Rozumiem, że młoda pani reżyserka i pan scenarzysta mają jakieś kredyciki do spłacenia i to jest główna motywacja do "pracy", ale bez jaj... Wciskać przyzwoitym ludziom aż taki szit? Czuję się jakby ktoś mi zajumał dwie dychy i półtorej godziny czasu. Jak chcecie robić ambitne kino to zmieńcie dilera, bo póki co upalacie się jakimś chińskim świństwem czego efektem jest kicha, kaszana, dno dna z toną mułu...