... ale ja tam kibicowałam Kevinowi. Liczyłam na to, że jakoś rozkręci akcję filmu, bo to było takie typowe, rozmazane ciepłe masło. Uwielbiam filmy na podstawie powieści Nicholasa Sparksa, ale ten był jakiś taki kiepski. Ciężko mi się go oglądało. I tak, rozumiem jego przekaz. Dla mnie większym zaskoczeniem było to, że policjant jest mężem Katie niż sprawa z Jo.
Miałam nadzieję, że Kevin odpali jakąś akcję (np. zastrzeli dziecko Alexa) i to będzie jakiś szok. A tu nic
Ten film to melodramat, czego się spodziewałaś? Jeśli szukasz mocnych wrażeń, włącz "Przylądek strachu".
Jakby mało dramatów było na świecie i w filmach, to miało być raczej pokrzepienie dla serc a nie dobicie leżącego.