i z tytułem jego książki, Religie są nam potrzebne jak dziura w głowie ...
Tak potrzebne, ale chyba, że jesteś kaznodzieją, to wtedy z całą pewnością. Jako kaznodzieja żyjesz w luksusie, masz poważanie ogłupionego religijnie motłochu i robisz z nim co chcesz. Oni poszczą, posypują głowę popiołem, żyją w biedzie i wstrzemięźliwości seksualnej, a Ty sprowadzasz dziwki na plebanię i grasz w karty o samochody. Z całą pewnością jako kaznodziei religia byłaby Ci bardzo potrzebna.
Odnośnie dziwek, to poprawka, bo jak wiadomo wśród księży jest mnóstwo inaczej kochających, więc równie często robią oni orgie homoseksualne i molestują dzieci.
Twa oszczędność w słowach jest aż przesadna, bo utrudnia zrozumienie co miałeś na myśli.
A o homoksiężach pisze np. ostatni Newsweek: http://www.newsweek.pl/wydania/1402 .
A we fakcie pisali że w grudniu koniec świata, więc i tak wszyscy zginiemy, a mozesz się pocieszyć , że Ci którzy mieli brudne sumienie pójdą do piekła, a Takie aniołki jak Ty do nieba...
A niby do czego? Rozwiń swoją myśl, bo najwyraźniej nie widzisz że religia to narzędzie do manipulacji
Dokładnie TAK! K. Wojewódzki kiedyś też powiedział, że "religia jest nam potrzebna jak rybie ręcznik". I ja się z nim i z filmowym profesorem zgadzam. Proszę zauważyć jak łatwo za pomocą religii można sterować ludźmi, można nimi manipulować, można ich ogłupiać, okłamywać, zaślepiać, przeinaczać fakty. I ten film świetnie to pokazuje (moim zdaniem za niska jest ocena tego filmu na filmweb). Pokazuje również, że także i tych, którzy "mają Jezusa w sercu" toczy zwyczajne ludzkie zło, podłe ludzkie cechy i zachowania. Możesz się nazywać głosicielem słowa bożego, kaznodzieją, wybrańcem Boga, a i tak w sytuacji niewygodnej dla Ciebie (tu postrzelenie profesora) będziesz się zachowywał podle, kłamał, mataczył, wrabiał innych w to co sam zrobiłeś, wybielał siebie i oczerniał innych, zakłamywał rzeczywistość itp. itd. Czyli będziesz po prostu marnym małym człowieczkiem. I gdzie tu dobro, które tak głośno wygłaszasz?
Czy zauważyli też Państwo, że ludzie niewierzący są szczęśliwsi, mają więcej poczucia humoru, są pozytywniej nastawieni do innych i wykazują spory dystans do życia? W filmie widać to już po tytule książki profesora, którą napisał po wypadku, natomiast choćby żona i córka jednego z głównych bohaterów to osoby zwyczajnie smutne, spięte, nie mające w sobie radości życia. I tak też jest w rzeczywistości pozafilmowej.
Dziękuję za uwagę. Do widzenia :)
Popieram ! Sądzę, że religia potrzebna jest ludziom słabszym, którzy potrzebują wiary w jakąś opatrzność.
Tyle że córka Karla to raczej ofiara: potrzebowała ojca i stała po jego stronie (po tym jak Jerry próbował go zabić w żwirowni); do tego była okłamywana przez matkę, która w swym zaślepieniu gotowa była narazić własną córkę na utratę ojca. Wyłania się tu paradoks, tym samym: wielcy orędownicy rodziny, pośrednio lub bez-, prowadzą do jej rozpadu.