Od musicalu można by oczekiwać, że muzyka będzie jakimś integralnym elementem struktury filmu - będzie budowała sceny i popychała akcję naprzód. Tutaj każda piosenka to rodzaj przerywnika, który do fabuły nic nie wnosi - film byłby tak samo zrozumiały, gdyby wyciąć z niego wszystkie piosenki.
Same utwory są natomiast słabe pod względem muzycznym. Tekst nie pasuje do melodii: liczba sylab nie zawsze pasuje do ilości nut, a akcenty pojawiają się na niewłaściwą sylabę (np. w jednej piosence kilkadziesiąt razy pada słowo "smuTNI").
Po obejrzeniu filmu ze wszystkich utworów zapamiętałem tylko jeden, i to tylko ze względu na to, jak kaleczy język polski. Nie wiem czemu ten film został pomyślany jako musical, ale z pewnością była to zła decyzja.