukowej...
Ale cóż... nie od dzisiaj wiadomo, że nasze rodzime kino stoi jedynie "kontrowersyjnymi" tematami...
zgadzam się, kontrowersja najbardziej się liczy. A tu jakieś ku*ewki sprzedające się w galerii, a tu jakies pedały i sponsoringi...Kino polskie nie jest w dobrej formie, na samym skandalu nie zbuduje się dobrego scenariusza. Każdy rezyser chce przekraczać granice i sprowokować do dyskusji, ale dlaczego mamy dyskutować na temat kazirodztwa, czyli czegoś kompletnie nienormalnego, zboczonego i obrzydliwego? Może niech nakręcą film o pedofilu i niech go w nim wybronią. -_-
Czepiacie się. Każdy temat jest dobry i tylko zależy czy dobrze go zrealizowano.
Bonnie_filmweb co do: "Może niech nakręcą film o pedofilu i niech go w nim wybronią. -_-"
Ja zamierzam kręcić etiudę możliwe że zaliczeniową. Nie wiem jak to jeszcze będzie ale się zobaczy.
Skracając fabułę będzie wyglądać to mniej więcej tak: Pewien mężczyzna o wiele starszy ratuje z opresji 14 letnia dziewczynę i oboje się w sobie zakochują.
Nie wiem czy według Ciebie to złe ale jak bym powiedział że to kwestia sporna, czyli i tak i nie :)
pozdro
no właśnie... i wszystko się zgdza... zaczyna się od etiudy a pózniej to juz leci... a finał jest jaki jest. Oczywiście miłość o wiele starszego mężczyzny do nieletniej nie jest prawnie zakazana ale już moralnie... moim zdaniem bbb wątpliwa a nawet zła. Dojrzały mężczyzna nie odnajdzie nic w tak młodej osobie (w zasadzie dziecku) poza jej seksualnością... wiem wiem... zaraz znajda się tacy co to powiedzą że to nieprawda że to się zdarza itp idt... :) ja jednak tak uważam. Nie wiem ile masz lat Marcin2800 ale ja w wieku 37 nie wyobrażam sobie miłości do osoby o 23!!! lata młodszej. Co ma niby łączyć dorosłego człowieka z nastolatką??? Ciekawi mnie jaki przekaz będzie płynał z Twojej etiudy... że każdy ma prawo do miłości i szczęścia? że wszystko jest możliwe i najważniejsze to iść za głosem serca? ... No jaki? No chyba że będzie to etiuda o dojrzałości o wiele starszego czlowieka, który zakochuje się w dziecku dostrzega fascynację dziecka swoją osobą i cierpiąc ale będąc odpowiedzialny odchodzi i pozwala się jej cieszyć życiem... nie zmienia to faktu że kontrowersja rządzi obecnie w naszym Kinie...
14-latka to dziecko, wiem po sobie. Gdy byłam w takim wieku, myslałam, ze już jestem dorosła i wszystko mi wolno, ale teraz wiem, że to nieprawda. Ta dziewczynka może oczywiście "zakochać się" w tym facecie, ale ja raczej nazwałabym to zauroczeniem. A ten mężczyzna? O czym pogada z taką gó*niarą, za przeproszeniem? Zgadzam się z przedmówcą, tylko prawdopodobnie zauważy jej seksualność.
Ale w sumie to dobrze, że się realizujesz :D może jakis dobry rezyser z ciebie będzie. Powinieneś jednak zauważać też te zwykle tematy niezwiązane z kontrowersją. :)
i bardzo dobrze, coś mi się wydaje że mamy tu do czynienia z młodym, zdolnym reżyserem ;-) Moim zdaniem właśnie takie tematy warto poruszać, bo było nie było właśnie one tworzą codzienność, rzeczywistość wielu Polaków. I doprawdy, nie chodzi tutaj o kontrowersję ( bo "kontrowersyjny" to może być nawet film o 2 wojnie światowej z mnóstwem krwawych scen czy epatująca seksem komedia romantyczna (brr) ) - właśnie takie filmy, wykonane z konsultacją psychologiczną, z wplecionymi elementami artystycznymi rozwijają widza, sprawiają że ów widz staje się wrażliwszy, inteligentniejszy społecznie. Na miłość boską, ludzie, dajecie siódemkę idiotycznym komediom romantycznym ( stosunek do nich wyraziłam jakieś cztery linijki wyżej i chyba nie jestem odosobniona w takim poglądzie, oczywiście dopuszczam wyjątki w tym gatunku) , a oburzacie się na tematykę dobrych nieraz dramatów... Jeśli nie dramaty czy kino psychologiczne właśnie, to co ambitniejszego ( bo wnioskuję z waszych wypowiedzi że właśnie czegoś takiego szukacie) chcecie widzieć w kinach? Ok, zostają jeszcze dobre filmy wojenne czy sensacyjne, thillery, ale przecież polska kinematografia nie może składać się wyłącznie z takich filmów! Potrzebujemy dobrego kina psychologicznego i dramatycznego, o czym świadczy rosnące w ostatnich latach zapotrzebowanie na takie filmy, i osobiście będę się cieszyć z każdego polskiego reżysera mającego odwagę odejść od konwencji typowej dla naszej ojczystej kinematografii 3 tysiąclecia komedii romantycznej / filmu wojennego. ( którego również nawiasem mówiąc absolutnie nie potępiam).
A czy przypadkiem takiego filmu (a początkowo książki) już nie było, Bonnie_filmweb? Czy przypadkiem nie istnieje historia, która opowiada stricte o pedofilii i jest dzisiaj nieodzowną częścią popkultury i uważana jest wręcz za ikonę? Bo z tego co mi wiadomo, "Lolita" opowiada taką historię. Ostatecznie tragiczną, ale przecież Humbert Humbert był zwyrodnialcem zapatrzonym w "nimfetki", wpierw platonicznie, po czym w sposób całkowicie spełniony... Nic to więc nowego, pedofilia w kinie. Chyba, że jeśli chodzi o tego typu klasyk temat taki nie jest dla ciebie rażący, ale jeśli już spotyka się go w kinie współczesnym (o zgrozo! do tego polskim!), staje się nie do przełknięcia.
kino powstało po to, by dotykać drażliwych tematów, oczywiście w sposób odpowiednio delikatny i wyważony, nie pokazując zbyt wiele, może nawet nie oceniając - a skłaniając widza do refleksji o danym zjawisku, które, nie sposób zaprzeczyć, że znajdziemy pośród nas, i to niekoniecznie w niewielkim natężeniu. Kazirodztwo, pedofilia, sponsoring, homoseksualizm... To wszystko nas otacza! (Chociaż akurat to ostatnie z rzędu zupełnie nie pasuje do całej reszty, które w istocie są zwyrodnieniami - a homoseksualizm to to samo, co heteroseksualizm w gruncie rzeczy. Normalność.).
Pisząc tę tyradę nie próbuję bynajmniej bronić "Bez wstydu", który, jak dla mnie, jest filmem zdecydowanie tylko przeciętnym. Tyle tylko, że uważam, iż skoro wszystko to się zdarza, dlaczego kino miałoby to przemilczeć? Bo jest złe? Bo nie wypada? Bo kole w oczy? Tym bardziej więc trzeba o tym mówić i nie zamiatać pod dywan drażliwych tematów, bo coś takiego do niczego nie prowadzi. Chciałabym tylko, aby filmy traktujące takie tematy nie powstawały tylko przez wzgląd na to, że szokują i przyciągną widza "zakazaną otoczką", ale dlatego, że chcą coś przekazać. Opowiedzieć. Zmusić do myślenia.
Ale dlaczego poruszają w kinie zboczenia seksualne? Jest wiele innych drażliwych tematów, na przykład weźmy "Pana życia i smierci". Oglądałaś/eś?
A homoseksualizm nie jest normalny, seksualność pierwotnie miała na celu doprowadzenie do rozmnażania, więc homoseksualizm to coś nienaturalnego i powinno się go leczyć. Nie jestem homofobem, jakby co. Uważam tylko, że takim ludziom powinno się pomóc. O, pewnie zaraz mnie "tolerancyjni" ludzie zmiażdżą swoimi opiniami. Trudno.
Homoseksualizm występuje też u zwierząt i to nie tylko naczelnych... Nie jest również chorobą i każdy psychiatra Ci to powie.
A co do tematów to zgadzam się że w polskim kinie brakuje filmów o LUDZIACH, są tylko tematy - wojna, kazirodztwo, prostytucja...
Była taka książka - Lolita. Był też film. Swoją drogą kazirodstwo nie jest tematem tego filmu. Jeśli tak uważasz to się kompromitujesz. Mam do tego filmu sporo zastrzeżeń ale po obejżeniu trzebaby być skrajnym idiotą by stwierdzić, że jest to film o kazirodstwie. Ale trudno uniknąć kompromitacji krytykując film bez obejżenia. Niezależnie od poglądów wypada być otwartym na świat.
Btw. to, że powiesz że nie jesteś homofobem nie znaczy że nim nie jesteś. Homofobii nie da się leczyć tak jak nie da się leczyć Rudych ludzi. Swoją drogą zdajesz sobie sprawe, że heterosexualność jest wymysłem wspołczesnej cywilizacji i do bardzo późna taki termin nie istniał? Bo sodomia oznaczała co innego - niezależnie od płci. Pomijam już fakt, że genetycy potrafili wywołać u much owocówek homosexualizm. Może wyleczymy cię z twojego koloru oczu albo skóry co?
"obejrzeć" nie "obejżeć", tak na marginesie
Czytałam Lolitę, dobra książka. Klasyka.
"genetycy potrafili wywołać u much owocówek homosexualizm" - no własnie, musieli grzebać w genach, bo to nie jest normalne. Tak samo mogliby wychodować owocówki bez skrzydełek - i co, tez powiedziałbyś, że to jest normalne?
"heterosexualność jest wymysłem wspołczesnej cywilizacji i do bardzo późna taki termin nie istniał?" - a dlaczego nie istniał? Bo homoseksualiści ukrywali się ze swoimi skłonnościami. Dopiero teraz ta "otwartość" sprawiła, że wiele spraw przestało być tabu. Ale fakt, ze coś przestaje być tematem tabu, nie oznacza automatycznie że jest to normalne.
Nie jestem homofobem, bo homofob to ktoś kto nienawidzi homoseksualistów, a ze mną tak nie jest. Po prostu uważam to za coś nienaturalnego i nadającego się do leczenia. Powtórzę - seksualność nigdy nie miała na celu tylko przyjemności, chodziło zawsze o rozmanażanie. Tak więc homoseksualizm to skrzywinie. To, że jest ono akceptowane, to tylko znak naszych czasów i naszej "otwartości". Popieram tą otwartość, ale wolałabym, by dotyczyła normlanych rzeczy, np: akceptacji ludzi innego koloru skóry, wyznania czy narodowości. Bo często ludzie mają z tym problem. Zaakceptujmy najpierw normalność.
Chłopie ewolucja to szereg mutacji genetycznych krok po kroku wiec sam jesteś nienormalny. I nie wywołali tego grzebiac w genach tylko odpowiednio ze sobą krzyżując muszki. Jesteś niedoinforomowany ale widze zracjonalizować swoją niechęć do wszystkiego co inne musisz. Pewnie chorych psychicznie elektrowstrząsami bys leczył patrząc na twoje "nowoczesne poglądy"
A nie homosexualisci nie ukrywali się - w czasach starożytnych nie istniał termin homosexualizmu tylko termin strony męskiej i żeńskiej (aktywnej i pasywnej). Nikt sie nie ukrywał.
A niestety choćbyś ile razy nie powiedział, że nie jesteś nazywanie kogos nienormalnym pomimo tego, że nauka twierdzi inaczej jest jednak fobią. btw. fobia to nie niewiść tylko strach.
btw. Widze, ze odniesienia do Lolity nie złapałes. Podpowiem - tam był zły Pedofil, był też film. Sugerowałeś, że byłby to koniec swiata.
Polecam film The woodsman z Kevinem Baconem, tam bronią pedofila. Jest to jeden z moich ulubionych filmów.
Czytam Twoje powyższe wypowiedzi i nie wiem, czy śmiać się czy płakać. Wybacz, ale jak możesz się wypowiadać o czymś nie mając o tym pojęcia, używać terminów, nie znając ich znaczenia? Kto lub co według Ciebie decyduje o normalności? Normalność to zgodność z normami, idąc dalej można się domyślić, że na całym świecie jest miliard norm, ba, nawet każdy może stworzyć własną normę. Czy człowiek, który urodził się bez nóg jest normalny? Czy osoba, która tatuuje swoje ciało jest nienormalna? Przecież to pojecie względne.
Mówiłaś o seksualności, seksualność 'jest wrodzoną, naturalną funkcją organizmu ludzkiego i jednym z zasadniczych czynników motywujących do podejmowania więzi i kontaktów interpersonalnych, mającym wymiar biologiczny, psychiczny, społeczno-kulturowy i hedonistyczny'.
Tu nic do rzeczy nie ma tolerancja, tylko wiedza. Psychologowie, psychiatrzy i inni specjaliści zajmujący się zdrowiem psychicznym, zgadzają się co do faktu, że homoseksualność nie jest chorobą, zaburzeniem psychicznym czy problemem emocjonalnym. Ponad 35 lat obiektywnych, dobrze zaprojektowanych badań naukowych wykazało, że homoseksualność, sama w sobie, nie wiąże się z zaburzeniami psychicznymi lub emocjonalnymi czy społecznymi problemami.
Osobiście uważam, że osoby, które nie widziały filmu nie powinny się na jego temat wypowiadać :)
witam, w zasadzie to możesz się śmiać lub płakać... to zależy od Twojego stanu psycho-fizycznego w danej chwili tak więc... :) nie rozumiem twojej wypowiedzi - odpowiadasz na mój post i piszesz o homoseksualizmie... a ja przecież pisałem o kazirodztwie i pedofilii??? więc o co chodzi? :)
a co do wypowiadania się na temat filmu którego nie widziałem... uważam że co do tematyki można się zawsze wypowiedzieć, nie wypowiadałem się natomiast co do gry aktorskiej, reżyseri, scenografi itp itd bo rzeczywiście ciężko powiedzieć coś czego nie widziałem...
Boże, widzisz, a nie grzmisz! Już wcześniej miałam Ci odpisać, Bonnie, ale zostałam uprzedzona. Powiedziane zostało już, że homoseksualizm nie jest wymysłem ludzkim, spotyka się go także wśród zwierząt i jest rzeczą naturalną. Odnosząc się do badań naukowych przeprowadzonych w tym temacie "Odnotowano je do tej pory u ponad 1500 żyjących na wolności gatunków [zwierząt], a zjawisko to dobrze udokumentowano u ponad pięciuset z nich". Dalej uważasz więc, że to coś nienaturalnego i wymysł tylko i wyłącznie zdeprawowanego człowieka? Czy może badania takie zostały sfałszowane, wcale nie miały miejsca i chodzi tylko i wyłącznie o sianie homoseksualnej propagandy? Bo przecież władcom świata tak bardzo jest to na rękę! Piszesz, że "seksualność nigdy nie miała na celu tylko przyjemności, chodziło zawsze o rozmnażanie." - bez wątpienia seks dla przyjemności uprawiają delfiny, o innych zwierzętach - prócz ludzi, a w tym par heteroseksualnych (!) - nie słyszałam, ale to nie znaczy, że tak się nie dzieje. Nie planuję nawet wkraczać Ci do łóżka, bo do sfera najbardziej prywatna ze wszystkich, ale rozumiem, że Ty ze zbliżeń ze swym partnerem nie czerpiesz (lub nie planujesz czerpać) przyjemności, a li tylko godzić się na to w celach prokreacyjnych. Okej. No chyba, że chęć cieszenia się z seksu jest skrzywieniem dotyczącym tylko homoseksualistów, a ludzie, jak to określiłaś, "normalni' mogą już to robić i będzie to "naturalne".
Co do kwestii tego, że pojawił się on ostatnio i dopiero ostatnio został zaakceptowany - kolejna bzdura kompletnie nie zgodna z prawdą. Czyż przypadkiem w starożytności nie były społecznie akceptowane i wręcz pochwalane związki starszych mężczyzn z młodymi, dorastającymi chłopakami, które jednemu miały dać spełnienie, a drugiego wprowadzić w tajniki świata seksualności, a obojgu zapewne swoistą przyjemność i więź? Pewna jestem, że wśród kobiet również spotykało się tego typu zjawiska, może mniej publiczne, bardziej skryte w zaciszach domostw, ale niewątpliwie realne. Wtedy również seks uprawiano dla przyjemności. Dopiero kolejne wieki i hegemonia Kościoła sprawiły, że ludzka seksualność została odrzucona na boczny, jak najodleglejszy tor, na który można było wjechać jedynie w chwili, kiedy chciało się począć potomka - a już szczególnie kobiety wyłącznie wtedy miały ku temu prawo, bo zdrady mężczyzn były przecież naturalne i pochwalane wręcz, jako dowód "jurności" i płodności.
Podobnie też ktoś wcześniej stwierdził, że "Bez wstydu" nie opowiada w rzeczywistości o kazirodztwie i ja w pełni się z tym zgadzam. Trzeba posiadać nieprawdopodobnie krótki wzrok by nie dojrzeć, że chodzi tutaj o coś więcej, niż ukazanie zbliżenia dwojga rodzeństwa. Zapewne film w dużej mierze powstał z chęci zaszokowania i przyciągnięcia ciekawego widza, ale nie jest pustymi scenami seksu między rodzeństwem. Czasem trzeba tylko rozewrzeć powieki i dopuścić do siebie coś poza zniesmaczeniem i ograniczeniami kulturowymi, nie pozwalającymi tego zrobić.
Na zakończenie dodam jeszcze: piszesz, że czytałaś "Lolitę" i ani słowem nie wspomniałaś, że Cię zaszokowała, czy że nigdy nie powinna powstać (ba! twierdzisz, że jest "dobrą książką"), czyli sprawa wygląda dokładnie tak, jak myślałam. Jeśli tylko coś uznano powszechnie za "klasyk" i nie powstał we współczesnym czasie jest w porządku, nawet, jeżeli traktuje o takiej patologii, jak związek starego faceta z młodą dziewczynką (13, bodajże lat, a może mniej... czyż nie tak?). Ja coś takiego nazywam hipokryzją. Albo po prostu jestem zbyt otwarta na świat zarówno doceniając dzieło Nabokova, ale też akceptując i potrafiąc dojrzeć walory "Bez wstydu" czy innych współczesnych filmów, które grają na nosie wszelkim tabu.
Nie produkuj się tyle w necie, mam wrażenie, że nie masz ważniejszych zajęć. Jak przyjadę za tydzień z wakacji, to ci coś odpiszę, jak zdołam to wypracowanie przeczytać.