Czołówka filmu przywodzi na myśl jakąś produkcję TVP1,widzimy w niej ,,ekspresyjnie'' zmontowane ujęcia kilkorga statystów, udających Żydów wiezionych towarowym pociągiem ,ku eksterminacji. . .Na szczęście wkracza w tej chwili Bloodrayne i Ruch Oporu. Przeganiają nazistów i uwalniają więźniów. Wszystko by było pięknie, ładnie. . .gdyby Bloodrayne nie zachciało się pić krwi z niemieckiego oficera. Sama naważyła sobie piwa, i przez resztę filmu musimy oglądać jak je spija. A więc nasza bohaterka budzi się ze snu, z powodu koszmaru(jak ww) w kryjówce Ruchu Oporu którą jest ogromny zamek. Po przemyśleniu kilku spraw, Bloodrayne postanawia się wspiąć na dach kamienicy aby po kilku skokach, wejść w biały dzień do burdelu. W środku wymienionego przybytku otrzyma masaż erotyczny od zmysłowej masażystki który rozwinie się w scenę soft porno. Jeszcze w filmie mamy szalonego naukowca i wampira SS-mana.
Burdy między Bloodrayne a faszystami, są równomiernie skaszanione, jak w poprzednich częściach, znaczy się, czerwona farba pryska zza kadru.
Uwe Boll ma faktycznie charakterystyczny styl, ludzie pałętają się po planie zdjęciowym bez celu, ktoś wystrzeli kilka kapiszonów, coś pomiga przed ekranem, ktoś coś sobie przypomni.
Ma facet chore wizje, na szczęście nie potrafi ich przekazać.