Film słaby nie jest,ale momentami jest zrobiony na poziomie typowej agitki,którą ogląda się bez większych emocji.Film na pewno ciekawy z historycznego punktu widzenia - gdzieś czytałem o tej Szwajcarii,ale nie wiedziałem,że w ostatnim kantonie kobity prawa wyborcze dostały dopiero w 1990,no niezłe jajca w samym środku Europy,wtedy to kobiety miały powody do protestów,nie to co dzisiejsze "nazifeministki".Na plus na pewno nieżle ukazane życie tej społeczności oraz głównej bohaterki jako kury domowej - ogólnie najlepiej w tym filmie wypadają te rodzinne klimaty,a najgorzej te feministyczne.Na plus też kilka wybijających się scen,jak to spotkanie ze Szwedka w Zurychu,czy jej mowa w kościele.Na minus - kiepskie takie agitacyjne i łopatologiczne dialogi oraz takie jednowymiarowe i "płaskie" postaci.Sama historyjka,choć na pewno ważna,to jakoś tak opowiedziana,że nie porywa widza.Film do zobaczenia i zapomnienia.