Na prawdę nie wiem o co wam, krytykującym "Bonesa" chodzi bo ja tutaj jakichś większych uchybień nie znalazłem. Aktorzy nie zagrali wcale tak źle jak by można wywnioskować z tego forum a Grier nawet się wybił grając wspaniale. Sceny nie były kiczowate ale naprawdę straszne a krew je tylko uszlachetniała, bo w horrorach jest raczej nieodzownym elementem(parę wyjątków tylko potwierdza regułę). Natomiast ten motyw z morderstwem "Bonesa" był już naprawdę z wysokiej filmowej półki. Nikt mi nie będzie wmawiał że zemsta to naturalna w takich filmach kolej rzeczy więc była przewidywalna co dyskwalifikuje scenariusz. No i cóż że było jasne jak słońce że duch "Bonesa" wróci po vendetę? Nie jest najważniejsze że wrócił pałając rządzą odwetu. Najważniejszy jest sposób w jaki "Bones" się mścił a finał jest skutkiem na prawdę wybitnej fantazji twórców filmu. Ta żywa brama prowadząca do piekła mogła by być równie dobrze wybitną wizją któregoś z wielkich malarzy a ja nawet się w niej dopatrzyłem nawiązania do kaplicy sykstyńskiej. Bardzo mi się spodobał bo bardzo mnie przestraszył. Czy nie o to chodzi?