Witam
Moim zdaniem do dramatu filmowi troszkę daleko.
Owszem, obraz porusza istotne problemy społeczne, jednak całość ukazana jest w dość sielankowy i uproszczony sposób.
Historia chłopca jest wzruszająca, być może porównanie będzie dla niektórych nietrafione, ale mnie film od razu skojarzył się z Oscarowym "Slumdogiem". Z tym, że tam atutem była głównie fabuła, a tu raczej chodziło o przekaz.
Pisałem o uproszczeniach.
- Po pierwsze chłopak i jego przygody zostały ukazane bardziej jak w kinie familijnym (brakowało tylko psa przyjaciela ;) ) lub przygodowym.
Ot chciał zarobić na krówkę i w zasadzie jak się okazało większość napotkanych ludzi mu w tym nie przeszkadzała a niektórzy pomagali. Dramatyzm sytuacji więc poległ. W zasadzie raz został ograbiony i jakoś się tym wielce nie przejął.
- Kierowca i ksiądź przemawiający w kościele.
Ot, kilka niezbyt wyszukanych frazesów i nagle cała wioska dostała magicznego olśnienia, z twardogłową szamanką włącznie.
Dziwne, że tak nagle wszystkich oświeciło, że dość radykali i wierni zabobonom mieszkańcy, po 2 słowach oprzytomnieli.
- Główny bohater jest zawsze czyty jakby wyszedł z charkteryzatorni, sweterek pierwsza klasa :)
Wygląda schludnie jakby szedł własnie pierwszy dzien do szkoły.
- Motyw z poszukiwaniem wuja.
Stanowi tu raczej dodatek, średnio ciekawy i nie dość wykorzystany wątek moim zdaniem, ale z drugiej strony - to przecież "klątwa" była tu ważniejsza niż jakiś tam wuj ;)
Nie mam pretensji do reżysera, bo i historia ciekawa, konstrukcja filmu fajna, plenery egzotyczne a co najważniejsze tematyka ważna.
A, że nie jest przebojowy i pełen akcji? Nie o to tu raczej chodziło.
Dlatego film odebrałem dobrze i sądzę, że może spokojnie konkurować z bardziej znanymi produkcjami.
PS: Na koniec pytanie, gdyż nie widziałem początku. Ten zamordowany strażnik faktycznie był wujem Musy, czy kierowca tylko blefował, żeby małolat juz nie szwendał się po ulicy?
Pozdrawiam