100% się zgadzam ;) Książka była super ;) Mogli dać taką Kate jak Sparks opisał w książce .;) Ten film to rodzaj takiego romansidla , które oglądając nie widziałam nic godnego uwagi . Mieć taka fajna fabułę i tak zepsuć ;/

żadna z 'nowych' ekranizacji Sparksa nie jest ani w połowie tak dobra jak książki... Te starsze dużo lepiej oddawały ich książkowe pierwowzory...:) Noce w Rodanthe to ostatnia dobra, reszta to jest jakaś masakra(ew. Ostatnia piosenka byłaby w porządku, gdyby zamienić Miley Cyrus - nic do niej normalnie nie mam, ale w tym filmie mi po prostu nie pasuje)

Podobał mi się jeszcze ,,Dear John" ,ale najpierw oglądałam film ( dzięki temu filmowi zaczełam czytać książki ) to dlatego :)

no właśnie, jeżeli się najpierw widzi film, to może jeszcze ujdą, ale jak się zacznie od książki, to są do kitu. A "Dear John" mi się wybitnie NIE podobało(mimo że uwielbiam zarówno Amandę, jak i Channinga:))

Jeszcze fajna jest książka ,,Szczęściarz" (<3) , do przeczytania jej zachęcił mnie zwiastun z nieziemsko przystojnym Efronem , film był słaby . Ale zwiastun superowy ;)

książki są wszystkie fajne:)