Bardzo dziwaczny film. Sam nie wiem co o nim myśleć. Niby jest to thriller opowiadający o zniknięciu matki głównej bohaterki. Z drugiej strony zniknięcie matki ma być pretekstem do opowiedzenia historii całej rodziny, a więc: matki, jej męża i ich córki. Ale wychodzi to wszystko bardzo nieprzekonująco. Relacje między nimi też tak trochę powierzchownie pokazane. Nie wiem też, co miały oznaczać te sny córki. Czy chodziło o to, że ona podświadomie wyczuwa śmierć matki, czy co? Choć przyznaję, że od strony wizualnej sny prezentują się znakomicie. Zakończenie też w sumie rozczarowujące. Po zachwytach wyrażanych przez wielu, spodziewałem się nie wiadomo czego.
Trochę dłużył mi się ten film. Parę razy spoglądałem na zegar, ile jeszcze do końca.
Z zalet na pewno dobra była muzyka i Eva Green jako matka. Dobra również rola Woodley jako córki, ale ta postać bardzo mnie denerwowała. Miałem ochotę jej przywalić. Nie wiem, czy takie było zamierzenie reżysera, ale jeśli tak to tylko brawa dla Woodley.
W sumie film mocno średni.
5/10 ode mnie.